Marchew, jajko czy ziarna kawy? Drukuj Email
Autor: Aleksandra Kwiecień   
środa, 22 czerwca 2016 00:00

W jednym z przeczytanych niedawno artykułów uderzył mnie pewien cytat: W czekaniu nie chodzi o to, co otrzymam na końcu, ale oto, kim staję się, gdy czekam.

Rzeczywiście, patrząc z perspektywy czasu, okres oczekiwania może okazać się albo ogromnym błogosławieństwem, albo czasem zmarnowanym, albo – co najgorsze – początkiem zbaczania z właściwej drogi lub nawet całkowitego odwrócenia się od celu, do którego zmierzaliśmy.

Każdy z nas zmaga się z różnymi przeciwnościami. Jako chrześcijanie przynosimy nasze troski i problemy w modlitwach naszemu niebiańskiemu Ojcu i powierzamy Mu nasze prośby (Flp 4:6). Jednak często odpowiedź – np. rozwiązanie problemu lub otrzymanie konkretnego błogosławieństwa – nie nadchodzi szybko. Czekamy, modlimy się, a dalej nic się nie dzieje. Czasami przedłużający się okres doświadczeń i cierpienia eksploatuje zupełnie nasze siły, a pomimo zanoszonych modlitw, nie odczuwamy upragnionej ulgi. Bardzo często wkraczają wtedy na scenę zniecierpliwienie, żal, rozczarowanie, złość czy zwątpienie.

To właśnie w tych momentach przedłużającego się oczekiwania i niebiańskiej ciszy najprędzej jesteśmy skłonni poddawać w wątpliwość Bożą miłość do nas i Jego „myśli o pokoju, a nie o niedoli” (Jer 29:11), które On ma względem swoich dzieci. Niebezpiecznie łatwo wtedy, zamiast mocno trzymać się obietnic Słowa Bożego mówiących nam o Bożej wierności i dobroci, zacząć użalać się nad sobą lub zatwardzać serce w poczuciu krzywdy.

Marchew, jajko czy ziarna kawy?

Przeczytałam kiedyś pewną anegdotę, która mocno zapadła mi w pamięć. Na trudności można reagować w trojaki sposób: jak marchew, jak jajko lub jak ziarna kawy. Marchewka pod wpływem wrzątku mięknie i rozpada się. Jajko zaś twardnieje. Natomiast ziarna kawy pod wpływem wrzątku uwalniają wspaniały zapach i smak, przemieniając bezbarwną wodę w pyszny, aromatyczny napój o intensywnym kolorze. Apostoł Paweł napisał w liście do Koryntian, że mamy być wonnością Chrystusową (2 Kor 2:15). Tak samo więc my możemy swoją postawą pełną ufności i uwielbienia przemienić bolesny czas oczekiwania w zachwycającą wonność dla Bożej chwały. 

Niestety, nie zawsze wygląda to w ten sposób. Znane są historie ludzi, którzy pod wpływem trudności i doświadczeń całkowicie załamali się albo wręcz przeciwnie, zatwardzili swoje serca i odwrócili się od Boga. Nigdzie w Biblii nie mamy obietnicy, że zawsze będziemy wiedzieli, dlaczego musimy przechodzić przez taką akurat sytuację. Jednak apostoł Piotr napisał Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus (1 Ptr 1:6-7). Pomimo więc tego, że nie zawsze rozumiemy otaczające nas okoliczności, możemy mieć pewność, że suwerenny Bóg nawet w nich współdziała ku dobremu i być może właśnie poprzez te trudne doświadczenia hartuje naszą wiarę i charakter, abyśmy mogli osiągnąć cel wiary – zbawienie duszy. Apostoł Piotr zachęcał do tego, abyśmy pomimo zasmucających nas prób skierowali swój wzrok na to, co ma nastąpić, czyli na objawienie się Jezusa Chrystusa oraz chwałę, cześć i sławę, których dostąpimy wraz z Nim. Możemy położyć swoją ufność w Zbawicielu, który obiecał, że przygotuje dla nas miejsce tam, gdzie nie będzie już śmierci, bólu i łez, za to odnajdziemy rozkosz w Jego obecności i pełnię radości – na wieczność! Przytoczony po wyżej fragment listu Piotra rozpoczyna się od słów „weselcie się z tego”. Z czego więc mamy się weselić? O tym mówią wcześniejsze wersety (1 Ptr 1:3-5):

Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was,  którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym.

„Wierzę nawet wtedy, gdy mówię: jestem bardzo utrapiony”

Nawet w najtrudniejszych okolicznościach nie powinniśmy zapominać, co uczynił dla nas Bóg Ojciec, jak okazał nam miłość w Chrystusie, ani o tym, kim staliśmy się w naszym Zbawicielu. Słowo Boże wzywa nas, abyśmy skupiali się na dwóch rzeczach: naszej nadziei dotyczącej wieczności oraz na tym, jak dzisiaj, w tym kolejnym darowanym dniu, możemy oddać chwałę Bogu służąc Jemu i bliźnim. Niestety, jakże często skupiamy naszą uwagę na zgoła odmiennych kwestiach: na tym, jak ciężko i trudno jest nam dzisiaj oraz na zamartwianiu się o jutro. Przed tym właśnie kilkakrotnie przestrzega nas Pismo, które też wyraźnie i uczciwie oznajmia, że ci, którzy chcą podążać za Chrystusem znosić będą prześladowania oraz przechodzić przez doświadczenia. 

Jeśli powierzyliśmy nasze życie Chrystusowi i przyjęliśmy odkupienie w Jego świętej krwi, celem naszego Zbawiciela stało się nasze uświęcenie i doprowadzenie nas do celu – wiecznego zbawienia. Bóg obiecał, że jeśli rozpoczął w nas dobre dzieło, On też doprowadzi je do końca (Flp 1:6). I dzięki Bogu, że Jemu zależy na tym jeszcze bardziej niż nam! My bowiem, niestety, często zniechęceni trudnościami, gotowi bylibyśmy się poddać.

Owoc doskonały

Biblia jasno określa, jaki owoc powinno wydawać Boże dziecko. Na jego poszczególne elementy składają się m.in. dobroć, pokora, wytrwałość, powściągliwość, łagodność, uprzejmość, cierpliwość itd. Zaznaczyć też należy, że list do Galacjan mówi o owocu Ducha, a więc wszystkie te cechy tworzą jedną całość, nie możemy „odpuścić” sobie twierdząc, że posiadamy już, przykładowo, uprzejmość i dobroć, ale cierpliwość, wstrzemięźliwość i pokora są nieosiągalne dla naszego charakteru – „taki już jestem”, „nikt przecież nie jest doskonały”. Owszem, nikt nie jest (tylko jeden Człowiek był), ale jako chrześcijanie mamy stawać się doskonałymi. Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest (Mt 5:48), naprawdę trudno o bardziej jednoznaczne stwierdzenie.

Temu właśnie, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany (2 Tm 3:17), bardzo często służą doświadczenia, przez które przechodzimy oraz okresy oczekiwania. To właśnie one stanowią próbę charakteru i jeden z najważniejszych momentów kształtowania. Dawniej, gdy cnota i prawy charakter cieszyły się jeszcze powszechnym uznaniem, ci, którzy miłowali mądrość i prawość zdawali sobie sprawę, że cnoty takie jak odwaga, męstwo i wytrzymałość nie powstają same z siebie, lecz są kształtowane pod wpływem dyscypliny i niełatwych okoliczności. Jeśli jakikolwiek sportowiec chce w ogóle mierzyć wysoko w skali osiągnięć, musi stale podwyższać sobie poprzeczkę wymagań. Tylko w ten sposób możemy mówić o rozwoju. Nie ma tutaj miejsce na pójście na łatwiznę. Pójście na łatwiznę zazwyczaj oznacza, niestety, zejście na manowce. Dlatego tak dobitnie Pan Jezus mówił, że mamy obliczyć koszt – koszt uczniostwa – zanim zdecydujemy się pójść za Nim. Później bowiem już On sam nie pozwoli nam zadowalać się tym, co łatwe, przyjemnie i…bezwartościowe.

Postawa w czasie doświadczeń

Nasza postawa w czasie doświadczeń (oczekiwania/cierpienia itp.) jest odzwierciedleniem naszej wiary. Czy nawet w niezrozumiałych, bolesnych okolicznościach będziemy mocno trzymać się Tego, który dał obietnicę i nawet wbrew nadziei żywiąc nadzieję, tak jak Abraham, nie zachwiejemy się w wierze i nie zwątpimy z niedowiarstwa, ale wzmocnieni wiarą oddamy Bogu chwałę (Rzym 4:18-21)? Niech inspiracją będą dla nas postawy Bożych mężów opisane w Biblii. Wspomniany już został Abraham i jego oczekiwanie na obiecanego potomka. Bogobojny i nienaganny Job, gdy stracił wszystko – swoje dzieci oraz cały dobytek – nie zgrzeszył przeciwko Bogu, ale uniżył się i oddał Mu chwałę:  Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. (…) Dobre przyjmujemy od Bóg, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego? (Job 1:2, 2:10). Kolejnym przykładem niezachwianej wiary jest postawa Ananiasza, Miszaela i Azariasza (nazwanych przez króla babilońskiego Szedrachem, Meszachem i Abed-Negem) i niezwykła, pełna wiary i odwagi odpowiedź, której udzielili Nabukadnesarowi: Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej ręki, o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy (Dan 3:17-18). Nie umiłowali swojego życia tak mocno, aby je raczej wybrać niż śmierć, jeśli ceną za to byłoby oddanie chwały komukolwiek innemu niż żywemu Bogu. Autor Trenów zaś daje taką radę: Dobrze jest czekać w milczeniu na zbawienie Pana. („W milczeniu” nie oznacza, że nie możemy przynosić naszych problemów i próśb przed Boże oblicze, lecz raczej chodzi tu o brak narzekania, pretensji czy żalów.) Przypomina również: niewyczerpane są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje. Każdego poranku objawia się na nowo, wielka jest wierność twoja. Pan jest moim działem, mówi dusza moja, dlatego w nim mam nadzieję. Dobry jest Pan dla tego, kto mu ufa, dla duszy, która go szuka (Treny 3:22-26). Natomiast w księdze proroka Izajasza zapisana jest piękna obietnica: Gdyż tak mówi Wszechmocny, Pan, Święty Izraelski: Jeżeli się nawrócicie i zachowacie spokój, będziecie zbawieni, w ciszy i zaufaniu będzie wasza moc; lecz wy nie chcieliście (Iz 30:15). Izrael nie chciał zastosować się do Bożych słów, czy my będziemy chcieli? To już indywidualna decyzja każdego.

Chwal, duszo moja, Pana!

Myślę, że warto pójść w ślady Dawida i codziennie przypominać sobie słowami Psalmu 103:

Błogosław, duszo moja, Panu i wszystko, co we mnie, imieniu jego świętemu! 

Błogosław, duszo moja, Panu i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw jego!

Pamiętaj, duszo moja, nawet w trudnych chwilach, bolesnych doświadczeniach czy czasie wyczerpującego czekana, nie zapominaj, kim jest Twój Bóg i co dla ciebie uczynił; wspomnij na Jego dobrodziejstwa i cuda z przeszłości i uchwyć się nadziei Jego Słowa; nie rozpaczaj, duszo moja, gdyż jeszcze chwalić będę mojego Boga! Już dziś, nawet teraz w czasie utrapienia, chwal, duszo moja, Pana, gdyż On jest godny chwały!

Nie chcę być jak marchew lub jajko: w trudnym czasie albo kompletnie załamywać się, albo zatwardzać serce w żalu i złości. Chciałabym być jak ziarna kawy, które zalane wrzątkiem wydają wspaniały aromat. Pragnę być wonnością Chrystusową, zarówno w dobrych chwilach, jak i w tych trudnych, bolesnych. Ponieważ zostałam stworzona dla Bożej chwały, nie chcę mijać się z celem mojego życia. Pragnę oddawać chwałę mojemu Bogu bez względu na okoliczności.