Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Pobożność ludu Bożego w czasach Jezusa wymagała radykalnej odnowy. Syn Boży przyszedł dać im nowe życie, bo stare na tyle było skażone, że nie nadawało się na żadną rewitalizację. Spojrzenie na Jerozolimę przyprawiło Pana o płacz, a na widok tego, co zastał w świątyni, wziął do ręki bicz.Gdy się zbliżył i zobaczył miasto, zapłakał nad nim i powiedział: O, miasto, gdybyś i ty w tym dniu poznało drogę, która prowadzi do pokoju. Lecz jest ona teraz zakryta przed tobą. Bo oto nadejdą dni, w których twoi wrogowie usypią wokół ciebie wał, otoczą cię, uderzą zewsząd, powalą wraz z twoimi mieszkańcami i nie pozostawią w tobie kamienia na kamieniu, ponieważ zabrakło ci rozpoznania czasu Bożych odwiedzin u ciebie. Potem wszedł do świątyni i zaczął z niej wyrzucać sprzedawców. Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy zrobiliście z niego jaskinię zdzierców [Łk 19,41-45].
Stan duchowy ówczesnych Żydów podpowiada, jak w oczach Bożych może wyglądać obraz współczesnego chrześcijaństwa.
Co mówię wam w ciemności, opowiadajcie w świetle dnia. (Mt. 10, 27)
Aby Pan mógł do nas przemówić, często wprowadza nas w mrok.
W mrok dotkniętej śmiercią rodziny, gdzie utrapienie zawiesiło zasłonę, która pozbawiła nas pełni radości i światła. W mrok samotnego, zapomnianego przez wszystkich świata, spowodowanego fizyczną niemocą. W mrok jakiegoś wielkiego nieszczęścia i gorzkiego rozczarowania.
Zdrowy, prawidłowo funkcjonujący organizm człowieka przyjmuje i wydala wiele substancji w naturalny sposób. Czasem jednak zdarzają się sytuacje krytyczne, gdy do organizmu przedostało się, lub próbuje się dostać coś dla zdrowia i życia niebezpiecznego lub wprost śmiertelnie szkodliwego. Wówczas człowiek dostaje torsji. Bóg tak cudownie nas stworzył, że bez udziału naszej świadomości w takich chwilach bierze nas na wymioty. Gdy coś dla nas niezdrowego trafi do naszych ust, to od razu czujemy, że trzeba to wypluć, a jeżeli już to połknęliśmy, to nasz organizm gwałtownie reaguje i stara się to zwymiotować.
W dzisiejszych czasach bardzo mało słyszy się o cenie, którą trzeba zapłacić za naśladowanie Chrystusa. Zamiast tego chrześcijańskie poselstwo mówi o tym, co możemy uzyskać od Boga. Niezależnie od tego, że Bóg jest źródłem wszystkich dobrych rzeczy, to również chce On, abyśmy poświęcili wszystko, co mamy po to aby wykonywać Jego dzieło. Dla Jonasza oznaczało to opuszczenie domu, społeczności, przyjaciół – wszystkiego co było mu znajome i bliskie - i służenie w nieprzyjaznych okolicach wśród niezbyt miłych ludzi.
Dlaczego postanowiłem odnieść się do krążącego w sieci spotu reklamującego konferencję dla pastorów i liderów kościoła?
Jak już wspomniałem w poprzednim rozważaniu, przez ponad pół wieku byłem zaangażowany w tworzenie naszej wspólnoty wyznaniowej. Obecnie, pomimo tego, że legalnie jestem odstawiony na boczny tor, jednak nie jest mi obojętne to, co dzieje się z ludźmi, którym usługiwałem w ich duchowym życiu i rozwoju.
Podobnie jak rodzic, gdy zostanie już dziadkiem, czy nawet pradziadkiem, nie staje się obojętny na los rodziny, do której nadal należy. Wprawdzie jego zaangażowanie jest, z natury rzeczy, coraz bardziej ograniczone, to jednak przeżywa w swoim sercu nawet najmniejszą rzecz, jaka się wydarzy. Gdy młodzi, niedoświadczeni członkowie rodziny, próbują dokonać zmian, wówczas starsi reagują na nie z pozycji własnych doświadczeń. Z przykrością obserwujemy sytuacje, gdy w wielopokoleniowych rodzinach, młodzi okazują ignorancję wobec osób starszych, lekceważąc ich życiowy wkład w budowanie rodzinnej wspólnoty. Zadajemy sobie wówczas pytanie, czy wypada młodym zawłaszczyć całą rodzinę, chociaż niejednokrotnie, prawo daje im takie uprawnienia?
Należę do pokolenia, w którym otaczało się szacunkiem rodziców, nauczycieli oraz pastora i starszych zboru. Nie do pomyślenia było, aby próbować mówić im po imieniu lub w jakikolwiek inny sposób spoufalać się z nimi. Ów respekt w swoisty sposób podnosił i chronił wspomniane autorytety, pozwalając nam przez całe dekady budować się nimi i cieszyć z ich istnienia. Tajemnicą tego błogostanu było zachowanie stosownego dystansu. Zbytnie skracanie go wprawdzie zrównywało nas nieco z naszymi autorytetami, lecz chociaż wydawało się, że dodaje nam znaczenia, to jednak ostatecznie jakoś nam szkodziło... Co mam na myśli?
„Potem wejdź do domu i zamknij drzwi za sobą i za swoimi synami” 2 Król. 4, 4
Matka i jej synowie musieli zostać sam na sam z Bogiem, ponieważ mieli do czynienia nie z prawami natury lub działaniem kapłanów, i nawet nie z Bożym prorokiem. Dlatego też koniecznie musieli odsunąć się od wszelkiego wsparcia, czy pomocy człowieka, aby stali się zależni tylko i wyłącznie od jedynego źródła cudów – żywego Boga.
Bóg często tak postępuje z nami, abyśmy znaleźli się w samotności, w celi modlitwy i wiary, dokąd wchodzić powinien każdy, kto w swoim życiu chce przynosić obfite owoce. Bywają chwile i okoliczności, w których Bóg uważa za potrzebne odgrodzić nas tajemniczą ścianą, odcinającą od wszelkiego wsparcia z zewnątrz, dając nam możliwość przeżycia rzeczy nieoczekiwanych, niepodobnych do wszystkiego, do czego przywykliśmy. Wprowadza nas w podziw i zdumienie, i nie rozumiemy, co się z nami dzieje. Wtedy właśnie Bóg zaczyna zmieniać nasze życie według swego wzoru, uczy nas zwracać się o pomoc wyłącznie do Niego i tylko w nim pokładać naszą ufność.
Nad to powiadam wam: odtąd ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy Majestatu i przychodzącego na obłokach niebieskich. (Mat. 26, 64)
O, Panie, byłeś najgłębiej poniżony, gdyś stać musiał przed Twoimi prześladowcami, jak złoczyńca. A oczy wiary Twojej umiały spojrzeć ponad poniżeniem chwili w Twoją chwałę przyszłą. Co za słowa: „nad to - odtąd!” Chciałbym naśladować Twoje święte przewidywanie, a wpośród nędzy, chorób i potwarzy móc także powiedzieć: „nad to - odtąd”. Zamiast słabości miałeś pełną moc, zamiast hańby - całą wspaniałość, zamiast szyderstwa - całe uwielbienie.
Krzyż nie zaćmił blasku Twej korony, jak i plwanie nie zeszpeciło piękności Twego oblicza. Nie, raczej męka Twoja wyżej wyniosła Cię i bardziej uczciła. Chciałbym też zaczerpnąć odwagi z Twojego „odtąd”. Pragnąłbym zapomnieć o obecnym smutku dla nadziei przyszłego triumfu.
Pomóż mi, wprowadzając mnie w ogrom miłości Twego Ojca i Twojej cierpliwości własnej, abym nie chwiał się, gdy dla Imienia Twego wyszydzony będę, ale bym coraz więcej rozmyślał o tym „odtąd”, a przeto tym mniej o dziś. Wkrótce będę. u Ciebie i ujrzę chwałę Twoją, przeto nie wstydzę się, ale powiadam w głębi duszy: „nad to - odtąd”.