Rzadko spotykane brzemię Drukuj
Autor: Edwin i Lilian Harvey   
niedziela, 22 grudnia 2013 02:20

Ogarnia mnie oburzenie z powodu bezbożnych, którzy porzucają zakon twój. Psalm 119:53

Brzemię, które prorok Habakuk otrzymał w widzeniu. Dokądże Panie będę wołał o pomoc,a Ty nie wysłuchasz? Habakuk 1:1,2

Brzemię jest to ładunek troski lub smutku. Najważniejszą pracą dziecka Bożego jest wstawiennictwo. Nikt nie będzie naprawdę zdobywał dusz, jeżeli nie będzie odczuwał brzemienia o te dusze. Kiedy odczuwamy takie brzemię, to nie tylko myślimy o duszach, ale wołamy do Boga za nimi.

Być bez takiego brzemienia, to poważna sprawa. Świadczy to o letniości, obojętności i nieobecności Ducha Świętego w sercu wierzącego. Wielu wzbrania się przed takim brzemieniem i nic dziwnego, bo bez mocy Bożej nikt by nie zniósł takiego obciążenia. Jednak są w nim takie nagrody, z których może korzystać tylko ten, kto odczuwa ból i smutek walki o dusze.

W pewnym artykule znalazłem takie stwierdzenie: „Przez wiele tygodni spoczywało na mnie to brzemię z powodu duchowej bezpłodności kościołów i służb i z powodu niezbawionych. Brzemię to było bardzo ciężkie, a czasami nie mogłem go udźwignąć i byłem zmuszony do modlitwy, nawet przez dłuższy czas. Czasami podczas snu w nocy modlitwa była kontynuowana w snach. Obecnie przyszła na mnie taka przygnębiająca obawa, że taki stan może być nienormalny i że może to być początek obłędu. Ten rozstrój umysłu był ostrożnie ukrywany przed otoczeniem. Moją duszę ogarnęła samotność, ale kiedy zwróciłem się do Słowa Bożego, znajdowałem obietnice i przykłady, takie jak: „sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach”.

Trzy tygodnie postu i modlitwy Daniela; całonocne modlitwy naszego Pana; świadectwo Pawła. To podbudowało moją wiarę. Potem przeczytałem artykuł napisany przez redaktora Sunday School Times, który mówił, że Bóg kładł podobne brzemię na wielu chrześcijan. Szczególnie pocieszające było stwierdzenie o dyrektorze grupy pod nazwą Wielkie Zadanie Modlitwy „...Miał olbrzymie, prawie nieznośne brzemię.” Oto był człowiek, który miał takie same przeżycie, jak ja! Ach, co za ulga i radość i wdzięczność!

Czy mamy z tego wyciągnąć wniosek, że przykłady przedstawione wyżej oznaczają, iż byli to ludzie, którym rozchodziło się o efekt i uznanie? Albo czy mamy wyciągnąć wniosek, że te widoczne efekty i przeżycia były zewnętrznym dowodem jakiegoś wielkiego smutku i brzemienia serca?

Największą potrzebą obecnej godziny jest potrzeba orędowników. Gdyby Kościół Chrystusa mógł uchwycić się Boga w potężnej modlitwie wstawienniczej, mogłyby zostać zdobyte dla Chrystusa tłumy ludzi, którzy są obecnie na szerokiej drodze prowadzącej na zagładę. Niechby On wylał na nas ducha modlitwy i błagania! J. D. Drysdale

Napełń mnie, napełń mnie, stwórz we mnie

Miłość, która kocha dusze ludzi,

Nigdy nie potrzebowałem ciebie więcej niż teraz,

Napełń mnie swoim Duchem Świętym.

Błaganie, wzmaganie się, element agonii będą musiały być włączone więcej w nasze modlitwy, jeżeli chcemy oglądać nawrócenie tych ludzi do Boga. Dużo łatwiej jest pracować, niż modlić się. Większość misjonarzy to gorliwi pracownicy. Ale czy jesteśmy tacy w modlitwie? Nie myślmy, że byle jaka modlitwa wystarczy dla Chin. Musimy wszyscy walczyć z Bogiem. „Nie puszczę Cię dotąd, aż pobłogosławisz Chiny.” Musi do tego dojść, jeżeli nawrócenie Chińczyków ma być faktem dokonanym. To jest moje przekonanie.

Chciałbym wam przypomnieć, że największe natręctwo nie jest sprzeczne z najgłębszym poddaniem się woli Bożej. Griffith John