Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Bóg Ojciec to Pierwsza Osoba Trójcy Świętej; to On jest Ojcem Pana Jezusa (Hebr. 1:5).
Ewangelia Jana 20:17 dowodzi, że Chrystus jest naturalnym Synem Bożym, my natomiast jesteśmy dziećmi Bożymi w inny sposób. Wszyscy ludzie są stworzeniami Bożymi, lecz nie są z urodzenia dziećmi Bożymi. Z natury jesteśmy dziećmi gniewu – jako grzesznicy zasługujemy na gniew Boży (Efez. 2:3). Tylko z łaski Bożej zostajemy adoptowani do Bożej rodziny (Rzym. 8:14-17; Gal. 4:6, 7). Osoby nawrócone i ochrzczone mają prawo nazywać Boga Ojcem lub Abba (jest to aramejskie słowo, którym dzieci czule zwracały się do ojca).
Boga Ojca nie można poznać bezpośrednio, lecz tylko za pośrednictwem Syna Bożego (Mat. 11:27). Jeśli ktoś chce poznać Boga Ojca, to nie wolno mu pominąć jedynej drogi do Niego, którą jest Jezus (Jana 14:6-11). Bóg Ojciec najpełniej objawił się przez swego Syna, dlatego pomniejszanie roli Jezusa lub kwestionowanie Jego Bóstwa oddala od Ojca (1 Jana 2:23).
W liście do Efezjan w 3 rozdziale, w wierszach 14 i 15, Ap. Paweł napisał:
„ Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię”.
Paweł powiada, że wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi pochodzi od Boga Ojca . Dobrze to wiedzieć, że ojcostwo na ziemi ma swoje niebieskie pochodzenie. Bóg Ojciec stwarzając człowieka stworzył zarówno mężczyznę , jak i niewiastę obdarzając ich szczególnymi odpowiedzialnościami.
Według zamiaru Stworzyciela mężczyzna i kobieta mieli „ rozradzać i rozmnażać się, napełniać ziemię i czynić ją sobie poddaną, tak by panować nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które poruszają się po ziemi” ( Gen. 1,28)
Kiedy Bóg dopełnił dzieła stworzenia czytamy w Biblii: „ I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre” ( w. 31)
Według hebrajskiego oryginału słowo: „bardzo dobre” możemy przetłumaczyć jako "zgodne ze swoim przeznaczeniem".
Jest jednak przykrym faktem, że ten Boży zamiar względem mężczyzny i niewiasty w skutek upadku w grzech musiał być skorygowany. Człowiek poprzez grzech zepsuł to, co Bóg uczynił jako zgodne ze swoim przeznaczeniem, co było bardzo dobre.
Jeśli przykazania Moje zachowacie, trwać będziecie w miłości Mojej. Jan 15,10
Są to rzeczy nierozłączne – nasze posłuszeństwo i trwanie w miłości Jezusa. Życie według przykładu Jezusa Chrystusa – oto co wyłącznie dowieść może, iż należymy do sprawiających Mu radość. Musimy zachowywać Jego przykazania, skoro chcemy dojrzewać w słońcu Jego miłości. Żyjąc w grzechach nie możemy spodziewać się Jego ukochania. Bez świętości, podobającej się Bogu, nie będziemy podobali się Jezusowi. Kto nie zdąża do świętobliwości, nie wie nic o miłości Jezusa.
Rozkosz, płynąca z miłości naszego Pana, jest czymś wysoce czułym. On jest wrażliwszy na grzech i cnotę, niż rtęć na zimno i ciepło. Ludzie delikatnego serca, dbający o uczczenie Pana myślą, słowem i czynem, otrzymują dowody Jego miłości. Dla utrwalenia tej błogości, musimy trwać w świętobliwości. Pan Jezus nie kryje Swego oblicza przed nami, jeśli my naszej twarzy nie chowamy przed Nim. Grzech sprowadza chmury, przyćmiewające nam słońce. Jeśli oddani jesteśmy Panu czujnie, kornie i zupełnie, wędrujemy w światłości, jak Bóg jest w światłości, i pozostajemy w miłości Jezusa tak pewnie, jak On w miłości Ojca. Tu jest miła obietnica uzależniona od „jeśli”.
Pozwól mi, Panie, utrzymać w ręce ten warunek, a znajdę klucz, otwierający skarbonkę z klejnotami.
Przedstawiam trzecią część omówienia książki "The Spiritual Seasons of Life" (Cztery pory roku w duchowym życiu), napisanej przez Dawida Swana, pastora dużego zboru w Malezji.
Uważam, że poruszone zagadnienia dotyczą każdego z nas. Mimo, iż znajdujemy się w różnych fazach naszego duchowego rozwoju i mamy inne doświadczenia, to jednak istnieją pewne wspólne cykle, jakim wszyscy podlegamy w naszym życiu duchowym. Słudzy Boży przeżywający pełnię lata w służbie dla Pana mogą się czegoś z tej książki nauczyć i poznać, jakie czyhają na nich niebezpieczeństwa, i jak muszą być czujni.
"Dopóki ziemia istnieć będzie, nie ustaną siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, dzień i noc" (Rdz 8,22).
W normalnym życiu lato to często okres wakacji, odpoczynku od pracy (chociaż nie dla wszystkich). W duchowym lecie jest to czas rozpoczęcia służby dla Pana w większym wymiarze, czas szybkiego podążania naprzód, czas ekspansji i nabierania doświadczenia. Działasz dla Pana z coraz większym autorytetem duchowym, zbierasz plony tego, co wcześniej zasiałeś. Ze wszystkich duchowych pór roku lato może być najbardziej niebezpieczne dla twojego dalszego życia. To prawda, że słudzy Pana przeżywający zimę nieraz się poddają i rezygnują w tym trudnym okresie, ale najwięcej z nich odpada w trakcie lata lub tuż po nim. Niektórzy sławni mężowie Boży wpadają w sidła bogactwa i sławy, inni mają już tak wyrobioną opinię i taką rutynę, że zaczynają opierać swą służbę na własnych zdolnościach, doświadczeniach i wysiłkach, a to, co zaczęło się z ducha, kończy się na służbie w ciele. Sukces w życiu zawsze niesie za sobą pewne niebezpieczeństwo. Aby nie wpaść w pułapkę, musisz pozostać czujny. Test, który przechodzisz latem pokaże, z 'jakiej gliny jesteś ulepiony'. Jest to test ognia. W tym okresie najważniejszymi przymiotami człowieka powinna być pokora, dojrzałość i samodyscyplina, inaczej łatwo można się pośliznąć (Ps 17,5).
Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną. Na to odpowiedziały mądre... Idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. Mateusza 25:8,9
Naturą płomienia jest to, że spala olej, którym jest karmiony. Drogi wierzący, jeżeli spędziłeś zajęty dzień w Bożej służbie i na uczynkach miłości - jeżeli biegłeś tu i tam jako posłaniec miłosierdzia dla biednych, chorych, umierających - jeżeli twoje ręce były zajęte jakąś pracą, poprzez którą Boża prawda była utrzymywana, a Jego chwała i interesy Kościoła zachowane: to wszystko jest dobre, w całej rozciągłości, i przedmiot głębokiej wdzięczności; ale ciągle to właśnie zewnętrzna praca, a ponieważ jest zewnętrzna, koniecznie rości sobie prawo i pochłania siły życia wewnętrznego. To wszystko stanowi wypływ oleju; a jeżeli nie będzie żadnych jego przypływów, ogień nie będzie długo płonął. Ta dobra praca, ten rodzaj strofowania/napominania, ten akt zbawienny, wymaga tak wielkiej łaski - tak wiele czasu łaska spędza na jej produkcji; a kiedy już to wyprodukuje, potrzeba będzie jeszcze większej ilości łaski.
Chciałabym przedstawić drugą część omówienia książki 'The Spiritual Seasons of Life' (Cztery pory roku w duchowym życiu), napisanej przez Dawida Swana, pastora dużego zboru w Malezji.
Uważam, że poruszone zagadnienia dotyczą każdego z nas. Mimo, iż znajdujemy się w różnych fazach naszego duchowego rozwoju i mamy inne doświadczenia, to jednak istnieją pewne wspólne cykle, jakim wszyscy podlegamy w naszym duchowym życiu. Nowo nawróconym ludziom przeżywającym w swym życiu duchowym wiosnę, trzeba koniecznie zwrócić uwagę na fakt, że pory roku się zmieniają i nie zawsze jest przyjemnie ciepło, nie zawsze świeci słońce. Wtedy może łatwiej będzie im znieść mroźne podmuchy wiatru, gdy nadejdzie zima. Również słudzy Boży przeżywający pełnię lata w służbie dla Pana mogą się czegoś z tej książki nauczyć i poznać, jakie czyhają na nich niebezpieczeństwa, i jak muszą być czujni.
Niedawno wpadła mi w ręce książka pt. "The Spiritual Seasons of Life" (Cztery pory roku w duchowym życiu), napisana przez Davida Swana. Jej autor od ponad 20 lat jest pastorem dużego zboru w Malezji. Napisał kilka książek, z których pierwsza została przetłumaczona na kilka języków. Chciałabym pokrótce omówić "Cztery pory roku w duchowym życiu", gdyż temat ten dotyczy każdego z nas. Mimo, iż znajdujemy się w różnych fazach naszego duchowego rozwoju i mamy inne doświadczenia, to jednak istnieją pewne wspólne cykle, jakim wszyscy podlegamy w naszym życiu duchowym. Tym, którym jest teraz ciężko z powodu doświadczeń, choroby itp. powodów, książka ta może dać nadzieję i przynajmniej częściową odpowiedź na pytania: "dlaczego tak się dzieje?", "dlaczego właśnie ja przez to przechodzę?", z kolei nowo nawróconym ludziom przeżywającym w swym życiu duchowym wiosnę, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że pory roku się zmieniają i nie zawsze jest przyjemnie ciepło, nie zawsze świeci słońce. Wtedy może łatwiej będzie im znieść mroźne podmuchy wiatru, gdy nadejdzie zima. Również słudzy Boży przeżywający pełnię lata w służbie dla Pana mogą się czegoś z tej książki nauczyć i poznać, jakie czyhają na nich niebezpieczeństwa, i jak muszą być czujni.
Tak jak w przyrodzie, również w naszym życiu duchowym pojawiają się cztery pory roku. Są to różne fazy, przez które przechodzimy, doświadczenia, jakie przeżywamy. Na pewno wielu z nas chciałoby się cieszyć wieczną wiosną lub latem, lecz Bóg wie, że pozostałe pory roku są równie ważne w formowaniu się charakteru człowieka. Nasz Niebiański Ojciec używa tych różnych okresów życia, by nas kształtować na swoje podobieństwo, abyśmy dojrzewali i w Nim wzrastali.
Pory roku duchowego życia można by przyrównać do pór roku w przyrodzie, istnieją jednak pewne zasadnicze różnice. Po pierwsze: w życiu duchowym niekoniecznie następują one po sobie w takiej samej kolejności jak w przyrodzie. Po drugie: czas ich trwania też znacznie się różni od naturalnych pór roku. Zima może trwać parę lat, podczas gdy wiosna jeden miesiąc lub na odwrót. Są to indywidualne różnice, tak jak każdy z nas jest inny i czego innego potrzebuje w swoim rozwoju. Każda pora ma swoje pułapki i błogosławieństwa, które omówimy później. Zacznijmy od zimy.
Apostoł Paweł mówi o samotności i małżeństwie jako darach od Boga. (1 Kor. 7:7). Niewielu podda w wątpliwość argumentację co do małżeństwa, lecz kiedy stajemy twarzą w twarz z nauczaniem o samotności jako darze, wielu z nas wolałoby zacytować słowa Pawła o tym, że „bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać” (Dz. Ap. 20:35). Samotność jest jednym z tych darów, których nie chcemy przyjąć.
Będąc osobą samotną, odkryłem, iż stan ten dawał mi duże poczucie wolności. Prawdziwie uwierzyłem i zrozumiałem prawdę, że jest to dar. Dar jest tak samo dobry jak jego dawca. Im lepiej dawca cię zna, tym bardziej prawdopodobne jest, że dar, który od niego otrzymujesz, jest dla ciebie dobry.
Pamiętam liczne przyjęcia urodzinowe, kiedy otwierałem prezent i znajdowałem książkę - jedną z tych, które ciągle leżą nie przeczytane na półce. Dawca miał jak najlepsze intencje, lecz dla małego chłopca wychowującego się w gospodarstwie rolnym książka o pięknych chińskich ogrodach nie była odpowiednim prezentem. Była wspaniałym prezentem, lecz być może dla kogoś innego. Jeśli dawca nie zna cię dobrze, dar, którym chce cię obdarzyć może okazać się nieodpowiedni dla ciebie.
Co powiedzieć i co zrobić w obliczu śmierci bliskiej osoby?
Był to jeden z tych złotych, jesiennych dni, przywołujących na pamięć dzieciństwo spędzone w maleńkim miasteczku.
Znowu przywiozłam mamę do domu. A raczej, przywiózł ją samochód zakładu pogrzebowego. Kiedy pastor skończył przemowę nad grobem, przypomniałam sobie moment sprzed dwóch miesięcy, kiedy po operacji chirurg mamy wezwał mnie do siebie. Docierały do mnie tylko przerwane hasła wypowiadanej diagnozy: „rak jajnika... rozlegle rozprzestrzeniony... leczenie bezskuteczne... może to potrwać najwyżej sześć miesięcy”.
Kiedy tylko mogła opuścić szpital po operacji, wzięłam ją do siebie, by opiekować się nią przez kolejnych siedem tygodni jej życia. Umarła w przeddzień Świąt Dziękczynienia, kiedy w sypialni na górze siedziałam przy niej trzymając ją za rękę, a w kuchni rozmrażał się świąteczny indyk. Starając się, ze względu na moją rodzinę, być dzielną, przygotowałam tradycyjny obiad.
W dwa dni później przemierzałam aleję cmentarnej ziemi, mając wysuszone od płaczu oczy, uśmiechając się i dziękując wszystkim za przybycie na pogrzeb. Kiedy ktoś skomentował, jaka jestem dzielna, wyjaśniałam, że to Bóg obdarzył mnie siłą. Moja ciocia, patrząc na mnie podejrzliwie, stwierdziła: „Myślę, że obdarzył cię w nadmiarze”.
Może pamiętamy, że 2 października 2006 roku, w Nickel Mines w stanie Pensylwania doszło do tragedii – Charles Roberts wtargnął do szkoły amiszów, i zastrzelił pięć dziewczynek, a na końcu popełnił samobójstwo.
Zaraz po morderstwie delegacja amiszów poszła do domu wdowy po mordercy i złożyła jej kondolencje.
Potem amisze zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pomoc dla tej kobiety. Ich sąsiad powiedział, że go to nie dziwi, bo „Oni tacy są”.
A my?
Uwaga! Film powinien automatycznie wczytać polskie napisy.Jeśli się nie pojawią proszę uruchomić je w dolnym pasku playera - czwarty przycisk od prawej.
W nawiązaniu do zamieszczonego poniżej artykułu br. Szymona Matusiaka pt."Kwestia przebaczenia" proponujemy obejrzenie wymownego filmu pt."Prosta historia", który ukazuje starszego człowieka, który przed wieloma laty pokłócił się z bratem. Nie rozmawiał z nim od ponad dziesięciu lat.
Ponieważ już dawno odebrano mu prawo jazdy i w dodatku niedowidzi, postanawia wyruszyć w drogę jedynym dostępnym mu wehikułem - małym traktorem z przyczepą.
Podczas podróży spotyka wielu ludzi, którzy w niezwykły sposób okazują mu pomoc i przyjaźń, a także zrozumienie. Podczas długich rozmów z napotkanymi ludźmi, dowiadujemy się strzępków informacji na temat wojennych, a później pijackich losów Alvina. Napotkani ludzie również nie są pozbawieni problemów czy koszmarnych wspomnień.
Alvin Straight podczas kilkutygodniowej jazdy wolnobieżnym pojazdem, stara się odkupić winy, aby móc stanąć przed niewidzianym od dziesięciu lat bratem...by mogło dojść do pojednania skłóconych braci.
Swoim dobrodusznym wyglądem i głębokim spojrzeniem człowieka doświadczonego przez życie, stara się przekazać napotkanym osobom cząstkę siebie. I choć prawdopodobnie sam o tym nie wie, to swoimi słowami zmienia na lepsze, życie napotkanych ludzi.
Przekazuje im proste prawdy, proste, a zarazem bardzo złożone i często zapominane w naszych czasach, gdzie wszystko pędzi zbyt szybko, by znaleźć czas na takie wartości jak miłość czy przebaczenie...
Przemierza traktorem bardzo daleką drogę, by przed śmiercią pojednać się ze swoim bratem...