Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Przejdziemy do drugiego punktu: Działanie Bożej mocy w budowie Kościoła.
Pan Bóg buduje Kościół w mocy i autorytecie Ducha Świętego, najlepiej ujmują to słowa Biblii: A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. Mat.16:18 Jezus porusza trzy wspaniałe myśli:
1. Budowniczym Kościoła jest On sam.
2. Do tej budowy zaprasza swoich sług, nadając im odpowiednie kompetencje.
3. Kościół, przezwycięży bramy piekła przez otrzymaną moc w Duchu Świętym.
Boża moc w budowie Kościoła przez namaszczenie głoszonego słowa w Duchu i mocy
Pan Bóg stojąc na straży prawdy, wyposaża nauczycieli, kaznodziejów i ewangelistów w moc, która przejawia się podczas nauczania i zwiastowania ewangelii. Pan Jezus wyposaża w moc płynącą od Jego tronu, napełniając Duchem Świętym. Boża prawda ma być głoszona w mocy i mądrości płynącej z ewangelii i nie może być oparta na mądrości ludzkiej. Inaczej mówiąc, nie nauczaj tego czego nie znajdujesz w ewangelii i czego nie nauczył ciebie Duch Święty.
Byłem człowiekiem biznesu, sekretarzem PZPR. Obracałem miliardami. Mogłem mieć wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Stałem twardo na ziemi. W pewnym momencie straciłem jednak czujność. Wciąż zastanawiam się, jak do tego doszło. Wychowywałem się w domu, w którym ojciec pił i bił. Mama próbowała nas wychować jak najlepiej, ale było ciężko. Pamiętam, jak po śmietnikach szukałem jedzenia, żeby pomóc jej wykarmić pozostałą trójkę dzieci. To był straszny okres. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Dwoje z rodzeństwa nie wytrzymało. Powiesiło się. Obiecałem sobie, że będę kimś.
Tytuł artykułu zaczerpnięty jest z Bożej oceny Anioła Zboru w Filadelfii. Moc jest tematem, wielu dyskusji wśród ludzi szukających Bożego prowadzenia, pojawia się wiele rożnych teorii wzajemnie się wykluczających. Boża moc jest często zawężana do głośnej spontanicznej modlitwy i działania darów Ducha Świętego. Czy rzeczywiście Boża moc objawia się tylko podczas spontanicznej modlitwy lub np. proroctwa? Czy można stwierdzić, nie było mocy bo nie było proroctwa lub cudu? Czy Boża moc jest tylko wtedy, gdy spotkanie ludzi wierzących przebiega bardzo spontanicznie? I tam można mnożyć pytania. Biblia opisuje działanie Bożej mocy w życiu dziecka Bożego mająca wpływ w całokształt zbawienia i budowy Kościoła Pana Jezusa.
I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się będą ćwiczyć do bitwy. (Izaj. 2,4)
Gdyby te szczęśliwe czasy już nastąpiły! Obecnie narody są ciężko uzbrojone i wymyślają coraz straszliwszą broń, jak gdyby głównym celem ludzkości było wymordowanie miliardów bliźnich. A jednak kiedyś dzień pokoju dla świata nastąpi, a tak wszechwładnie zapanuje, że narzędzia zniszczenia, przekute zostaną w inne kształty i użyte do szlachetnych celów.
Ale jak się to stanie? Pokój może być zbudowany przez zapanowanie Księcia Pokoju. Musi On ludzi Duchem Swoim przeniknąć, serca ich łaską odnowić i objąć panowanie nad nimi, wtedy dopiero przestaną zadawać sobie nawzajem rany i śmierć. Człowiek staje się potworem, kiedy krew pocznie w nim wrzeć; tylko Jezus zdoła lwa przeistoczyć w baranka. Z przeobrażonego serca ustąpią okrutne namiętności. Niechaj każdy czytelnik zaniesie dziś do Pana i Dawcy pokoju specjalną modlitwę o to, aby położył rychło kres wojnom i zaprowadził pokój na całym świecie.
Miałam styczność z różnymi ludźmi, także z chrześcijanami z różnych denominacji. Na zaproszenia ewangelizacyjne odpowiadałam grzecznie; „nie, ale może kiedyś...”. Dużą sympatią darzyłam pacjentów z głogowskich ewangelicznych wspólnot. Lubiłam słuchać ich świadectw o przemienionym życiu. Bóg stawiał na mojej drodze ludzi, którzy świadczyli, zapraszali, ale ja w swoim duchu odpowiadałam – nie, jeszcze chcę pożyć, pokosztować życia bez ograniczeń, bez zakazów, może kiedyś, gdy będę miała czterdzieści, pięćdziesiąt lat. I tak żyłam. Aspiracje zawodowe, rozwój osobowości, poznanie tego, co ma dać szczęście. Ciągle miałam wrażenie, że próbuję złapać wodę w rękę, a ona umyka mi gdzieś między palcami. Towarzyszył temu niepokój, częste chandry, niespokojne noce, strach, jak wychowamy troje dzieci, poczucie, że zakładamy maski dla odegrania różnych ról życiowych. Byłam w Warszawie na kursie „Rehabilitacje kobiet po mastektomii”. Zobaczyłam tam dużo cierpienia, lęku, tym bardziej, że moja przyjaciółka była po kolejnej tego typu operacji.
Skończyły się czasy wyraźnie zakreślonych granic pomiędzy prawdą a fałszem. Czytanie, słuchanie i oglądanie wiadomości nie ma większego sensu, bowiem nie można już mieć pewności, że podawane informacje są prawdziwe. Nikomu się już nawet nie chce weryfikować poprawności tysięcy codzienne wypowiadanych twierdzeń. Mało kto zresztą byłby w stanie to zrobić. Jak dziś wyegzekwować obowiązek mówienia prawdy tylko i wyłącznie? Triumfuje przecież wolność słowa. Kto wciąż jeszcze wierzy w istnienie prawdy absolutnej? Każdy wie swoje i kropka.
Diamenty w formie surowej są niezbyt atrakcyjne i brak im połysku. Dopiero odpowiednie szlify, przemieniają kamień w prawdziwy brylant. Sprawiają, że wcześniej nieatrakcyjny kamień, zaczyna mieć niepowtarzalny urok i wielką wartość.
„Moja Droga!
Piszę tylko kilka słów. Chciałabym, abyś zrozumiała i odkryła to, co jedynie może dać szczęście kobiecie, bez względu na jej wiek i sytuację w której się znajduje. Nie jesteś wyjątkiem – każda kobieta pragnie poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. Nie wiem, tylko czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to wszystko nie jest zależne od wspaniałego męża, pięknego domu i stabilizacji finansowej. Te wszystkie ciche tęsknoty i pragnienia, które żyją w Tobie, które są tak charakterystyczne dla każdej kobiety, mogą zostać zaspokojone już teraz. W Jezusie Chrystusie.
Od trzech już lat byłem wolny od alkoholu i odważnie mówiłem o sobie
„były alkoholik”. Od dwóch lat moją żoną była Ilonka, wspaniała lekarka,
której wcześniejsze życiowe plany i ambicje legły, niemalże dosłownie, w
gruzach. Razem poznawaliśmy żywego Boga, razem marzyliśmy o służbie dla
Niego, o pomaganiu najbiedniejszym, bezradnym, bezdomnym i więzionym
przez nałogi. To właśnie w „Nowej Nadziei” zostaliśmy do tej służby
zachęceni, wyposażeni i posłani. My z kolei, zachęciliśmy gromadkę braci
i sióstr z naszego Zboru i któregoś zimowego wieczoru wyszliśmy
wspólnie, wyposażeni w „gedeonitki” i kanapki, na krakowskie ulice.
Gdyby ktoś zapytał się mnie, czy w dzisiejszym Kościele jest za mało radości, odpowiedziałbym od razu: tak! Lecz zaraz dodałbym, że jeszcze bardziej brakuje nam... smutku.
Ta niebiańska... radość
To prawda; Apostoł Paweł nawołuje chrześcijan, by nieustannie się cieszyli, a Piotr pisze, że miłujący Chrystusa "weselą się radością niewysłowioną i chwalebną" (I Piotra 1, 8). Sam Jezus będąc na ziemi radował się w Duchu, a autor Listu do Hebrajczyków zaświadcza razem z Psalmistą, że radość ta nie miała sobie równych (Hebr 1, 9). Te wersety nie są przypadkowe; radość rzeczywiście jest jak jaśniejący klejnot, w którym odbija się promienna rzeczywistość Nieba. Sięgam w tej chwili myślami ku przeszłości mojego życia z Bogiem, widząc w niej zawsze i nieodmiennie ten sam ogólny schemat: Im bliżej byłem Boga, tym pełniejsza radość była moim udziałem. Wszak Jego Królestwo to "sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14,17).