Rozważania przedświąteczne cz.21 - Kapłani i znawcy Prawa Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
środa, 21 grudnia 2022 18:31

W ewangelicznych opisach przyjścia Syna Bożego na świat kapłani i znawcy Prawa pojawiają się jako eksperci wezwani przez Heroda w celu określenia miejsca narodzin Mesjasza. Zgromadził zatem wszystkich arcykapłanów oraz znawców Prawa i zaczął ich wypytywać, gdzie miał się urodzić Chrystus. W Betlejem Judzkim - odpowiedzieli - zgodnie ze słowami proroka: I ty, Betlejem, ziemio judzka, wcale nie jesteś ostatnie wśród książęcych miast Judy, bo z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasł mój lud Izraela [Mt 2,4-6].

W ramach ubiegłorocznych rozważań adwentowych napisałem:  W drugim środowisku, wśród kapłanów i uczonych w Piśmie, było jeszcze gorzej. Bo o ile można zrozumieć reakcję pałacu Heroda jako obawę przed utratą władzy, to już obojętność faryzeuszy i kapłanów na wieść o narodzinach Mesjasza, zupełnie nie mieści mi się w głowie. Przecież to od nich wypłynęła informacja o potencjalnym miejscu narodzin Jezusa. I co? Nawet się nie zainteresowali, jak tym obcokrajowcom poszło w poszukiwaniach nowego króla. Póki co, było im wszystko jedno. Czuli się ważni. Cieszyli się społecznym prestiżem. Mieli Radę Najwyższą, Torę, świątynię, specjalne szaty i cały szereg przywilejów. Co ich tam obchodziło, że jacyś goście szukają miejsca narodzin Jezusa... 

Myślę, że kapłani i znawcy Prawa po prostu w ogóle na Mesjasza nie czekali. Oczywiście, w czasach rzymskiej okupacji wyczekiwanie na nadejście obiecanego Mesjasza było w społeczeństwie izraelskim  godne pochwały. Większość ludzi dla tzw. poprawności politycznej deklarowało taką postawę, ale żeby zaraz tą myślą żyć na co dzień?  Kapłani znali proroctwo o miejscu Jego narodzin. Zapytani, dali właściwą odpowiedź i tyle. Byli w życiu nieźle ustawieni. Mesjasz był im raczej niepotrzebny. Jego przyjście mogłoby im popsuć szyki, a tego nie chcieli. Oficjalnie w świątyni cytowali mesjańskie obietnice i wyrażali nadzieję na ich spełnienie. Ale w praktyce były to słowa bez pokrycia i tylko jakaś religijna poza. 

Ilu dzisiejszych chrześcijan naprawdę wyczekuje powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa? W teorii wciąż sporo, chociaż badania społeczne wskazują, że z roku na rok ta liczba maleje. Wciąż jest to w dobrym tonie, aby chrześcijanin wierzył w powrót Chrystusa, lecz czy nie jest to już wiara martwa? Ilu z nas szczerze pragnie, by Pan Jezus jak najszybciej powrócił? Ilu chrześcijan uwzględnia powrót Chrystusa układając swoje plany życiowe? Czy na zapowiedź Syna Bożego: Tak, przyjdę wkrótce. pomimo werbalnej poprawności: Amen, przyjdź, Panie Jezu! [Obj 22,20] - powoli nie stajemy się podobni do kapłanów i znawców Prawa, którzy czekali na Mesjasza tylko w teorii? 

Panie Jezu, jest dla mnie jasne, że nie wszyscy Izraelici jednakowo czekali na Twoje narodziny w Betlejem. Przyszedłeś do swego, swoi Cię jednak nie przyjęli. Wiem, że i dzisiaj nie wszyscy jednakowo czekają na Twoje powtórne przyjście. W oczekiwaniu na Twój powrót w chwale na ziemię pragnę być jak Symeon i Anna za czasów Twego pierwszego przyjścia. Napełniaj mnie Duchem Świętym, abym w moich prośbach o Twój rychły powrót zawsze był szczery. Amen.