Radość poprzestawania na małym Drukuj Email
Autor: Ryszard Tyśnicki   
niedziela, 12 grudnia 2010 00:00

"I rzeczywiście, pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym" (1 Tm 6:6)

Jednym z przemożnych pragnień człowieka jest osiągnięcie sukcesu w życiu. Dążymy do osiągnięcia tego celu za wszelką cenę. Czasami nasze pragnienie sukcesu jest tak potężne, że dążenie do niego powoduje poważne komplikacje. Warto może zadać sobie pytanie: jaki powinien być ten sukces? Jest to istotne pytanie, gdyż sukces, jako taki, nigdy nie jest celem samym w sobie.

Sukces lub klęska to elementy realizacji priorytetów w życiu. Co więcej, źle wybrane cele mogą prowadzić do osiągnięcia jedynie względnych sukcesów.

Obrabowanie banku to sukces dla włamywacza, ale czy rozpatrywany w kategoriach moralnych jest nim nadal? Wyznaczenie sobie celów i priorytetów zadecyduje o naszym spełnieniu lub porażce. W dzisiejszym świecie dobrze wyznaczone priorytety to dość trudne zadanie. Powodem tego jest dość duży wybór celów, zagubienie człowieka, grzech, złudne wartości, jakie dzisiaj oferuje nam świat.

Adam i Ewa w raju też chcieli być ludźmi sukcesu i za namową szatana dopuścili się grzechu. W ustach diabła propozycja zerwania „owocu poznania dobra i zła” jawiła się jako wyśmienite narzędzie osiągnięcia celu. Jednak ten sukces okazał się iluzoryczny, a efekty przekroczyły oczekiwania i to w tym najgorszym z możliwych kierunków. Przypadek Adama i Ewy jest tu dobrym przykładem dokonania złego wyboru priorytetów w życiu, prowadzącego na manowce.

Następną biblijną ilustracją źle ulokowanych celów w życiu są dzieje króla Saula. Jako skromny młodzieniec, znalazł łaskę w oczach Boga i został wyniesiony do godności króla. Wzbudziło to w nim poczucie siły i mocy, władzy i zdecydowania w działaniu. W pewnym momencie, gdy był u szczytu powodzenia, zignorował Boga i Jego słowo. Efektem końcowym było odrzucenie i kara, jaka spotkała nie tylko jego, ale i całą jego rodzinę. Ponownie więc widzimy, że sukces związany jest z dobrze ustawionymi priorytetami. Tak długo, jak długo Saul trwał przy Bogu i słuchał proroka Samuela, przemawiającego w imieniu Boga, tak długo był człowiekiem sukcesu. Gdy postawił na siebie, poniósł klęskę.

Jego następca na tronie nie popełnił już takiego błędu. Dawid był wierny Bogu do końca swoich dni. Ta wierność Bogu zaowocowała sukcesem jego życia. Osiągnął cel, dożył sędziwych lat, a jego królestwo zostało umocnione na następne pokolenia. Właściwy wybór priorytetów zapewnił mu sukces i powodzenie.

W Liście do Hebrajczyków znajduje się niezmiernie ciekawy rozdział 11. Jest to lista ludzi sukcesu, tych, którzy dobrze wybrali cele dla swojego życia i osiągnęli sukces, choć trzeba przyznać, że w niektórych opisanych tam przypadkach możemy mieć wątpliwości co do właściwego użycia słowa „sukces”. Przecież męczeństwo trudno jest uznać w naszych kategoriach za sukces. A właśnie jest ono sukcesem, gdyż ludzie ci osiągnęli cel.

Współczesny świat wyznaczył pewne kryteria sukcesu. Na liście sukcesów światowych jest wykształcenie, kariera, bogactwo, wolna miłość, szpan, sukces polityczny, gruby portfel, super auto, jacht, prywatny odrzutowiec, sława i wiele innych. Czy jednak te elementy są sukcesem? Z perspektywy 75 statystycznych lat naszego życia pewnie tak, ale przecież nasze życie ma o wiele większy wymiar. Co z tego wszystkiego będzie naszą własnością za tysiąc lat? Apostoł Paweł napisał: Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy (1 Tm 6:7).

To wszystko, co możemy osiągnąć tu na ziemi, to jedynie ułuda sukcesu, gdyż i tak skończy się to tak samo, jak skończyło się dla naszych dziadków czy pradziadków. Źle wybrany cel prowadzi jedynie do iluzorycznego sukcesu. Czy w związku z tym jesteśmy zawsze skazani na porażkę? Niekoniecznie, sięgnijmy ponownie do Biblii: Potem widziałem, a oto tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach. [...] Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli? I rzekłem mu: Panie mój, ty wiesz. A on rzekł do mnie: To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i wyprali szaty swoje, i wybielili je we krwi Baranka. Dlatego są przed tronem Bożym i służą mu we dnie i w nocy w świątyni jego, a Ten, który siedzi na tronie, osłoni ich obecnością swoją. Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, Ponieważ Baranek, który jest pośród tronu, będzie ich pasł i prowadził do źródeł żywych wód; i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu (Obj 7:9.13-17).

Oto ludzie sukcesu. To właśnie ci w białych szatach odnieśli sukces, osiągnęli cel i szczęście, do którego dąży każdy człowiek. Doszli do celu, gdyż dobrze wybrali, prawidłowo zdefiniowali priorytety. Ich życie pewnie przebiegało z dala od tego, co świat uważa za sukces, ale to właśnie oni go osiągnęli. Czy warto było podjąć się ryzyka wiary, kroczenia drogami Bożymi, życia w niedostatkach, a czasami nawet na granicy śmierci? Pewnie warto było, gdyż po tych statystycznych 75 latach nastąpiły miliardy lat szczęścia. Właściwie ustawiony priorytet życia zaowocował sukcesem.

Wróćmy z nieba na ziemię. Nasz kraj wszedł w niesamowity okres rozwoju. Przed naszymi oczami roztoczono perspektywę niczym nieograniczonej konsumpcji, kuszą nas oferty zrobienia niezwykle błyskotliwych karier. Wielu, szczególnie młodych ludzi, ulega pokusie reklamy, ale jakże często ta reklama przypomina ofertę spod drzewa poznania dobra i zła: wygląda zachęcająco, ale jest to jedyna wartość tej oferty.

Coraz częściej obserwuję w naszym Kościele ludzi, dla których przestał on być interesujący, nie widzą żadnego powodu, aby do niego uczęszczać, nie chcą się wiązać ze zborami, nabożeństwa ich nudzą, a kaznodzieje rozczarowują. Kościół przestaje być ciekawy, bo tam ciągle mówią o grzechu, o wyrzeczeniach, a na nabożeństwach nie stawiają „małego nieszkodliwego piwka”. Kościół jest przecież taki szary, a oferta świata tak kolorowa i zachęcająca, więc może Kościół nie jest warty naszej uwagi? Młodzi, pochłonięci robieniem kariery i zdobywaniem niedzielnego wykształcenia na studiach zaocznych, zapominają powoli i skutecznie o Bogu i celu, jaki jedynie ma wartość. Być może za kilkanaście lat osiągną szczyty powodzenia, będą mieli drogie samochody, piękne domy, a ich twarze będą się do nas uśmiechały z ekranu telewizora, ale co zostanie z ich sukcesu za następne 50 lat? Może jedynie mała wzmianka w encyklopedii i miejsce w alei zasłużonych, a może nawet mniej.

Jedną z moich ulubionych części Biblii jest Apokalipsa św. Jana, gdyż jest to księga sukcesu, choć nie dla wszystkich. Objawienie Jana pokazuje prawdziwy cel i prawdziwy sukces, choć miasto - Nowe Jeruzalem nie będzie otwarte dla wszystkich. Może warto w przededniu wejścia do Unii Europejskiej jeszcze raz zadać sobie pytanie o cel życia, o to, co jest naszym priorytetem, co uznalibyśmy za życiowy sukces, i wszystko to dobrze wyrysować w naszym sercu. Jedyny bowiem sukces odnoszą ci, którzy w białych szatach stoją przed tronem Boga i Baranka.



Artykuł pochodzi z portalu www.dlajezusa.pl
Publikujemy go za zgodą redakcji.