Czy mam już przestać się dziwić? Drukuj
Autor: Biernacki Marian   
piątek, 28 września 2018 19:31

Gdy zacząłem czytać Biblię, dziwiłem się słysząc, że na równi z nią, a w praktyce ponad nią, stawia się kościelną Tradycję. Praktyka kościelna sprzed wieków w żaden bowiem sposób nie ma prawa być normą wiary. Przecież cała historia Kościoła naznaczona jest wieloma grzechami i błędem. Szereg chrześcijańskich dogmatów zostało podyktowanych bieżącymi potrzebami duchowieństwa. W trosce o interesy wybranych grup społecznych przymykano oko na to, co mówi Biblia. Tak rodziła się praktyka kościelna, która po latach została uznana za Tradycję, równie dziś ważną, jak samo Pismo Święte.

Jakąż chlubą i radością przez czterdzieści lat mojej obecności i posługi w kręgach ewangelikalnych był dla mnie pierwszy punkt z naszego wyznania wiary: Wierzymy, że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia. Tak sam zacząłem wierzyć z chwilą odrodzenia z wody i z Ducha. Tak nauczam innych. Tak też do tej pory wyjaśniałem przyczynę, dlaczego w Kościele Zielonoświątkowym nie ma szeregu dogmatów, powszechnie w Polsce znanych i praktykowanych. To wielka rzecz, trzymać się Słowa Bożego i mieć świadectwo, że nie jakieś tam zmiany kulturowe, globalne trendy, lokalne potrzeby i obyczaje, a Biblia określa treść obowiązującej nas nauki apostolskiej. Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna [2J 1,9].

Lecz oto słyszę, jak niektórzy ze znanych mi pastorów i kaznodziejów, słuszność wprowadzenia kobiet za kazalnice zborowe i ordynowania ich do przywódczych funkcji w kościele, argumentują tym, że w ruchu zielonoświątkowym kobiety od samego początku takie role spełniały. Innymi słowy, że taka jest "tradycja" zielonoświątkowa. Czy mam więc ten zabieg rozumieć w ten sposób, że skoro zmiany w podejściu do posługi kobiet w naszym kościele nie za bardzo można poprzeć Biblią, to powołujemy się na "tradycję" ruchu zielonoświątkowego? Jeżeli tak, to zaczynamy myśleć i działać podobnie, jak postąpiono przy ustanawianiu wspomnianych na początku dogmatów.

Nie ma się więc co dziwić innym, że uznają Tradycję za tak samo ważną, jak Pismo Święte. Czyżbyśmy też zaczynali mówić tym językiem? Przecież do tej pory trzymaliśmy się zasady, żeby nic nie dodawać, ani nic nie ujmować z tego, co jest napisane w Biblii. Całe Pismo natchnione jest przez Boga i pożyteczne do nauki, do wykazania błędu, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był w pełni gotowy, wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła [2Tm 3,16-17]. Tylko więc z Biblii powinniśmy czerpać pomysły do poprawiania czegokolwiek. Tylko na podstawie Biblii należy wykazywać błędy w dotychczasowym praktykowaniu wiary. Przecież wierzymy, że Pismo Święte stanowi jedyną normę wiary i życia. Czyżby coś się zmieniło w naszym wyznaniu wiary?