„Proszę pamiętać, że ja byłem przeciw…” Drukuj
Autor: Aleksandra Kwiecień   
sobota, 26 listopada 2016 01:15

W ostatnich dniach obiegł Internet i wywołał spore poruszenie spot reklamowy przygotowany na Światowy Dzień Zespołu Downa w 2014 roku.

Inicjatywa miała na celu zwrócić uwagę świata na ludzi dotkniętych tym upośledzeniem oraz ich sytuację w społeczeństwach. Wspomniany filmik rozpoczyna się pytaniem zadanym przez kobietę, która spodziewając się dziecka, dowiedziała się, że urodzi się ono z zespołem Downa. Jak będzie teraz wyglądało moje życie? Odpowiedzi udzielają jej młode osoby dotknięte tą chorobą. Głównym przesłaniem jest to, że pomimo dużych trudności, ludzie z zespołem Downa mogą wieść szczęśliwe, spełnione życie. 

Nie sam spot jednak wywołał takie poruszenie. Chodziło przede wszystkim o informację, że francuski sąd zawyrokował, że film nie powinien być rozpowszechniany, ponieważ „takie kadry mogłyby naruszyć spokój sumienia kobiet, które legalnie dokonały innych osobistych wyborów”.  Wywołało to spore – i słuszne – oburzenie w polskich mediach społecznościowych.  Jedni pukają się w czoło, inni łapią za głowę, a wielu z nas po prostu zastanawia się dokąd zmierza ten świat. Quo vadis, Francjo; quo vadis, Europo?

Zastanawiam się, czy francuski sąd zadawał sobie sprawę, jak absurdalnie brzmi jego decyzja. Oczywiście, miło, że troszczy się o spokój duszy tych obywateli, którzy dokonali innych osobistych wyborów, dlaczego jednak nie pomyślał o tych, którzy na co dzień zmagają się z ciężką chorobą taką, jak właśnie zespół Downa? Nie dość, że muszą zmagać się z trudną codziennością i wieloma wyzwaniami, to jeszcze ich szczęśliwe, uśmiechnięte – pomimo wszystko! – twarze są obraźliwe dla części społeczeństwa, która – mówiąc wprost – dokonała aborcji (francuski sąd prawdopodobnie ze względu na poprawność polityczną nie mógł użyć tego określenia, bo wywołuje negatywne skojarzenia). Czy naprawdę sędziowie byli tak zaślepienie, że nie widzieli, że starając się „chronić” kobiety dokonujące aborcji, dyskryminują i spychają na margines te, które miały odwagę urodzić chore dzieci i wychowują je w sposób pełen poświęcenia i miłości? Nie mówiąc już o wszystkich osobach niepełnosprawnych, które chciałyby, pomimo pewnych ograniczeń i trudności związanych z chorobą, wieść normalne, szczęśliwe życie. Jak się okazuje, w demokratycznej Europie zaczyna to być zbyt wygórowanym pragnieniem. 

Przytaczana w mediach decyzja sądu mówi o „innych osobistych wyborach”. Dojrzały, odpowiedzialny człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że każda decyzja pociąga za sobą określone konsekwencje, które trzeba wziąć pod uwagę podczas dokonywania wyboru. Zwolenniczki aborcji, m. in. w przeprowadzanych niedawno w Polsce czarnych protestach, zajadle argumentowały: „moje ciało, moja sprawa”. Czy w takim razie ich sprawą nie powinno być również poradzenie sobie z widokiem niepełnosprawnych dzieci – żyjących, uśmiechniętych, kochanych? Czy będą dokonywały osobistych wyborów wedle własnego uznania, a później oczekiwały, że państwo zatroszczy się o spokój ich sumienia? Czy naprawdę za normalne będzie uchodzić – w XXI-wiecznej światłej, cywilizowanej Europie –  dyskryminowanie chorych i wykluczanie ich z życia społecznego i publicznych mediów, tylko dlatego, by ludzie, którzy zabili swoje dzieci nie odczuli czasem dyskomfortu lub wyrzutów sumienia? Wykluczenie z przestrzeni publicznej prowadzić będzie, z biegiem czasu, do wykluczenia społecznego, a później – do czego? Do eliminacji? A tutaj już zaczynają się skojarzenia z hitlerowską polityką eliminacji ludzi chorych, upośledzonych, z zaburzeniami psychicznymi; jak określali to naziści „eliminacja życia niewartego życia”. Jeszcze dziś większość Europejczyków oburzyłaby się, gdyby ktoś współcześnie wpadł na taki pomysł, ale co będzie za kilka, kilkanaście lat? Czasami, jak pokazuje historia, największe zbrodnie zaczynały się od małych kroków. W trzeciej Rzeczy również zaczynało się od wybijaniu szyb w żydowskich sklepach, a skończyło na komorach gazowych. Droga Francjo, nie chodzi tu o ubliżenie Ci porównaniami do hitlerowskich Niemiec. Co się jednak stało z Twoimi ideałami, z których byłaś tak dumna? Gdzie równość, wolność, braterstwo? Gdzie równość – skoro widok dziecka z pięknym uśmiechem na twarzyczce naznaczonej zespołem Downa wywołuje u niektórych osób dyskomfort, a widok zdrowego dziecka nie? Gdzie wolność – skoro nie można publikować filmu zwracającego uwagę na los obywateli dotkniętych chorobą? Gdzie braterstwo – gdy tego typu decyzje będą wykluczać osoby niepełnosprawne z życia społecznego?

Pismo Święte pokazuje nam, że każde życie jest cenne, ponieważ każde pochodzi od Boga. Każde jest darem, każde jest wyjątkowe. Życie dziecka z zespołem Downa nie jest ani mniej, ani więcej warte niż życie prezydenta Stanów Zjednoczonych, królowej angielskiej, czy laureata nagrody Nobla. Za każdego jednakowo przelewała się krew Chrystusa. Tam na krzyżu Bóg dał dowód swej miłości (Rz 5:8) i okazał swoją łaskę, która jest zarówno dla francuskich sędziów, kobiet dokonujących aborcji, dzieci z zespołem Downa, jak również dla mnie i każdego z czytelników. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mk 16:16), to obietnica, ale i przestroga dla każdego człowieka.

Coraz częściej, gdy docierają do mnie tego typu sytuacje, przypominają mi się słowa z wiersza Antoniego Słonimskiego Dokument z epoki: „Nowy pancernik wypływa ze stoczni. /Zboże się pali, kawa w morze leci. / W przyszłości, gdy się taki obraz uwidoczni / Bardzo proszę pamiętać, że ja byłem przeciw”. A także przestroga apostoła Pawła, który proroczo ostrzegał Tymoteusza: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj” (2 Tym 3:1-5). Żyjemy w trudnych czasach. Dołóżmy więc starań, by nasze życie było niegasnącym, jasnym płomieniem świadectwa rozświetlającym ciemności dookoła. Wskazującym na Drogę, Prawdę i Życie -Jezusa Chrystusa.

Chrześcijanie to ludzie, którzy pozwolili, by rzeczywistość Jezusa zmieniła to, kim są, w jaki sposób postrzegają i jak żyją.  [Timothy Keller]