Przygotujmy się na to! Drukuj
Autor: Marian Biernacki   
wtorek, 29 marca 2022 08:53

Czego mogę się spodziewać w kolejnych latach mojego ziemskiego życia? Jakie są prognozy na najbliższe czasy? Co powinienem wkalkulować w swoją doczesną przyszłość, aby witać ją z podniesioną głową, a nie z bólem serca i poczuciem klęski? Czy z punktu widzenia przeciętnego człowieka losy świata będą jeszcze dobre, czy coraz gorsze? Jak przygotować się do tego, co nadchodzi? Czy Biblia daje tu jakieś wskazówki? 

Prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa, a do takich pragnę być zaliczony, nie mają na świecie innej drogi, jak tylko tę wyznaczoną przez naszego PANA i Jego apostołów. Ich los na świecie jest naszym losem. Nie spodziewamy się tu niczego innego, jak tylko tego, co spotkało Jezusa i Jego pierwszych uczniów, bo nie jest uczeń nad mistrza ani sługa nad swego pana; wystarczy uczniowi, aby był jak jego mistrz, a sługa jak jego pan [Mt 10,24-25]. Mając to na uwadze spójrzmy na trzy sfery życia, w których powinniśmy być świadomi nadchodzących zmian, doświadczeń i przeżyć. 

Po pierwsze, w świetle Biblii widzę, że mam się nastawić na straty materialne. Poznałem już smak rabunku mojego mieszkania. Znam też uczucie pozbawienia mnie życiowych oszczędności. Wdzięczny jestem Bogu za te przeżycia, bo mnie już troszkę przygotowały do tego co nadchodzi. Liczę się z tym, że przecież w każdej chwili mogę stracić takie dobra jak dom lub samochód. Staram się zachowywać zdrowy dystans do siedziby Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE, którą dostaliśmy w darze od Boga i którą intensywnie zajmuję się od dziewięciu już lat. Troszczę się o budynki i zieleń na rozległej parceli tak, jak byśmy mieli się nimi cieszyć jeszcze co najmniej przez sto lat. Sercem natomiast jestem już w Królestwie Bożym. Któregoś dnia bez żalu zostawię cały ten świat rzeczy materialnych. Mam skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy [Łk 12,33], ani żadna wojna mi go nie odbierze.

Po drugie, Biblia poucza, że powinienem się liczyć z czekającym mnie osamotnieniem. Dobrze jest mieć rodzinę i przyjaciół. Otoczony gronem serdecznych braci i sióstr czuję się naprawdę szczęśliwy i jestem wdzięczny za nich Bogu. Pamiętam jednak to, co spotkało Jezusa, mojego Pana. Tej nocy wy wszyscy odwrócicie się ode Mnie, gdyż jest napisane: Uderzę pasterza i rozproszą się owce trzody [Mt 26,31]. Podobnie stało się z apostołem Pawłem. W pierwszej obronie mojej nikogo przy mnie nie było, wszyscy mnie opuścili: niech im to nie będzie policzone; ale Pan stał przy mnie i dodał mi sił [2Tm 4,16-17]. Myślę, że Bóg mnie już trochę przygotował do tego, żebym zachował hart ducha w obliczu odejścia ludzi, na których bardzo dziś liczę. Pan Jezus, gdy zawisł na krzyżu, doznał ekstremalnej goryczy opuszczenia. Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? [Mk 15,34]. Osamotnienie jest wpisane w ziemski los ucznia Jezusa. Wcześniej czy później ludzie mnie opuszczą.  Gdy zostanę sam, wciąż cieszyć się będę obietnicą naszego Pana: A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata [Mt 28,20].

Po trzecie, patrząc na Jezusa i Jego pierwszych naśladowców, zdaję sobie sprawę z tego, że ze względu na Pana trzeba będzie wciąż narażać się na niebezpieczeństwo, nadwerężać swoje zdrowie, a nawet oddać życie. Tak Biblia nakreśla los naśladowców Jezusa na ziemi. Oto fragment opisu przeżyć jednego z nich: Często bywałem w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach ze strony zbójców, w niebezpieczeństwach ze strony rodaków, w niebezpieczeństwach ze strony pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach między fałszywymi braćmi; w trudzie i znoju, często w bezsennych nocach, w głodzie i pragnieniu, często w postach, na zimnie i w nagości.  [2Ko 11,26-27]. Od lat staram się nie rozczulać nad sobą. Wdzięczny Bogu za wszystko, chcę być gotowy na każdy dyskomfort. Mając w pamięci Jezusa Chrystusa nie mogę i nie chcę być hedonistą.

 Człowiekiem, który poddany próbie w powyżej wspomnianych sferach zachował się z klasą i przyniósł chlubę Bogu, był biblijny Hiob. Tak. W jednym dniu został pozbawiony całego majątku. Zaraz potem stracił wszystkie dzieci. Następnie strasznie się rozchorował. Odwróciła się od niego nawet jego żona. I co na to powiedział? Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc [Jb 19,25-27].

Słowa Hioba bardzo dobrze wyrażają nadzieję prawdziwych chrześcijan. Jesteśmy tego pewni, że nasz PAN wyrówna nam wszystkie poniesione ze względu na Niego krzywdy. Jeżeli każdego dnia sercem lgniemy do Boga, to zawsze będziemy cieszyć się Jego obecnością. Jeżeli - mając odzież i wyżywienie - praktykujemy postawę poprzestawiania na małym, to nie musimy się bać recesji i utraty fortuny, bo najzwyczajniej jej nie mamy. Jeżeli pielęgnujemy w sobie świadomość, że jesteśmy własnością Chrystusa Pana oraz, że choćby kto z wierzących w Jezusa nawet i umarł, żyć będzie to nie boimy się, że ktoś mógłby pozbawić nas życia.

Dzięki takiemu nastawieniu przygotowuję się na czekające mnie przykrości i straty. Mam nadzieję, że im bardziej zacznę je odczuwać, tym wyżej podniosę głowę, że zbliża się moje wybawienie. Nie będę drżeć przed utratą rzeczy materialnych, bo już dzisiaj używam rzeczy tego świata tak, jakbym ich nie używał [1Ko 7,31]. Gdy będą opuszczać mnie kolejni ludzie, nawet najbliżsi, nie popadnę w rozpacz, bo już poznałem smak odejścia ludzi mi bliskich. Gdy stracę zdrowie albo stanę w obliczu śmierci nie popadnę w depresję, bo będzie to dla mnie oznaczać dotarcie do celu i chwalebne spotkanie, do którego przecież zmierzam od wielu już lat.

A co z tobą? Im bardziej dbasz o swój doczesny byt i materialną sferę życia, tym mniej jesteś gotowy na przyszłość i tym dotkliwiej będziesz przeżywał utratę posiadanych dóbr. Im większą wagę przykładasz do życia towarzyskiego, tym łatwiej dasz się wciągać w rozmaite kompromisy etyczno-moralne i tym gorzej znosić będziesz osamotnienie. Jeżeli dzisiaj nie potrafisz zrobić czegoś ze względu na Jezusa z narażeniem własnego zdrowia, to co zrobisz, gdy trzeba będzie ze względu na Niego oddać życie?

Nadchodzi koniec (nie)porządku tego świata. Mieszkańców ziemi nie czeka żadna świetlana przyszłość. Przygotujmy się na to! Jak? Przede wszystkim trzeba się opamiętać z grzechów i całym sercem zwrócić ku Panu Jezusowi Chrystusowi, bo nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12]. Kto przez wiarę w Jezusa Chrystusa narodzi się na nowo, zostanie usprawiedliwiony i zacznie prowadzić uświęcone życie, ten wkrótce zobaczy Królestwo Boże i wejdzie do niego. Ten już dzisiaj radośnie może zaśpiewać:

Świat nie jest domem mym, jam tu przechodniem jest
Me skarby w niebie są, nie w tej dolinie łez
Do siebie tam, do gwiazd, anieli wabią mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

O, Panie, wiesz, ten świat jest obcym mi
Gdzież pójdę jeśli Ty przede mną zamkniesz drzwi?
Świat nie jest domem mym, blask nieba wabi mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

Już tylu bliskich mych na drugi przeszło brzeg
Czekają na mnie tam, aż ziemski skończę bieg
Już uchylili drzwi, wołają także mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

W chwalebnym kraju tym będziemy wiecznie żyć
Z żywota drzewa jeść, ze źródła życia pić
Tam uwielbienia hymn z ust wszystkich wzniesie się
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się.