Subtelny test na posłuszeństwo |
Autor: Marian Biernacki | |||
sobota, 17 września 2011 01:00 | |||
Formowanie w nas dojrzałych poglądów, postaw i zachowań jest procesem bardzo długotrwałym i złożonym. Zazwyczaj na początkowym etapie życia w Chrystusie otrzymujemy bardzo jednoznaczne sygnały i wskazówki. Nie ma wtedy potrzeby, by się jakoś specjalnie zastanawiać i domyślać. Jak małe dziecko, wszystko mamy jasno i prosto powiedziane. Trzeba tylko wykonać to, co słyszymy. Po jakimś czasie, Pan przestaje nam mówić wyraźnie co i jak mamy zrobić? Wtedy trzeba się zatrzymać, wczytać w Słowo Boże i wsłuchać w głos Ducha Świętego. Na tym etapie rozwoju duchowego nieraz brakuje nam takiej jasności i pewności jaką mieliśmy na początku. Taka jest jednak cena dojrzewania. Bóg chce, abyśmy rozumieli Jego wolę i świadomie ją wybierali. Pan chce mieć chwałę już nie tylko z tego, że wykonaliśmy Jego rozkaz, ale również z tego, że Jego wolę staraliśmy się odkryć i ją zrozumieć, a to nie jest już takie dziecinnie proste. Chrześcijanin, który dopytuje się o drogi Pańskie i dochodzi tego, co jest miłe Panu – z pewnością przynosi Bogu więcej chwały niż ten, kto wprawdzie jest posłuszny, ale kto działa tylko na rozkaz, kto bez wyraźnego polecenia nawet nie kiwnie palcem. Na tym nie koniec. Chcę w tym felietonie ukazać bardziej jeszcze subtelny sposób okazywania Bogu posłuszeństwa i przynoszenia Mu chwały. Mam na uwadze absolutnie wyjątkową i zupełnie niezrozumiałą dla nominalnych chrześcijan sytuację, kiedy to Bóg jak gdyby podpuszcza nas, byśmy zrobili coś, co w rzeczywistości zaprzeczyłoby objawionej nam wcześniej woli Bożej. Posłużmy się biblijną ilustracją. W trzynastym rozdziale I Księgi Królewskiej znajdujemy przedziwną historię, jaka przytrafiła się pewnemu mężowi Bożemu. Bóg dał mu zadanie i wyraźnie określił jak ma się zachować po jego wykonaniu. Wszystko szło mu bardzo dobrze do chwili, gdy inny prorok wezwał go do zrobienia czegoś, co w rzeczywistości było sprzeczne z objawioną mu wcześniej wolą Bożą. To był punkt jego upadku. Nie uchwycił istoty i wagi danej chwili, nie rozpoznał próby posłuszeństwa. Uległ sugestywnemu wezwaniu sędziwego proroka i dał się odciągnąć od wiernego trzymania się wyznaczonej mu przez Pana ścieżki postępowania. Przypłacił to życiem. Czy dzisiaj takie rzeczy przytrafiają się dzieciom Bożym? Tak. Bóg w każdym przypadku zachowuje sobie prawo do sprawdzenia naszego posłuszeństwa. Czasem taka próba przybiera bardzo subtelną formę. Spróbuję to zilustrować. Oto w czasie, gdy normalnie odbywa się nabożeństwo naszego zboru [czyli mówiąc językiem biblijnym – nasze zgromadzenie] otrzymujemy propozycję innego zajęcia w zupełnie innym miejscu. Bracia i Siostry! Bądźmy dojrzali w myśleniu. Bóg nieraz poddaje próbie nasze posłuszeństwo Słowu Bożemu w bardzo nietypowy i zaskakujący sposób. To tylko nieudolny obraz pokazujący praktyczną stronę zagadnienia poruszonego w tym felietonie. Pan chce widzieć w tobie dojrzałego naśladowcę, który nie da się odwieść od posłuszeństwa Słowu Bożemu nawet wówczas, gdyby narzędziem próby mieliby być ludzie, których obdarzasz szacunkiem. Wrzesień 2006
|