Prorok, który chciał umrzeć |
wtorek, 19 lipca 2011 00:00 | |||
1. Achab opowiedział Izebel wszystko, co uczynił Eliasz i jak kazał wybić mieczem wszystkich proroków Baala. Bóg działał potężnie przez Swego sługę Eliasza. To uczyniło go bardzo niepopularnym u Achaba i Izebel - niegodziwej pary królewskiej Izraela. W 1 Król. 19,1-3 czytamy: „Achab opowiedział Izebel wszystko, co uczynił Eliasz i jak kazał wybić mieczem wszystkich proroków Baala. Wtedy Izebel wyprawiła gońca do Eliasza z takim poselstwem: To niechaj uczynią bogowie i niechaj to sprawią, że jutro o tym czasie uczynię z twoim życiem to samo, co stało się z życiem każdego z nich. Zląkł się więc i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie, i przyszedł do Beer-Szeby, która należy do Judy, i tam pozostawił swego sługę”. Gdy Eliasz usłyszał o śmiertelnym zagrożeniu ze strony Izebel, ratował swe życie ucieczką. Przebył około 160 kilometrów z Jezreel do Beer-Szeby, położonej poza granicami Izraela. Biorąc pod uwagę wszystkie potężne dzieła, jakich Pan dopiero co dokonał poprzez Eliasza, trudno jest pojąć, dlaczego nie pozostał on i nie stawił czoła Izebel ufając, że Bóg go ochroni. Zamiast tego uciekł na pustynię i prosił, aby mógł umrzeć. „Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. Potem położył się i zasnął pod krzakiem jałowca. Lecz oto dotknął go anioł i rzekł do niego: Wstań, posil się! A gdy spojrzał, oto przy jego głowie leżał placek upieczony i dzban z wodą. Posilił się więc i znowu się położył. Lecz anioł przyszedł po raz drugi, dotknął go i rzekł: Wstań, posil się, gdyż masz daleką drogę przed sobą. Wstał więc i posiliwszy się, szedł w mocy tego posiłku czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do góry Bożej Choreb. I wszedł tam do pieczary, aby tam przenocować. Lecz oto doszło go słowo Pana tej treści: Co tu robisz, Eliaszu? A on odpowiedział: Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z Tobą, poburzyli Twoje ołtarze, a Twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać. Rzekł więc do niego: Wyjdź i stań na górze przed Panem. A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew. Gdy go Eliasz usłyszał, zakrył płaszczem swoją twarz, wyszedł i stanął u wejścia do pieczary, a wtedy doszedł go głos: Co tu robisz, Eliaszu? A on odpowiedział: Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z Tobą, Twoje ołtarze poburzyli, a Twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać” (1 Król. 19,4-14). Eliasza spotkało silne przeżycie, nieprawdaż? Był straszliwie zniechęcony. Pozostawał wiernym w głoszeniu poselstwa Bożego, a jedynym, dostrzegalnym dla niego, wynikiem tego było zagrożenie dla jego życia. Myślał, że jest jedynym wiernym człowiekiem, jaki jeszcze pozostał. Jak wielu innych znamienitych przywódców, Eliasz prosił, aby mu było dozwolone raczej umrzeć, niż by ta sytuacja miała dalej trwać. Gdy brzemię Mojżesza wydawało mu się zbyt ciężkie, prosił i on Boga, aby zabrał jego życie (4 Mojż. 11,11-15). Podobnie Jonasz wolał raczej umrzeć niż ujrzeć, jak mieszkańcy Niniwy upamiętują się, a Bóg ich oszczędza (Jon. 4,3). Jeremiasz przeklął dzień, w którym się urodził (Jer. 20,14-18), zaś Job uczynił to samo (Job 3,1-16). Wszyscy oni byli wielkimi mężami Bożymi, ale nawet w swej wielkości nadal byli ludźmi. Jak. 5,17 mówi nam, że Eliasz był podobny do nas, czyli posiadał naturę podległą takim samym uczuciom. Te przykłady powinny nam stale przypominać, abyśmy nigdy nie stawiali na piedestale jakiegokolwiek kaznodziei, czy pracownika chrześcijańskiego. Jeżeli tak uczynimy, to powinniśmy w każdym przypadku upewnić się, że patrzymy na jego stopy, a nie na twarz. Gdy tak postąpimy, ujrzymy, że i on ma stopy z gliny. Nawet najlepszy człowiek jest nadal jedynie zawodnym człowiekiem. Niektórzy spośród największych mężów biblijnych zawodzili w kwestiach będących ich silnymi punktami. Mojżesz, skromny i pokorny sługa, stał się dumny i chełpliwy. Abraham, wielki mąż wiary, zwątpił w Boga i skłamał odnośnie swej żony. Piotr, odważny mężczyzna, stał się bojaźliwy i trzykrotnie zaparł się Pana. Gdy zdamy sobie sprawę, że nasi przywódcy nie są doskonali, będziemy mogli lepiej ich zrozumieć i pomóc im w ich służbie. Gdy Eliasz znalazł się w stanie depresji i zniechęcenia, zareagował tak, jak większość ludzi - pragnął uwolnienia od problemów poprzez śmierć. Jednakowoż Bóg odmówił wysłuchania jego modlitwy. Zamiast tego Bóg dostarczył mu pokarmu fizycznego i zachęty duchowej, których Eliasz tak bardzo potrzebował. Dlaczego Bóg postanowił nie wysłuchać modlitwy Eliasza? W omawianym fragmencie Słowa Bożego znajdujemy kilka ważnych czynników, które pomogą nam zrozumieć, dlaczego Bóg tak zareagował. Również i nasze modlitwy Pan ocenia w ten sam sposób, rozstrzygając, czy ich wysłuchać, czy też nie. Bóg wejrzał w przeszłość Eliasza Gdy Eliasz życzył sobie śmierci, Bóg przede wszystkim wejrzał w jego przeszłość i ujrzał to, przez co Eliasz dopiero co przeszedł. Konfrontacja Eliasza z prorokami Baala na górze Karmel była dla niego wyczerpująca duchowo, fizycznie i emocjonalnie. Jego życie znajdowało się w niebezpieczeństwie. Był zmęczony. Jego nerwy były napięte do granic wytrzymałości, jego stan fizyczny i emocjonalny z pewnością nie był najlepszy. Wszyscy wiemy o tym, że gdy jesteśmy zmęczeni, głodni i wyczerpani emocjonalnie, stajemy się zniechęceni. W takim stanie umysłu często mówimy rzeczy, których w rzeczywistości nie mamy na myśli. Pan rozumie naszą ludzką naturę. Miłuje nas i wie, co jest dla nas najlepsze - nawet gdy my tego nie wiemy. Psalm 103,13.14 mówi nam: „Jak się lituje ojciec nad dziećmi, tak się lituje Pan nad tymi, którzy się Go boją, bo On wie, jakim tworem jesteśmy; pamięta, żeśmy prochem”. Bóg bierze naszą ludzką naturę z jej problemami pod uwagę, gdy rozważa nasze prośby. Często odmawia nam tego, o co prosimy, wiedząc, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Pan spojrzał wstecz na niedawne wydarzenia z życia Eliasza i zdał sobie sprawę, że jego prośba była spowodowana wyczerpaniem fizycznym, umysłowym i emocjonalnym, a nie prawdziwym pragnieniem śmierci. Tak więc Bóg nie wysłuchał modlitwy Eliasza. Zamiast tego dał prorokowi to, czego ten rzeczywiście potrzebował. Pan posłał anioła, aby zaspokajał potrzeby fizyczne Eliasza, dostarczając mu pokarmu i wody. Następnie Bóg skierował Eliasza ku górze Choreb, gdzie przypomniał prorokowi o Swej wielkiej mocy. To doprowadziło do odnowienia wiary i sił duchowych Eliasza a także przygotowało go do powrotu i stawienia czoła wrogom (1 Król. 19,15-19). Bóg wejrzał do wnętrza Eliasza Bóg wejrzał nie tylko w przeszłość Eliasza i zobaczył, przez co prorok przeszedł, ale spojrzał również wewnątrz Eliasza i spostrzegł, że prawdziwy problem znajdował się w jego sercu. Serce Eliasza pełne było niewiary. Gdy otrzymał on wiadomość, że Izebel chce go zabić, uciekł na pustynię i zawołał: „Panie, odbierz mi życie!” Rzecz jasna, Eliasz faktycznie nie pragnął śmierci. Gdyby jej chciał, to po prostu zostałby tam, gdzie był i pozwoliłby, aby Izebel tym się zajęła. Podobnie nie sądzę, aby Izebel w rzeczywistości chciała zabić Eliasza. Zagroziła mu, próbując w ten sposób go zastraszyć. Eliasz dopiero co odniósł wielkie zwycięstwo nad fałszywymi prorokami Baala. Gdy lud ujrzał moc Bożą poprzez strawienie ogniem ofiary, zakrzyknął: „Pan jest Bogiem!” (1 Król. 18,39). Izebel obawiała się, że Eliasz zapoczątkuje wielkie odrodzenie; że będzie zwiastował ludziom i że poprowadzi ich z powrotem ku Bogu. Uciekając, Eliasz zrobił dokładnie to, czego pragnęła Izebel. Eliasz chodził w oglądaniu, a nie w wierze. Gdy Izebel usłyszała o wszystkim, co uczynił prorok, powiedziała: „Zajmę się tobą” (patrz 1 Król. ,19,2). W następnym wierszu czytamy: ,,Zląkł się więc i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie” (w. 3). Zamiast zaufać, że Bóg się o niego zatroszczy, Eliasz patrzał jedynie na zewnętrzne okoliczności i uciekł pełen strachu. Możemy stwierdzić, że kiedykolwiek przed tym wydarzeniem Bóg chciał, aby Eliasz coś uczynił, ten zawsze był posłuszny słowu Pana. W 1 Król. 17,2-3 czytamy: „I doszło go takie słowo Pana: Odejdź stąd, a udaj się na wschód i ukryj się nad potokiem Kerit, który wpływa od wschodu do Jordanu”. Podobnie dalej czytamy: ,,l wtedy doszło go takie słowo Pana: Wstań i idź do Sarepty...” (1 Król. 17,8.9). Później, gdy Bóg nakazał prorokowi, by stawił się przed Achabem, ten niezwłocznie to uczynił, pomimo iż wiedział, że jego życiu może grozić niebezpieczeństwo (1 Król. 18,1.2). Jednakowoż szatan rozpoczął swe działanie na obszarze, który był siłą Eliasza - jego niewzruszonym posłuszeństwu słowu Pana. Szatan spowodował, że Eliasz zaczął wątpić i stał się niecierpliwy. Raczej biegł przed Bogiem niż czekał, aż Pan objawi mu Swoją wolę. Iz. 28,16 mówi nam: „Kto wierzy, ten się nie zachwieje”. Eliasz miał również dumę w sercu. Stwierdził: „Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie”. Prorok wydawał bardziej troskać się o swą reputację niż o swoją służbę. Na dodatek pojawiła się litość nad sobą samym. Eliaszowi żal było siebie samego. Pracował tak ciężko, a w zamian otrzymał jedynie nienawiść. Zdecydował więc ochronić samego siebie, zamiast wykonywać dzieło Boże. Jednakże Pan Jezus stwierdził: „Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je” (Mat. 10,39). Zamiast zaufać Bogu i pozostać, by stawić czoła Izebel, Eliasz uciekł na pustynię, gdzie tarzał się w litości nad sobą samym. Był zniechęcony i samotny. Gdy jesteś bardzo zniechęcony, nigdy nie powinieneś długo przebywać w samotności. To rodzi jedynie coraz większą depresję i rozczulanie się nad sobą samym. Eliasz powinien był raczej zabrać ze sobą swego sługę, niż pozostawiać go w Beer-Szebie. Na pustyni Bóg polecił Eliaszowi, aby spotkał Go na górze Choreb, oddalonej o około 320 kilometrów. Jest to to samo miejsce, na którym Mojżesz rozmawiał z Bogiem. Dotarcie tam zabrało Eliaszowi 40 dni. Normalnie podróż nie trwała tak długo, ale Eliasz zapewne przez pewien czas błąkał się po pustyni, dąsając się i nie słuchając Bożego nakazu, by iść. Lecz Bóg nie powiedział ani słowa Eliaszowi, gdy ten tak się tułał. Jednakowoż na górze Choreb Bóg w istocie rzekł prorokowi: „Eliaszu, cały problem polega na tym, że twe oczy skierowane są na ludzi. Twe oczy nie są skierowane na mnie”. Tak jak Eliasz, słudzy Boży często stają się zniechęceni i zmęczeni. Gdy idziesz do kaznodziei zaraz po tym, gdy skończył on zwiastowanie Słowa i okazujesz mu swój krytycyzm, to czynisz to w najgorszej chwili, jaką mógłbyś wybrać. Jest to czas, gdy jest on najbardziej zmęczony, a jego nerwy są napięte. Potrzebuje on szczególnego odpocznienia, które jedynie Bóg może mu dać. Nie krytykuj swego kaznodziei bezpośrednio po zakończeniu kazania, albowiem jest on bardzo wrażliwy po tym, jak zwiastował Słowo Boże. Zaczekaj, aż wypocznie i pokrzepi się. Bóg spojrzał do wnętrza Eliasza i zobaczył serce pełne niewiary, niecierpliwości, dumy i litości nad sobą samym. Ujrzał, że Eliasz nie kierował się wiarą, a tym, co widział. Prorok kierował swe oczy na Izebel, na izraelskich odstępców i wreszcie na siebie samego, zamiast na Pana. Tak więc Eliasz modlił się, mając niewłaściwe motywy i percepcję. Potrzebował przemiany w sercu, a nie przerwania swego życia. Bóg wejrzał w przyszłość Eliasza Pan miał jeszcze inny powód, dla którego nie wysłuchał modlitwy Eliasza. Bóg nie tylko wejrzał w przeszłość Eliasza i zobaczył, przez co prorok przeszedł; nie tylko zajrzał do wnętrza Eliasza i poznał jego stan duchowy, ale spojrzał również przed niego i zobaczył, co zaplanował dla Eliasza w przyszłości. Co stałoby się, gdyby Bóg postanowił wysłuchać modlitwy Eliasza? Co wydarzyłoby się, gdyby Bóg powiedział: „Dobrze, Eliaszu. Pozwolę ci umrzeć. Połóż się tylko na pustyni i czekaj, aż zakończę twe życie”? Eliasz straciłby cudowny Boży plan dla swego życia. Pan zaplanował był, że Eliasz nie miał nigdy umrzeć. Zamiast tego pojawił się rydwan ognisty i prorok został zabrany do nieba pośród burzy (patrz 2 Król. 2,11). Poprzez całą historię Eliasz wspominany jest jako jeden z największych proroków Bożych. Później dany mu został przywilej przebywania z Jezusem Chrystusem oraz Mojżeszem na Górze Przemienienia (patrz Mat. 17,1-3). Jeśli Bóg wysłuchałby modlitwy Eliasza, ten umarłby jako człowiek pokonany. Lecz zamiast tego Pan spojrzał w przyszłość i rzekł Eliaszowi: „Nie poddawaj się! Przygotowałem dla ciebie coś lepszego. Zaufaj mi, a Ja obdarzę cię czcią i chwałą”. Nawet gdy wydaje się nam, że modlimy się zgodnie z wolą Bożą, Pan częstokroć nie wysłuchuje naszych modlitw, ponieważ ma dla nas przygotowane coś lepszego. Gdy spoglądam wstecz na me życie i służbę, mogę zobaczyć, jak często Bóg był dla mnie łaskawy, nie wysłuchując moich modlitw. Modliłem się o określone rzeczy, o których sądziłem, że są mi potrzebne i o pewne wydarzenia, które według mnie powinny były mieć miejsce. Lecz Bóg mówił mi: „Nie dam ci tego, czego chcesz. Pozwól, abym dał ci coś lepszego”. Pan wie, co jest dla nas najlepsze. Reakcja Boga na to, co ujrzał Pan wejrzał w przeszłość, przyszłość i do wnętrza Eliasza i stwierdził, że wysłuchanie modlitwy proroka nie leżało w jego dobrze pojętym interesie. Lecz pomimo tego, że Bóg odmówił wysłuchania modlitwy Eliasza, nie pozostawił go samotnym i bezradnym. Pan dał Eliaszowi dokładnie to, co było mu potrzebne do należytego ułożenia życia. Co Bóg uczynił dla Swego sługi? Przede wszystkim stwierdził, że Eliasz był zmęczony i głodny, więc pokrzepił go (1 Król. 19,5-7). Gdy Eliasz spał pod krzakiem jałowca, Pan posłał anioła, aby przygotował dla proroka posiłek. Gdy anioł obudził Eliasza, ten znalazł czekający na niego placek i dzban wody. Dwukrotnie śpiąc i posilając się, Eliasz pokrzepił się i odnowił się fizycznie. To umożliwiło mu posięście bardziej pozytywnego poglądu na życie. Częstokroć jako Boży lud spędzamy tak wiele czasu i wykorzystujemy tyle energii na służenie Panu, że zaniedbujemy nasze własne potrzeby. Gdy stajemy się wyczerpani pod względem fizycznym, umysłowym i emocjonalnym, nie jesteśmy w stanie dać Bogu tego, co mamy najlepsze. Mamy również skłonność do stawania się zniechęconymi i nieszczęśliwymi. W takim przypadku najbardziej duchową rzeczą, jaką możemy uczynić, jest odpoczynek. Nasze ciała są świątynią Ducha Świętego (1 Kor. 3,16) i dlatego Bóg oczekuje od nas, że będziemy o nie się troszczyli. Po tym, jak Eliasz został pokrzepiony, Bóg posłał go na górę Choreb. Na górze Pan przemówił do proroka. Bóg zapytał Eliasza, co tam robi, a ten uskarżał się, że jest jedynym, który pozostał wierny Panu (1 Król. 19,9.10). Wtedy Bóg przypomniał Eliaszowi o Swej wielkiej mocy i zganił go ze względu na brak wiary. Gdy Eliasz stał na górze, Bóg zesłał potężny wicher (być może coś w rodzaju tornada), kruszący skały. Następnie miało miejsce gwałtowne trzęsienie ziemi. Potem rozszalał się ogień. Podczas tego wspaniałego pokazu Swej mocy Bóg milczał. Następnie, gdy wszystko znowu umilkło, Bóg przemówił do Eliasza cichym, spokojnym głosem (patrz 1 Król. 19,11-13). W istocie rzeczy Pan powiedział: ,,Eliaszu, co prawda mam moc dokonywania wielkich cudów, ale to Moje Słowo zmienia ludzi. Szukasz ciągłych cudów i sukcesów. Pragniesz, by cały naród zwrócił się ku Mnie. Przestań patrzeć na siebie. Przestań mierzyć swoją służbę własną miarą. Prowadzi to tylko do zniechęcenia. Zaufaj mnie i mojemu planowi. Powróć do swoich i zacznij zwiastować Moje poselstwo. Pamiętaj też, że nie jesteś sam. Mam w Izraelu siedem tysięcy nadal wiernych mi ludzi”. Gdy Eliasz pokrzepił się fizycznie oraz umysłowo i został przez Boga skarcony w celu odnowienia duchowego. Pan posłał go z powrotem na pole walki. Bóg sprawił, że Eliasz przebył ok. 480 km od góry Choreb z powrotem do Beer-Szeby, a następnie do Jezreel. Eliasz zboczył z drogi, wybranej dla niego przez Boga. Musiał więc cofnąć się wstecz, aby powrócić tam, gdzie Bóg chciał go widzieć. Lecz Bóg nie posłał Eliasza samego. Pan przygotował kogoś, kto pomagał Eliaszowi w jego służbie i kto zastąpił go po jego odejściu. Bóg polecił Eliaszowi, aby namaścił Elizeusza na proroka. Gdy wydaje ci się, że Bóg nie odpowiada na twą modlitwę, pamiętaj, że On zna stan twego serca. Wie, przez co przeszedłeś w przeszłości i co leży przed tobą w przyszłości. Wie, co jest dla ciebie najlepsze. Zaufaj Panu i cierpliwie oczekuj na objawienie się Jego woli, zdając sobie sprawę, że może On zaplanować dla ciebie coś o wiele lepszego od rzeczy, o które Go prosiłeś.
|