Czego uczy nas Saul? |
wtorek, 07 czerwca 2011 00:00 | |||
Z jednej strony Bóg do osiągnięcia swoich celów potrzebuje ludzi, gdyż z własnej woli ograniczył swoje sposoby działania. Z drugiej strony ludzie do realizacji swoich celów potrzebują Boga. Tak jak za czasów Saula najdzielniejszy rycerz mógł co najwyżej zostać bandytą czyhającym na podróżnych gdzieś na odludziu, tak obecnie, najzdolniejszy nawet człowiek, bez Boga będzie się co najwyżej wikłał w pułapki samorealizacji i nigdy nie osiągnie tych celów, które rzeczywiście są przed człowiekiem postawione. Współdziałanie Saula i ludzi, których pozyskał stworzyło zręby królestwa Izraela. Współdziałanie Boga i ludzi, których powołuje tworzy zręby Królestwa Bożego. "Przez całe życie Saula trwała zacięta wojna z Filistynami. Gdy tylko spostrzegł Saul jakiegoś dzielnego mężczyznę, zabierał go do siebie" (1 Sm 14,52). Pierwszy król Izraela, Saul, rzadko występuje jako bohater pozytywny. Jednak ta uwaga, wtrącona w relację I Księgi Samuela o życiu króla, może nam posłużyć jako punkt wyjścia do rozważań o naszej służbie dla Boga i roli w Jego Kościele. Okazuje się, że Saul posiadał umiejętność pozyskiwania dla siebie odpowiednich ludzi. Na początku niewiele na to wskazywało; pierwsza próba wprowadzenia nowego króla w urząd dokonana przez proroka Samuela zakończyła się kompromitacją i dopiero bohaterska postawa Saula wobec zagrożenia zewnętrznego spowodowała, że jego autorytet zaczął być uznawany (zob. 1 Sm 10-11). Saul nie ubiegał się o godność królewską, został obarczony zadaniem, które wyraźnie przerastało jego możliwości, do tego na początku niewielu było gotowych mu pomóc. Wydaje się. że jedną z rzeczy, którą Saul zrozumiał dość szybko było to, iż do skutecznego panowania potrzebuje pomocy odpowiednich ludzi. Wiersz będący punktem wyjścia do naszych rozważań sugeruje, że pozyskiwanie dzielnych wojowników do swoich szeregów było konsekwentną i przemyślaną strategią, która przyniosła wymierne efekty. Koniec życia Saula był tragiczny, ale do ostatnich chwil nie brakowało w jego otoczeniu ludzi gotowych oddać za niego życie. Większość z nich, w tym najwybitniejsi wodzowie Izraela, pozostali zresztą wierni domowi Saula również po jego śmierci prowadząc w jego obronie coraz bardziej beznadziejną walkę z rosnącym w siłę Dawidem. Saul potrafił pozyskać ludzi! Oczywiście często po prostu kupował ich wierność (1 Sm 22,7) Nie jest to jednak dla naszych rozważań tak bardzo istotne. Ważniejszym jest, byśmy zwrócili uwagę na szczególną sytuację, z jaką mamy tutaj do czynienia. Z jednej strony mamy Saula "uszczęśliwionego" panowaniem, do którego nie był przygotowany i do którego wcale się nie palił. Z drugiej strony mamy cały naród, wpośród którego nie brakuje ludzi zdolnych, dzielnych i odważnych, pogrążony jednak od wielu lat w chaosie i anarchii. Obydwie strony potrzebują siebie nawzajem.: Bez zdolnych współpracowników Saul może skutecznie zarządzać najwyżej swoim gospodarstwem. Bez odpowiedniego przywódcy ci dzielni rycerze mogą stać się co najwyżej romantycznymi rozbójnikami (czyli bandytami), o których ówczesna młodzież będzie mogła śpiewać smętne piosenki przy ognisku. Możliwości jednej strony mogą skutecznie zaspokoić potrzeby drugiej. Saul potrzebuje ludzi, którzy mu pomogą. Ludzie potrzebują wodza, za którym będą gotowi pójść. Zasługą Saula jest to, że potrafi wykorzystać tę sytuację i wokół siebie oraz celów jakie są przed nim zjednoczyć najdzielniejszych przedstawicieli narodu. Czy Bóg potrzebuje ludzi? Gdy Pan Jezus widzi ogrom pracy misyjnej do wykonania, zwraca się do uczniów, "Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo" (Mt 9,37). Są to bardziej słowa generała organizującego armię lub menedżera organizującego zespół do wykonania pracy, niż Tego, który może uczynić wszechświat mocą swojego słowa! Ten i inne fragmenty nie pozostawiają wątpliwości. Bóg chce swoje cele w tym świecie zrealizować poprzez powołanych do tego ludzi. Jest to wręcz jedyna brana pod uwagę strategia! Sam Pan Jezus, chodząc po ziemi poświęcił zresztą swój czas przede wszystkim przygotowaniu (mówiąc dzisiejszym językiem - wyszkoleniu) uczniów do dalszej pracy dla Niego. Pamiętając cały czas o ułomności naszej analogii, możemy powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z podobną sytuacją jak ta, wcześniej opisana. Z jednej strony Bóg do osiągnięcia swoich celów potrzebuje ludzi, gdyż z własnej woli ograniczył swoje sposoby działania. Z drugiej strony ludzie do realizacji swoich celów potrzebują Boga. Tak jak za czasów Saula najdzielniejszy rycerz mógł co najwyżej zostać bandytą czyhającym na podróżnych gdzieś na odludziu, tak obecnie, najzdolniejszy nawet człowiek, bez Boga będzie się co najwyżej wikłał w pułapki samorealizacji i nigdy nie osiągnie tych celów, które rzeczywiście są przed człowiekiem postawione. Współdziałanie Saula i ludzi, których pozyskał stworzyło zręby królestwa Izraela. Współdziałanie Boga i ludzi, których powołuje tworzy zręby Królestwa Bożego. Służba czy zasługi Nowoczesna wizja Nowoczesna wizja Wydaje się jednak, że warto zwrócić na ten trend uwagę również w kontekście Kościoła. Rewolucyjność wczesnego Kościoła polegała między innymi na tym, że jego nauczanie przesunęło punkt ciężkości z rytualnego i skoncentrowanemu na pozyskiwaniu łaskawości bóstwa aspektu religii na aspekt służby Bogu. Innymi słowy nauczanie Kościoła za początek, punkt wyjścia przyjęło miejsce, gdzie inne religie, włączając judaizm, określiły swój punkt docelowy. Spowodowało to uaktywnienie potencjału drzemiącego w tysiącach nowonawróconych chrześcijan i doprowadziło do żywiołowego wzrostu Kościoła. Apostoł Paweł, nauczając o Kościele, przedstawiał go jako żywy organizm, w którym każdy ma do spełnienia swoją rolę, służąc mu swoimi darami. Muszę stwierdzić, że w kontekście tych rozważań jeszcze lepiej rozumiem irytację apostoła Pawła, gdy niektóre zbory zaczęły odchodzić od Ewangelii łaski. Tu chodziło nie tylko o - zresztą równie groźne w skutkach - wypaczenie doktryny, odrzucenie łaski jako źródła zbawienia oznaczało również przywrócenie dawnego modelu religijności, opartego na zdobywaniu zasług i spełnianiu rytuałów. Gdy z czasem nauka o zbawieniu przez łaskę zaczęła zatracać swoją ostrość, społeczność Kościoła przestała być zespołem ludzi skupionych wokół jednego celu i wspólnie go realizujących. Tymczasem Boże spojrzenie na ludzi, których powołuje jest właśnie takie bardzo "nowoczesne". Na zbawienie można spojrzeć jak na Boże zaproszenie nas do współpracy. Bóg chce użyć naszych indywidualnych cech, naszych talentów, do osiągania celu, który jest wspólnym celem Boga i Jego Kościoła. Bóg, trochę tak jak Saul, proponuje, abyśmy się do Niego przyłączyli, byśmy nie marnowali naszych talentów robiąc rzeczy albo mało istotne, albo jednoznacznie złe. Bóg proponuje nam udział we wspaniałym i co ważne - rokującym duży sukces - przedsięwzięciu. Inaczej niż w świecie Na zakończenie kilka pytań do przemyślenia:
|