Historia ludzkości roi się od smutnych przykładów zanikania wspaniałych idei i usychania wielu początkowo barwnych życiorysów. Może nawet osobiście znamy takich, którzy przed laty tryskali entuzjazmem, nosili w sercu wielkie marzenia i z pasją je realizowali, a dziś wyglądają jak schnące od korzenia drzewko...
Rozmyślam dziś o drzewie figowym, na którym Pan nie znalazł żadnej figi do zjedzenia. Nie mógł znaleźć – ktoś powie – bo to nie był sezon na figi! To prawda. Jednakże Jezus podszedł do tego drzewa i chciał czegoś, co nie całkiem mieściło się w granicach norm naturalnych.
Figa okazała się mało wrażliwa na to oczekiwanie Jezusa. Stała biernie, nieczuła jak drewno. Nie wzięła tego pod uwagę, że wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone [Kol 1,16], a więc, że Syn Boży ma prawo o każdej porze mieć z niej coś więcej niż tylko same liście. Nie zachowała się zgodnie z oczekiwaniem Pana. Nie była w stanie przekroczyć swoich naturalnych zachowań – więc uschła.
To feralne drzewo figowe bardzo wymownie ilustruje duchową prawdę o potrzebie wiary. Nie chodzi tu jednak o ogólną, typową wiarę. Mamy na świecie całe miliony takich wierzących, którzy działają wyłącznie w ramach naturalnych granic i możliwości. Mamy mnóstwo chrześcijan, którzy mocno wierzą w zachód słońca pod wieczór i w zazielenienie się trawnika po deszczu.
Nie o takiej wierze mówił Jezus. W tej lekcji ewangelicznej chodzi o wiarę niezwykłą. Słowo Boże wzywa do wiary, która jest otwarta na każde wezwanie Chrystusa Pana. Bóg chce od nas gotowości do najbardziej nieracjonalnych i poza zdroworozsądkowych zachowań. Miejcie ten rodzaj ufności, który pochodzi od Boga! [Mk 11,22 w przekładzie Sterna].
Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę [1Mo 12,1]. Idź, weź sobie za żonę nierządnicę i miej z nią dzieci z nierządu [Oz 1,2]. Wyjedź na głębię i zarzućcie sieci swoje na połów [Łk 5,4]. Abraham, Ozeasz i Szymon Piotr usłyszeli wezwania całkowicie sprzeczne z ich zdrowym rozsądkiem, moralnością i logiką działania.
Jak zareagowali? Gdyby byli podobni do mnie, to z pewnością zaczęliby zgłaszać swoje "ale". Jednakże przez chmurę ich racjonalizmu przebił się ten rodzaj ufności, który pochodzi od Boga! Mistrzu, całą noc ciężko pracując, nic nie złowiliśmy; ale na Słowo twoje zarzucę sieci [Łk 5,5]. Byli gotowi zrobić nawet to, co się kłóciło się z ich sposobem myślenia i życiowym doświadczeniem.
Oto tajemnica żywej wiary! Wspomniani mężowie Boży z upływem lat nie zmarnieli i nie zgnuśnieli. Gotowość do posłuszeństwa Bogu we wszystkim zapewniła im świeżość i dalszy rozwój duchowy. Tylko w ten sposób można doświadczać obfitości życia! Kto tej prawdy nie uchwyci i nie zacznie zgodnie z nią postępować, ten wkrótce uschnie jak figowe drzewo.
Ja tam nie zamierzam usychać. Chcę żyć! Nie będę się więc upierał przy swoich racjach. Nie będę Bogu wyznaczał pory, w której On może ode mnie zażądać tego lub owego. W oddaniu i posłuszeństwie Bogu nie postawię żadnych granic tzw. zdrowego rozsądku.
Jezus ma prawo wezwać mnie do najbardziej ryzykownych i niekonwencjonalnych zachowań. Do czegokolwiek pobudzi mnie Duch Święty, to postaram się niezwłocznie wykonać. Podejmę się każdego, choćby nie wiem jak karkołomnego zajęcia. Nawet wybiorę się z motyką na słońce – jeśli tylko Pan zechce, abym tak zrobił.
Miejcie wiarę Boga! - dosłownie wezwał Jezus swoich uczniów. Modlę się o taki rodzaj ufności, która pochodzi od Boga.
|