Ręka nadziei Drukuj Email
Autor: Zand   
czwartek, 06 października 2016 00:00

Zobacz zdjęcie (Zdjęcie jest chronione prawnie dlatego nie możemy umieścić go bezpośrednio w niniejszym tekście)

Oto jak fotograf Michael Clancey opisuje historię powstania jednego z najbardziej niezwykłych zdjęć w historii medycyny:

„Zostałem poproszony przez USA Today by udokumentować zabieg korekty rozszczepienia kręgosłupa (spina bifida) u dwudziestojednotygodniowego płodu przeprowadzany w macicy matki w Centrum Medycznym Uniwersytetu Vanderbilt. W 1999 roku zabieg taki można było wykonać najwcześniej w dwudziestym pierwszym tygodniu życia płodowego. Zespół operacyjny najbardziej obawiał się, że może dojść do wywołania przedwczesnego porodu, a żadne z dzieci, które przyszły na świat przed dwudziestym trzecim tygodniem ciąży nie przeżyło.

Na początku operacji wyczuwało się napięcie.

Chirurg wykonał typowe nacięcie umożliwiające wydobycie macicy, którą ułożono delikatnie na udach matki. Cały zabieg przebiegał wewnątrz macicy i nie można było dopuścić by jakaś część ciała dziecka wydostała się poza obręb nacięcia. Podczas zabiegu pozycję dziecka dostosowywano poprzez delikatne ugniatanie macicy od zewnątrz. Operacja zakończyła się po godzinie i trzynastu minutach i cały zespół operacyjny – wraz ze mną – odetchnął z ulgą.

Gdy doktor pytał mnie jakiej szybkości film założyłem w aparacie, zauważyłem kątem oka, że macica się porusza, choć w jej pobliżu nie znajdowała się niczyja ręka. Macica wyraźnie poruszała się od środka. Nagle z nacięcia wysunęło się całe ramię dziecka, by chwilę później cofnąć się prawie zupełnie, pozostawiając na zewnątrz jedynie maleńką dłoń. Lekarz wyciągnął w jej kierunku palec, a dziecko zareagowało i chwyciło go natychmiast. Chirurg delikatnie potrząsnął małą rączką, jakby chciał sprawdzić jej siłę: mały Samuel trzymał mocno, a ja zrobiłem zdjęcie! Wszystko odbyło się tak szybko, że stojąca obok pielęgniarka zapytała: “- Czy coś się stało?”. “- Dziecko wyciągnęło rączkę” – odpowiedziałem. „- Zawsze tak robią” – stwierdziła. Wkrótce nacięcie zamknięto, a macicę umieszczono z powrotem na swoim miejscu.

Minęło dziesięć dni zanim okazało się, czy zdjęcie jest wystarczająco wyraźne. Żeby uniemożliwić cyfrową obróbkę zdjęć, USA Today domagało się dostarczenia niewywołanego filmu. Wreszcie zadzwonił do mnie redaktor sekcji fotograficznej: „- To najbardziej niesamowite zdjęcie jakie kiedykolwiek widziałem!” – powiedział.

"Samuel urodził się w czwartek, 2 grudnia, o 18.25 w Northside Hospital, ważył 2500 g i miał 51 cm wzrostu. Urodził się w 36 tygodniu, ale wrzeszczał co niemiara. Nie musiał przebywać w inkubatorze i przyjechał z nami do domu 6 grudnia. Po obejrzeniu na ultrasonografie mózgu Samuela neurochirurg był pełen optymizmu. Dziecko nie miało wodogłowia i cofnęły się zniekształcenia mózgu. Doskonale porusza nóżkami. Był złożony w pół w łonie, ale ortopeda daje mu duże szanse, że będzie chodził. W przyszłym tygodniu rozpocznie fizykoterapię, która pomoże mu się pozbyć tej sztywności w nogach. Chowa się również bardzo dobrze. Dziękuję za wszystkie modlitwy i wsparcie. Jesteśmy szczęśliwsi niż to sobie kiedykolwiek wyobrażaliśmy" - to fragment listu Mamy Samuela do przyjaciół.

Warto było podjąć ryzyko skomplikowanego zabiegu, ale przede wszystkim warto było zobaczyć w nienarodzonym dziecku kogoś, kto powinien dostać swoją szansę na życie i na zdrowie. Bóg daje nam rozmaite talenty i możliwości. Operacja Samuela pokazuje, że medycyna ma jednoznacznie służyć ludzkiemu życiu, że temu ma służyć jej rozwój, że każda ręka lekarza, która zwraca się w kierunku nienarodzonego dziecka, ma być "ręką nadziei", nigdy ręką śmierci.