Nie można znać końca patrząc na początek... |
środa, 15 marca 2017 00:00 | |||
Dawno temu w czasach starego przymierza w ziemi Izraela mieszkał stary człowiek. Miał jednego syna i konia. Ciężko pracując uprawiał swój kawałek ojcowizny. Pewnej nocy stado dzikich koni przegalopowało przez jego gospodarstwo, a jego jedyny koń pognał za stadem. Rano, kiedy wszyscy wstali - ku przerażeniu - stwierdzili brak konia. A stary gospodarz odrzekł: - Nie można znać końca patrząc na początek, a czy to dobrze, czy źle, kto to wie i oddał BOGU chwałę, śpiewając pieśni pochwalne. Pewnego poranka, kiedy gospodarz wstał zobaczył w zagrodzie swojego konia i pięć pięknych klaczy, które przyprowadził z sobą. A gospodarz odrzekł: Pewnego razu syn gospodarza chciał ujeździć jedną z klaczy, ale okazała się dziksza, niż myślał młodzieniec. Klacz zrzuciła go na ziemię, a on spadając złamał rękę. - Twój syn musiał coś przeskrobać skoro spotkała go taka kara... A stary gospodarz odrzekł: Za jakiś czas rozpoczął się pobór do wojska. Z wioski zabrano wszystkich młodych, prócz syna starego gospodarza, z powodu złamanej ręki. Sąsiad nie omieszkał skomentować zdarzenia: -Bóg ci pobłogosławił jak widzę... A gospodarz odrzekł: Po pewnym czasie doszła do wioski przerażająca wieść. Oddział, w którym służyli młodzieńcy z wioski w czasie działań wojennych wpadł w zasadzkę i wszyscy zginęli w bitwie. Sąsiad nie omieszkał skomentować zdarzenia: A gospodarz odrzekł: Często w naszym życiu postępujemy tak jak sąsiad gospodarza i osądzamy koniec patrząc jedynie na początek, przy okazji ranimy innych i siebie, zamiast oddać Bogu chwałę.
|