Panieńska modlitwa Drukuj Email
Autor: Anna Kwiecień   
czwartek, 06 listopada 2014 00:00

Istnieje powiedzenie, że „za każdym wielkim mężczyzną stoi wspaniała kobieta”… 

 Czy jest to prawda? Nie wiem. Na pewno, nie zgodzę się z tym zdaniem, kiedy wypowiadane z ironicznym uśmieszkiem zawiera podtekst: „Co ci niedołężni mężczyźni zrobiliby bez nas – kobiet.” Jednak użyte we właściwym kontekście, może być prawdziwe. W jakim? Zapraszam do poznania pewnej wspaniałej kobiet…

 Sabina Wurmbrand była żoną Richarda Wurmbranda – rumuńskiego kaznodziei, pastora podziemnego kościoła w czasach komunistycznego reżimu oraz założyciela „Głosu Prześladowanych Chrześcijan”. Swoją historię opowiedziała w książce „The Pastor’s Wife”1 (z ang. Żona Pastora). Choć żyła w zupełnie innych realiach, miała wiele odmiennych ode mnie poglądów, jej postawa stała się dla mnie wielkim zbudowaniem i inspiracją. Pewna jej myśl szczególnie mnie uderzyła. Oto, co napisała, kiedy po trzech latach pobytu w komunistycznym więzieniu i obozie przymusowej pracy przy budowie dunajskiego kanału, została zwolniona:

Wierzący, którzy cierpieli za wiarę, byli traktowani przez innych chrześcijan niemal w bałwochwalczy sposób. Wszystko, co mówiliśmy, było „ewangelią”. Niesie to jednak ze sobą pewne zagrożenie. Męczennicy nie tworzą prawdy. To Prawda tworzy męczenników. Musiałam być bardzo stanowcza i powstrzymywać ludzi przed traktowaniem mnie z nadmierną czcią.2

„To Prawda tworzy męczenników.” – bardzo często myślę o tym zdaniu, gdyż w jego świetle inna historia z życia Wurmbrandów nabiera pełnego znaczenia. Był rok 1945 czyli kilka lat przed aresztowaniem Richarda i Sabiny. Władze komunistycznej Rumunii zorganizowały „Kongres Religii”, a wszystkie kościoły i wyznania zostały poproszone o wysłanie licznych delegacji. Kongres odbywał się w gmachu parlamentu, a wszystkie przemówienia miały być transmitowane przez radio. Sabina bardzo szczegółowo opisała ten dzień i to, co się wtedy wydarzyło:

Wyznaczonego dnia o poranku weszliśmy ma Wzgórze Parlamentu. Na wielkiej Sali obrad i na balkonach siedzieli stłoczeni muzułmanie i żydzi, protestanci i prawosławni, w sumie jakieś cztery tysiące biskupów, pastorów i księży, rabinów i mułłów. Czerwone flagi wisiały wszędzie. Stalin został oficjalnie wybrany na honorowego przewodniczącego Kongresu. (…) Rozpoczęły się przemówienia. Premier Groza (…) tłumaczył, że nowy rząd sprzyja wierze (…) Następnie zabrali głos księża i pastorzy. Mówili, jak bardzo cieszy ich to, że rząd docenia religię. Państwo będzie mogło liczyć na Kościół, jeśli Kościół będzie mógł liczyć na państwo. (…) 

Było to straszne i absurdalne. Komunizm był oddany zniszczeniu religii. Pokazał swoje prawdziwe oblicze w Rosji. Duchowni wyrażali swoje poparcie w obawie o swoje rodziny, pracę, zarobki. Mogli przynajmniej zachować milczenie, zamiast prześcigać się w pochlebstwach i kłamstwach.

Było to tak, jakby pluli Chrystusowi w twarz. Czułam, że w Richardzie się gotuje. Powiedziałam mu więc to, co już było w jego sercu:

- Czy zmyjesz tę hańbę z oblicza Chrystusa?

Richard wiedział, co się wówczas wydarzy:

- Jeśli przemówię, stracisz męża.

- Nie potrzebuję tchórza za męża – odpowiedziałam od razu. Ten przypływ odwagi nie pochodził ze mnie. Był to dar od Boga na tamtą chwilę.

Richard posłał swoją wizytówkę do prezydium. Komuniści byli zachwyceni. Przedstawiciel Światowej Rady Kościołów i zagranicznych misji okaże im publicznie swoje poparcie. Richard wszedł na mównicę i od razu wielka cisza zapadła na sali. (…) Richard powiedział, że kiedy dzieci Boże gromadzą się, zbierają się również aniołowie, żeby posłuchać o mądrości Bożej. Dlatego też obowiązkiem wszystkich obecnych nie jest wychwalanie ziemskiej władzy, która przychodzi i odchodzi, lecz oddawanie chwały Bogu Stwórcy i Chrystusowi Zbawicielowi, który umarł za nas na krzyżu. (3)

Richardowi wyłączono mikrofon, przerwano transmisję, zrobił się zgiełk i zamieszanie – zakończono obrady Kongresu. Nie aresztowano go jednak od razu. Trzy lata później nagle zniknął na osiem długich lat. W tym czasie władze komunistyczne próbowały wmówić Sabinie, którą później również uwięziono, że uciekł na Zachód, następnie, iż popełnił w więzieniu samobójstwo. Obydwoje, dzięki Bogu, wytrwali. W 1965 „licząc się z możliwością kolejnych represji, norweska Misja do Żydów i Hebrajskie Przymierze Chrześcijańskie wynegocjowały z komunistycznymi władzami wyjazd rodziny Wurmbrandów z Rumunii za cenę $10 000. (…) W 1967 r. Wurmbrandowie założyli oficjalnie organizację o nazwie Jesus to the Communist World (Jezus do Świata Komunistycznego), której nazwa została potem zmieniona na The Voice of the Martyrs (Głos Męczenników). Od początku zasadniczym celem tej organizacji jest niesienie pomocy prześladowanym chrześcijanom.”4

Często myślę o tych dwojgu ludziach, którzy ukształtowani przez Prawda nie zaparli się Chrystusa: mężczyźnie, który wbrew władzy, wobec wszystkich oddał Bogu chwałę i kobiecie, która kładąc na szali swoje rodzinne szczęście, wsparła męża w jednej z najtrudniejszych sytuacji. Myślę i zastanawiam się, czy czas panieństwa nie został dany, aby wzrastać w Chrystusie, tak by Prawda mogła kształtować życie: słowa, czyny, postawy… Czy czas panieństwa nie jest dany, by w wieczornej modlitwie szeptać cicho…

…uczyń mnie Panie pomocą odpowiednią,5

darem od Ciebie,6

dowodem Twego upodobania.7

Pomóż,

bym wyświadczając dobro 

stała się dobrem od Ciebie.8

Ucz ufności,

abym pokładając zawsze nadzieję w Tobie,

mogła patrzeć w przyszłość

 z uśmiechem na twarzy.9

Kształtuj serce

dzielne, godne zaufania

i wzrastaj we mnie,

 bym stając się mniejszą

nabyła skarb cenniejszy od pereł.8,10,11

 

 

Przypisy:

1. W języku polskim książka ukazała się pod tytułem „W cierpieniu i nadziei”, nakładem wydawnictwa Euro-Laser, 

2. Wurmbrand Sabina, W cierpieniu i nadzieiwydawnictwo Euro-Laser, Kraków 2005, s. 194.

3. Tamże, s. 25-26

4. Richard Wurmbrand: Głos Prześladowanego Kościoła. Głos prześladowanych Chrześcijan:

 www.gpch.pl/gpch-wurmbrand

5. Potem rzekł Pan Bóg: niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego.     (I Moj 2:18)

6. Dom i mienie dziedziczy się po rodzicach, lecz roztropna żona jest darem Pana. (Przyp. Sal 19:14)

7. Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana.  (Przyp. Sal 18:22)

8. Dzielna kobieta – trudno o taką – jej wartość przewyższa perły, serce małżonka ufa jej, nie brak mu niczego, gdyż wyświadcza mu dobro, a nie zło, po wszystkie dni swojego życia. (Przyp. Sal 31:10-12)

9. Dziarskość i dostojność jest jej strojem, z uśmiechem na twarzy patrzy w przyszłość. (Przyp. Sal 31:25)

10. On zaś musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym. (Ew. Jana 3:30)

11. Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę. (Ew. Mat 13:44)