Nie przesadzaj i nie daj się przesadzić! Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
niedziela, 20 listopada 2022 15:54
W dniu, gdy tegorocznej jesieni po raz pierwszy sypnęło śniegiem, zadziwiam się różami na naszej  kościelnej rabacie. Zasadzone nieopodal domu modlitwy równo rok temu, tzn. jesienią 2021 roku, wdzięczyły się nam przez całe lato i chociaż minęła już połowa listopada, wciąż nie mają zamiaru przestać kwitnąć. Pierwszy rok u nas nie był dla nich łatwy. Susza, mszyca, mączniak prawdziwy - a jednak wspaniale pełnią rolę, dla której do nas trafiły, i od wiosny kwitną nieprzerwanie. Przesądzają o tym trzy proste czynniki: (1) Zasadziliśmy sadzonki róż w dobrej ziemi, (2) podlewaliśmy je, gdy było sucho i  (3) zwalczaliśmy szkodniki, które im zagrażały. 

Widoczna na zdjęciu róża nie wyglądałaby tak w dniu 18 listopada, gdyby przez cały rok nie rosła na jednym miejscu i gdyby nie była otoczona naszą systematyczną opieką. W przeciągu całego roku przewinęło się tutaj mnóstwo innych róż. Były i róże doniczkowe, i róże cięte. Kilkakrotnie - na okoliczność ślubów - mieliśmy tu nawet całe kompozycje kwiatowe. Ale wszystkie te nie związane z gruntem róże już dawno powieziono gdzieś dalej albo najzwyczajniej uschły. Ta róża wciąż tu jest i nadal kwitnie. Przenieśmy się z tym prostym obrazem w sferę życia duchowego. Każdy chrześcijanin jest jak pojedyncza róża gruntowa na kościelnej rabacie. Zasadzeni w domu PANA kwitną na dziedzińcach naszego Boga [Ps 92,14]. Nawrócenie do Jezusa Chrystusa, chrzest wiary lub przeprowadzka z przyłączeniem się do społeczności chrześcijańskiej w nowym miejscu - to czas zasadzenia chrześcijanina w gruncie lokalnego zboru Kościoła. Dzięki temu przyjęty do społeczności Kościoła człowiek zyskuje dogodne warunki do wzrostu duchowego i przynoszenia chwały dla Boga, który w tym celu obdarował go nowym życiem. Wszczepieni w domu Pańskim, w sieniach Boga naszego zakwitną - mówi Biblia Gdańska. 

Zakwitną wszakże pod warunkiem, że zakorzenią się i pozostaną w zborze. Niektórzy chrześcijanie wkrótce po zasadzeniu, szybko dają się niestety przesadzać w następne miejsce. Jakiś podszyty wiatrem 'ogrodnik' zawraca im głowę ofertą równoległego kwitnienia także na innej rabacie. I oni dają się zwieść, tracąc grunt wiążący ich ze zborem, w którym zasadził ich sam Chrystus Pan. Każdy nowy członek zboru Pańskiego powinien zadbać o trwanie we wspólnocie, do której się przyłączył. Tylko wtedy bowiem, gdy się w zborze zadomowi, gdy wyda świadectwo stałości swojej wiary, zacznie kwitnąć dla chwały Bożej, być użytecznym w służbie duchowej i wydawać woń miłą Panu. Tylko na gruncie regularnego uczestnictwa w życiu swojego zboru może być otoczony należytą opieką dojrzałych duchowo braci i sióstr w Chrystusie. 

Mam prośbę do nowych członków zboru: Nie dawajcie się tak łatwo odciągać od zboru, który obraliście za swój dom duchowy. Bieganina po rozmaitych miejscach i społecznościach, w realu bądź wirtualnie, doprowadzi do tego, że wkrótce stracicie duchowy grunt pod nogami.  Przestaniecie być w zborze traktowani jak domownicy, a i sami nie będziecie wiedzieli, w którym miejscu faktycznie jesteście. Na przykład, nie dajcie się omamić, że płatny udział w szumnej konferencji da wam coś więcej, niż kilka godzin osobiście spędzonych z Jezusem w modlitwie i z otwartą Biblią w zaciszu własnego pokoju. Jako nowo narodzone niemowlęta zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka. Dzięki niemu będziecie mogli rozwijać się dla zbawienia [1Pt 2,2]. 

Scenicznym kaznodziejom, których bliżej nie znacie, nie okazujcie większego zaufania, aniżeli braciom usługującym Słowem Bożym w waszym zborze, których każdego dnia macie niejako na wyciągnięcie ręki. Parakościelne organizacje z ich charyzmatycznymi mówcami odciągają was od aktywności we własnym zborze i zdają się wspaniale was inspirować. Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach, bo chcą was odłączyć, abyście wy o nich zabiegali [Ga 4,17]. Niech wasz zbór, który tworzą ludzie może i mniej barwni, ale przecież nie mniej kochani i ważni, nie przegrywa z wydarzeniami zewnętrznymi. 

Jednocześnie apeluję do ludzi już dłużej wierzących, aby nie ciągali osób nowo nawróconych po różnych spotkaniach, konferencjach i społecznościach. Nowo posadzonej róży nie należy wyciągać z gruntu i zasadzać ją w innym miejscu. Nowo narodzonego niemowlęcia nie ciąga się po restauracjach, przydrożnych barach i głośnych imprezach. Niemowlęciu najlepiej jest, gdy pozostaje w zaciszu swojego domu. Wiadomo wtedy, czym się odżywiało, czym było leczone i jak się rozwija. Kto naprawdę się narodził z wody i z Ducha, nie potrzebuje duchowych fajerwerków. Do prawidłowego wzrostu duchowego wystarczy mu własny zbór. Zakorzeniony w osobistej społeczności z Bogiem oraz regularnym uczestnictwie w życiu zboru, świeżo upieczony chrześcijanin ma wszystko, co niezbędne. Kto rankiem przytulił się do Pana Jezusa, omówił z Nim swoje sprawy i nakarmił swą duszę Słowem Bożym, gardłowo nie potrzebuje udziału w wydarzeniu, gdzie być może spotkałby się z Jezusem.

Pozwólmy nowym osobom spokojnie rosnąć wzrostem Bożym. Prowadząc normalne życie chrześcijańskie muszą one przecież mieć też czas na pracę zarobkową, obowiązki domowe, pielęgnowanie relacji rodzinnych, wypoczynek i osobistą społeczność z Bogiem. Nie myślcie, że wasze pomysły na rozwój nowo nawróconych ludzi są lepsze od ich trwania we wspólnocie lokalnego zboru. Zasadzeni w domu PANA rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga. Nawet w starości wydadzą owoc, pełni sił i kwitnący [Ps 92,13-14].