Zalecana fobia Drukuj
Autor: Piotr Karel   
czwartek, 03 listopada 2016 16:35

Chciałbym, abyśmy dziś porozmawiali na temat fobii. Podejrzewam bowiem, że w każdym z nas budzą się czasem jakieś lęki i obawy, przeżywamy stany bojaźni, czujemy jakiś dyskomfort, który dotyka naszej duszy. I chyba nie ma człowieka, który by mógł z czystym sumieniem powiedzieć: „Ja tam się niczego nie boję”.

Chyba, że nazywa się „ Stefek burczymucha” ( pamiętacie ten wiersz Marii Konopnickiej?)

O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha...
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!

Taki zuch i chwat, ale przestraszył się małej myszki…. No cóż, chyba nie on jeden boi się myszy, pająka, czy jakiegoś innego stworzonka, prawda?

Pamiętam jako mali chłopcy często opowiadaliśmy sobie historyjki o duchach, wampirach, i truposzczakach. Szczytem odwagi byłoby wtedy pójść samemu o północy na cmentarz. Albo spędzić noc w kostnicy, śpiąc sobie w trumnie obok innego zmarłego. Dziś dorośli ludzie takich obaw nie mają , prawda?... no chyba, że się mylę.

Czego się boimy?

Byłem zdziwiony, kiedy w Internecie otworzyłem stronę dotycząca rodzaju fobii. Jest ich tak wiele, że tylko samo ich przeczytanie zabrałyby nam czas całego kazania, byśmy zdążyli . A wszystkie one z punktu widzenia medycznego są naukowo opisane i stanowią wcale nie mały margines, jeśli chodzi o populacje ludzką.

W zasadzie nie ma chyba rzeczy, czy stanu, który u niektórych nie wzbudzałby lęku, czy obawy. Np.:

  • Agorafobia – lęk prze otwartą przestrzenią, lęk wysokości
  • Klaustrofobia – to przeciwieństwo agorafobii, lek przed ciasnym , zamkniętym pomieszczeniem ( winda, cela więzienna, kabina)
  • Kleptofobia – lęk przed kradzieżą. Nie ruszy się z domu bo go okradną. Kraty, zamki.
  • Glassofobia – lęk przed publicznym wystąpieniem ( trema)
  • Hemofiobia - lęk przed widokiem krwi.
  • Awiofobia- lęk przed lataniem samolotami ( poseł Sebastian Karpiniuk)
  • Gamofobia - lęk przed wstąpieniem w związek małżeński
  • Nekrofobia- lęk przed zmarłymi
  • Nyktofobia – to lęk przed ciemnością ( człowiek taki śpi nawet przy zapalonych światłach)

Fobie więc nie są zjawiskiem pożądanym. Raczej przeciwnie, z niektórymi musimy nauczyć się żyć, gdyż trudno się ich pozbyć, a niektóre nawet trzeba leczyć.

Jedno możemy jednak stwierdzić. Stany lęku, obawy i bojaźni towarzyszą człowiekowi od zarania jego historii. W zasadzie lęk pojawił się już w raju i dotknął naszych prarodziców, Adama i Ewę, gdy dopuścili się grzechu. Wtedy kiedy Bóg zawołał na Adama: „ Gdzie jesteś?” – ten odpowiada: „ Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się” ( 1 M. 3,9-10).

Nigdy wcześniej Adam nie doświadczał żadnego lęku, obcy mu był wszelki strach. Pierwszy człowiek miał doskonałą społeczność z Bogiem i był wolny od życia w jakiejkolwiek bojaźni.

Grzech jednak przerwał ten błogi stan! Odtąd przekleństwo grzechu wyzwoliło życie jakie właśnie dziś znamy: pełne obaw, lęków, stresów, bojaźni.

To jedynie Bóg w trosce o człowieka , i w miłości do niego posyła Swoje słowo, które dla ludzi wierzących ma działać jak balsam dla ich duszy, uwalniając ich ze wszelkiego niepokoju i strachu.

To właśnie Słowo Boże przynosi pociechę i zachętę, by w różnych dla nas niesprzyjających warunkach i okolicznościach zachować wiarę, ufność ku Bogu, odrzucając wszelką bojaźń i strach.

Często kaznodzieje z lubością powtarzają tę prawdę, iż w Słowie Bożym aż 365 razy występuje ów zwrot: „Nie bój się”, „Nie lękaj się”! To tak jakby na każdy kolejny dzień roku miała nam towarzyszyć ta Boża rada i to Boże zapewnienie, że On jest z nami. A jeśli On jest z nami, to któż przeciwko nam?

Bóg chce czynić nasze życie wolnym od strachu i jedynie On może uciszyć nasze wnętrze, posyłając Swój pokój, który przewyższa wszelkie zrozumienie.

W liście do Filipian ap. Paweł zachęca nas do życia w ustawicznej radości w Nim :

Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się” ( 4,4). A dalej powiada: „ Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie” ( w 6-7).

Bóg chce strzec naszych serc i naszych myśli… szczególnie od czarnych myśli, które skutecznie zatruwają życie człowieka niewierzącego. Człowieka, który nie polega na Panu, lecz na własnej sile, zdolności, sprycie i mądrości. Czy jednak taki człowiek- ( dziś nazywamy go człowiekiem sukcesu) – wolny jest od lęku i bojaźni?

Myślę, że taki ma jeszcze więcej zmartwień , i żyje w ciągłym stresie w obawie o swoje życie, o swoje bogactwo, które zgromadził, o swoją niepewną przyszłość… itd.

Jednak w życiu człowieka wierzącego, nawet i wtedy, kiedy przychodzą trudne chwile, chwile zwątpienia, chwile w których wydaję się, że to już koniec, że nie ma wyjścia, Pan Bóg może posłać Swój pokój i rozwiązanie dla każdej sytuacji.

Pamiętamy ten obraz z życia Jezusa i uczniów Pańskich walczących ze sztormem i zalewającymi łódź falami na rozszalałym morzu. Wydawało im się że wszystko jest skończone, że giną… A kiedy ostatkiem sił walczą z żywiołem, Pan Jezus gdzieś tam na wezgłowiu łodzi spokojnie sobie śpi. Uczniowie w wielkiej panice budzą Go i krzyczą: „Panie ratuj nas, giniemy”. Jezus zaś powiada: „O, małowierni, czemu jesteście bojaźliwi?” ( Mt. 8, 23-27).

Z Szkółki Niedzielnej pamiętam pieśń: „Gdy Chrystus jest w łodzi nie boję się burz”… Łatwo czasem tak śpiewać, gdy ma się stały ląd pod nogami, gdy nic nam nie zagraża. Kiedy jednak jesteśmy w niebezpieczeństwie, biada nam kiedy nie ma obok nas Jezusa, gdy On nie jest w łodzi naszego życia, gdy przez życie chcemy kroczyć bez Niego.

Chciałbym, abyśmy zwrócili dziś uwagę na słowo Pana Jezusa. On wielokrotnie zapewnia nas o Jego ochronie i bezpieczeństwie w Nim. Nie musimy się lękać, gdy On jest z nami, gdy jesteśmy w Jego rękach , gorzej jeśli chcemy kroczyć przez życie bez Niego. Wtedy powinniśmy się bać.

Czego się bać? Myszy? Pająka? Klasówki w szkole? Że zabraknie pieniędzy? Bandziora w ciemnej ulicy?

Tego wszystkiego się obawiamy, ale Pan Jezus mówi o tym, czego naprawdę powinniśmy się bać.

Jest pewien rodzaj fobii, którą osobiście Jezus zaleca. Posłuchajmy:

"Powiadam zaś wam, przyjaciołom moim, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia. Ale wskażę wam, kogo się bać macie! Bójcie się tego, który, gdy zabija, ma moc wrzucić do piekła. Zaiste, powiadam wam: Tego się bójcie! Czy nie sprzedaje się pięciu wróbli za dwa grosze? A ani o jednym z nich Bóg nie zapomina. Nawet wszystkie włosy na głowie waszej są policzone. Nie bójcie się! Więcej znaczycie niż wiele wróbli. Powiadam wam: Każdy, kto mnie wyzna przed ludźmi, tego i Syn Człowieczy wyzna przed aniołami Bożymi. Kto zaś zaprze się mnie przed ludźmi, tego i Ja się zaprę przed aniołami Bożymi. Każdemu, kto powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone; lecz kto by bluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, temu nie będzie odpuszczone." (Łk. 12,4-10)

Oto Jezus powiada, że Bóg pamięta i nie zapomina o żadnym wróblu, którego karmi i żywi, a my jesteśmy w Jego oczach warci więcej niż wiele wróbli. Nawet włosy na naszej głowie są policzone i żaden z nich nie spadnie bez woli Ojca. A więc Jezus powiada : Nie bójcie się!

Co więcej! Jezus powiada swoim przyjaciołom,… a więc nie wszystkim ludziom, ale mówi do tych, którzy są Jego przyjaciółmi, którzy poszli za Nim, którzy stali się Jego uczniami, a tym samym stali się dziećmi samego Boga, by nie obawiali się nawet tych, „którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia”.

To wydaje się taki naturalne, że lękamy się wszelkiej maści bandziorów, zabójców, morderców, terrorystów, którzy bez skrupułów potrafią zabić człowieka.

Jakiż ogromny strach przeżywali ci młodzi ludzie na wyspie Utoya w Norwegii, kiedy ukrywali się przed przebranym za policjanta Andersem Breivikiem strzelającym do ludzi. Zdołał zabić 87 z nich!

Czy może być coś jeszcze bardziej przerażającego, i coś bardziej strasznego, niż śmierć niewinnego człowieka, w dodatku młodego człowieka?

Pan Jezus powiada: „ Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia, ale wskażę wam kogo macie się bać! Bójcie się tego, który , gdy zabija, ma moc wrzucić do piekła. Zaiste powiadam wam: Tego się bójcie!” ( w.4- 5)

A więc jest jeszcze coś straszniejszego niż śmierć naszego ciała. Mówimy, … że umrzeć każdy musi. I choć wielu boi się śmierci, i boi się tego wszystkiego, co mogło by go o tę śmierć przyprawić , Pan Jezus powiada: bójcie się nie tego, kto zabija ciało, ale tego, który gdy zabija, ma moc wrzucić do piekła.

Tragedią współczesnego człowieka jest to, że nie myśli dalej niż poza krótkie ziemskie życie.

To właśnie o to ziemskie życie człowiek troszczy się najbardziej, pielęgnuje je, stara się, by działo mu się jak najlepiej… Całą swoją ufność pokłada w tym życiu i nie myśli co będzie, kiedy przyjdzie mu umrzeć. Co się z nim stanie? Gdzie i w którym miejscu spędzi całą WIECZNOŚĆ!

Kiedy przejdziemy przez Jordan śmierci nie ma już dla nas żadnej odmiany. Może wtedy chcielibyśmy coś zmienić, wrócić z powrotem na ziemię, ostrzec żyjących – jak ów bogacz

w przypowieści Jezusa o bogaczu i Łazarzu, o którym czytamy w tej samej Ewangelii kilka rozdziałów dalej. Obydwaj zmarli, ale znaleźli się w dwóch różnych miejscach. Łazarz cieszył się pokojem na łonie Abrahama, bogacz natomiast znalazł się w miejscu cierpienia.

Gdyby tylko każdy człowiek mógł naprawdę zrozumieć, że śmierć naszego ciała tu na ziemi nie kończy egzystencji człowieka.

Można by powiedzieć: wtedy dopiero rozpoczyna się nasze właściwe życie! A życie tu na ziemi jest tylko krótkim czasem danym, nam przez Boga, by właściwie przygotować się na to życie wieczne.

Tam, wbrew temu, co naucza się w niektórych kościołach, tam nie ma już żadnej odmiany, ani poprawy swego losu.

Biblia powiada, że szeroka jest droga która wiedzie na zatracenie i wielu nią podąża, wąską drogę jednak niewielu znajduje.

Czy człowiek boi się szatana? Czy obawia się piekła? Skądże znowu. Nawet często w nie nie wierzy, więc jak się ma bać tego miejsca ?

W religii katolickiej jakkolwiek mówi się o niebie i piekle, to jednak daje się ludziom złudną nadzieję, że po śmierci trafią do czyśćca. No, a z stamtąd można takiego nieszczęśnika wykupić przez modlitwę za zmarłego, przez zamawiane kolejnych mszy, jak kogo na to stać, bo przecież modlitwy te nie są za darmo! Co za diabelska nauka!

Przykro o tym mówić , ale nawet i w gronie niektórych ludzi, którzy uważają się za biblijnie wierzących również neguje się pojęcie piekła. Powiadają ci ludzie, iż to niemożliwe, aby miłujący Bóg miał patrzeć na męczarnie ludzi w piekle. Nie może być przeto takiego miejsca.

Jezus powiada jednak: bójcie się tego, który gdy zabija ma moc wrzucić do piekła!

To fakt, że w zamiarach Boga piekło było przygotowane jedynie dla diabła i jego aniołów, ale też faktem jest, że razem z diabłem i jego zastępami w piekle znajdzie miejsce każdy, kto nie będzie zbawiony i którego imię nie jest zapisane w Księdze Żywota. Znajdzie tam miejsce każdy, kto dał się oszukać diabłu.

Takich ludzi są tysiące.

Boją się myszy, ale nie boją się Boga i tego, co Bóg mówi do człowieka. Ignorują , a czasem jawnie naśmiewają się z tego, co mówi Biblia. Jeśli zaś nie boją się Boga, tego najwyższego autorytetu, to jak mają obawiać się diabła i jego chytrych zasadzek.

„Hulaj duszo piekła nie ma!” „ Oj Dana, Dana nie ma szatana” – jak niegdyś śpiewali Skaldowie.

Jezus jednak stanowczo ostrzega: Tego się bójcie!

Czy zatem wszystko jest w porządku, kiedy niektórzy z nas boją się duchów w ciemnym pokoju lub na cmentarzu?

Nie za bardzo!

Nie chodzi o jakieś mgliste duszki, czy nawet kościotrupy z kosą w ręku, chodzi o kogoś bardziej realnego niż można w to sobie wyobrazić. Chodzi o diabła! Tego, który zabija. On po to przyszedł na ziemię, by, jak powiada Pan Jezus: oszukiwać, „ kraść, zarzynać i wytracać” ( J. 10,10).

Żyjemy w zdemonizowanym świecie. Cały wysiłek diabelski jest skierowany na człowieka, by go zwieść, oszukać, ograbić z tego, co cenne, a w końcu zabić i zatracić w wiecznej śmierci.

Ta taktyka diabelska polega na tym, że to, co proponuje jest „miłe dla oczu i godne pożądania” dla naszej cielesności. Na początku wygląda to bardzo atrakcyjnie, powabnie, smakuje jak miód w ustach, ale wkrótce okazuje się goryczą, nieszczęściem , tragedią. Zostaliśmy oszukani, …wyśmiani… poranieni, zbolali, utrapieni, a wtedy jeszcze szatan bezczelnie podsuwa pytanie: a gdzie jest Bóg? Dlaczego do tego dopuścił?

Często bywa tak, że człowiek o wszystkie nieszczęścia jakie go spotykają bądź spotykają ludzkość, oskarża Boga! „Gdyby Bóg istniał, nie dopuściłby do masowych mordów ludzi

w Oświęcimiu czy w czasie okropnych dni wojny”- tak często argumentują ci , którzy absolutnie Boga się nie boją. Ale cóż to za argument? Gdyby Bóg istniał…

No bo, jeśli Boga nie ma, jeśli On nie istnieje, to wreszcie kto jest odpowiedzialny za śmierć tysięcy niewinnych istot? Jeśli On istnieje, to chyba On jest winny, ale jeśli Go nie ma? To kto? Albo istnieje i jest winny, albo nie istnieje i jest niewinny!

Jakże człowiek jest zamotany, jak dał się łatwo oszukać. Jeśli Bóg jest taki niedobry, to co mamy powiedzieć o Jego przeciwniku, diable?

Pewnie, że jest aniołem, broniącym człowieka przed śmiercią, prawda? Walczącym z Bogiem o człowieka i jego świetlaną przyszłość. To diabłu zależy na tym, by człowiek żył w wiecznej szczęśliwości w niebie, prawda? Czyż Słowo nie mówi, iż diabeł zachęcał człowieka w raju, by był jak Bóg? On obiecywał: „bogami będziecie”. Czy więc naprawdę temu, którego podszeptów najczęściej słuchamy zależy na naszym, szczęściu? …

Nie, on zwodzi człowieka ! On ma moc zabić i ma moc wtrącić do piekła, dlatego mamy się go bać.

I co najgorsze - on to robi z powodzeniem!

Mówiliśmy na początku o fobiach człowieka. Myślę, że lęk przed diabłem i tym, co on dla człowieka przygotowuje jest tą zalecaną fobią przez Jezusa.

Nie znaczy to, że mamy uprawiać niebiblijną demonologię.

Są ludzie , którzy uważają się za wierzących i w każdym niemalże dniu szukają w innych wierzących ( bo przecież nie w sobie) opętania diabelskiego. Ktoś kichnie, a cha! Ma demona kichania! Trzeba go wypędzić! Ktoś rano wstał smutnym, a cha! Trzeba wypędzić demona smutku.

Nie lekceważymy faktu prawdziwego opętania i służby uwalniania od demonów.

Wierzę jednak ,że człowiek wierzący będzie w stanie rozróżnić prawdziwe dzieła diabelskie i potrafi poznać zamysły Złego.

Dlatego ap. Piotr przestrzega wierzących, by byli: trzeźwymi i czuwali. Gdyż przeciwnik, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając, kogo by pochłonąć. (1 P. 5,8)

Szatan jest specjalistą w swoim fachu oszukiwania i zwiedzania człowieka, a też całych narodów.

W swojej metodzie często „przybiera postać anioła światłości” ( 2 Kor. 11,14), choć jest ojcem kłamstwa i wypowiada same kłamliwe rzeczy.

Z kolei ap. Paweł troszczy się o wierzących pisząc: „ Aby was szatan nie podszedł; jego zamysły bowiem są nam dobrze znane” ( 2 Kor. 2,11).

Kto może powiedzieć : zamysły szatana są mi dobrze znane? Tylko ten, kto jest blisko Pana, i zna Jego słowo, i tak jak Jezus w dniach pokuszenia na pustyni potrafi dać odpór diabłu przez Słowo Boże.

Życie na ziemi to ciągła walka, lecz zwycięstwo jest po stronie Chrystusa i tych, którzy Mu zawierzyli. Pan Jezus zwraca się do swoich przyjaciół i powiada, że w Jego rękach jesteśmy bezpieczni.

Czy jesteś w gronie Jego przyjaciół?

Biblia powiada, że Jego, przyjacielem jest każdy, kto publicznie Go wyzna przed ludźmi! Powiedział bowiem:

Każdy, kto wyzna mnie przed ludźmi, tego i Syn Człowieczy wyzna przed aniołami Bożymi. Kto zaś zaprze się mnie przed ludźmi, tego i ja zaprę się przed aniołami Bożymi” ( w. 8-9).

Chodzi więc o wyznanie Jezusa przed tym złym , grzesznym i cudzołożnym światem. Chodzi o to, by nie wstydzić się Chrystusa przed ludźmi! Jakież to ważne! Powiedziałbym: Najważniejsze!

Człowiek często przeżywa lęk przed ludźmi. …Co ludzie powiedzą? Żeby tylko ktoś nie zobaczył… Jaki wstyd , gdy się ludzie dowiedzą….

Strach przed ludźmi paraliżuje działania człowieka. Woli zapierać się Chrystusa, niż Go wyznać publicznie!Wyznanie lub zaparcie się Chrystusa ma swoje konsekwencje i w tym życiu i w przyszłym życiu.

Pan Jezus kończy tę wypowiedź ostrzeżeniem przed grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Teolodzy spierają się o kwestię grzechu przeciwko Duchowi Świętemu i różnie ją tłumaczą.

Wiemy jednak, iż notoryczne odrzucanie zaproszenia Jezusa i ignorowanie owego głosu Ducha Świętego nazywane jest bluźnierstwem, które nie będzie odpuszczone!

Dlatego z takim naciskiem Duch Święty i Słowo Boże stwierdza: Dziś jeśli głos jego słyszycie nie zatwardzajcie serc waszych”.