Jedyna droga do Boga Drukuj Email
Autor: Anton Schulte   
poniedziałek, 14 marca 2016 00:00

Żyjemy w czasie, w którym wielu ludzi nie jest już pewnych, czy to, w co wierzyli ich rodzice i co ich generacja uważała za słuszne, okazało się zupełnie fałszywe. Niektórzy myślą, że to nie odnosi się do Boga i życia religijnego. Z drugiej jednak strony, czy był kiedyś czas, w którym ludzie w sprawach wiary byliby bardziej niepewni aniżeli dzisiaj?

Ludzie ciągle pytają - czy to się zgadza? I słusznie, że tak jest, że takie pytania padają! Nie można bezkrytycznie przyjąć tego, w co wierzyły poprzednie generacje. Bo przecież jest możliwe, że nasi rodzice należeli do jakiejś skrajnej społeczności (kierunku religijnego). A zatem czy i my mamy tam należeć, ponieważ nasi rodzice mieli takie przekonania? Z pewnością byłoby to błędne!

We wszystkich dziedzinach życia każda generacja musi na nowo ustalić, gdzie jest jej miejsce. To odnosi się do wielu praktycznych spraw. To może odnosić się również do przynależności do jakiegoś wyznania. Jest to bardzo ważna decyzja w życiu każdego człowieka. Nie można po prostu powiedzieć: od dziecka jestem chrześcijaninem; czy my zawsze byliśmy pobożnymi ludźmi; nigdy nie byliśmy skrajni, zawsze byliśmy w środku, ani zbyt źli, ani za dobrzy, tak że wszędzie się zmieścimy.

Gdy ktoś pochodzi z ateistycznego domu, często mówi: Boga nikt nie widział. Czy zatem musi powiedzieć: wobec tego ja Go też nie widzę. Bóg - to sprawa osobista każdego człowieka. To dotyczy zupełnie na nowo każdego człowieka osobiście. Nikt nie może przeżyć Bożego prowadzenia, kto nie jest gotów Jemu zaufać.

Jeżeli Bóg mówi w psalmie 119: „chcę cię prowadzić moimi oczyma”, zatem musisz być gotów, aby pozwolić się prowadzić. Również my, ludzie, potrafimy porozumiewać się wzrokiem. Naszym wzrokiem potrafimy powiedzieć „tak” albo „nie”. W ten sposób możemy kogoś zachęcić do działania lub wstrzymać. Ale jeżeli nie patrzysz, ponieważ o czymś nie chcesz wiedzieć, to wtedy już nie funkcjonuje ten sposób porozumiewania się. Podobnie jest i w postępowaniu z Bogiem. W tej sprawie nie możesz być beztroski. Nie możesz „rzeczy Bożych” pozostawić kościołowi i księżom i sądzić, że wystarczy chodzić na nabożeństwa. Nikt z nas w odniesieniu do swej pracy tak by nie postąpił. Natomiast w odniesieniu do spraw wiary słyszymy zaraz: nie przejmuj się tym, nie bierz tego tak serio, nie musisz być tak fanatycznym, tylko bądź trzeźwy, itd. Czy dziwisz się zatem, że z Bogiem nie możesz się uporać?

Jeżeli w obcym mieście chcesz przyjechać w określone miejsce, to czy wsiadasz w pierwszy lepszy autobus? Chyba nie myślisz wsiąść do pierwszego, który akurat nadjeżdża. Nie myślisz przecież: gdziekolwiek pojedzie, to nie odgrywa żadnej roli, jakoś to będzie. W ten sposób nie podróżuje się w obcym mieście, ani tym bardziej w ten sposób nie wejdzie się do nieba! Trzeba wybrać właściwą drogę. Błędnie sądzi wielu ludzi, że przynależąc do jakiegoś kościoła ten problem załatwia. Sądzą, że kościół już się o to zatroszczy, żeby dotarli do celu. Człowiek musi się nad sobą zastanowić. Musi raz oddzielić się od swej grupy, rodziny i niezależnie od innych ludzi postawić sobie pytanie co do swego osobistego stosunku do Boga.

Nikt z nas nie może się „ubezpieczyć w sprawach wiary”. Każdy za siebie musi stanąć przed żywym Bogiem. Dla każdego Bóg przygotował drogę i oczekuje, że ty tą drogą pójdziesz. Być może sądzisz, że nie łatwo tę drogę odnaleźć. Tak jednak nie jest, jeżeli jesteś gotowy być posłusznym Bogu. Tutaj odnajdujemy przyczynę nienawiści do Biblii. Czy wiesz, dlaczego żadna książka literatury świeckiej nie była tak prześladowana jak ta?

Dlatego, że szatan chce przeszkodzić w tym, abyś swoje życie prowadził według Bożej woli. On wie, że Biblia wskazuje drogę do życia, drogę do społeczności z Bogiem, drogę do Jezusa Chrystusa, który jest Zbawicielem i Panem.

Często pytają mnie, o jakiej Biblii ja myślę. Na to mam tylko jedną odpowiedź: są przekłady starsze i współczesne, katolickie i ewangelickie, ale jest tylko jedna Biblia. Dobrze jest nawet porównywać ze sobą różne tłumaczenia. Można sprawdzić jak w tym, a jak w tamtym tłumaczeniu ten tekst został ujęty. Przez to często staje się dla nas jaśniejsze, co dany tekst chce powiedzieć. Najczęściej chodzi o małe różnice w sposobie wyrażania, ale w istocie we wszystkich tłumaczeniach znajdujemy tę samą treść. Nie chodzi o uwagi, wyjaśnienia, ale o to, abyś usłyszał, co do ciebie mówi tekst i abyś to w swoim życiu zastosował.

Jeżeli Biblia stoi w biblioteczce, albo leży na twoim stoliku nocnym, to nic nie da. Nawet wtedy, gdy jest ona elementem dekoracyjnym.

Tę poddawaną pod wątpliwość i zwalczaną Księgę Bóg dał nam jako swoje Słowo. On chce, abyśmy poselstwo tej księgi wprowadzili w nasze życie na co dzień. Psalmista mówi: „Twoje słowo jest światłością mojej drodze”. Wtedy nie znano latarki, dlatego drogę przed sobą oświetlano lampką oliwną, którą zawiązywało się na koniec kija i niosło przed sobą bardzo nisko. W ten sposób można było zobaczyć kamienie na drodze i ominąć je. Tak znajdowano drogę do domu. Tłumacząc to na nasz język potoczny, słowa te brzmiały: Twoje słowo jest moją latarką, oświetlającą drogę do domu. W jej świetle mogę znaleźć drogę powrotną do domu.

Księgi Biblii pierwotnie napisane zostały potocznym językiem ludu. Pan Jezus mówił po aramejsku, to był język ludzi prostych - natomiast uczeni w piśmie mówili po hebrajsku. Księgi nowotestamentowe są zapisane w potocznym języku greckim, nie w języku filozofów i uczonych. Jeżeli to, co nam przekazali nowotestamentowi pisarze, praktycznie zastosujemy w naszym życiu, wtedy Biblia okaże się także obecnie światłem na naszej drodze. Ponieważ ona nam pokaże, gdzie mamy iść. Wtedy zrozumiesz, czego Bóg chce od ciebie. Chodzi o to, abyś przyjął ewangelię - Bożą radosną wieść.

Ludzie ciągle mnie pytają, jak mogę tak prosto powiedzieć: „Biblia jest Słowem Bożym”. Ja nie jestem naukowcem, nie mogę zatem wyjaśnić problemów, które powstają wokół Pisma Świętego. Zresztą tego nie potrafią również najlepsi naukowcy. Ja widzę to o wiele praktyczniej: jeżeli coś działa, to jest prawdziwe. Jeżeli obietnica Boża się wypełnia, zatem musi się zgadzać. Weźmy przykład: w ZOO jest lew. Jak można dowiedzieć się, czy on faktycznie żyje? Bardzo prosto wystarczy otworzyć klatkę, a on sam tego dowiedzie. Nie musisz sprawdzać, czy kolor się zgadza. Podobnie każdemu, który pyta o Boga, objawia się On jako żyjący. Dzieje się to przez moc, jaką pozostawił swemu Słowu.

Dlaczego wielu ludzi nie może wierzyć poselstwu Biblii mimo tego, że bez większych trudności skierują się horoskopami? Można wierzyć horoskopom i dalej żyć niemoralnie. Można wierzyć horoskopowi i opuścić swoją żonę, kłamać i oszukiwać. Nie można jednak stać przed Bogiem i trwać w grzechu. Kto chce wierzyć Ewangelii, musi być gotów zerwać z grzechem!

Kto chce, aby świeciło w jego życiu Boże Światło, musi się z tym pogodzić, że zostanie objawiony nieporządek w jego życiu. Boże Słowo jest światłością. Pozwól - niech zaświeci w twoje życie. Bądź na to przygotowany, że okaże się ono żywym słowem - jak lew, którego klatka zostaje otwarta. To słowo przekona cię o grzechu i winie. Bóg, dał nam przykazania, aby nam pokazać, że żyjemy w oddzieleniu od Niego i że potrzebujemy Zbawiciela.

Gdyby Bóg nie powiedział: „Nie zabijaj” - skąd wiedziałbyś, że zabicie człowieka ściąga na ciebie winę przed Bogiem? Gdyby Bóg nie powiedział: „Będziesz czcił ojca i matkę” - skąd wiedzielibyśmy, że styl życia naszej generacji to przed Jego obliczem grzech? Gdyby Bóg nie powiedział: „Nie będziesz cudzołożył” - skąd wiedzielibyśmy, że rzeczy, które dzisiaj uważa się za normalne, to przed Bogiem nieprawość? Boże przykazania przekonują nas o grzechu. On pokazuje nie tylko, że przekroczyliśmy Jego przykazania, ale On daje nam jasno poznać, że przez grzech jesteśmy od Niego oddzieleni.

Słowo śmierć określa mocny i nieprzejednany rozdział. Pisarze Nowego Testamentu używają tego terminu nie tylko w sensie potocznym dla określenia końca ludzkiej egzystencji. Używając tego terminu mówią o „duchowej śmierci”, o śmierci wobec Boga, wtedy gdy jeszcze fizycznie się żyje. Apostoł Paweł pisze: „którzy umarliśmy w grzechach i winach z Chrystusem ożywił”. Pisząc to myślał o oddzieleniu od Boga, gdy fizycznie życie nie zostało zakończone. Z natury w tej sytuacji znajduje się każdy człowiek. Ponieważ świadomie i dobrowolnie w swej odpowiedzialności przestąpił Boże przykazanie. Dlatego prorok Izajasz mówi do ludu: „Oto ręka Pana nie jest tak krótka, aby nie mogła, pomóc, a Jego ucho nie jest tak przytępione, aby nie słyszeć. Lecz wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga” (Izaj. 59,1-2).

Kto pozwoli, aby Bóg mówił i świecił w jego życie, ten najpierw pozna rzeczywistość grzechu i swe oddzielenie od Boga. Pisarze Nowego Testamentu wyraźnie mówią, że kto żyje w oddzieleniu od Boga, pójdzie na potępienie. Obecnie wielu ludzi pyta: gdzie jest piekło, gdzie jest niebo? Czy następna rakieta dotrze do nieba? Ale takie stawianie sprawy jest fałszywe. Piekło i niebo są bliżej ciebie aniżeli mogą być ludzie. One są niezależne od czasu i przestrzeni. Nie potrzebujesz pokonywać wielkich odległości, aby z tego życia przejść do Bożej chwały, albo pójść na potępienie.

Oczywiście, nie rozumiemy „tamtego świata”. Nasze myślenie związane jest z formami i pojęciami naszej rzeczywistości. Dlatego nie jest istotny w tej sytuacji opis nieba czy piekła. Teraz chodzi o zbawienie lub potępienie. Jeżeli nie znajdziesz kogoś, kto usunie dzielącą cię od Boga przepaść, będziesz zgubionym.

Jezus mówi: „Boży gniew pozostaje nad tym, kto nie wierzy”. Pismo mówi o Bożym gniewie, który nadchodzi. Ten gniew obejmuje całą ludzkość. Dlatego nasze pytanie nie brzmi: „jak może człowiek zginąć, być potępionym”? Nie chodzi o to, aby sprawdzić, co musi człowiek uczynić, aby pójść do piekła. Aby się tam dostać, nie trzeba nic uczynić! Z natury wszyscy ludzie są na tej drodze. Dobrowolnie decydują się iść przeciw Bogu. Dobrowolnie idą drogą rebelii. Są na drodze do potępienia.

Nasze pytanie raczej brzmi: „jak można uciec przed tym gniewem? Jak może człowiek znaleźć drogę do prawdziwego życia”? Pisarze nowotestamentowi prawie wyłącznie - o tym piszą. Biblia mówi nie tylko o grzechu człowieka i o tym, że jest zgubiony, ale pokazuje także możliwość odwrotu.

Gdy Piotr został zapytany przez ludzi swej doby: „jak możemy uciec przed nadchodzącym gniewem?”, odpowiedział: „pokutujcie...!”. W języku Biblii pokutować - znaczy zawrócić. Zwrot w myśleniu, w działaniu i w życiu.

W Barcelonie widziałem, kobiety z ciężkimi łańcuchami u nóg. One chciały odpokutować swoje grzechy, ale w świetle Nowego Testamentu to nie jest możliwe. Byłaby to droga do samo zbawienia. Ja nie wykluczam ich szczerości, ale w ten sposób nikt nie wejdzie do nieba.

Ktoś inny powie: będę czynił dobrze, aby zadość uczynić za to, co zrobiłem złego. Nikt jednak nie może winy swego życia zmazać swoimi dobrymi uczynkami. Potwarz rzucona na człowieka, wobec którego jestem winien, nie zostaje usunięta z Bożej rzeczywistości nawet przez dary pieniężne na rzecz kościoła. Gdyby to było możliwe, nie potrzebowałby Bóg posyłać swego Syna. Po co miałby Jezus Chrystus przyjść na ten świat, gdybyś mógł sam swoje życie „zreperować”? Gdyby nasze złe czyny można było zrównoważyć dobrymi. Ktoś do mnie napisał: „mam nadzieję, że gdy kiedyś stanę przed moim sędzią, moje dobre uczynki będą ważyć więcej aniżeli złe”. Ale Nowy Testament niweczy wszelką taką nadzieję! Nie taka jest Boża droga względem nas. Biblia mówi: droga do zbawienia jest drogą pokuty i nawrócenia. Pokuta oznacza uznanie grzechu jako grzech! Gdy syn marnotrawny wydał wszystkie pieniądze, uderzył się w pierś i powiedział: zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko memu ojcu. Wstał i poszedł do domu ojca. Ten młody człowiek uznał swój grzech. Był gotów go pozostawić. On odwrócił się i szedł z powrotem!

Wielu ludzi nie chce dłużej być niewolnikami grzechu. Chcą być wyzwoleni z kajdan i więzów. Chcą mieć pokój z Bogiem. Chcą bez żadnych oporów każdemu popatrzeć w oczy. Chcą być wolni. Ale nie chcą pozostawić swych grzechów.

To, co tobie dzisiaj przeszkadza ofiarować twoje życie Jezusowi Chrystusowi, to jest twój grzech. Właśnie z tego powodu ludzie pójdą na potępienie. To jest sfera życia, w której Bóg żąda zupełnego zwrotu. Nie w tym rzecz, jak ten grzech wygląda. On może mieć tysiące twarzy. To grzech powstrzymuje ludzi, by swoje życie oddali Chrystusowi i byli Jemu bezwzględnie posłuszni, to on pozbawia ich pokoju. Dlatego Biblia mówi: pokutujcie - nawróćcie się. Pokuta to więcej aniżeli żałowanie za grzechy. Wielu ludzi żałowało tego, co uczynili, ale nigdy nie skończyli z grzechem. Nigdy nie oddali Bogu swego życia, pozwalając aby On je zmienił. Tego tak ważnego kroku życiowego, którym jest oddanie się Bogu, nie można zastąpić łzami. Niejeden był mocno poruszony, że w sobotę przepił swoje pieniądze, ale niestety w następną sobotę zrobił to samo.

Ludzie związani łatwo płaczą. Często nie posiadają oni siły woli. Ona po nawróceniu stopniowo musi być budowana. Łzy nie wystarczą. Biblia mówi: „kto wyznaje swoje grzechy, otrzyma miłosierdzie”. Jeżeli wyznasz swoje. grzechy i oddasz Jemu. swoje życie, to On da ci moc. do prowadzenia nowego życia. Z siebie samego tej mocy nie posiadasz. Ale Bóg chce dać tobie moc, abyś mógł iść drogą posłuszeństwa. Wierzyć, nie znaczy uważać coś za prawdziwe. Wiara to ufne oczekiwanie na pomoc Pana. Żywa wiara to stosunek zaufania i wierności. Zaufaj Jezusowi Chrystusowi i naśladuj Go! On chce stworzyć w tobie nowe życie. On uczyni z ciebie człowieka rozpoczynającego nowe życie. Tak, On uczyni cię nowym człowiekiem. Ten „nowy człowiek” nie rodzi się jako dorosły duchowo, rodzi się jako dziecko, niemowlę.

Paweł mówi o dzieciach w Chrystusie, o niemowlętach, które dostają mleko. Pisze do Koryntian: „poiłem was mlekiem, nie stałym pokarmem, bo jeszcze go przyjąć nie mogliście” (I Kor. 3,2). Dlaczego? Oni dopiero zaczynali życie wiary, jeszcze nie byli dorośli. Teraz możesz zaufać Bogu. Możesz liczyć się z Jego mocą, bo i ty tej pomocy będziesz potrzebował. Przyjdą na ciebie różne pokuszenia, każdego dnia, każdej godziny, a nawet w każdej minucie. Grzech nie będzie cię omijał. Coraz bardziej będziesz poznawał, jak pod różnymi postaciami on przychodzi. Będziesz mógł doświadczyć również, że Pan tobie wybaczy i oczyści cię wtedy, gdy wyznasz swój grzech.

Jezus Chrystus nigdy cię nie opuści. Zawsze będzie z tobą. On jest naszym Panem. Gdy czynimy to, co On nam mówi, nazywa nas swymi przyjaciółmi (Jan 15,14). On idzie z nami i nas prowadzi. On prowadzi nas swymi oczyma. Ja mogę o tym powiedzieć, ponieważ tego doświadczyłem na różnych trudnych drogach. On mnie nie opuścił. On mnie nie rozczarował. Mam Zbawiciela, który mnie nigdy nie opuszcza, który powiedział: ,,przyszedłem, aby zniszczyć dzieła diabelskie”. On powiedział również: „Kto do mnie przyjdzie, tego nie odrzucę precz”, i obiecał: „ja chcę cię ratować”.

Czy odważysz się pójść za Nim?


Tekst pochodzi z czasopisma "Łaska i Pokój"