Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Miałam styczność z różnymi ludźmi, także z chrześcijanami z różnych denominacji. Na zaproszenia ewangelizacyjne odpowiadałam grzecznie; „nie, ale może kiedyś...”. Dużą sympatią darzyłam pacjentów z głogowskich ewangelicznych wspólnot. Lubiłam słuchać ich świadectw o przemienionym życiu. Bóg stawiał na mojej drodze ludzi, którzy świadczyli, zapraszali, ale ja w swoim duchu odpowiadałam – nie, jeszcze chcę pożyć, pokosztować życia bez ograniczeń, bez zakazów, może kiedyś, gdy będę miała czterdzieści, pięćdziesiąt lat. I tak żyłam. Aspiracje zawodowe, rozwój osobowości, poznanie tego, co ma dać szczęście. Ciągle miałam wrażenie, że próbuję złapać wodę w rękę, a ona umyka mi gdzieś między palcami. Towarzyszył temu niepokój, częste chandry, niespokojne noce, strach, jak wychowamy troje dzieci, poczucie, że zakładamy maski dla odegrania różnych ról życiowych. Byłam w Warszawie na kursie „Rehabilitacje kobiet po mastektomii”. Zobaczyłam tam dużo cierpienia, lęku, tym bardziej, że moja przyjaciółka była po kolejnej tego typu operacji.
Skończyły się czasy wyraźnie zakreślonych granic pomiędzy prawdą a fałszem. Czytanie, słuchanie i oglądanie wiadomości nie ma większego sensu, bowiem nie można już mieć pewności, że podawane informacje są prawdziwe. Nikomu się już nawet nie chce weryfikować poprawności tysięcy codzienne wypowiadanych twierdzeń. Mało kto zresztą byłby w stanie to zrobić. Jak dziś wyegzekwować obowiązek mówienia prawdy tylko i wyłącznie? Triumfuje przecież wolność słowa. Kto wciąż jeszcze wierzy w istnienie prawdy absolutnej? Każdy wie swoje i kropka.
Diamenty w formie surowej są niezbyt atrakcyjne i brak im połysku. Dopiero odpowiednie szlify, przemieniają kamień w prawdziwy brylant. Sprawiają, że wcześniej nieatrakcyjny kamień, zaczyna mieć niepowtarzalny urok i wielką wartość.
„Moja Droga!
Piszę tylko kilka słów. Chciałabym, abyś zrozumiała i odkryła to, co jedynie może dać szczęście kobiecie, bez względu na jej wiek i sytuację w której się znajduje. Nie jesteś wyjątkiem – każda kobieta pragnie poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. Nie wiem, tylko czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to wszystko nie jest zależne od wspaniałego męża, pięknego domu i stabilizacji finansowej. Te wszystkie ciche tęsknoty i pragnienia, które żyją w Tobie, które są tak charakterystyczne dla każdej kobiety, mogą zostać zaspokojone już teraz. W Jezusie Chrystusie.
Od trzech już lat byłem wolny od alkoholu i odważnie mówiłem o sobie
„były alkoholik”. Od dwóch lat moją żoną była Ilonka, wspaniała lekarka,
której wcześniejsze życiowe plany i ambicje legły, niemalże dosłownie, w
gruzach. Razem poznawaliśmy żywego Boga, razem marzyliśmy o służbie dla
Niego, o pomaganiu najbiedniejszym, bezradnym, bezdomnym i więzionym
przez nałogi. To właśnie w „Nowej Nadziei” zostaliśmy do tej służby
zachęceni, wyposażeni i posłani. My z kolei, zachęciliśmy gromadkę braci
i sióstr z naszego Zboru i któregoś zimowego wieczoru wyszliśmy
wspólnie, wyposażeni w „gedeonitki” i kanapki, na krakowskie ulice.
Gdyby ktoś zapytał się mnie, czy w dzisiejszym Kościele jest za mało radości, odpowiedziałbym od razu: tak! Lecz zaraz dodałbym, że jeszcze bardziej brakuje nam... smutku.
Ta niebiańska... radość
To prawda; Apostoł Paweł nawołuje chrześcijan, by nieustannie się cieszyli, a Piotr pisze, że miłujący Chrystusa "weselą się radością niewysłowioną i chwalebną" (I Piotra 1, 8). Sam Jezus będąc na ziemi radował się w Duchu, a autor Listu do Hebrajczyków zaświadcza razem z Psalmistą, że radość ta nie miała sobie równych (Hebr 1, 9). Te wersety nie są przypadkowe; radość rzeczywiście jest jak jaśniejący klejnot, w którym odbija się promienna rzeczywistość Nieba. Sięgam w tej chwili myślami ku przeszłości mojego życia z Bogiem, widząc w niej zawsze i nieodmiennie ten sam ogólny schemat: Im bliżej byłem Boga, tym pełniejsza radość była moim udziałem. Wszak Jego Królestwo to "sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14,17).
Urodziłem się w Stalowej Woli w okresie komunistycznej Polski. Ojciec dużo pił. Z tego powodu było duże zamieszanie w domu dochodziło pomiędzy rodzicami do rękoczynów. Ojciec wyprowadził się do innej kobiety. Jako młody chłopak uganiałem się za piłką. Przeczytałem też dzieła Lenina. Żyłem pośród zabobonnych ludzi. Byłem już w tym czasie takim rozrabiaką, że moja matka powiedziała mi, że kiedyś dojdzie do tego, że piorun z jasnego nieba uderzy we mnie w kościele.
Mając 16 lat w okresie wakacji wyjeżdżałem na handel do Rumuni, ZSRR i na Węgry. Handlowałem złotem, dolarami ciągnąc duże zyski. Był czas, że w okresie wakacji zarabiałem więcej pieniędzy niż mój wujek inżynier budujący w tym czasie Hutę Katowice. Będąc uczniem ogólniaka chodziłem w najmodniejszych ciuchach, które kupowałem w Budapeszcie. Rozpocząłem studia na Uczelni Ekonomicznej w Stalowej Woli. Tam też poznałem Wiesię. Nastał czas strajków robotniczych w kraju. Byłem zaangażowany w protesty młodzieży studenckiej na uczelni. Przyjaźń z Wiesią miała swój finał ciążą urodziła chłopca naszego syna Pawła. Zalegalizowaliśmy nasz związek. W tym czasie nie byłem jeszcze odpowiedzialnym facetem, liczyło się przede wszystkim imprezowe życie.
Czasami podczas życiowej wędrówki tak jak bunyanowski Pielgrzym wkraczamy do Doliny Cienia Śmierci. Dookoła panuje ciemność, a jedynymi towarzyszami oprócz milczenia Nieba zdają się być Lęk i Niepewność.
Z ogromną wiarą i gorliwością wołamy w modlitwach prosząc o niebiańską pomoc, ale gdy wstajemy z kolan, zawiedzeni dostrzegamy, że nic się nie zmieniło. Wciąż ten sam mrok dookoła. To, co wtedy dzieje się w sercu trafnie oddają słowa pewnego utworu, których parafraza brzmi mniej więcej tak: Do tej pory byłem pewien, że Ty, Boże, wyciągniesz swoją dłoń i obetrzesz moje łzy, wkroczysz i ocalisz dzień. Po raz kolejny jednak mówię „Amen”, a burza wciąż szaleje wkoło mnie... Staramy się stawiać kolejne kroki poprzez ciemną noc wiary, ale z każdym dniem przychodzi nam to z coraz większym trudem. Coraz częściej szepczemy: Boże, nie mam już siły…
Starotestamentowi prorocy zapowiedzieli diasporę i prześladowanie Żydów. Nie nastąpiło to bez przyczyny. Bóg obiecał im, że będzie ich błogosławić i utwierdzi państwo Izrael jeśli będą mu posłuszni. W innym przypadku wykonają się na Izraelu słowa proroków o ich rozproszeniu i prześladowaniu. Tak też się stało. Biblia mówi, że przed przyjściem Jezusa już 400 lat Bóg nie odzywał się do swojego ludu. To świadczy o tym, jak oddalili się d swojego Boga (wcześniej przemawiał przez proroków). Potem przyszedł Jezus, którego świadectwo zostało jednak odrzucone. Można domniemywać, że dlatego zapowiedzi diaspory i antysemityzmu wykonały się.
Urodziłem się i dorastałem w Wolsztynie niewielkim miasteczku położonym w Wielkopolsce. Razem z moimi przyjaciółmi lubiliśmy siadać na zewnętrznych schodach budynku kamienicy i obserwować przechodniów. Śmialiśmy się z mężczyzn będących pod wpływem alkoholu. Już jako nastoletni chłopcy snuliśmy wielkie marzenia dotyczące naszych przyszłych biznesów. Założyłem hodowlę królików z moim przyjacielem Edkiem. Interes był na tyle dochodowy, że już w niedługim czasie za zarobione pieniądze kupiliśmy sobie motorowery marki "Komar".
Zaraz po skończeniu podstawówki rozpocząłem naukę u mistrza dekarskiego. Fascynowała mnie praca na wysokościach. Bardzo szybko też chcieliśmy być dorosłymi, więc zaczęliśmy palić papierosy i pić alkohol ze starszymi od nas kolegami. Jak się okazało po krótkim czasie zaczęliśmy pić razem z tymi, których wcześniej pokazywaliśmy palcami. Byliśmy nieświadomi, że grzebiemy nasze wcześniejsze marzenia. Problem uzależnienia pogłębiał się z każdym dniem coraz bardziej.