Fragment książki "I Kissed Dating Goodbye" |
Autor: Joshua Harris | |||
piątek, 29 kwietnia 2011 01:00 | |||
Gdzieś pomiędzy jawą a snem, znalazłem się w pomieszczeniu, które nie wyróżniało się niczym specjalnym – poza tą jedną ścianą, całą pokrytą katalogami, pełnymi akt. Przypominały mi katalogi biblioteczne, które są ułożone wg nazwisk autorów książek lub w porządku alfabetycznym. Ale te akta, które rozciągały się od podłogi do sufitu oraz niemalże bez końca w każdym innym kierunku, miały zupełnie inne nagłówki. Gdy przybliżyłem się do ściany z aktami, pierwszy nagłówek, który dostrzegłem, układał się w napis „Dziewczyny, które mi się podobały”. Otworzyłem szufladkę i zacząłem wertować uporządkowane karty. Szybko wsunąłem ją z powrotem – byłem zszokowany odkryciem, jak szybko rozpoznałem imiona na każdej z nich. I chociaż nie było nikogo, kto mógłby mi to wyjaśnić, już wiedziałem, gdzie byłem. Owo pozbawione śladów życia pomieszczenie z małymi aktami było wciąż niepełnym katalogiem mojego życia. Tu znajdowały się opisy każdego momentu, każdego działania, małe i duże sprawy, ujęte tak szczegółowo, ze moja pamięć nie była w stanie tego ogarnąć. Uczucie zadziwienia i ciekawości z domieszką przejmującego lęku kłębiło się we mnie, gdy tak zacząłem otwierać na chybił trafił kolejne szufladki i odkrywać ich zawartość. Niekiedy wywoływała radość i słodkie wspomnienia, a czasem budziła takie uczucie wstydu i żalu, że niemal oglądałem się odruchowo przez ramię, czy aby na pewno nikt nie patrzy. Szufladka z napisem „Przyjaciele” znajdowała się tuż obok innej, zatytułowanej „Przyjaciele, których zdradziłem”. Tytuły uszeregowane były od typowych do coraz bardziej dziwnych. „Książki, które czytałem”, „Kłamstwa, które powiedziałem” , „Przynoszona przeze mnie pociecha”, „Żarty, z których się śmiałem”. Niektóre były prawie zabawne w swojej skrupulatności - „Powiedziane podczas wrzeszczenia na rodzeństwo”. Inne wcale mnie nie śmieszyły –„Rzeczy, które uczyniłem w gniewie”, „Rzeczy wymamrotane pod nosem na moich rodziców”. Wciąż zadziwiała mnie różnorodność zgromadzonego materiału. Czasem było tych kart znacznie więcej, niż oczekiwałem. A często mniej, niż bym tego pragnął. Byłem pod wrażeniem ogromu mojego życia, przeżytego dotychczas. Czy to naprawdę możliwe, abym w ciągu 20 lat miał czas, aby pisać każdą z tych tysięcy, być może milionów, kart? Ale każda z nich potwierdzała, że tak w istocie było. To był mój charakter pisma. To mój podpis sygnował u dołu każdą z kart. Kiedy wyciągnąłem akta zaznaczone jako „Utwory, których słuchałem”, zdałem sobie sprawę z tego, że akta stawały się coraz obszerniejsze. Kartki wewnątrz były spakowane ciasno i pomimo kolejnych metrów nie znalazłem ich końca. Zamknąłem je, zawstydzony nie tyle jakością muzyki zarejestrowaną w tych aktach, co ilością czasu spędzanego na jej słuchaniu. Kiedy natknąłem się na akta zatytułowane „Pożądliwe myśli”, poczułem jak dreszcz przebiegł moje ciało. Wyciągnąłem akta tylko na kilka centymetrów, nie garnąc się specjalnie do sprawdzenia ich zawartości, i wyciągnąłem kartę. I aż się wzdrygnąłem, poznawszy jej szczegółową treść. Poczułem się chory na myśl, że taki moment został zarejestrowany. Nagle ogarnęła mnie niemal zwierzęca wściekłość. Jedna myśl zdominowała mój umysł: ”Nikt nie może nigdy zobaczyć tych kart! Nikt nie może nigdy zobaczyć tego pokoju! Muszę je zniszczyć!” Jak w amoku wyszarpnąłem te akta. Ich rozmiar nie miał znaczenia- musiałem je opróżnić i spalić karty. Ale gdy ująłem akta za jeden koniec i zacząłem opróżniać je na podłogę, nie byłem w stanie usunąć ani jednej karty. Zdesperowany, starałem się wyciągnąć pojedynczą kartę z tych akt, aby się wkrótce przekonać, że z równym skutkiem mógłbym drzeć stal. Pokonany i zupełnie bezradny, ponownie umieściłem akta w szczelinie, z której je wyrwałem. Opierając czoło o ścianę wydałem z siebie długie westchnienie, które wyrażało całe moje rozżalenie. I wtedy zobaczyłem to. Ten tytuł. „Ludzie, z którymi podzieliłem się Ewangelią”. Rączka tej szuflady była jaśniejsza niż na sąsiednich katalogach, nowsza, prawie nie używana. Pociągnąłem za nią i w moje ręce wpadła mała przegródka. Nie dłuższa niż kilka centymetrów. Na jednej ręce mogłem policzyć karty, które w niej były. I wtedy przyszły łzy. Zacząłem płakać. Szloch tak głęboki, że aż bolesny, zagnieździł się w żołądku i przeszywał mnie. Upadłem na kolana i płakałem głośno. Powodem był wstyd, wszechogarniający wstyd z powodu tego wszystkiego. Szeregi półek z aktami wirowały w moich wypełnionych łzami oczach. Nie pozwolę, aby ktokolwiek kiedykolwiek poznał ten pokój. Muszę go zamknąć. I schować klucz.. Ale gdy pokonałem łzy, zobaczyłem Go. O, nie, tylko nie On. Nie tutaj. Ktokolwiek inny, ale nie Jezus. Patrzyłem bezradnie, jak zaczął otwierać katalogi i czytać akta. Nie mogłem znieść oglądania jego reakcji. A w momentach, gdy zbierałem się w sobie, aby spojrzeć na Jego twarz, widziałem smutek głębszy niż mój własny. Wydawało się, że intuicyjnie odnajduje najbardziej wstydliwe przegródki. Dlaczego On musiał czytać każdą z kart? Wreszcie odwrócił się i spojrzał na mnie poprzez pokój. Gdy na mnie patrzył, w Jego oczach była litość. Lecz owa litość nie wzbudzała we mnie gniewu. Spuściłem głowę, ukryłem twarz w dłoniach i znów zacząłem płakać. On podszedł i otoczył mnie ramionami. Mógł powiedzieć tyle rzeczy. Ale ani słowa nie powiedział. Po prostu płakał razem ze mną. A potem wstał i podszedł do ściany z katalogami. Zaczynając od jej końca, wyciągał akta, i jedne po drugich zaczął podpisywać je swoim imieniem na moim na każdej karcie. „Nie” krzyknąłem, podbiegając do niego. Żadne inne słowa nie przychodziły mi do głowy, tylko „Nie, nie”, gdy zabierałem od niego te karty. Ale ono tam było, napisane tak wyraźną, ciemną, żywą czerwienią. Imię Jezusa przykrywało moje. Było napisane Jego krwią. Delikatnie odłożył kartę. Uśmiechnął się smutnym uśmiechem i wciąż podpisywał kolejne. Nie sądzę, abym kiedykolwiek pojął, jak On zdołał to zrobić tak szybko, ale kolejną chwilą wydała mi się ta, gdy usłyszałem, jak Jezus zamyka ostatnie akta i podchodzi do mojego boku. Położył swoją rękę na moim ramieniu i powiedział: „Wykonało się”. Wstałem z kolan, a On wyprowadził mnie z pokoju. Drzwi nie były zamknięte. Tyle kart jest jeszcze do zapisania. Dla grzeszników jak Ty i ja, jest Dobra Nowina: Chrystus spłacił nasz dług. Zakrył nasz grzech swoją krwią, zapomniał naszą przeszłość. Czystość zaczyna się dziś. „Odrzućmy tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości” (List do Rzymian 13,12). Bez wątpienia niektórzy będą mieli więcej do odrzucenia niż inni – więcej wspomnień, więcej żalu, więcej bólu. Ale nasza przeszłość nie musi ciążyć na naszej przyszłości. Tu i teraz dokonujemy wyboru, jak będziemy żyć. Czy skierujemy swoje serca ku Bogu i będziemy kroczyć Jego ścieżkami? „Postępujmy przystojnie jak za dnia.. ”brzmią dalsze słowa zacytowanego fragmentu z Listu do Rzymian „...nie w rozpustach i rozwiązłości... Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspokajać pożądliwości (List do Rzymian 13,13-14). Nikt z nas nie może stanąć całkowicie czystym przed Bogiem. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Ale bez względu na to, jak wielkie jest nasze skalanie, serce zwrócone do Boga w chwili prawdziwego poddania traci swoją nieczystość. Bóg odziewa nas w sprawiedliwość Chrystusa. Przekazuje nam czystość Jezusa. Więc postrzegaj samego siebie tak jak Bóg Ciebie widzi-odzianego w olśniewającą biel, usprawiedliwionego. Być może masz takie poszczególne wspomnienie, które Ciebie prześladuje, wspomnienie, które sprawia, że czujesz się niegodny Bożej miłości i przebaczenia. Nie pozwól, aby przeszłość z Tobą wygrała. Zapomnij o niej. Nie odtwarzaj w myślach ustawicznie tego momentu, albo innych jemu podobnych. Jeśli pokutowałeś z tych zachowań, Bóg obiecał, że ich nigdy nie wspomni (List do Hebrajczyków 8,12). Idź dalej. Przed Tobą życie w czystości. OD TŁUMACZA: PRAGNĘ PODZIĘKOWAĆ WYDAWNICTWU MULTNOMAH SISTERS.OREGON ZA NIEODPŁATNE POZWOLENIE UMIESZCZENIA PRZETŁUMACZONEGO FRAGMENTU KSIĄŻKI NA STRONIE NASZEGO ZBORU. JEDNOCZEŚNIE ZACHĘCAM GORĄCO DO ZAPOZNANIA SIĘ Z KSIĄŻKĄ, KTÓRA WKRÓTCE ZOSTANIE WYDANA PRZEZ WYDAWNICTWO „POJEDNANIE” W ZNACZNIE LEPSZYM TŁUMACZENIU NIŻ MOJE. FRAGMENTY LISTU DO RZYMIAN W PRZEKŁADZIE BRYTYJSKIEGO I ZAGRANICZNEGO TOWARZYSTWA BIBLIJNEGO, WARSZAWA 1984 Justyna Bogdanowicz
|