Związek jednego ciała Drukuj Email
Autor: Biernacki Marian   
wtorek, 29 sierpnia 2017 16:41

Ponieważ miesiąc wrzesień w naszej społeczności oznacza serię kilku uroczystości ślubnych, a z drugiej strony, docierają do nas smutne informacje o rozpadzie małżeństw już zawartych i rosnącej w środowiskach ewangelicznych łatwości rozwodów, chcę ponownie przypomnieć, że Pismo Święte stoi na stanowisku nierozerwalności związku małżeńskiego. Oto klasyczna wypowiedź naszego Pana, Jezusa Chrystusa w tym temacie:

Gdy stamtąd wyruszył, przyszedł w granice Judei i Zajordania. I znów schodziły się do Niego tłumy, a On – jak to było w Jego zwyczaju – znów je uczył. Wtedy podeszli do Niego faryzeusze i, wystawiając Go na próbę, postawili pytanie: Czy wolno mężowi rozwieść się z żoną? A On odpowiedział: Co wam nakazał Mojżesz? Oni na to: Mojżesz zezwolił napisać oświadczenie rozwodowe i rozwieść się. Wówczas Jezus oświadczył: Przez wzgląd na upór waszych serc dał wam takie prawo. Jednak od początku Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Dlatego człowiek opuszcza swego ojca i matkę, łączy się ze swoją żoną, i ci dwoje stają się jednym ciałem. Tak więc nie ma już dwojga – jest jedno ciało. Co zatem Bóg połączył, człowiek niech nie rozdziela. Po powrocie do domu uczniowie znów Go o to zapytali. Wówczas im powiedział: Kto się rozwodzi z żoną i poślubia inną, cudzołoży względem niej. I jeśli żona rozwodzi się z mężem i poślubia innego mężczyznę – cudzołoży [Mk 10,1-12].

Proszę na marginesie zwrócić uwagę, że już w czasach Jezusa pytanie o dopuszczalność rozwodu było z kategorii "wystawiania na próbę". Tak najczęściej bywa i dzisiaj. Problematyka jest bowiem złożona i za każdym razem inna. Ponadto, dość często pytania w tym zakresie padają nie tyle z ust osób osobiście przeżywających trudności w małżeństwie, co bardziej z ust rozmaitych "uczonych w piśmie i faryzeuszy", którzy mając w głowie gotowy już pogląd, ustalają sobie jedynie, kto jeszcze myśli tak samo "poprawnie" jak oni. W odczytanym fragmencie Słowa Bożego Pan Jezus wyraźnie ogłosił, że stoi na stanowisku nierozerwalności związku małżeńskiego. Tak więc nie ma już dwojga – jest jedno ciało. Co zatem Bóg połączył, człowiek niech nie rozdziela. Słowa Jezusa doskonale wpisują się w poselstwo ostatniego z proroków Starego Przymierza, wypowiedziane przed okresem tzw. "wielkiego milczenia": A to kolejna rzecz, której się dopuszczacie: Zraszacie łzami ołtarz Pana; płaczecie i narzekacie że już nie zwraca się On ku ofierze i nie przyjmuje dobrowolnych darów z waszych rąk. I pytacie: Dlaczego? Otóż dlatego, że Pan był świadkiem między tobą a żoną twej młodości, której nie dochowałeś wierności, choć ona była twą towarzyszką i żoną przymierza z tobą. Czy nie Jeden [ją] dla niego stworzył z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego! Strzeżcie tego zatem w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swojej młodości! Gdyż nienawidzę jej oddalania – mówi Pan, Bóg Izraela. [Kto to czyni,] okrył gwałtem swą szatę! – mówi Pan Zastępów. Strzeżcie tego zatem w waszym duchu i nie bądźcie niewierni! [Ml 2,13-16].

Jak z pewnością zauważyliśmy, rozmówcy Jezusa powołali się na fragment Tory. Jeśli ktoś pojmie kobietę i zostanie jej mężem, a zdarzy się, że nie znajdzie ona łaski w jego oczach, gdyż znalazł w niej coś wstydliwego, to wypisze jej list rozwodowy, wręczy go jej i odprawi ją ze swojego domu, ona zaś opuści jego dom i odejdzie. A jeśli wyjdzie za mąż powtórnie i jej następny mąż też ją znienawidzi, wypisze jej list rozwodowy, wręczy go jej i odprawi ją ze swojego domu – lub jeśli ten następny mąż umrze –  to pierwszy mąż, ten, który ją odprawił, nie będzie mógł ponownie pojąć jej za żonę, po tym, jak została pohańbiona, ponieważ jest to obrzydliwością przed Panem. Nie sprowadzaj więc grzechu na ziemię, którą Pan, twój Bóg, daje ci w posiadanie [5Mo 24,1-4].

Czy jednak powyższa instrukcja stanowi Boże poparcie dla idei rozwodu? Oto jak zacytowaną na początku rozmowę, zrelacjonował św. Mateusz: Wówczas zapytali: Dlaczego więc Mojżesz zezwolił napisać oświadczenie rozwodowe  i rozstać się z nią? Jezus odpowiedział: Mojżesz pozwolił wam rozwodzić się z żonami ze względu na upór waszych serc, jednak na początku tak nie było. Mówię wam natomiast: Kto się rozwodzi z żoną, z innego powodu niż nierząd, i poślubia inną kobietę – cudzołoży. Wtedy odezwali się uczniowie: Jeśli tak mają wyglądać stosunki męża i żony, to nie warto się żenić. Nie wszyscy pojmują tę sprawę – odpowiedział Jezus – jedynie ci, którym jest to dane. Są tacy, którzy nigdy nie wstąpią w związki małżeńskie, gdyż takimi się urodzili; są inni, którzy tego nie uczynią, bo tej możliwości pozbawili ich ludzie; ale są też tacy, którzy nie wstąpią w związki małżeńskie, gdyż ze względu na Królestwo Niebios sami tak postanowili. Kto jest w stanie to pojąć, niech pojmuje [Mt 19,7-12].

Odwiecznym problemem - nie tylko w sferze małżeńskiej -  jest zatwardziałość ludzkiego serca. Żadne małżeństwo nie przetrwa, gdy współmałżonkowie upierają się przy swoim. W obliczu takiego uporu nawet sam Bóg dał w końcu list rozwodowy. Pomyślałem: Wyszaleje się i wróci do Mnie – ale nie wróciła. Przyglądała się temu jej niewierna siostra, Juda. Widziała, że za wszystkie cudzołóstwa odprawiłem odstępczynię Izrael, wręczając jej list rozwodowy. A jednak nie przestraszyło to niewiernej Judy, jej siostry. Odeszła i także zaczęła się nurzać w nierządzie! Odstępczyni Izrael uprawiała swój nierząd bez najmniejszych skrupułów, zbezcześciła tę ziemię, cudzołożąc z kamieniem i drewnem! Pomimo to jej niewierna siostra Juda nie powróciła do Mnie, to znaczy nie powróciła szczerym sercem, a jedynie obłudnie – oświadcza Pan. I powiedział Pan do mnie: Jeśliby porównać, to już odstępczyni Izrael jest sprawiedliwsza niż niewierna Juda [Jr 3,7-11].

Do naprawienia relacji potrzebna jest zmiana serca. Dopiero wtedy ludzie potrafią okazywać miłość, cierpliwie znosić przeciwności, przebaczać sobie nawzajem, słowem – zgodnie żyć wg zasad Słowa Bożego. Dam wam serce nowe, nowego ducha włożę w wasze wnętrza. Usunę z was serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego Ducha włożę w wasze wnętrze i sprawię, że będziecie postępować według moich ustaw, będziecie przestrzegać moich praw i stosować je [Ez 36,26-27].

Niestety, ludzie wciąż dopuszczają się grzechu rozwodu. Co w tej sytuacji można im powiedzieć?  Powiedziano też: Kto się rozwodzi z żoną, niech jej wręczy oświadczenie rozwodowe. Ja wam natomiast mówię: Każdy, kto się rozwodzi z żoną, pomijając przypadek nierządu, naraża ją na cudzołóstwo, a kto by rozwiedzioną poślubił – cudzołoży [Mt 5 31-32]. Jeśli jednak niewierzący mąż chce odejść, niech odejdzie. Brat lub siostra nie są w tym przypadkach zniewoleni. Bóg przecież powołał was do życia w pokoju. Bo skąd wiesz, żono, że zbawisz swego męża? Albo skąd wiesz, mężu, że zbawisz swoją żonę? [1Ko 7,15-16].

Jak wynika z powyższych fragmentów Pisma, Biblia nie jednakowo obciąża współmałżonków winą za rozpad ich związku. Osoba zdradzona lub porzucona z powodu wiary w Jezusa Chrystusa nie jest przez to napiętnowana mianem "rozwodnika" i w świetle Słowa Bożego już na zawsze skazana na samotne życie. A jeśli wyjdzie za mąż powtórnie i jej następny mąż… - przeczytaliśmy w Księdze Powtórzonego Prawa. Powtórne wyjście za mąż kobiety oddalonej listem rozwodowym najwidoczniej było dopuszczalne i uznawane w Prawie Bożym.

Sformułowane w środowiskach purytańskich Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 roku, w rozdziale 24 poruszającym zagadnienie małżeństwa, w pkt. piątym i szóstym brzmi następująco:
"Odkrycie faktu cudzołóstwa jednej ze stron po zaręczynach jest wystarczającym powodem do ich zerwania. Cudzołóstwo po ślubie daje prawo niewinnej stronie zażądania rozwodu, a po rozwodzie ponownego małżeństwa, tak jakby winna strona umarła.
Chociaż zepsuta natura ludzka waży się szukać najrozmaitszych przyczyn, aby bezprawnie rozłączyć tych, których Bóg połączył w małżeństwie, jednak tylko cudzołóstwo, albo porzucenie są wystarczającymi przyczynami rozwiązania małżeństwa. Należy wtedy sprawę przeprowadzić publicznie i zgodnie z prawem, nie pozostawiając stronom możliwości działania według własnego uznania".


Biblia mówi, że małżeństwo to połączenie męża i żony w jedno ciało. Żadne ciało po rozcięciu na pół nie będzie nadal żyło. Naruszanie nierozerwalności tego ciała zawsze sprowadza konsekwencje. Już choćby wg prawa państwowego wiadomo, że ludzkie ciało podlega ochronie. Artykuł 217 kodeksu karnego mówi: "Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Skoro nawet świeckie prawo stoi na straży nietykalności cielesnej, to cóż dopiero, gdy w grę wchodzi świętość jednego ciała, którym jest małżeństwo?!  Czy da się zgarnąć do zanadrza ogień i nie spalić przy tym odzienia? Czy można chodzić po żarze i nie poparzyć sobie stóp? Podobnie jest z tym, kto zachodzi do żony bliźniego: Nikt, kto jej dotyka, nie ujdzie bez kary! [Prz 6,27-29].

Nauka apostolska z całą surowością zakazuje inicjatywy prowadzącej do zerwania węzłów małżeńskich: Tym z kolei, którzy żyją w małżeństwie, podaję nakaz – nie mój, lecz Pański: Niech żona nie odchodzi od męża. A jeśli odeszła, niech pozostanie niezamężna albo niech się pojedna z mężem. Podobnie niech mąż nie porzuca żony [1Ko 7,10-11]. Kto lekceważy ten nakaz Pański, niech wie, że naraża się na sąd Boży.

Co ma zrobić chrześcijański współmałżonek, który został przez swego partnera zdradzony lub opuszczony?  Chociaż grzech cudzołóstwa męża lub żony stanowi biblijną podstawę do rozwodu – to jednak wierzący, mąż czy żona – w odpowiedzi na skruchę i opamiętanie partnera – powinni przebaczyć i trwać w małżeństwie. A co, jeśli tej skruchy brakuje i małżeństwa nie da się już uratować? Chociaż porzucenie z powodu grzechu wszeteczeństwa lub z powodu wiary w Jezusa – daje porzuconemu wierzącemu współmałżonkowi możliwość zawarcia nowego związku małżeńskiego – nauka apostolska radzi, że byłoby dla niego dobrze w tej sytuacji – całą energię skierować na podobanie się Bogu i służbę na rzecz Królestwa Bożego. Chcę, abyście byli wolni od trosk. Ten, kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pana, o to, jak przypodobać się Panu. A ten, kto ma żonę, troszczy się o sprawy świata, jak dogodzić żonie –  i żyje w rozdarciu. Również kobieta niezamężna, podobnie jak dziewica, troszczy się o sprawy Pana, chce zachować świętość ciała oraz ducha. Mężatka natomiast troszczy się o sprawy świata, chce dogodzić mężowi. Mówię to wszystko dla waszej własnej korzyści, nie po to, by zarzucać wam na szyję jakąś pętlę. Zależy mi na tym, aby nic wam nie przeszkadzało żyć dla Pana w piękny i pełen poświęcenia sposób [1Ko 7, 32-35].

Dodajmy, że rozwód, lub nawet już sam brak zgody w małżeństwie, kładzie się cieniem na nasze życie i zawsze ogranicza nas w posłudze duchowej. Mówią o tym między innymi biblijne kwalifikacje starszych i diakonów. Sługa Boży, który chce innych nauczać, sam - także w tej dziedzinie - powinien być bez zarzutu. Zbór nie powinien wszakże na osoby, które poniosły fiasko w małżeństwie, zamykać się w ogóle. Gdzież, jak nie w zborze Pańskim, osoby zranione, odrzucone i naznaczone piętnem rozwodu, miałyby znaleźć miłość, zrozumienie oraz oparcie moralne i duchowe? Gdzież, jak nie wśród chrześcijan, osoby które w przeszłości zgrzeszyły, po nawróceniu miałyby szukać przebaczenia, przyjaźni i poczucia przydatności? Biblijny zbór ma być i jest "miastem schronienia" dla wszystkich pokutujących grzeszników, w tym również dla rozwodników. Mądrość tego schronienia polega wszakże na tym, aby każdemu wyznaczyć w zborze stosowne miejsce i rolę.

Na koniec, słowo apostolskie, które bardzo dobrze podsumowuje nasze rozważanie: Uważam, że w obliczu obecnych trudności najsłuszniej byłoby trzymać się takiej zasady: Związałeś się z żoną? Nie szukaj rozwodu. Przestałeś być związany z żoną? Nie szukaj żony. Jeśli jednak się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś. Podobnie jeśli któraś z dziewczyn wyszła za mąż, nie zgrzeszyła. Takich jednak czeka wiele trudności codziennych, a ja chciałbym wam tego oszczędzić [1Ko 7, 26-28].
Marian Biernacki

PS. O tym, jak pielęgnować relacje małżeńskie i trzymać swe serce z daleka od stanu, w którym nasuwałyby się myśl o rozwodzie – już wkrótce.