Przywódców duchowych w mojej społeczności kościelnej motywuje się i bardzo zachęca ostatnio do tego, by przyszły rok uczynili rokiem zakładania zborów. Istniejące wspólnoty powinny wykazać determinację, zrobić określony wysiłek duchowy, finansowy oraz logistyczny i założyć nowy zbór. Uważam, że byłoby naprawdę wspaniale i bardzo bym się cieszył, gdyby w Polsce w ciągu jednego roku powstało wiele nowych zborów. Osobiście miałem tę łaskę od Boga, że parę razy uczestniczyłem w procesie powstawania zboru od podstaw. Wiem jaki to trud, ale też jaka radość, gdy Pan formuje nową wspólnotę chrześcijańską.
Jednakże to, że nasz zbór nie założył w minionych latach nowego zboru, niekoniecznie wzięło się z tego, że sobie zaplanowaliśmy zastój, albo że zabrakło nam pozytywnego planu rozwoju. Prawdziwą wspólnotę chrześcijańską można utworzyć wyłącznie z tych, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga [Jn 1,13]. Czy takie narodziny można jednak zaplanować? Już do Mojżesza Bóg powiedział: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi. Zaiste więc, nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce przywodzi do zatwardziałości [Rz 9,15–18]. Znam małżeństwa, które od kilku lat planują wydanie potomstwa. Wcześniej nie przykładali do tego wagi, a teraz bardzo się starają. Dopracowali wszystkie szczegóły, kto czym i kiedy się będzie zajmował, a dziecka jak nie było, tak wciąż nie ma. Boję się, że któregoś dnia sięgną po jakieś wątpliwe metody pozyskania potomstwa albo adoptują dziecko z obcego domu i zaczną je nazywać swoim dzidziusiem. W świetle Biblii widzę, że powstania nowego zboru nie można zaplanować. Zastanawiam się więc, czy można ogłosić sezon na zakładanie zborów, skoro Duch Święty decyduje nawet o tym, gdzie w danym dniu ma być głoszona ewangelia? I przeszli przez frygijską i galacką krainę, ponieważ Duch Święty przeszkodził w głoszeniu Słowa Bożego w Azji. A gdy przyszli ku Mizji, chcieli pójść do Bitynii, lecz Duch Jezusa nie pozwolił im [Dz 16,6–7]. Nie czytamy na przykład, żeby w Kafarnaum, rodzinnej miejscowości Piotra i Andrzeja a zarazem bazie galilejskiej służby Jezusa, kiedykolwiek powstał zbór, chociaż to miejsce z pewnością bardzo leżało na sercu napełnionym Duchem Świętym apostołom. Pan zaś wypowiedział o tym miasteczku następujące słowa: A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie [Mt 11,23–24]. Są na świecie ludzkie organizacje, które rozwijają się dzięki dobrym strategiom. O pokucie i nowym narodzeniu nawet się w nich nie wspomina. Czy Bóg ma w nich upodobanie? Każda polska miejscowość, ba, każda rodzina, aby zrodziło się w niej nowe życie, potrzebuje nawiedzenia Bożego. Co więc mamy robić? Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia [1Pt 2,12]. Trzeba nam poddawać się kierownictwu Ducha Świętego i wszędzie głosić Słowo Boże. Wszakże nie może nam w tym umknąć świadomość, że nie od naszej strategii zależy, czy w danym mieście pojawią się nowi chrześcijanie. Bo któż to jest Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan. Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg [1Ko 3,5–6]. Tylko Bóg może pociągnąć grzesznika pod krzyż Chrystusa! Powiem więc tak: Oby Pan Kościoła w 2011 roku powołał do życia nowe zbory! Oby zechciał w tym użyć mnie i wspólnoty, do której należę. Pragnę być, jak Izajasz, chętny i gotowy na Jego wezwanie. Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie? Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie! [Iz 6,8].
|