Okulary |
sobota, 14 listopada 2009 00:00 | |||
Ojciec mojej mamy był cieślą. Tego szczególnego dnia robił skrzynie na ubrania, które jego kościół miał wysłać do sierocińca w Chinach. Wracając z pracy do domu, sięgnął do kieszeni w koszuli po swoje okulary, ale ich tam nie znalazł. Kiedy w myślach analizował to, co wcześniej robił, zdał sobie sprawę, co mogło się z nimi stać. Musiały wysunąć się niepostrzeżenie z kieszeni i wpaść do jednej ze skrzyń, które zbijał gwoździami. Jego nowiusieńkie okulary zmierzały do Chin! Były to czasy Wielkiego Kryzysu, a dziadek miał na wychowaniu sześcioro dzieci. Zapłacił za te okulary dwadzieścia dolarów. Zły był na myśl, że będzie musiał kupić nowe. "To nie w porządku" - mówił do Boga, kiedy sfrustrowany jechał do domu. "Wiernie poświęciłem swój czas i pieniądze na Twoje dzieło, a teraz spotyka mnie coś takiego". Wiele miesięcy później dyrektor sierocińca przebywał na urlopie w Stanach Zjednoczonych. Chciał odwiedzić wszystkie kościoły, które wspierają go w Chinach, więc przybył pewnej niedzieli do małego kościoła nieopodal Chicago, do którego należał mój dziadek. Rozpoczął swoje przemówienie, dziękując ludziom za ich wierność we wspieraniu sierocińca. Misjonarz przerwał na chwilę, by jego słowa mogły zapaść głęboko w sercach. Następnie ciągle pod wrażeniem cudu, jaki przeżył, kontynuował: „ Kochani, kiedy włożyłem te okulary okazało się, że pasują tak jakby były robione dla mnie na zamówienie. Dziękuję wam za to, że jest w tym wasz udział". Ludzie słuchali, uszczęśliwieni cudem, jaki miał miejsce. Misjonarz musiał jednak wprawić kościół w zakłopotanie, bowiem na ich liście rzeczy wysłanych za ocean nie było okularów. Skromny cieśla, siedząc cichutko z tyłu sali, ze łzami spływającymi po policzkach, zdał sobie sprawę, że Mistrz Cieśla użył go w niezwykły sposób.
|