Do przestępców są zaliczani |
Autor: Maliszak Donata | |||
sobota, 19 maja 2012 00:00 | |||
Jest wczesny ranek. Na ulicach jednego z miast północnej Nigerii rozpoczyna się codzienny ruch. Handlarze rozkładają stragany, trąbią klaksony samochodów, między którymi sprytnie przemykają się rowerzyści. Kobiety wyruszają po poranne sprawunki. Codzienny ruch, gwar a nad wszystkim coraz wyżej podnosi się nieubłaganie gorące słońce. W porannym zgiełku, pod drzwi jednego z domów podjeżdża wóz policyjny. Wychodzi z niego dwóch funkcjonariuszy. Gwałtownie uderzają w drewniane drzwi. Starszy mężczyzna otwiera je szybko, jakby oczekiwał tej wizyty. Szerokim gestem zaprasza przybyłych, choć obeszłoby się bez tego, bo policjanci zdecydowanie wchodzą do mieszkania. Drzwi zamykają się. Stojący w pobliżu domu mężczyźni kiwają głowami i szepczą do siebie. Potem z ciekawością nasłuchują odgłosów z wnętrza mieszkania. Po kilku minutach drzwi otwierają się na powrót i policja wychodzi prowadząc między sobą skutego kajdankami młodego mężczyznę. Brutalnie wrzucają go na tył radiowozu. Człowiek upada na podłogę a jeden z funkcjonariuszy uderza go pałką po nogach, które przeszkadzają w zamknięciu drzwi. Ruszają. Mężczyźni, pilnie przyglądający się całemu zajściu, z aprobatą kiwają głowami. Wiedzieli, że przestępcza działalność syna sąsiada wkrótce tak się skończy, ale ten głupiec Akin nie chciał nikogo słuchać. Mówią: „Ojciec nie miał wyjścia. Musiał albo sam zrobić z tym porządek, albo powiadomić policję”. W pobliżu jednego z meczetów w mieście zbudowano dom poprawczy. To tutaj przywozi się młodocianych przestępców. Duchowni muzułmańscy pracują wytrwale nad każdym „podopiecznym” aby zawrócić go ze złej drogi. Warunki panujące wewnątrz przypominają surowe więzienie. Różnica tkwi jedynie w codziennym zmuszaniu do słuchania i powtarzania wersetów ze świętej księgi – Koranu. Do tego właśnie miejsca policja dostarcza kolejnego przestępcę. To ten sam młody mężczyzna, którego dziś rano zabrano z domu. Od porannego aresztowania minęło zaledwie kilka godzin a człowiek ten już słania się na nogach. Twarz ma opuchniętą tak, że gdy rozgląda się po miejscu do którego trafił, ledwie widzi dużą salę o gołej betonowej podłodze. Rzucają go pod ścianę na starą, pełną plam matę i zaraz ktoś zakuwa mu ręce i nogi w łańcuchy. Potem strażnicy wychodzą. Żaden z więźniów nie podnosi głowy, nie patrzy na nowego. Tylko najbliższy sąsiad pyta: „Za co cię wsadzili?” „Jestem chrześcijaninem”, pada odpowiedź. Strażnicy codziennie przychodzą, by bić więźniów. Okładają ich bezlitośnie a potem każą powtarzać fragmenty Koranu. Razy spadają zarówno na morderców, złodziei, oszustów, jak i „naszego” chrześcijanina. Wszyscy przecież zbłądzili a duchowni prowadzący ten ośrodek mają przed sobą jeden cel: przywrócić więźniów do prawowitej, muzułmańskiej społeczności. Tylko z chrześcijanami jest największy problem: uparcie obstają przy swoim, a wystarczyłoby wypowiedzieć jedno zdanie, szahadę: „Nie ma bóstwa prócz Allaha i oświadczam, że Mahomet jest jego wysłannikiem”. Ta jedna fraza oznaczałaby wyparcie się dotychczasowej wiary w Jezusa. Ale chrześcijanie swoim uporem zadziwiają i jednocześnie doprowadzają do wściekłości pracowników więzienia. W celi panuje potworny zaduch niemytych tygodniami ciał, zwiększany jeszcze przez wysoką temperaturę (bo przecież o wentylacji tutaj nie ma mowy). Jedzenia i picia dostają niewiele – tyle, aby przeżyli. Wszystkie te elementy składają się również na tutejszą resocjalizację. Dziś jeden z więźniów litościwie doradził chrześcijaninowi: „ Akin, przestań wreszcie się upierać, przy tym, że Isa1 jest Synem Allaha, to przestaną cię tak bić”. Chłopak nic nie odpowiedział. Po kilku tygodniach na rękach i nogach robią się rany od łańcuchów. Nie chcą się goić. Nikt nie przejmuje się ranami czy chorobą – przebywających tu – przestępców. Dookoła Akina gromadzą się muchy i nie przestając brzęczeć usiłują dobrać się do ropiejących ran. Na początku próbuje je odganiać, ale potem nie ma już na to sił. Mijają kolejne, takie same, tygodnie. Niespodziewanie po dziewięciu miesiącach duchowni rezygnują z dalszej resocjalizacji. Odpięte łańcuchy z brzękiem opadają na podłogę. Wycieńczony Akin nie ma siły iść, ale trzeba zdobyć się na ten wysiłek. Wreszcie drzwi domu poprawczego zamykają się za nim. Jest tak gorąco, że trzeba oprzeć się o ścianę, by nie upaść i w dodatku nie ma dokąd iść. Rodzina się go wyparła – przejście na chrześcijaństwo i porzucenie islamu to wielka plama na honorze – tam nie ma powrotu. Jest wyrzutkiem społecznym, obywatelem drugiej kategorii, bez szans na: dobrą pracę, naukę, mieszkanie. Nie wie co dalej, gdzie się schroni, gdzie wyleczy z ran, ale jedno wie na pewno - dokonał wyboru i go nie zmieni: pozostanie nadal wierny Jezusowi w tym kraju, w którym do przestępców został za to zaliczony.
Międzynarodowe Dzieło chrześcijańskie Open Doors niesie pomoc chrześcijanom w Nigerii, między innymi: dostarczając im żywność, opłacając szkoły dla dzieci, wspomaga w znalezieniu pracy, wspiera wdowy, których mężowie zostali zamordowani za wiarę oraz pomaga przebaczyć oprawcom i wrócić do normalnego życia. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej jak pomagać prześladowanemu Kościołowi Jezusa Chrystusa, wejdź na stronę www.opendoors.pl lub zamów bezpłatny „Magazyn”. Możesz też zaprosić do swojej społeczności jednego z pracowników organizacji, który opowie więcej o prześladowanych chrześcijanach w innych krajach.
1. Isa – arabskie i muzułmańskie określenie Jezusa
|