Uwaga! Zmiana ogniskowej! Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
wtorek, 20 lipca 2010 00:00

Z punktu widzenia chrześcijanina pielgrzymującego, widzieć można zarówno obiecane nam Królestwo Boże jak i sprawy doczesnego świata. Ponieważ punkt widzenia dla wszystkich uczniów Jezusa przez wieki pozostaje bez zmian a perspektywa jest ogromna, o poprawności i ostrości widzenia decyduje to, na czym skupiamy naszą uwagę.

Według Słowa Bożego "ustawienia domyślne" chrześcijanina są takie, że wyraźnie ma widzieć nadchodzące Królestwo Boże i mniej wyraźnie sprawy doczesnego świata. Przy tak rozległej perspektywie, gdy w polu widzenia przybywa nam coraz więcej rozmaitych obiektów, chcąc nie chcąc, mamy też do czynienia z coraz ciaśniejszym kadrowaniem interesującego nas wycinka. Gdy zdarzy się nam na jakiś czas utracić właściwe ustawienie ogniskowej i zapatrzyć się na sprawy doczesnego świata, bardzo ważne jest, byśmy czym prędzej znowu skierowali oczy na Królestwo Boże.

Jak sięgam pamięcią, zwiastowanie Słowa Bożego w zborach skupiało się na Królestwie Bożym i w tym duchu zajmowało się ustawianiem ogniskowej u poszczególnych wierzących. Dzięki temu kolejne pokolenia uczniów Pańskich we wierze pielgrzymowało do domu Ojca, oglądając go z daleka, tak jakby już w nim byli, i zachowując przy tym zdrowy dystans do świata doczesnego. [Zobacz: 1Ko 7,29-31; 1Ko 15,49-54; 2Ko 5,1; 1Ts 4,13-18; Hbr 11,13; ; 1Pt 2,11]. Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy [Hbr 13,14]. Tak i ja od samego początku miałem i mam ustawioną ogniskową mojej drogi wiary.

Z nieukrywanym zdumieniem i niepokojem obserwuję więc od jakiegoś czasu powolny ale konsekwentny manewr zmieniania tej ogniskowej w mentalności współczesnego chrześcijaństwa. Ostatnio te zabiegi przybrały takie rozmiary i formy, że nie wolno mi już dłużej biernie się temu przyglądać.

Najprościej mówiąc, ta zmiana ogniskowej – to upowszechniana, zwłaszcza w środowiskach charyzmatycznych, nowa nauka, że wierzący ludzie są powołani i odpowiedzialni przed Bogiem za to, żeby przejmować duchową kontrolę nad tym światem, żeby poprzez konsekwentne i przemyślane działania zmieniać jego oblicze. To  oczywiście wymaga większego zaangażowania społecznego i politycznego w tym świecie. Ostatnio słyszałem, jak pastor jednej z warszawskich wspólnot mamił ludzi w Gdańsku, że kościół w rozumieniu Jezusa, to parlament, czyli zgromadzenie ludzi odpowiedzialnych za władzę na danym terenie. Wobec tego, by sprostać tak pojętemu chrześcijańskiemu powołaniu, młodzi chrześcijanie powinni obierać takie kierunki studiów [np. prawnicze], które pozwolą im w przyszłości decydować o tym świecie. Jednym słowem chodzi o to, aby w końcu chrześcijaństwo opanowało cały ten świat.

W nurt propagujący tę nową (starą) naukę wpisuje się też wydana w ubiegłym roku na polskim rynku książka pt. "Uwalnianie narodów. Biblijne zasady zarządzania, szkolnictwa, ekonomii i polityki". Dla przykładu, jej autorzy napisali wprost, że apostolskie słowa "Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą" [1Ko 6,2] odnoszą się właśnie do wyżej nadmienionej koncepcji. Zupełnie nie dostrzegają, że w tym miejscu Słowo Boże po prostu gani wierzących za to, że poszli do świeckich sądów, zamiast swoje sprawy rozstrzygnąć we własnym środowisku.

Próba zmienienia tego świata i stworzenia na ziemi państwa Bożego – to przecież pomysł nie nowy. Pozostanie on jednak czystą mrzonką aż do skończenia świata. Dopiero potem objawi się Królestwo Boże.

Myślę, że ta diabelska próba zmiany ogniskowej chrześcijańskiego oglądu spraw i wciągnięcia wierzących w sprawy doczesnego świata, wkrótce wymagać będzie ponownego zabrania głosu. Ten felieton, to tylko sygnał ostrzegawczy.