Tytuł tego rozważania nie jest przewrotny, lecz solidnie ugruntowany na słowach Pana Jezusa. Ponieważ nie można tej kwestii przedstawić w jednym zdaniu, muszę nieco tę myśl rozwinąć.
Jest rzeczą oczywistą, że każdemu zależy na tym aby mieć dobrą opinię wśród tych, którzy nas otaczają. Dlatego też staramy się jak można najlepiej o to, aby drudzy dobrze o nas mówili. Więc o co chodzi? Czy rzeczywiście Pan Jezus nauczał inaczej?
Chrystus często wypowiadał się o uczonych w Piśmie i o faryzeuszach, używając charakterystycznego zwrotu „biada wam”. Szczególnie ewangelista Mateusz zamieścił wiele takich wypowiedzi, poświęcając im prawie cały 23 rozdział. Jest to zrozumiałe, gdyż ta grupa wyróżniała się w Izraelu ze względu na swoją pobożność chętnie pokazywaną na zewnątrz. Ponieważ Pan Jezus, i tylko On, miał możliwość zaglądania do wnętrza człowieka, demaskował ich obłudę. Nie bez kozery, taką postawę obłudy nazywa się faryzejstwem.
Ewangelista Łukasz natomiast, wymieniając błogosławieństwa, jakie Chrystus wypowiedział wobec zgromadzonego tłumu, uzupełnił tę mowę kilkoma „biada”, skierowanymi ogólnie do wszystkich słuchaczy. Pierwsze „biada” dotyczyło tych, którzy bogacą się nieuczciwie, ponieważ będą musieli ponieść wieczne konsekwencje swojej pazerności. Pan Jezus nauczał, że jedynym miejscem gromadzenia skarbów jest niebo, ponieważ „gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje”(Mat. 6:21). Dlatego jest oczywiste, że ci którzy z ziemskich skarbów uczynili sobie bożki, nie mogą mieć nadziei na niebo. Chrystus powiedział: „Ale biada wam bogaczom, bo już odbieracie pociechę swoją. Biada wam, którzy teraz nasyceni jesteście, gdyż będziecie cierpieć głód. Biada wam, którzy teraz się śmiejecie, bo smucić się i płakać będziecie”(Łuk. 6: 24,25). Oczywiście, nie należy interpretować tych słów w ten sposób, że jakoby najlepszą drogą do nieba jest bycie głodnym i płaczącym na ziemi. Tak Pan Jezus nie nauczał.
Kolejne „biada”, jakie wypowiedział Chrystus, jest przestrogą przed zdobywaniem poklasku u innych – „Biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówić będą; tak samo bowiem czynili fałszywym prorokom ojcowie ich”(Łuk. 6:26). Pan Jezus wskazał na konkretną sytuację, gdy dobrą opinię zdobywa się fałszywą postawą. Istotną tutaj informacją jest nawiązanie do Starego Testamentu, gdyż wówczas bardzo powszechnie występowali prorocy. Nie wszyscy, którzy uważali się za proroków, byli powołani przez Boga. Ci, którzy sami siebie uczynili prorokami, zdobywali uznanie u ludzi mówiąc im słowa miłe i dobre.
Bóg powoływał w tamtym czasie proroków, aby zwiastowali Jego Słowo do narodu w całości, lub w pojedynczych sytuacjach. Znamy wiele takich momentów, gdy nawet królowie wzywali do siebie proroków, aby dowiedzieć się jaką podjąć decyzję, gdy groziła im wojna. Taka sytuacja miała miejsce w czasie, gdy król izraelski Achab zwrócił się do króla judzkiego Jechoszafata o pomoc w zdobyciu Ramot Gileadzkiego. Poproszono „zawodowych” proroków o wypowiedź odnośnie przebiegu tego wydarzenia. Około czterystu proroków przewidziało zwycięstwo, lecz sam Achab im nie ufał, dlatego wezwał jeszcze jednego, Micheasza, którego nienawidził, ponieważ zawsze mówił prawdę, a nie to, co wolał usłyszeć.
Podobnie było w czasach Izjasza, królowie woleli słuchać takich proroków, którzy mówili im to, co chcieli usłyszeć, dlatego mówili do nich: „Mówcie nam raczej słowa przyjemne, wieszczcie rzeczy złudne”(Izaj. 30:10). Chyba najbardziej znanym prorokiem, którego nienawidzili za to, co mówił w imieniu Boga, był Jeremiasz. W tym czasie Bóg postanowił wykonać zapowiedzianą karę za nieposłuszeństwo i posłać cały naród do niewoli babilońskiej, Królowie natomiast szukali pomocy w Egipcie, lecz Jeremiasz mówił to, co miało się stać. Był przez to tak znienawidzony przez królów, kapłanów i proroków, że wielokrotnie wydano na niego wyrok śmierci – „Wtedy kapłani i prorocy tak rzekli do książąt i do całego ludu: Człowiek ten zasłużył na karę śmierci, bo prorokował przeciwko temu miastu, jak słyszeliście na własne uszy”(Jer. 26:11).
Pan Jezus, wysyłając Swoich uczniów z ewangelią, powiedział: „Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice”(Mat. 10:16). Ewangelista Jan później zapisał słowa Chrystusa, wyjaśniając to, dlaczego wierzący w Jezusa będą prześladowani – „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi”(Jan 15:17,18). Natomiast apostoł Piotr, pod koniec swego życia, pocieszał wierzących, którzy doznawali cierpień zamiast pochwał w tym świecie, – „Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu, aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwościom, lecz woli Bożej”(1 Ptr. 4:1,2).
Również apostoł Paweł doświadczał na sobie wiele zniesławień i przejawów nienawiści ze strony tych, którym zwiastował ewangelię. Wiemy, że był gotowy nawet umrzeć, aby swojemu narodowi przekazać Bożą prawdę o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Wiedział również, że nie wszyscy będą cenić prawdę Bożą bardziej niż zdobycie poklasku u słuchaczy, dlatego ostrzegał Tymoteusza, pisząc wprost: „Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2 Tym. 4:3,4).
Jeśli szukamy uznania, szczególnie u ludzi w tym świecie, za cenę mówienia tego, co chcą usłyszeć, jesteśmy podobni do fałszywych proroków. Warto jest więc zastanowić się, czy czasami zbyt pochlebne opinie o nas nie są efektem naszych kompromisów wobec stylu życia. Paweł powiedział, że „wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą”(2 Tym. 3:12). Wszyscy, a nie tylko niektórzy.