Kwestia przebaczenia Drukuj
Autor: Szymon Matusiak   
czwartek, 07 sierpnia 2014 12:41

W wielu społecznościach chrześcijańskich przyjęto zasadę, że chcąc godnie przystępować do Wieczerzy Pańskiej trzeba m.in. być pojednanym z Bogiem i z ludźmi. Wiąże się z tym kwestia przebaczenia. Bo czy można spokojnie spożywać Wieczerzę, gdy nosimy w sobie urazę, mamy nieprzejednanego ducha? Czy można brać w niej udział, jeśli nie chcemy pogodzić się z bratem, którego obraziliśmy? Przypomnijmy sobie zatem kilka prawd dotyczących przebaczenia. Rozważymy też, czego możemy się pod tym względem nauczyć od naszych braci: amiszów i Żydów Mesjanicznych.

Dlaczego trzeba przebaczać?

Podstawowe fakty na temat przebaczenia zawarł Pan Jezus w swej przypowieści o dwóch dłużnikach. Przypomnijmy ją sobie wraz z kontekstem.

Mat. 18:21-35:

„Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: Do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy.

Dlatego Królestwo Niebios podobne jest do pewnego króla, który chciał zrobić obrachunek ze sługami swymi. A gdy zaczął robić obrachunek, przyprowadzono mu jednego dłużnika, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. A ponieważ nie miał z czego oddać, kazał go pan sprzedać wraz z żoną i dziećmi, i wszystkim, co miał, aby dług został spłacony. Tedy sługa padł przed nim, złożył mu pokłon i rzekł: Panie! Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. Wtedy pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

A gdy ów sługa wyszedł, spotkał jednego ze swych współsług, który był mu winien sto denarów; i pochwyciwszy, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien.

Wtedy współsługa jego, padłszy na kolana, prosił go mówiąc: Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko. On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

A współsłudzy jego widząc to, co zaszło, zasmucili się bardzo i poszedłszy, opowiedzieli panu swemu wszystko, co się stało. Wtedy przywołał go pan jego i rzekł mu: Sługo zły! Wszystek tamten dług darowałem ci, boś mnie prosił. Czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? I rozgniewał się pan jego, i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług.

Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu”.

Fragment ten poucza nas o następujących prawdach:

1. Wszyscy mamy ogromny dług grzechu wobec świętego Boga.

2. Gdyby nie Jego łaska, bylibyśmy zgubieni.

3. Grzechy naszych bliźnich przeciwko nam są czymś nieznacznym w porównaniu z naszą winą wobec Stwórcy.

4. Skoro nasz Ojciec Niebiański darował nam tak ogromny dług, i my musimy ochoczo przebaczać naszym winowajcom.

5. Powinniśmy przebaczać do siedemdziesięciu siedmiu razy, to znaczy stale.

6. Mamy przebaczać naprawdę – „z serca”.

Inne fragmenty Słowa Bożego potwierdzają tą naukę.

Pan Jezus w komentarzu do słów Modlitwy Pańskiej: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, oświadczył w Mat. 6:14, 15: „Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych”.

Apostoł Paweł w dwóch swoich listach również podobnie uzasadnia tę myśl.

Efez. 4:30-32: „A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia. Wszelka gorycz i zapalczywość, i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością. Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie”.

Tutaj podkreślił to, że to Bóg Ojciec odpuścił nam w Chrystusie i że w związku z tym mamy sobie przebaczać. To przebaczenie mamy sobie wyświadczać wzajemnie. Brak przebaczenia oraz nastawienie nacechowane goryczą, gniewem i kłótliwością – wszystko to zasmuca Ducha Świętego.

Kol. 3:12-14: „Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy. A ponad to wszystko przyobleczcie się w miłość, która jest spójnią doskonałości”.

W tym fragmencie wskazuje na fakt, że mamy przebaczać, „jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu”. Ponownie mówi o wzajemnym odpuszczaniu sobie win. W Liście do Efezjan wskazał na Boga Ojca jako na Tego, który odpuszcza. Tu mówi o tym, że odpuszcza nam także Chrystus. Wyjaśnia, że miłość jest spójnią doskonałości, tj., że doskonale spaja ze sobą chrześcijan. Miłość Boża rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego jest kluczem do przebaczania i przetrwania każdego zboru, każdej rodziny, każdej przyjaźni. Nie zasmucajmy Ducha Świętego nieprzejednaną postawą.

Omówmy pouczające przeżycie pewnej rodziny menonitów.

Niezwykła postawa pewnego małżeństwa

W listopadzie 2005 roku Jeff Schrock jechał samochodem autostradą w pobliżu miasta Spokane, w stanie Waszyngton. Niespodziewanie uderzyła w jego samochód jadąca z przeciwka ciężarówka. Kierowca zjechał na niewłaściwy pas. W wyniku wypadku zginęły wszystkie dzieci brata Jeffa, a było ich w samochodzie pięcioro (Carmen, Jana, Carinna, Jerry i Craig). Jeff trafił do szpitala.

Żona Jeffa, Carolyn udała się do sprawcy wypadku i oświadczyła, że nie wniesie przeciwko niemu sprawy do sądu i nie będzie się ubiegała o odszkodowanie. Powiedziała, że przebaczyła mu i pogodziła się z tym, skoro dopuścił to Bóg. Również Jeff przebaczył temu winowajcy. Człowiek, który nieumyślnie spowodował to nieszczęście należy do mormonów.

Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach. W rezultacie ludzie zaczęli sobie wzajemnie przebaczać, nawet zadawnione urazy. Wielu mówiło: „Skoro matka mogła przebaczyć zabójcy swych wszystkich pięciorga dzieci, to tym bardziej ja”. Gdy chór menonitów odwiedził dom spokojnej starości, jego starszy wiekiem mieszkaniec wyjawił, że pod wpływem przykładu Carolyn przebaczył swemu lekarzowi, który źle wykonał zabieg, powodując u tego pana poważny uszczerbek na zdrowiu.

Dzięki Bogu, Jeffowi i Carolyn urodziła się córeczka, Jolynn i synek, Carl. Oboje nie zniechęcili się do służenia Bogu, lecz zostali misjonarzami w Belize.

Rozważmy teraz przykłady dwóch społeczności, od których możemy się czegoś nauczyć.

Czego możemy się nauczyć od braci amiszów?

Amisze są nam znani głównie jako najbardziej konserwatywny odłam anabaptystów, jako ludzie, którzy zatrzymali się w czasie 200 lat temu i mają rygorystyczne, może nawet niepraktyczne reguły. Tymczasem w 2006 roku zadziwili nas czymś, czego po nich byśmy się nie spodziewali.

Może pamiętamy, że 2 października 2006 roku, w Nickel Mines w stanie Pensylwania doszło do tragedii – Charles Roberts wtargnął do szkoły amiszów, i zastrzelił pięć dziewczynek, a na końcu popełnił samobójstwo. Zaraz po morderstwie delegacja amiszów poszła do domu wdowy po mordercy i złożyła jej kondolencje. Potem amisze zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pomoc dla tej kobiety. Ich sąsiad powiedział, że go to nie dziwi, bo „Oni tacy są”.

Marek Osiecimski, dziennikarz nowojorskiego „Nowego Dziennika” przeprowadził rozmowy z mieszkańcami Nickel Mines.

Fragment wywiadu ze sprzedawczynią należącą do amiszów:

– Oczywiście, że strasznie to przeżyliśmy, ale pomaga nam modlitwa – odpowiada na cisnące mi się na usta pytanie. – Znałam niektóre z tych dziewczynek. Znacznie lepiej znałam jednak ich rodziców. Przetrwamy – mówi, znów uśmiechając się łagodnie. – Przetrwamy, bo już przebaczyliśmy – dodaje […].

Pod sklep rozklekotaną mazdą podjeżdża 70-letni Don Reese, który do Georgetown przyjechał na urlop z Arizony. – Znam ich od dziecka. Wychowywałem się w tych okolicach. Oczywiście, że przetrwają. Powiem więcej: to ich umocni. W nich nie ma gniewu, jest sama dobroć i pogodzenie się z wyrokami Boga. Modlą się, kiedy jest ciężko, a ludziom, którzy wyrządzają im krzywdę, po prostu przebaczają. I tak też jest teraz – mówi z przekonaniem. – Life goes on!

Reese zaznacza, że gdy doszło do tragedii, poczuł wielki wstyd za cywilizację, której jesteśmy reprezentantami. Zwraca uwagę, że „oni”, amisze, nigdy niczego nie chcieli. Jedyne, czego pragnęli i dalej pragną, to móc spokojnie żyć po swojemu. A w zamian dają czystą dobroć.

– I nagle nasza cywilizacja weszła w ich życie z butami w najgorszej z możliwych postaci. Taka zbrodnia, taka zbrodnia... – głos mu się załamuje, ale ciągnie dalej: – I zobacz. Przebaczyli! („I zobacz. Przebaczyli!”. Amisze: jak było, tak jest i będzie, Tygodnik Powszechny, 29 października 2006, s. 25).

Bracia amisze są dla nas przykładem posłuszeństwa Słowu Bożemu. Choć trudno im było znieść ból po tej strasznej tragedii, modlitwa pomogła im znieść cierpienie i przebaczyć. Bóg w odpowiedzi na ich prośby uzdolnił ich do okazania miłosierdzia. Dzięki przebaczeniu przetrwają i trudne doświadczenia nawet ich umocnią. Zamiast się gniewać, przejawiają dobroć i godzą się z wyrokami Boga.

Duch odwetu i braku przebaczenia najbardziej szkodzi temu, kto go w sobie hoduje.

Publicysta katolicki, Franciszek Kucharczak tak napisał o amiszach:

Szaleniec zastrzelił w szkole amiszów pięć dziewczynek.

Nie minął dzień, gdy przedstawiciele amiszów oświadczyli, że przebaczają mordercy. „Musimy wybaczyć, inaczej Jezus nie wybaczy nam” – powiedział dziennikarzowi jeden z nich. Na pogrzeb zaprosili żonę zabójcy. Gdy stali nad grobami córeczek, polskie media pokazywały sprawcę wypadku w Warszawie. Mężczyzna przepraszał w sądzie rodziny ofiar, które pół roku temu zmiótł z przystanku jego rozpędzony samochód. „Wolałbym sam zginąć” – mówił ze łzami w oczach.

„Nie potrzebujemy jego przeprosin” – odpowiadali zimno bliscy zabitych. „Niech mi teraz węgiel nosi!” – rzuciła matka jednej z ofiar.

Podobnie było przy innych procesach. Jeden z rodziców, który kilka lat temu utracił dziecko w lawinie, całą energię poświęcił próbom doprowadzenia opiekuna za kratki. „Tylko to przyniesie mi spokój” – powtarzał.

Chyba jeszcze długo będzie szukał spokoju, choćby nawet dostał na tacy głowę nieszczęsnego nauczyciela. Bliscy zabitych w Warszawie też nieprędko zaznają ukojenia, bo szukają spokoju w sądowych procedurach, odszkodowaniach, w widoku pognębionych sprawców ich bólu.

Zuchwałością byłoby oceniać zachowanie tych ludzi, ale…

No właśnie. Amisze dali wszystkim lekcję prawdziwego chrześcijaństwa. Pokazali, że burza na powierzchni życia nie łamie tego, kto głęboko zapuścił korzenie. Oni nie muszą szukać spokoju duszy, bo go nie stracili. Zamiast celebrować swój ból, od razu zrobili z nim, co potrzeba.

Skąd się to bierze? Przecież nie z tego, że nie używają prądu i innych zdobyczy cywilizacji. Tym dziwią świat, ale czym innym go zadziwili. Mianowicie tym, że chrześcijaństwo może działać w praktyce.

Nie byłoby tego, gdyby codziennie się nie modlili, gdyby Biblią nie żywili się częściej niż chlebem. Ale do tego akurat nie trzeba być amiszem. Trzeba być chrześcijaninem, a nie jego karykaturą, domagającą się od Boga profitów za samo „członkostwo” (Celebracja krzywd, Gość Niedzielny, 15 października 2006, s. 64).

Niech za komentarz do przeżyć braci amiszów posłużą także następujące myśli na temat siły przebaczenia, zamieszczone w czasopiśmie Time:

„Nie przebaczyć, to być więźniem przeszłości, więźniem dawnych żalów, które nie pozwalają, by w życiu zdarzyło się coś nowego. […] Teraźniejszość jest nieustannie przytłoczona i pochłonięta przez przeszłość. Przebaczenie uwalnia przebaczającego. […] Przebaczenie wcale nie wygląda na środek pomagający przetrwać w złym świecie. Lecz właśnie nim jest” (9 stycznia 1984, cytat za książką Raymonda Franza W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej, ss. 649, 650).

Czego uczymy się od braci Żydów Mesjanicznych?

Słowo Boże podkreśla potrzebę pojednania się z tymi, których skrzywdziliśmy.

Mat. 5:23, 24: „Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój”.

Biblia zawiera przykład Zacheusza, który w chwili nawrócenia postanowił naprawić wyrządzone krzywdy.

Łuk. 19:8-10: „Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę majątku mojego daję ubogim, a jeśli na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób. A Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło”.

Jakie jest zdanie na ten temat braci z kręgów Żydów Mesjanicznych?

Brat David H. Stern w swej słynnej książce Manifest Żydów Mesjanicznych podzielił się następującymi uwagami:

„Chcąc, by zadośćuczynienie dokonane przez Jeszuę [Jezusa] było skuteczne, osoba, która zgrzeszyła musi nie tylko przyznać się do grzechu, musi pokutować – co oznacza postanowienie, by nie popełniać tego grzechu ponownie; musi żałować – nie z powodu użalania się nad sobą, lecz ponieważ jest jej przykro, że obraziła innych ludzi lub Boga; i musi zadośćuczynić poszkodowanej osobie. Chrześcijaństwo wydaje się głównie mówić o tym, jak bardzo Bóg gotów jest przebaczać, natomiast judaizm podkreśla, jak kluczowe jest to, byśmy zrobili wszystko, co, w naszej mocy, by naprawić zło. Tymczasem naprawianie zła jest biblijne zarówno w Tanachu [Starym Testamencie], jak i w Nowym Testamencie, podobnie jak biblijne jest Boskie pragnienie przebaczenia pokutującemu grzesznikowi” (s. 96, tłumaczenie własne).

Nie zawsze możliwe jest naprawienie zła. Natomiast zawsze trzeba dążyć do pojednania z osobą, którą skrzywdziliśmy. Bez tego nie można z czystym sumieniem przystępować do Wieczerzy Pańskiej. Dołóżmy wszelkich starań, by pogodzić się z bratem, przeciw któremu zawiniliśmy. Film Prosta historia ukazuje starszego człowieka, który przed wieloma laty pokłócił się z bratem, lecz przemierza traktorem bardzo daleką drogę, by przed śmiercią pojednać się ze swoim bratem. Bądźmy równie zdeterminowani.

Zakończenie

Wieczerza Pańska to radosna i krzepiąca uroczystość. Wspominamy zasługi naszego Pana, który zgładził nasze grzechy i wyjednał nam przebaczenie. Niech naszą modlitwą i dążeniem będzie to, byśmy zawsze przystępowali do Stołu Pańskiego jako ludzie, którzy przebaczają swoim winowajcom i są pojednani z tymi, których zranili. Niech przebaczenie niesie nam uzdrowienie, odnowę duchową, radość i pewną nadzieję. Niech Bóg miłosierdzia napełni nasze serca pokojem, miłością i przebaczeniem. Amen.