Kościół jako armia Pana Drukuj Email
Autor: Edward Czajko   
niedziela, 04 grudnia 2016 00:00

Jednym z obrazów Kościoła Jezusa Chrystusa jest obraz Kościoła jako Armii Bożej. Nic przeto dziwnego, że kiedy postwesleyański metodyzm zaczął się zeświecczać, Bóg powołał Williama Bootha, który wspólnocie zorganizowanych przez siebie odrodzonych ludzi nadał nazwę: „Armia Zbawienia”. Istnieje ona po dzień dzisiejszy i nadal wykonuje piękną pracę opiekując się ubogimi i ludźmi wszelkiego marginesu.

Kościół Jezusa Chrystusa to nie tylko ciało Chrystusowe, którego głową jest Jezus Chrystus, to nie tylko budowla Boża, to nie tylko oblubienica, której Pan wywyższony jest Oblubieńcem, ale także Armia Boża. My – żołnierze Jezusa Chrystusa, On jest naszym hetmanem, jak mówi psalmista. Staczaj dobry bój wiary, cierp wespół ze mną, jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa.

Jeden z cenionych przeze mnie autorów, którego miałem kiedyś zaszczyt słuchać w Londynie, Martyn Lloyd Jones powiedział kiedyś, i słusznie moim zdaniem, że Kościół Jezusa Chrystusa to nie tyle szpital ile koszary. Oczywiście, uzupełniając Martyna Lloyda Jonesa możemy dodać, co my praktykujemy także, że Armia Boża ma swoje izby chorych, ma swoje polowe szpitale, swoje lazarety, tak jak my to mamy. Jesteśmy Armią Bożą, mieszkamy w koszarach (duchowo rzecz biorąc), ale oczywiście mamy swe izby chorych, bo przecież modlimy się o chorych, o uzdrowienie i tego Bożego uzdrowienia doświadczamy, o czym niejeden z nas tu zgromadzonych może zaświadczyć. Armia Boża, żołnierze Jezusa Chrystusa. I są przypadki, powiada Martyn Lloyd Jones, że niejednemu żołnierzowi Jezusa Chrystusa jest potrzebny nie tyle lekarz, ale wystarczy sierżant. My byśmy powiedzieli, że wystarczy kapral.

A więc Kościół to Armia Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy powołani do walki, do boju i dlatego Kościół Jezusa Chrystusa dzielimy z grubsza na dwie grupy. Tę grupę, która bieg swój już zakończyła nazywamy Kościołem tryumfującym, ci, którzy nas wyprzedzili w biegu do Pana, są u Pana, oni są tą tryumfującą częścią Kościoła. My zaś, tutaj na ziemi, jesteśmy częścią pielgrzymującą, jesteśmy pielgrzymami, jakże często kulawymi pielgrzymami, zdążamy do naszego kraju, do którego kroczymy, jak śpiewamy, w tanecznym korowodzie, z pląsaniem. Ale też druga nazwa tej pielgrzymującej części Kościoła to Kościół bojujący, Kościół walczący. Oczywiście walka nasza jest duchowa. My nie walczymy z krwią i ciałem, ale z nadziemskimi mocami. Jesteśmy powołani do walki, pod tym hasłem odbywa się nasz tegoroczny Kongres. Powołani do walki, jako żołnierze Jezusa Chrystusa, jako należący do Jego armii, do Armii Bożej.
Od czego należy zacząć rozważania nasze o zadaniach armii, a zadaniach wojska, jakie jest jego zadanie, jakie obowiązki spoczywają na Armii Pana?

Po pierwsze, armia musi poznać swego wroga, armia musi mieć dobry zwiad i doskonale poznać swego wroga, kim on jest, co sobą reprezentuje, jak jest uzbrojony. Przeczytałem gdzieś, ze angielski marszałek polny Montgomery, gdy walczył w Afryce Północnej to w swoim terenowym automobilu miał zawsze przyczepiony przed swoimi oczami portret swojego niemieckiego przeciwnika, generała Rommla, aby ta fotografia przypominała mu, jakiego ma przeciwnika, z kim ma walczyć, jakiego ma wroga. A zatem my zapytajmy, bracia i siostry, kto jest naszym wrogiem, z kim mamy walczyć i z kim walczymy jako żołnierze Jezusa Chrystusa. Po pierwsze, mówi nam Słowo Boże, że wrogiem naszym jest świat, w tym sensie, jak mówi apostoł Jan: „Nie miłujcie świata, ani tych rzeczy, które są na świecie”. A więc pierwszym naszym przeciwnikiem jest ten świat, o którym apostoł Paweł wspomniał, gdy powiedział: „Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny”. Bóg stworzył świat jako dobry, a człowieka na swoje Boże podobieństwo, na swój Boży obraz. Ale wiemy, że pojawił się grzech na tej ziemi. Grzech człowieka ustanowił barierę, albo przepaść między człowiekiem a Bogiem. W konsekwencji świat znalazł się pod władzą szatana. Boże Królestwo światłości stało się szatańskim królestwem ciemności. Doprowadziło to do tego, że Bóg powiedział: „Zgładzę człowieka, którego stworzyłem”. A więc świat jest naszym wrogiem. Z wrogiem mamy walczyć. W jaki sposób my możemy i musimy walczyć z naszym wrogiem, jakim jest świat. Oczywiście walki naszej nie prowadzimy „kałasznikowem”, bo to jest duchowa walka. Słowo Boże nam mówi, ze walczymy z tym wrogiem, którym jest świat, w sposób tak z grubsza dwojaki. Mianowicie w Kościele Jezusa Chrystusa, tej armii Bożej, Pan powołał generałów i wyższych oficerów, powołał tych, których obdarzył także talentem, udzielił darów do głoszenia ewangelii, do głoszenia Słowa Bożego, do których kiedyś Pan powiedział: „Idźcie na cały świat, głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony będzie, będzie zbawiony. Kto nie uwierzy będzie potępiony.” A wiec walczymy z tym światem nie mieczem, ale głoszeniem Słowa Bożego. Choć nie wszyscy jesteśmy powołani do takiego „zawodowego głoszenia ewangelii”, to każdy z nas jest żołnierzem Jezusa Chrystusa. Naszą wspólną bronią jest składanie świadectwa. Świadectwo ma wielką moc. Autor księgi Objawienia Jana mówi nam, że ludzie Boży zwyciężyli nawet owego starodawnego węża, smoka, zwyciężyli go krwią Baranka, ale także słowem swojego świadectwa. Bracie i siostro, twoje świadectwo ma wielką moc w walce z tym, co Biblia nazywa światem.

Po drugie, w Słowie Bożym czytamy, ze mamy nie tylko tego zewnętrznego wroga, ale mamy wroga, który jest bardzo blisko nas. Tego wroga Słowo Boże nazywa ciałem, nie w znaczeniu tego naszego materialnego ciała, ale w znaczeniu naszej starej, upadłej natury, która niestety jest w nas. Chodzi o to, by ona była coraz słabsza, a nowa natura stawała się mocniejsza. Jakby to pięknie było, gdyby stare przeminęło, a wszystko stało się nowe. Mówi nam Pismo Święte, że gdy zaczyna się nowe, gdy otrzymujemy nową naturę, jako dar łaski Bożej, ta stara natura jeszcze istnieje. Tak te dwie linie idą obok siebie – stara natura i nowa natura. Zewleczcie z siebie starego człowieka, a przyobleczcie się w nowego człowieka. Umartwiajcie starą naturę. To jest nasz bój, nasza walka, aby nie dać się zwyciężyć tej starej naturze, aby nasza nowa natura stawała się mocniejsza, abyśmy mogli odnosić zwycięstwo nad naszą starą naturą. W naszym życiu zawsze zwycięża ta natura, którą lepiej karmimy. Jeśli karmimy starą naturę tym, czym karmi się świat, poprzez środki masowego przekazu, w różny inny sposób, to wzmacniamy naszą starą naturę, ona staje się silniejsza i może doprowadzić do śmierci nową naturę. Ale jeśli karmimy Słowem Bożym, modlitwą, społecznością z Bogiem, z wierzącymi, karmimy nową naturę. To nic dziwnego, że staje się ona mocna, silniejsza od natury starej. I na tym polega uświęcenie. Walka odbywa się nie na zewnątrz nas, ale w nas. Odpoczniemy dopiero wtedy, gdy dołączymy do tryumfującej części Kościoła Bożego.

I nasz trzeci wróg to diabeł. Nie chciałoby się o nim dużo mówić, by się z tego nie radował. Diabeł raduje się, kiedy ludzie kwestionują jego istnienie. Słowo Boże mówi nam, że diabeł jest rządcą tego świata, a więc ma wpływ na ten świat. On, z powodu grzechu człowieka objął władzę nad tym światem, ale do czasu. On ma wpływ na rządy, na potęgi tego świata. Dlatego Kościół ma regularnie się modlić o władzę, abyśmy mogli wieść ciche i spokojne życie. Dalej Pismo Święte mówi nam, że on jest księciem na powietrzu, ma wpływ na filozofię, na moralne standardy naszego życia. Diabeł jest bogiem tego świata, który zaślepia umysły niewierzących, on także jest oszczercą i oskarżycielem braci. Z Pisma Świętego wynika, że do czasu Bóg daje do tego prawo. Przypomnijmy sobie księgę Hioba, gdy zjawili się synowie Boży, zjawił się też szatan. Bóg mu dał władzę do pewnego stopnia. On dniem i nocą oskarża naszych braci i siostry, jest oskarżycielem. Ale gdy o tym mówię, to natychmiast muszę sobie przypomnieć, że tam, przed tronem Wszechmogącego mamy nie tylko oskarżyciela, ale mamy także orędownika, dzisiejszym językiem mówiąc – adwokata. Diabeł także jest tym starodawnym wężem, chytrym wężem i dlatego nie należy z nim nigdy prowadzić negocjacji. Gdy Ewa zaczęła prowadzić z nim negocjacje, to wiemy czym się to skończyło. Należy mu dać odpór. Pamiętać musimy, że to jest lew ryczący, który może spowodować ogniste prześladowanie. Mówi nam Słowo Boże, że choć on jeszcze działa, to już został zwyciężony. Na Golgocie Jezus Chrystus go pokonał. Przyjdzie czas, kiedy zostanie związany i wtrącony tam, gdzie jego miejsce.

To są nasi wrogowie, nas czyli Armii Bożej, żołnierzy Jezusa Chrystusa.

Drugie co jest ważne w Armii Bożej to posłuszeństwo. W wojsku nie ma dyskusji, rozkaz musi być wykonany. Chrystus jest naszym wodzem, hetmanem. On oczekuje od nas posłuszeństwa. Mówi Jezus: „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie”. Są ludzie wierzący nieposłuszni, krnąbrni, którzy nam powiedzą: „Ja słucham tylko Boga, a co wy za jedni – przełożeni w Panu?” Oto Słowo Boże nam mówi, że posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi wiąże się z tym, że jesteśmy posłuszni naszym przełożonym. Gdy chcemy być niezależni, nie mamy oparcia w nikim, ale gdy jesteśmy zależni, gdy szanujemy, jesteśmy posłuszni naszym przełożonym, to zapewniamy sobie duchowe bezpieczeństwo. To jest sprawa ważna.
Należałoby także parę słów powiedzieć o wyposażeniu, o uzbrojeniu Armii Bożej. Przeczytajmy 6 rozdział listu do Efezjan, gdzie jest mowa o tej duchowej walce, jak mamy się uzbroić. Mamy posługiwać się tą bronią, która jest opisana w Efezjan. Armia bez dyscypliny to nie jest armia. W armii jest dyscyplina.

Do Armii Bożej nie ma przymusowego poboru, należą do niej tylko ochotnicy.