Niebieska sukienka Drukuj
Autor: Bartosz Sokół   
niedziela, 20 stycznia 2013 06:00

nie wygłosiła w życiu żadnego kazania

zbyt słaba, by śpiewać w kobiecym chórze

zbyt krucha nawet na służbę sprzątania

i na ogródek przy kościelnym murze

żaden pożytek z niej podczas kolekty

wrzucała na tacę jakieś marne grosze

mówiła – człowiek nawet jeśli biedny

to w swoim Bogu wszystko ma i może

ostatnioławkowa, szara, przeciętna

bezproduktywna znawczyni leków

ot, staruszka, czysta i  odświętna

w niebieskiej sukience sprzed paru wieków

niewielu, witając, ściskało jej ręce

tylko stróż, otwierając codziennie drzwi

wchodziła zawsze w niebieskiej sukience

jakby niosąc na plecach ciężki krzyż

dreptała powoli do pierwszego rzędu

ze starą chusteczką w pomarszczonej dłoni

zaczynając od pierwszego, cichego szeptu

jakby szukała w myślach broni

w pustym kościele toczyła swą wojnę

słysząc huk piekieł ponad rzędami ław

babcine serce - czyste i spokojne

krwawiło mocno z modlitewnych ran

czasami martwa cisza zapadała w sali

i słychać było tylko ciche krople łez

stróż razem z żoną stali gdzieś w oddali

czekając, aż babcię zmorzy znowu sen


na pogrzebie zmarzli pocierając ręce

i nikt nie płakał tylko stary stróż

leżała spokojnie w niebieskiej sukience

tej starej, odświętnej, w szlaczki róż

zabrzmiało wreszcie "amen" pastora

ktoś hymn zaśpiewał, spuszczono trumnę

rzucono kwiaty, bo trzeba i szkoda

zbyt drogie, zbyt sztuczne, zbyt szumne

w następną niedzielę już nikt nie pamiętał

kościelny pociąg ruszył znów w drogę

znów konferencje, spotkania i święta

ktoś pokutował, ktoś spotkał się z Bogiem

jakiś młody człowiek dziękował kaznodziei

że ten przyprowadził go do Chrystusa

gdy leżał w rynsztoku, bez znaku nadziei

usłyszał wiadomość o łasce Jezusa

stał później na środku i mówił o sobie

tłumiąc wzruszenie i wstydząc się łez 

mówił – od zawsze kłóciłem się z Bogiem

wybrałem alkohol, zabawę i seks

rok temu staruszka – kontynuował

gdy chciałem ją okraść i pobić

szepnęła cicho cztery słowa:

- synu, będę się modlić...!

nie umiałem zapomnieć – mówił przez łzy

jej smutnych oczu i starych dłoni

wryły się we mnie, skradły mi sny

wiedziałem, że ktoś się o mnie modli

muszę ją znaleźć – dodał z przekonaniem

chcę podziękować i spłacić dług

stała się dla mnie boskim przesłaniem

- skończył nie znając lepszych słów


chcieli mu pomóc znaleźć tą kobietę

jak wyglądała? - zapytał stróż

- pamiętam tylko niebieską sukienkę

taką wiekową, w szlaczki róż


Wykorzystano dzięki uprzejmości redakcji http://nalezecdojezusa.pl/