Obecni w życiu Boga Drukuj
Autor: Bartosz Sokół   
niedziela, 14 lipca 2013 19:12

Tysiące razy modliłem się: „Boże, bądź obecny w moim życiu!” Tym mocniej przeżywam ostatnie odkrycie. Zrozumiałem, że Bóg jest obecny w moim życiu tylko wtedy, gdy ja jestem obecny w życiu Boga.

Bóg żyje, nie tylko istnieje. Nasze życie – nawet ze wszystkimi swoimi ułomnościami i ograniczeniami – jest pochodną boskiego. Zostaliśmy stworzeni na jego obraz, a główną treścią podobieństwa wydaje się być samoświadomość. Każdy z nas posiada własną rzeczywistość, wypełnioną kłębiącymi się powiązaniami relacji, skomplikowanych uczuć, celów i oczekiwań. Wszystko obraca się wokół „JA”, które pozwala zachować ciągłość percepcji w dynamicznie zmieniającym się świecie. Odpowiadając na pytanie - co u ciebie? - kończymy często zastanawiającą frazą: Ot, i tak wygląda moje życie. Życie to nie jest oczywiście czymś obiektywnie uchwytnym, stanowi raczej wewnętrzny świat jednostki. Czy Bóg kiedykolwiek zakończył w podobny sposób swoją wypowiedź? Czy istnieje jakaś rzeczywistość, o której Bóg mógłby powiedzieć: Ot, i tak wygląda moje życie?

Wielu mędrców i filozofów marzyło o tym, by poznać Bożą rzeczywistość. Bo czy można wyobrazić sobie coś bardziej wzniosłego niż zanurzenie w Bożej świadomości? Dotknięcie boskich celów? Poczucie boskich pasji? Spojrzenie na świat zjawisk z wiecznej perspektywy nieba? Czy człowiek mógłby wznieść się na skrzydłach prawdy na tak niewyobrażalną wysokość? 

Grzech zabija

Faktem jest, że człowiek nigdy nie potrafił podnieść się na tyle, by choćby stojąc na palcach dotknąć Bożej rzeczywistości. Cieszył się odległym echem, ale dźwięki były zbyt zniekształcone, by dało się wyłowić z nich jakąkolwiek harmonię. Dlaczego natura Bożego istnienia pozostawała dla ludzkości wielką niewiadomą, domagając się niepewnych dociekań, przypuszczeń i hipotez? Odpowiedzią jest grzech, który niczym ciemna, wysoka ściana oddzielił ludzkość od boskiego życia. Apostoł Paweł stwierdził, że poganie są dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca. (Ef 4,18) Greckie słowo agnoia oznacza brak wiedzy, ignorancję. Grzech stworzył alternatywną rzeczywistość, w której na samotnym tronie wszechświata zasiadł człowiek. Oddzielony od Bożego życia, wykreował własne, uzewnętrzniając w nim pasje upadłej natury. To dlatego Biblia poświęca tyle miejsca zagadnieniu duchowej śmierci. Być nieobecnym w życiu Boga, to być duchowo martwym. Człowiek oddzielony od boskiego życia jest wiecznie zapomnianym outsiderem. Nie rozumiemy powagi tych słów, dlatego że wciąż wokół nas unosi się zapach Bożej obecności. Wciąż – wśród zachwytu młodych rodziców – przychodzą na świat różowe niemowlęta, słońce oświetla latające motyle, a księżyc wizytuje trzymających się za ręce zakochanych. Wciąż widać wyraźne ślady Stwórcy, dlatego tak trudno zrozumieć grzesznikowi, że został na wieki opuszczony. Zaszczyt najpotężniejszego wyrażenia tej prawdy przypadł prawdopodobnie Azariaszowi, gdy natchniony Bożym Duchem powiedział do króla Asy: Pan jest z wami, jeżeli wy jesteście z nim, a jeżeli go szukacie, pozwoli wam się znaleźć, lecz jeżeli go opuścicie i On was opuści. (2 Kr 15,2) Bóg nie jest obecny w życiu tych, którzy nie są obecni w życiu Boga. Grzesznik nie istnieje więc w Bożej świadomości, jest nieznany boskiemu sercu i na zawsze opuszczony. Znajduje się poza marginesem boskiej rzeczywistości. Właściwie jest ostatecznie i nieodwołalnie bez Boga na świecie. (Ef 2,12) Apostoł Paweł przypominał nawróconym Efezjanom poprzedni stan mówiąc: niegdyś byliście mu obcymi. (Kol 1, 21) Podobnie napisał w liście do Galacjan: teraz jednak, kiedy poznaliście Boga, a raczej, kiedy zostaliście przez Boga poznani (...). (4,9) Stan egzystencjalnej samotności, tak dobrze znany umysłom, które nie chciały podróżować po powierzchni śliskich półprawd, nie był jedynie subiektywną projekcją niezrównoważonych indywidualistów. Kiedy stajemy pod jaśniejącym niebem, z dala od neonów supermarketów, hałasu silników i dyskotekowej muzyki, intuicyjnie wyczuwamy istnienie potężnej, lecz jednocześnie obcej Istoty. Grzesznik jest oddzielony od Bożego życia, a tym samym Bóg jest oddzielony od życia grzesznika. To dlatego ludzie usłyszą w dniu sądu straszliwy wyrok: nigdy was nie znałem. (Mt 7,22) Jakże beznadziejny jest stan człowieka! Buduje mosty, by przekroczyć przepaść niewiedzy, ale wszystkie kończą się daleko przed drugim brzegiem. Struga drabiny filozoficznych dociekań, tylko po to, by stojąc na najwyższych szczeblach ujrzeć jaśniejący horyzont nieznanej rzeczywistości. Wznosi ołtarze, by zaspokoić oczekiwania nieznanych bogów, jednak sam pozostaje permanentnie niezaspokojony. Chciałoby się stanąć obok apostoła Pawła i zawołać razem z nim: Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?

Ewangelia ożywia

To właśnie w taką beznadziejną ciemność niewiedzy wkroczyło tryumfalnie światło Ewangelii. Życie zostało objawione, i zobaczyliśmy, i świadczymy, i ogłaszamy wam to życie wieczne, które było u Ojca, a nam zostało objawione. (1J 1,1-2) W murze grzechu uczyniono wyłom, aby Boże Życie przedostało się do alternatywnej rzeczywistości upadłego świata! Któż mógł przypuszczać, że będzie płakać w Betlejem, spać w łodzi i umierać na krzyżu? Żydowski cieśla jednym zdaniem wzruszył aksjomaty upadłej rzeczywistości, oznajmiając zdumionym słuchaczom: JA jestem życiem! (J 14,6) Poruszająca, niesamowita wieść Ewangelii głosiła, że w ciele nieśmiałej nastolatki zamieszkała pełnia boskiej rzeczywistości.

Ewangelista Jan, pisząc o niewcielonym jeszcze Słowie, stwierdził po prostu: W nim było życie, a życie było światłością ludzi. (J 1,4) Boże Słowo było, jest i będzie ośrodkiem boskiego życia. Ono zawsze było u Boga i wszystko przez nie powstało. Odwieczna Mądrość, którą należy utożsamiać z logosem Ewangelii Jana, oznajmia: Jeszcze nie było ziemi z uprawnymi polami ani fundamentów świata - już byłam. Byłam przy Nim, gdy stwarzał niebiosa, gdy nad bezmiarem wód utwierdzał sklepienie; gdy obłoki zawieszał w górze i sprawiał, że źródła tryskały z wód pierwotnych; kiedy morzom wytyczał granice, ale wody nie wypływały poza wyznaczone brzegi; gdy wymierzał fundamenty ziemi, byłam przy Nim jak umiłowane dziecko. Radość sprawiałam Mu dnia każdego, bawiąc się nieustannie w Jego obecności. (Prz 8,26-30) Syn jest wieczną treścią boskiego życia, obiektem nieustannej kontemplacji i źródłem najwyższego szczęścia. Ojciec poprzez Ducha Świętego doświadcza samego siebie w Synu, tworząc niekończącą się szczęśliwość wzajemnej relacji. Apostoł Paweł otrzymał niezwykłe zrozumienie wiecznej wielkości Chrystusa. Powiadał: W nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. (Kol 1,16) W nim, gdyż Chrystus jest pełnią boskiego życia i nic, co powstało – nazwijmy to umownie – w dziejach Boga, nie mogło powstać poza Bożym życiem. Wszelka boska aktywność zogniskowana jest na Chrystusie. Dlatego też, niepodobna pomyśleć, aby zaistniała jakakolwiek inna sprawcza przyczyna poza Synem. On jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na nim jest ugruntowane. (Kol 1,17) On jest alfą i omegą, pierwszym i ostatnim, początkiem i końcem. (Obj 22,13) Dla niego, gdyż Chrystus stanowi wieczny cel wszystkich rzeczy. Wszechświat jest tłem dla Golgoty, a rebelia synów Adama sceną, na której rozbłysło posłuszeństwo Bożego Syna. Wszystko powstało dla niego, nawet scenariusz historii. Upadek człowieka nie zniweczył odwiecznych Bożych postanowień związanych z Synem - wypełnił je. Krzyż nigdy nie był naprędce zorganizowaną misją ratunkową. Bóg nie reagował na działania suwerennej rzeczywistości, to rzeczywistość reagowała na działania suwerennego Boga.

Nigdy nie przestanę zachwycać się wielkością Ewangelii... Boska rzeczywistość została opisana poprzez ziemskie zaistnienie Wiecznego Życia, aby ślepy i nierozumiejący grzesznik mógł odnaleźć drogę do Bożej radości! Przepaść niewiedzy, która oddziela pogan od Bożego życia została zasypana treścią Ewangelii. Z każdym słowem Jezusa stawała się mniejsza i mniejsza, aby w momencie zmartwychwstania zupełnie zniknąć. Apostoł Paweł przedstawiał ludziom Nieznanego im Boga, aby móc przedstawić Bogu nieznanych mu ludzi. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie. (Rzym 6,23) Nikt nie może przyjąć życia wiecznego obok Chrystusa lub poza Chrystusem, gdyż żywot ten jest w Synu. Dlatego też, kto ma Syna, ma żywot, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma Żywota. (1J 5,11-12) Nie sposób zaprosić Boga do naszego życia, Bóg nigdy nie będzie honorowym gościem w cudzym domu. Ewangelia jest zaproszeniem do porzucenia własnego życia i przyłączenia się do wiecznego życia Boga. To Bóg jest zapraszającym, nie człowiek. Krzyż, o którym często mówił Jezus, zabija pragnienia spod wieży Babel i powołuje do życia inne – skierowane w stronę wiecznej rzeczywistości Stwórcy. 

Żyć Bożym życiem

Ojcowie Kościoła powtarzali pewną paradoksalną myśl: Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się bogiem. Nie w sensie natury i istoty, ale dzielenia wspólnej wizji rzeczywistości. Apostoł Piotr napisał: darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury. (2P 1,4) Jak to możliwe? Chrystus powiedział: a to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny. (J 6,40) Poprzez wiarę w Chrystusa jako wcielenie Odwiecznego Słowa, wkraczamy w rzeczywistość Bożego życia. Właściwie, kto wierzy w Syna ma żywot wieczny. (J 3,36) Przyjmując Syna, stajemy się częścią Bożego życia, a tym samym – stajemy się bliscy Bogu. Bóg cieszy się pięknem Chrystusa, my również. Bóg uwielbia Syna, my również. (zob. J 8,54) Duch Boży zamieszkuje w nas, zaczynamy więc widzieć tak jak widzi Bóg i przeżywać Syna tak jak przeżywa Bóg. Stajemy się tym samym uczestnikami boskiej natury, częścią jego wiecznego życia. Zaczynamy myśleć o tym, co w górze do takiego stopnia, że śmierć nazywamy zyskiem

Apostoł Paweł doświadczył śmierci alternatywnej rzeczywistości i zanurzenia się w rzeczywistości Bożej. Powiedział: dla mnie życiem jest Chrystus. (Fil 1,21) Chrystus jest życiem Boga, a teraz staje się życiem człowieka! Oto przebóstwienie ludzkości, tajemny plan, ukryty od wieków w Bogu, który wszystko stworzył. (Ef 3,9) Paweł dodaje: żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie. (Gal 2,20) Paweł mówi – moje życie w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego. Przyłącza się tym samym do Bożej rzeczywistości, stając się obecnym w jego życiu. Niezwykłe. Bóg jest obecnych w życiu tych, którzy są obecni w życiu Boga.  

Czy nasza codzienność nie wydaje się przeczyć tym wielkim słowom? Czy coś tak zwyczajnego i prozaicznego jak egzystencja każdego z nas może zawierać w sobie rzeczywistość nieba? Czy to możliwe, by świat tego nie zauważył, nadal błądząc we mgle mętnych hipotez? Tak, to jest możliwe. Apostoł Paweł napisał do Kolosan: Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu; gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z nim w chwale. (Kol 3,3-4) Życie, które mamy w Chrystusie jest obecnie ukryte, przeżywamy je na drodze wiary. Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie nasze jest cząstkowe, ale wówczas poznamy tak, jak jesteśmy poznani. (1Kor 13,12) Tworzy to stan pewnego napięcia między teraz a jeszcze nie, nie zmienia jednak wielkiej prawdy o zamieszkaniu Bożego życia w umysłach wierzących. 

Jakie są praktyczne implikacje takiego stanu rzeczy? Wypełniony Duchem Kościół powinien spoglądać na Syna, rozmyślać o nim, tęsknić za nim, opowiadać o nim, wywyższać go i kochać ponad wszystko na świecie. Tylko wtedy, gdy ludzie są obecni w życiu Boga, Bóg jest obecny w życiu ludzi. Nie zmieni to zapewne naszych codziennych zadań. Nadal będziemy chodzić do szkoły i pracy, bawić się z psem, sadzić drzewka i łowić ryby. Zmienią się jednak tęsknoty serca, zakres motywacji i kierunek pragnień. We wszystkim dostrzegać chwałę Chrystusa - oto znak uczestnictwa w wiecznym i niezniszczalnym życiu Boga.