Podzielisz swój chleb z głodnym... Drukuj
Autor: Marian Biernacki   
sobota, 17 października 2009 20:35

Mija właśnie trzydzieści lat od chwili, gdy Organizacja Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa ogłosiła dzień 16 października Światowym Dniem Żywności. Celem obchodów tego dnia jest „pogłębianie świadomości opinii publicznej na temat globalnych problemów żywnościowych i wzmocnienie poczucia solidarności w walce z głodem, niedożywieniem i ubóstwem”.

Poza ONZ istnieje na świecie tysiące innych organizacji, zajmujących się sprawami wyżywienia. Wszyscy dwoją się i troją, aby zaspokoić apetyt, napełnić brzuch, poprawić materialne warunki życia. A naturalne pragnienia i zachcianki ciała nie chcą pozostawać na poziomie sprzed lat. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

To oczywiste, że i chrześcijanie powinni zadbać o materialną stronę życia. Swego czasu Bóg posłał Józefa do Egiptu, aby w porę przygotować źródło przetrwania dla potomków Abrahama w okresie głodu. Bóg posłał mnie przed wami, aby zapewnić wam przetrwanie na ziemi i aby wielu zostało zachowanych przy życiu [1Mo 45,7]. Sam Jezus parę razy zajął się karmieniem głodnych. Wezwał i nas, abyśmy niosąc ewangelię, nie zapominali o ubogich.

Lecz co z naszą duszą? Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? [Mt 6,25]. Obok potrzeb ciała mamy także wcale nie mniej ważne potrzeby duchowe. Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych [Mt 4,4]. Dlaczego więc jest tak, że tak wiele robimy, by zaspokoić potrzeby materialne, a tak niewiele czasu w tygodniu gotowi jesteśmy przeznaczyć na to, by nakarmić duszę?

Co należy zrobić, by pogłębić wśród dzisiejszych chrześcijan świadomość tego, że potrzebują zmienić duchowe nawyki żywieniowe? Przecież jeżeli wielu z nich nie zacznie – i to w trybie pilnym – regularnie odżywiać się duchowo czytając Biblię, modląc się i biorąc udział w zgromadzeniach zboru – to będą coraz słabsi duchowo i w końcu umrą. Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy: na nim bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją [Jn 6,27].

Ponad trzydzieści lat temu dotarło do mojej świadomości, że powinienem nie tylko odżywiać własnego człowieka wewnętrznego, ale też dzielić się chlebem Słowa Bożego z innymi głodnymi. Od września 1978 roku nieudolnie próbuję więc to robić na różne sposoby.

Przed laty zobaczyłem w Biblii nieznany mi wcześniej rodzaj postu. Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz [Iz 58,6-7]. Zrozumiałem: Podczas gdy naturalnie ciągnie mnie do tego, aby kręcić się tylko wokół własnych spraw, mam urządzić sobie post od egocentryzmu i podzielić swój chleb z głodnym.

Ot, i wydało się, dlaczego między innymi ślęczę nad tym blogiem ...

 

Artykuł pochodzi z  http://dzisiajwswietlebiblii.blogspot.com/