Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
W przyrodzie łatwo jest obserwować aktywność wywołaną i podsycaną przez pragnienia. Samo utrzymywanie się przy życiu różnych gatunków zapewnione jest dzięki istnieniu pragnień. Ponadto każdy poszczególny osobnik każdego gatunku odżywia się dzięki naturalnemu działaniu jego pragnień. Każda normalna istota pragnie mieć towarzysza życia i to prowadzi do kontynuacji gatunków. Każde stworzenie pragnie pokarmu i napoju, a to zapewnia ciągłość życia. Tak więc w przyrodzie pragnienia służą Bożym celom i są częścią Jego woli.
W świecie moralnym nie jest inaczej. Właściwe pragnienia sprzyjają życiu, natomiast złe pragnienia prowadzą do śmierci. To jest streszczeniem biblijnej nauki na ten temat.
W jednym z pierwszych rozważań na moim blogu pisałem o nadejściu prawdziwego Pasterza. Wiemy, że chodzi o Pana Jezusa, który przyszedł do rozproszonych owiec, aby je zgromadzić do Bożej owczarni. Tytułem wstępu do rozważania o prawdziwych Drzwiach, jedynych jakie mamy, przypominam fragment tamtego wpisu:
„Idea pasterza jako wodza, czy prowadzącego, dziś powiedzielibyśmy - lidera, była znana od początków historii Izraela. Nic w tym dziwnego, gdyż Izrealici uważani byli za naród pasterski.Jakub, protoplasta narodu wybranego, błogosławiąc synomJózefa powiedział: "Bóg, z którym ojcowie moi, Abraham i Izaak, trwali w społeczności, Bóg, który prowadził mnie jak pasterz od początku życia aż po dzień dzisiejszy"(1 Moj 48:15).
Później, Mojżesz, gdy kończył swoje przywództwo nad Izraelem, modlił się, aby "aby zbór Pana nie był jak owce, które nie mają pasterza"(4 Moj 27:17).
Nniestety, w końcowym okresie historii tego narodu, nie było pasterzy, którzy dbaliby o powierzone im owce. Najlepiej ich postawę scharakteryzował prorok Izajasz słowami: "pasterze, którzy na niczym się nie znają. Wszyscy chodzą swoją własną drogą, każdy myśli o własnej korzyści, wszyscy bez wyjątku. Chodźcie, mówi każdy, ja przyniosę wino i upijemy się mocnym napojem, a jutro będzie tak jak dziś – wystawnie i bardzo dostatnio" (Izaj. 56:11-12).
Happiness is not the absence of difficulties but the presence of God (Szczęście to nie brak truności lecz obecność Boga) - Tony Reinke
…just be held…
Maj na przemian deszczowy i upalny ogłaszał wszem i wobec, że już niedługo wakacje. Wszyscy odliczali dni i cieszyli się perspektywą końca roku szkolnego. Wszyscy z wyjątkiem mnie. Bo właśnie w maju zdałam sobie sprawę z tego, że przed wyczekiwanymi wakacjami muszę się zmierzyć z jeszcze jednym wyzwaniem, czterodniową wycieczką do Trójmiasta z moją klasą – z trzecią gimnazjum. Wcześniej pochłonięta bieżącymi sprawami, nie zaprzątałam sobie tym głowy – „jeszcze jest dużo czasu”, myślałam. W maju przeraziłam się, kiedy zorientowałam się, że wycieczka jest tuż, tuż. Czułam się do niej kompletnie nieprzygotowana. Wkładałam w uczenie całą siebie i po dziewięciu miesiącach roku szkolnego byłam już całkiem wyczerpana. Na dodatek obezwładniało mnie uczucie zniechęcenie – mojej klasie oddałam całe serce, a jednak wydawało się, że jakkolwiek bym się nie starała, nie potrafię ich zadowolić. Nieustannie wysłuchiwałam pretensji o wszystko i do wszystkich. Wychodząc z godzin wychowawczych czułam się tak, jakbym zeszła z ringu, a ktoś porządnie mnie na nim obił. Z jednej strony chciałam dawać im przestrzeń do dzielenia się swoimi odczuciami, uzewnętrzniania tego, co dusili w sobie. Z drugiej, nie miałam siły na wysłuchiwanie tych ciągłych pretensji i roszczeń. W rzeczywistości kochałam warunkowo. Dawałam całą siebie i chciałam, aby moim wychowankowie to docenili i odwzajemnili… Niestety, ciągle spotykał mnie zawód.
Podczas jednej z moich wizyt w Afryce, bracia wdali się w dyskusję czy kaznodzieja powinien nosić sutannę czy czarny płaszcz i koszulę z koloratką, by mógł być rozpoznawany jako Boży mąż.
Chcieli wiedzieć co myślę na ten temat, więc odpowiedziałem : „…jeśli musicie nosić odpowiedni strój, by być rozpoznawani jako mężowie Boży, musicie zmienić zawód”.
Bert Clendennen
Przysłuchując się wypowiedziom niektórych pastorów oraz kaznodziejów poszczególnych zborów, zauważa się w nich duże zaniepokojenie z powodu rozprzestrzeniającego się niebezpiecznego zjawiska w zakresie oziębiania relacji i więzi wśród ludzi wierzących.
Coraz wyraźniej obserwuje się, że ludzie wierzący, pomimo że spotykają się na wspólnych nabożeństwach, razem się modlą, śpiewają pieśni i słuchają Słowa Bożego, to wobec siebie są coraz bardziej „chłodni”, obojętni i obcy sobie. Ograniczają się często jedynie do grzecznościowego podania sobie ręki lub skinienia głową. Na tym kończą się ich wspólne relacje. Mamy coraz lepsze warunki życiowe w rodzinach oraz piękne domy modlitwy wyposażone w dobrą aparaturę nagłaśniającą, wygodne siedzenia a także wspaniałe oświetlenia i klimatyzacje. Do tego, co najważniejsze, głoszone jest Słowo Boże przez coraz bardziej uzdolnionych kaznodziejów. Pomimo tego ludzie stają się coraz mniej odporni na działanie grzechu i trendy tego świata, są coraz mniej zainteresowani sobą wzajemnie w tym celu, aby okazywać jedni drugim współczucie czy zainteresowanie potrzebami i problemami swoich współbraci. Inaczej mówiąc, każdy żyje własnym życiem, skupiając się wyłącznie na swoich potrzebach i przeżyciach dobrych lub złych.
Kiedy w wieku piętnastu lat trafiłem z głębokiej wioski prosto w środowisko niegrzecznej młodzieży szkolnej w dużym mieście, szybko zorientowałem się, że zginę, jeśli nie postaram się o ochronę kogoś silnego i w tym środowisku wpływowego. Poczucie bezpieczeństwa zyskałem – o dziwo - w osobie szkolnego rozbójnika. Postarałem się pomagać mu w nauce, a on zaczął mnie chronić. Czy było to mądre z mojej strony?
Cztery stworzenia na ziemi należą do najmniejszych, a są mędrsze niż mędrcy: Mrówki, ludek słaby, a jednak w lecie zbierają swój pokarm, borsuki, ludek bez siły, a w skale buduje swoje mieszkania. Szarańcze nie mają króla, a jednak wszystkie wyruszają w szeregu. Jaszczurka da się schwytać rękoma, a jednak jest w pałacach królewskich [Prz 30,24-28].