Bóg, człowiek i dziecko |
Autor: Kwiecień Anna | |||
wtorek, 18 grudnia 2018 17:18 | |||
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że na potrzeby niniejszego artykułu pojęcie „człowiek” będzie używane w znaczeniu „człowiek dorosły, reprezentant swoich czasów” , a pod pojęcie „dziecko” rozumie się „małego człowieka” nie ujmując nic z jego człowieczeństwa. Niniejszy tekst nie wyczerpuje również poruszanego tematu , a jego celem jest jedynie zasygnalizowanie zauważonego problemu. Fascynuje mnie poznawanie świata i realiów, które istniały kiedyś. Zaczytuję się we wspomnieniach i pamiętnikach oraz wykorzystuję każdą okazję , by posłuchać opowieści starszych ludzi. Obserwując otaczającą mnie rzeczywistość i porównując ją do realiów minionych lat, dochodzę do wniosku, że postawa człowieka wobec Boga oraz rodzaj relacji istniejącej między rodzicem a dzieckiem w danych czasach, wzajemnie na siebie oddziałują. Bóg, człowiek i dziecko w przeszłości Z różnych opowieści oraz stronic pamiętników wyłania się obraz społeczeństwa bardziej bogobojnego niż współczesne. Moralność oparta na wartościach chrześcijańskich kształtowała normy społeczne, a różne przejawy pobożności były ważnym elementem codzienności. Ciężka praca i trudy powszedniego dnia kształtowały siłę charakteru, ale uczyły też pokory względem Boga, kolei losu i życia jakie przyszło wieść na padole ziemskim. Z szacunkiem patrzono na efekty pracy własnych rąk, szacunek okazywano ludziom starszym, zasłużonym czy sprawującym różne funkcje. Powszechnie ganiono głupotę, lekkomyślność, kłamstwo czy oszustwo. Wszystkie te cechy odbijały się w relacjach rodzic-dziecko. Tak jak człowiek uznawał swoje poddanie względem suwerennych wyroków Bożych, tak dziecko musiało znać swoje miejsce w rodzinie, w której nadrzędną pozycję zajmowali rodzice. Od dziecka wymagano bezwzględnego posłuszeństwa i szacunku, a system wychowawczy był oparty na dyscyplinie i egzekwowaniu posłuszeństwa. Wiele można wytknąć minionym czasom: można mówić o tym, że powszechna bogobojność społeczeństwa była płytka i powierzchowna, a pobożność mieszała się z dewocją i pruderią. Ludźmi kierował strach , a nie miłość do Boga, gdyż zapominano o tym, że jest On nie tylko surowym Sędzią ale również miłosiernym Ojcem. Można krytykować patriarchalny system , w oparciu o który funkcjonowało społeczeństwo i przywoływać liczne ludzkie dramaty do których doprowadził. Można wypunktować wszystkie błędy systemów wychowawczych pozbawionych miłości i ciepła, opartych na bezwzględnej dyscyplinie i zasadzie, że dzieci i ryby głosu nie mają, gdyż dzieci ma się widzieć a nie słyszeć. Przyglądając się temu wszystkiemu, można bardzo ostrożnie wysunąć tezę, że człowiek postrzegając Boga jako Sędziego – wszechwładnego, surowego i bezwzględnie wymagającego przestrzegania Jego praw – posłużył się podobną zasadą względem dziecka. Bóg człowiek i dziecko dzisiaj Współczesne czasy diametralnie różnią się od tych opisanych powyżej. Społeczeństwo uległo laicyzacji, wyznawane wartości i poglądy religijne stały się sprawami osobistymi, którymi lepiej się nie afiszować. Panują przekonania, że każdy może mieć swoją prawdę, każdy może być kowalem swojego losu i każdemu należy się wszystko , co najlepsze przy jak najmniejszym wysiłku i bez żadnego poświęcenia. Człowiek już zupełnie jawnie przyznaje, że to on jest najważniejszy i stanowi centralny punkt swojej egzystencji. Nie kryje się też z faktem, że nikomu nie zmierza ustąpić uzurpowanego przez siebie miejsca, a w szczególności nie odda go Bogu. Często nie jest jednak świadomy tego, że podobna zmiana zaszła również w relacji rodzic-dziecko. Tu również doszło do zamiany miejsc, człowiek wszczynając jawną rebelię przeciwko Bogu i prawdzie objawionej w Chrystusie, pozbawił się punktu odniesienia, solidnego oparcia na prawdzie i bezpiecznych ram wartości. Chcąc okazać miłość względem dziecka, okazuje ją w sposób nierozsądny nieświadomie stając się kapłanem w kulcie małego człowieka, któremu wszystko wolno, który sam może podejmować wszystkie decyzje o sobie, który nic nie musi i któremu wszystko się należy. Bóg, człowiek i dziecko w przyszłości Z racji wykonywanego zawodu przez cztery lata mogłam z bliska przyglądać się opisanemu powyżej zjawisku. Wśród różnych refleksji zrodziła się jedna, które nie daje mi spokoju. Jestem głęboko przekonana, że sposób w jaki dziecko zostało wychowane, ma wpływ na to , jak będzie postrzegać otaczający je świat oraz Boga i prawdę objawioną w Chrystusie. Dziecko, które wychowano w przekonaniu, iż znajduje się w centrum własnej egzystencji, stanie się dorosłym mającym problem z zaakceptowaniem Ewangelii, która potępia egocentryczne dążenia człowieka i oddaje należyte miejsce Bogu. Dziecko nienauczone wysiłku, poświęcenia, dążenia do celu i wytrwałości, będzie sięgało po spłyconą wersję ewangelicznego przesłania w popkulturowej otoczce, która oferuje łatwe chrześcijaństwo tanim kosztem. Dziecko, które nie rozumie, że istnieje określony porządek i w różnych sytuacjach czy okolicznościach musi podporządkować się jakiemuś autorytetowi, nie będzie w stanie zaakceptować Bożej suwerenności. Dziecko, które nigdy nie ponosiło konsekwencji za swoje zachowanie, nie będzie potrafiło zrozumieć doktryny o Bożym gniewie i sądzie, o Bożej sprawiedliwości i odkupieniu dokonanym na krzyżu, o łasce i usprawiedliwieniu, a tym samym nie zrozumie prawdziwego przesłania chrześcijaństwa. Moim celem nie jest postulowanie powrotu do dawnych systemów wychowawczych opartych na strachu i ślepym posłuszeństwie. Raczej pragnę zasygnalizować, że dziś, przed nami, dorosłymi, rozciąga się wielkie pole misyjne, które jest niedocenione i niemedialne – efekty tej pracy będą widoczne dopiero za kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat – oraz często bagatelizowane, gdyż wydaje się, że gdzie indziej są bardziej naglące potrzeby. Warto jednak zastanowić się, czy nie dałoby się zapobiec wielu problemom z którymi teraz zmagają się młodzi ludzie, gdyby poświęcono więcej czasu i uwagi na ich właściwe kształtowanie, kiedy byli dziećmi. Jestem głęboko przekonana, iż wychowanie małego człowieka jest bardzo ściśle powiązane z kształtowaniem przyszłości chrześcijaństwa. Nie przechodźmy obok tej prawdy obojętnie.
|