Panie, dokąd jedzie ten pociąg? Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
poniedziałek, 13 lutego 2012 00:00

Czy lubisz podróżować koleją? Życie każdego z nas można do takiej podróży przyrównać. Jedni odbywają ją bardzo szybko, ekspresem, - to znaczy krótko żyją na ziemi, inni podróżuj ą powoli i długo. W różnych też warunkach przychodzi nam podróżować podczas tej ziemskiej podróży. To zależy od tego, w którym wagonie człowiek się znajduje. Jest wagon dla ludzi bogatszych i ceniących sobie wygodę. Wagon restauracyjny dla tych, którzy ciągle myślą o jedzeniu i piciu. Jest też wagon dla tych, którzy podróż wolą przespać, a przynajmniej odbyć ją na leżąco. Większość jednak spędza podróż przeciętnie, to znaczy siedzi w drugiej klasie, dyskutuje, coś tam czyta, ogląda mijany krajobraz, przysypia, zamyśla się i jakby wygląda jej zakończenia. Czasem ktoś w trakcie jazdy poszuka sobie miejsca w lepszym towarzystwie, zmieni wagon przechodząc do jedynki, czy też z nudów pójdzie do "warsu". Wszystko jednak odbywa się w obrębie pociągu pędzącego do określonego z góry celu.

Właśnie. Kilka zdań na temat celu podróży. Cel okazuje się być ważniejszy od warunków podróżowania. Nikt normalny nie wsiada przecież do jakiegoś pociągu tylko dlatego, że są tam wygodne miejsca. Najważniejsze jest dokąd tym pociągiem się dojedzie. Wsiadając bowiem podejmujemy decyzję w jakim kierunku będziemy zmierzać i to aż do momentu opuszczenia tego pociągu. Nikt kto jest wewnątrz pociągu nie może bowiem wpływać na kierunek jego jazdy. Pracowałem kiedyś jako maszynista kolejowy i wiem coś o tym kto decyduje o kierunku jazdy pociągu. Robi to ktoś "z góry". Układa plan i podaje do ogólnej wiadomości, aby ludzie wiedzieli do którego pociągu powinni wsiąść, by dojechać do celu, który sobie obrali. W pociągu nie ma kierownicy, nie można więc zgodnie z aktualnym życzeniem pasażerów zmieniać kierunku jego jazdy.

Kiedyś, na samym początku był tylko jeden pociąg. Nazwijmy go pociągiem życia. Bóg zaprojektował go w ten sposób, by wiózł wszystkich ludzi szlakiem szczęśliwego życia ku żywotowi wiecznemu. Ten pociąg miał dowieźć Adama i Ewę, oraz wywodzącą się z nich całą ludzkość, do pełnego poznania Boga i przebywania na zawsze w Jego chwale. Pociąg życia ruszył. Mieliśmy się w nim rodzić i być szczęśliwi na wieki.

Niestety, na którejś z początkowych stacji do pociągu wskoczył szatan i kłamliwie poinformował Ewę, że znajduje się w złym pociągu, i że nie dojedzie nim tam, gdzie naprawdę by chciała, a już na pewno, że ta podróż będzie bardzo długa i uciążliwa. Skusił ją, by wysiadła z pociągu życia i przesiadła się czym prędzej do pociągu, który on jej zaproponował. I Ewa to zrobiła. Namówiła Adama, wyrzucili ważny bilet, wysiedli z właściwego pociągu i wskoczyli za namową diabła do pociągu, który rzekomo miał jechać w tym samym kierunku, tyle że szybciej i do tego miało być w nim ciekawiej. Ktoś zatrzasnął za nimi drzwi i ruszyli. Potem wszystko potoczyło się w najmniej oczekiwany przez nich sposób. Natychmiast stracili z oczu pociąg życia, którym do tej pory podróżowali. Zgodnie z obietnicą diabła, bardzo szybko poznali jak to jest, gdy się zrobi coś złego, bo wcześniej, dopóki byli w pociągu życia, nie mieli przecież takiego doświadczenia. Gdy zrozumieli w co się wpakowali, chcieli czym prędzej wysiąść, ale okazało się to już niemożliwe.

Ten straszny pociąg, nazwijmy go pociągiem śmierci, powiózł ich w przeciwnym, niewłaściwym kierunku. Wkrótce okazało się, że jazda tym pociągiem to prawdziwy koszmar. Ciężka praca w pocie czoła, ból rodzenia, nienawiść i zabójstwo brata - oto rzeczywistość pierwszych lat podróży zapowiedzianej jako fantastyczna przygoda. Adam i Ewa zostali oszukani. Oczywiście diabeł nie omieszkał wmówić ludziom kolejnych kłamstw, a wśród nich i tego, że Bogu wcale nie zależy na losie człowieka. Doszło więc do tego, że rodzące się w pociągu śmierci, kolejne pokolenia ludzi, nie tylko nie odczuwały skruchy przed Bogiem z powodu opuszczenia pociągu życia, ale wręcz zaczęły obwiniać Boga za swój los.

Tymczasem Bóg, wiedząc, że diabeł podstępnie namówił naszych praojców do tej fatalnej przesiadki, i że nadal będzie ich okłamywał, powziął pewien plan, który ktoś potem nazwał Bożym Planem Zbawienia. Trzeba było dotrzeć do ludzi z pociągu śmierci. Zdemaskować kłamstwa diabelskie i uzdrowić otumanione ludzkie umysły wyjawiając im całą prawdę o tym dokąd w rzeczywistości dojadą w nim pozostając. Trzeba też było stworzyć możliwość ewakuacji dla wszystkich, którzy uwierzą Bogu i zechcą opuścić ten pociąg, by powrócić do pociągu życia.

Wszechmogący Bóg zaczął wybierać sobie pojedyncze osoby i objawiać im prawdę. Przemawiał do nich na różne sposoby i zachęcał, by dzielili się tym objawieniem z towarzyszami podróży. Mowa o pociągu życia nie była tu jednak mile widziana, chociaż trzeba zauważyć, że w pewnym okresie cała, dość spora rodzina potomków Abrahama dała posłuch temu, co mówił Bóg. A Bóg zapowiadał pojawienie się w pociągu śmierci specjalnego Posłańca. Miał on narodzić się, przebywać jakiś czas wśród podróżnych, a później przejść z pociągu śmierci do pociągu życia, otworzyć jego drzwi i następnie dokonać ewakuacji wszystkich chętnych.

I chociaż wkrótce wokół tej sprawy narosło wiele fałszywych wyobrażeń Bóg spełnił swoją obietnicę. Okazało się, że tego wyjątkowo trudnego zadania nie mógł dokonać nikt poza jednorodzonym Synem Bożym. Zadanie było o tyle trudne, że trzeba było przełamać niedowiarstwo ludzi z pociągu śmierci. Unaocznić im kim naprawdę jest Bóg i jak bardzo ich kocha, a następnie, tych wszystkich, którzy dadzą wiarę Jego słowom, ewakuować z pociągu śmierci i wsadzić do pociągu życia. Z chwilą pojawienia się Syna Bożego szatan dostał białej gorączki. Starał się zrobić wszystko aby udaremnić Boży Plan Zbawienia. Kusił Jezusa na różne sposoby, by zaniechał swej misji. Na szczęście Chrystus Pan nie uległ. Wprost przeciwnie. Zaczął chodzić pomiędzy ludźmi i mówić im prawdę o tym, co naprawdę ich czeka, jeżeli pozostaną w pociągu śmierci. Zaczął ich wzywać do upamiętania i pójścia za Nim. Zaczął demaskować te wszystkie skrzętnie utkane kłamstwa szatana.

Wyważył drzwi pociągu śmierci, w cudowny sposób przeszedł do pociągu życia a następnie - również cudownie - zaczął przenosić tam wszystkich tych, którzy Go o to poprosili.

Od tego pamiętnego wydarzenia ludzie odbywają podróż życia jednym z dwóch pociągów. Pociągiem życia, albo pociągiem śmierci. Ten pierwszy jedzie do Nieba i znajdują się w nim wszyscy wyratowani przez Jezusa. Natomiast wszyscy naturalnie rodzący się ludzie, niestety nadal przychodzą na świat w pociągu śmierci i pozostaną w nim dopóty, dopóki nie zaczną wzywać imienia Pańskiego i Syn Boży nie przeniesie ich do pociągu życia. Nadal siedzą w pociągu jadącym na wieczne potępienie i nigdy nie zobaczą Królestwa Bożego, jeżeli mocą Bożą nie zostaną przeniesieni ze śmierci do życia.

Każdy człowiek sam musi podjąć decyzję, którym pociągiem chce podróżować. Zanim przyszedł Syn Boży, zanim dowiedzieliśmy się całej prawdy o naszej tragicznej sytuacji, zanim pojawiła się możliwość zbawienia, byliśmy skazani na pozostawanie w pociągu śmierci. Większość zresztą wcale nie zdawała sobie sprawy ze swojego położenia. Teraz jednak jest inaczej. Prawda została nam przedstawiona i na każdym z nas spoczęła odpowiedzialność za skorzystanie z okazanej nam łaski Bożej. Jeżeli ktoś trafi na wieczne potępienie, to już nie dlatego, że musiał, ale dlatego, że sam zgodził się, by diabeł nadal go tam wiózł pociągiem śmierci. Ten kto chce żyć musi opuścić zły pociąg i wsiąść do właściwego. Taką możliwość dał Bóg każdemu człowiekowi w Jezusie Chrystusie. Wystarczy Mu uwierzyć z całego serca, pokornie poprosić o wybawienie i zastosować się do Jego instrukcji przedstawionych w Piśmie Świętym.

Pamiętam, na początku lat osiemdziesiątych, podróżowałem na terenie południowej Polski. Nocą wsiadłem do pociągu, z którego na jakiejś stacji miały zostać utworzone dwa oddzielne pociągi udające się w różne strony. Nie wiedząc, że znajduję się w niewłaściwej jego części, zająłem wygodne miejsce i spokojnie odpoczywałem. Sielankę podróży przerwał mi świt. Zaniepokoił mnie obcy krajobraz. Zerwałem się z miejsca. Byłem w złym pociągu i zrozumiałem, że jadę w niewłaściwym kierunku. Aby dojechać do domu musiałem czym prędzej wysiąść i zmienić pociąg.

Pomyśl przez chwilę o swojej sytuacji. W którym pociągu się znajdujesz? Jeżeli nie narodziłeś się na nowo z Ducha Świętego, to z racji naturalnych narodzin w stanie grzechu zdążasz na wieczne zatracenie. Jeżeli nie zwróciłeś się jeszcze do Jezusa, by cię uratował, to nadal jesteś w pociągu śmierci, bo tylko Jezus może przenieść człowieka do pociągu życia.

Kiedy podczas tej feralnej podróży zaświtało mi, że jadę niewłaściwym pociągiem, czym prędzej go zmieniłem. Oby i Tobie czym prędzej zaświtało! Musi zaświtać, bo inaczej, w duchowych mrokach świata, nie odkryjesz prawdy i ciągle będziesz sądził, że jedziesz dobrym pociągiem. Oczywiście możesz dalej jechać jakby nigdy nic i udawać nawet, że wszystko jest po twojej myśli. Ja też po tym odkryciu mogłem udawać, że nie popełniłem błędu. Wielu ludzi tak robi. Chciałem jednak dojechać do domu i nie uśmiechało mi się jechać w przeciwną stronę.

Niedawno temu ktoś z okna pociągu stojącego na głównym dworcu w Gdańsku zawołał do przechodzącego konduktora: Panie, dokąd jedzie ten pociąg? Pomyślałem sobie, że dobrze zrobił. Nie był pewny, miał wątpliwości, nie chciał pojechać w złym kierunku, więc musiał sprawdzić, zapytać kogoś kompetentnego. Ciekaw jestem jak Ty postąpisz? Radzę Ci, upewnij się! Zapytaj: Boże, dokąd jedzie ten pociąg, w którym się znajduję. Posłuchaj wewnętrznego głosu sumienia. Co Ci mówi? Czy z każdym dniem zbliżasz się do Boga, czy też wraz z całym światem oddalasz się od Niego? A kiedy pojmiesz, że jesteś jeszcze w pociągu śmierci - to zaklinam Cię na Pana, nie udawaj, że wszystko jest w porządku. To nic, że ktoś się uśmiechnie, że będzie Ci trochę głupio opuszczać ten pociąg pełen rozbawionych ludzi. Zawołaj do Jezusa: Panie, chcę abyś przeniósł mnie stąd do pociągu życia! I wierz, że On to zrobi, bo po to przyszedł na świat.

I jeszcze jedno. Jeżeli buntujesz się wewnętrznie przeciwko temu co przeczytałeś, to proszę, abyś przynajmniej spróbował poszukać argumentów na to, że nie mam racji, i że moje przestrogi są bezpodstawne.

Nikt nie dostanie się do Nieba o własnych siłach. Biblia naucza, że tylko Jezus może nas tam doprowadzić. On jest gotowy, by Ci pomóc. Zwróć się do Boga w szczerej modlitwie i zwiąż się na całą przyszłość z jedynym Zbawicielem świata. By tak się stało musisz się opamiętać, uwierzyć w Jezusa Chrystusa, dać się ochrzcić i przyjąć Ducha Świętego. W ten sposób staniesz się chrześcijaninem. Będziesz na co dzień chodził z Bogiem w pewności zbawienia. Odkryjesz też, że każdy chrześcijanin czyta Pismo Święte, modli się, chętnie rozmawia o Jezusie i potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi wierzącymi.