O ojcowstwie Drukuj Email
Autor: Piotr Karel   
wtorek, 02 września 2014 18:18

W liście do Efezjan w 3 rozdziale, w wierszach 14 i 15, Ap. Paweł napisał:

„ Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię”.

Paweł powiada, że wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi pochodzi od Boga Ojca . Dobrze to wiedzieć, że ojcostwo na ziemi ma swoje niebieskie pochodzenie. Bóg Ojciec stwarzając człowieka stworzył zarówno mężczyznę , jak i niewiastę obdarzając ich szczególnymi odpowiedzialnościami.

Według zamiaru Stworzyciela mężczyzna i kobieta mieli „ rozradzać i rozmnażać się, napełniać ziemię i czynić ją sobie poddaną, tak by panować nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które poruszają się po ziemi” ( Gen. 1,28)

Kiedy Bóg dopełnił dzieła stworzenia czytamy w Biblii: „ I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre” ( w. 31)

Według hebrajskiego oryginału słowo: „bardzo dobre” możemy przetłumaczyć jako "zgodne ze swoim przeznaczeniem".

Jest jednak przykrym faktem, że ten Boży zamiar względem mężczyzny i niewiasty w skutek upadku w grzech musiał być skorygowany. Człowiek poprzez grzech zepsuł to, co Bóg uczynił jako zgodne ze swoim przeznaczeniem, co było bardzo dobre.

Upadek w grzech pierwszych rodziców okazał się tragicznym dla nich samych. Nie tylko dlatego, że Bóg musiał wygnać ich z raju i zamknąć drogę do drzewa życia, ale również dlatego, że musieli odtąd doświadczać zupełnie innego życia i innych relacji pomiędzy sobą.

To ważne abyśmy na to zwrócili naszą uwagę. Upadek w grzech przyniósł bowiem zmianę jakościową życia człowieka. Człowiek pogrążył się w duchowej śmierci tracąc doskonałą społeczność z Bogiem. Pojawiły się takie wrogie uczucia jak strach, bojaźń i lęk , których wcześniej człowiek nie doświadczał. Nadto utracona została radość życia i pokój z Bogiem.

Zachwiana została również relacja i jedność pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Świadomość grzechu sprawiała poczucie winy i wzajemne oskarżenia.

Sam Bóg musiał skorygować rolę i zadania zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny. Bezpieczeństwo i błogosławieństwo rajskiego życia zostało zmienione „w trud i znój” życia ziemskiego. Odtąd człowiek miał doświadczać ustawicznej walki i nieprzyjaźni pomiędzy potomstwem kobiety i potomstwem węża ( tzn. szatana).

Ponadto Bóg powiedział do kobiety:

„Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci, mimo to ku mężowi twemu pociągać cię będą pragnienia twoje , on zaś będzie panował nad tobą” ( 3,16)

Chyba nie taki miał być plan dla doskonałego człowieka, w tym kobiety stworzonej jako „Ezer konegdo” – pomoc odpowiednią dla swego męża.

Teraz miała doświadczać dolegliwości swojej brzemienności, bólów rodzenia, a pomimo tych przykrych stanów jej pragnienia w dalszym ciągu miały pociągać ją ku mężowi.

Myślę jednak, że najbardziej przykrą i najbardziej dolegliwą konsekwencją dla kobiety miało być to, że mąż jej będzie nad nią panować.

Nawet i dziś, kiedy o tym mówimy, i na ten temat się dyskutuje, temat ten wywołuje dreszcz emocji. W dobie emancypacji kobiet, w dobie równouprawnienia, kobiety chcą się czuć wyzwolone? Od czego wyzwolone? Często od tyrani męża, który rości sobie pretensje do tego, by panować nad swoją żoną.

Za moment powrócimy do tego wątku rozważań.

Chciałem jednak również powiedzieć o zmianie paradygmatu dla mężczyzn.

To również nie było w pierwotnym zamiarze Boga względem mężczyzny, ale jak wspomnieliśmy grzech przynosi konkretne, negatywne zmiany w życiu mężczyzny.

Czy cieszy się, że ma panować nad kobietą?

Wątpię! Panowanie nad kobietą, szczególnie to wymuszone panowanie, przynosi więcej bólu niż korzyści. W dodatku niesprawiedliwe panowanie ( nie mówię tu o tak odrażającej rzeczy jaką jest tyrania nad kobietą) nie sprzyja właściwym relacjom. A kiedy relacje są zachwiane pomiędzy żoną , a mężem, cierpią z tego powodu obydwoje. Wątpliwa więc korzyść z owego prawa panowania męża nad żoną.

Ponadto Bóg powiedział do Adama:

Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zabroniłem, mówiąc: Nie wolno ci jeść z niego, przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie!

W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni swego życia!

Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś, i w proch się obrócisz” ( w.17-19)

Odpowiedzialnością więc mężczyzny miała być troska o byt, praca, i zdobywanie środków w celu utrzymania rodziny. Wydaje się, że i te role w dzisiejszych czasach zostały zmienione, a warunki społeczne i gospodarcze wymusiły w wielu rodzinach potrzebę pracy i zdobywania niezbędnych środków do życia i przez mężczyzn i przez kobiety.

Zresztą wiele z nich, czuje się niezależne pracując zawodowo, i mając „swoje” pieniądze.

Wracając jednak do wątku władzy należy podkreślić, że Biblia mówi o trzystopniowym podziale władzy.

Ap. Paweł poruszając inny temat pisze w 11 rozdz. I Kor. w. 3 tak:

„A chcę, abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głowa żony mąż, a głową Chrystusa Bóg”

Jest więc podział odpowiedzialności i kompetencji związanych z autorytetem.

Bóg - Chrystus - mąż - żona.

O żonach Paweł pisze: „Żony bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus głową kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem”. ( Ef. 5,22-23)

O mężach zaś jest powiedziane, że mają miłować żony swoje jak Chrystus umiłował kościół. Mają miłować żony swoje jak własne ciała.

Dlaczego Słowo Boże przynosi takie imperatywy dla mężów i żon? Dlaczego Ap. Paweł musi o tych przykazaniach pisać? Czy nie wypływają one w sposób naturalny i w naturalny sposób są przyjmowane przez mężczyzn i kobiety?

Okazuje się, że NIE! Te przykazania jakby są wbrew naszemu przekonaniu i z trudnością je akceptujemy. Trudno kobiecie poddać się władzy męża, i trudno mężowi nie być egoistą, by kochać żonę swoją tak, jak Chrystus umiłował kościół i wydał zaś samego siebie.

Szczególnie w naszej kulturze europejskiej, kulturze białego człowieka , ten konflikt płci jest bardzo nabrzmiały. Wydaje się, że ludy Afryki i Azji mają z tym mniej problemów, ale może się mylę.

Fakt pozostaje faktem. Dzisiejsza cywilizacja odwraca się od Bożego porządku zawartego w Słowie Bożym. Wszystko ulega relatywizmowi. Wszystko jakby jest pomieszane. Role zamienione. Kobieta zajmuje rolę mężczyzny, mężczyzna rolę kobiety. Widać to „gołym okiem” zarówno w zmienionych rolach, w podziale funkcji w rodzinie, a nawet i w ubiorze i fryzurze.

Pozwólcie, że dziś więcej będę mówił o roli mężczyzny.

To zadziwiające dla każdego czytelnika Biblii. Zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie nieproporcjonalnie większy nacisk kładzie się na ojców i ojcostwo, niż na rolę matki i macierzyństwo.

Nawet tak zdawałoby się dla nas oczywistej kwestii - jak wychowanie dzieci przypisane dzisiaj raczej matkom, kobietom – Bóg zaś mówi o odpowiedzialności ojca ( mężczyzny).

Wszystkie wskazania jeśli chodzi o tę dziedzinę życia dotyczą ojców, nie matek. To ojciec ma być kapłanem i wychowywać dzieci w posłuszeństwie dla Pana. To ojciec ma uczyć i wpajać prawdy Słowa Bożego swoim dzieciom.

Bóg zwraca się do ojców i powiada:

„Będziesz je ( tzn Słowo Boże) wpajał w swoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając”…. ( 5 Mojż. 6, 5)

W NT autorzy zwracają się w swoich listach do braci, do mężczyzn. Dlatego też dziś, kiedy czytamy słowa np. „Wzywam was bracia”…, albo: „A wy bracia bądźcie”… natychmiast dodajemy : i siostry też!

Również i Nowy Testament rysuje nam postać miłującego Ojca. Przypowieść o synu marnotrawnym powinniśmy raczej nazywać przypowieścią o kochającym Ojcu. To ciekawe, że ani słowem nie jest wspominana w tej historii matka.

Miłość do dziecka my dziś kojarzymy zdecydowanie z matką , nie ojcem. Mówimy nawet: nikt bardziej nie kocha niż matka. Rzekoma surowość ojca, mężczyzny, stała się podwaliną kultu Marii matki Jezusa, która potrafi ( ponoć!?) przejednać gniew Ojca i wyprosić u Niego odpowiednie łaski.

Świeckie sądy szybciej przyznają prawo do wychowania matce niż ojcu. Dlaczego tak się dzieje?

 

Przyczyny są chyba bardziej złożone, ale bez wątpienia pomieszanie ról, odstąpienie od Bożego wzorca, wyprodukowało chore społeczeństwo. Bierność mężczyzn, a w wielu przypadkach „zniewieścienie” mężczyzn, przy coraz silniejszych tendencjach emancypacyjnych kobiet, które czują się niezależne, sprawiły ogromne zamieszanie w rodzinie. Rodziny są dziś niestabilne, ciągle zagrożone. Mnożą się rozwody i problemy samotnie wychowujących dzieci matek. Te problemy tworzą następne problemy w życiu następnych pokoleń.

Przeżywamy dziś nie tylko kryzys rodziny, ale przede wszystkim kryzys ojcostwa.

Żyjemy w trudnych czasach. Wiele dawnych wartości zostało zdezaktualizowanych, straciło swoja wartość i stało się pustym hasłem, bez znaczenia i bez treści.

Jedną z tych wartości jest ojcostwo.

Ktoś powiedział: „ Łatwo jest zostać ojcem, o wiele trudniej jest nim być!”

Jak kojarzy ci się słowo: ojciec?

Różni bywają ojcowie. Niektórzy piją i więcej czasu spędzają na melinach niż w domach. Inni maltretują swoje żony i dzieci i domownicy przeżywają ustawiczny strach przed ojcem, szczególnie, gdy wraca pijany. Jeszcze inni trzymają wojskową dyscyplinę i dzieci marzą o tym , kiedy wydostaną się z takiego domu. Jeszcze inni ojcowie ciągle są nieobecni, ciągle zapracowani, są gośćmi w domu, i nie interesuje ich zbytnio to, co w domu się dzieje. Uważają że jak przynoszą pieniądze do domu to jest to wszystko, co się od nich wymaga.

Wielu młodych ludzi w młodości patrząc na swego ojca przyrzekało sobie: nigdy takim nie będę! Niestety, pokolenie za pokoleniem powiela te same złe wzorce.

Bywają oczywiście wyjątki, ale to naprawdę wyjątki! Ojcowie, którzy spełniają biblijne standardy bycia ojcem.

Kryzys ojcostwa wymusza obecnie zmianę ról w rodzinie. Dziś mamy sytuację, gdzie często żona, matka musi dźwigać ciężary wychowania dzieci, troszczenia się o dobro domu i być ojcem i matką dla potomstwa.

Jednak to nie jest model biblijny i przynosi fatalne skutki.

Otóż po fali przemocy w szkołach, jaka przelała się w Stanach Zjednoczonych, robiono wiele badań naukowych na temat przyczyn takiego stanu rzeczy. Nie można było przecież zrozumieć, jak to możliwe, że przeciętni uczniowie, dalecy od faszyzujących organizacji, potrafią w szkole używając broni palnej wyładować swoją agresję na współuczniach i nauczycielach, zabijając niewinne osoby.

Wyniki badań były zaskakujące!

Statystyki powiadają, że jeśli w rodzinie matka wychowuje samotnie dziecko to istnieje 30% ryzyko, że takie dziecko będzie wyładowywać swoja agresję na słabszych i będzie miało skłonności do patologicznych zachowań.

Dalej, gdy w rodzinie jest zły ojciec i źle traktuje swoja żonę, to ryzyko patologii jest dwukrotnie większe ( a więc 60% ryzyka)

Natomiast jeśli w rodzinie są zdrowe relacje pomiędzy żoną, a mężem, a ojciec jest dobrym mężem i przykładnym ojcem dla swoich dzieci, to ryzyko wynosi tylko 5%. Moglibyśmy powiedzieć, że jest 95% szansa, że nie będzie żadnej patologii w takich rodzinach.

Statystyki nie kłamią!

Jakże ważną rolę w rodzinie odgrywa ojciec!

Na początku powiedzieliśmy, ze ojcostwo bierze swój początek w niebie.

Sam Bóg nazywa Siebie naszym Ojcem i jest najwspanialszym przykładem i modelem ojca.

Nie wiem ilu z nas myślało np. o modlitwie Pańskiej „Ojcze nasz” na jakie cechy zwraca uwagę Jego Syn, nasz Pan Jezus Chrystus!

Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy ojcowie mają te same prerogatywy co Ojciec niebieski, ale z pewnością jest to model godny naśladowania.

Na parę funkcji i cech ojca chciałbym zwrócić naszą uwagę.

Jezus powiada „święć się imię Twoje”! Słowo: „święć się” dosłownie znaczy: niech będzie inaczej traktowane niż inne imiona. Ta prośba wskazuje na potrzebę traktowania Boga jako kogoś zupełnie wyjątkowego. Ojciec niebieski ma być obdarzony czcią i szacunkiem.

Ale czyż Słowo Boże nie naucza nas, by również czcić swego ziemskiego ojca i matkę.

W X przykazaniach mamy nakaz czczenia naszych rodziców ( w tym naszych ojców).

Słowo Boże mówi o okazywaniu posłuszeństwa dzieci do rodziców, a Bóg powiada, że „ jest to rzecz słuszna” ( Ef. 6,1)

Biblia wiele mówi na temat autorytetu ojca. Ten autorytet uznawał Jezus, Boży Syn względem Swego Ojca.

W modlitwie Pańskiej Jezus zachęcał uczniów do prośby, by przyszło królestwo (panowanie) Ojca, i by Jego wola była spełniana na niebie i na ziemi.

W rodzinie jak mówiliśmy ostatecznym autorytetem nie jest dziecko ( choć często tak jest ,że rodzice posłusznie wykonują to , co dziecko chce), nie jest nawet matka, ale ojciec, głowa domu!

Jezus dalej powiada zawracając się do niebiańskiego Ojca: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Już mówiliśmy o tym, że w zamiarze Boga było, by mężczyzna w pocie czoła zdobywał pożywienie dla rodziny. Ojciec rodziny jest za to w szczególny sposób odpowiedzialny. Biada ojcom, którzy nie tylko nie troszczą się o chleb powszedni, ale są w stanie przepić całą wypłatę, a często też wynoszą z domu rzeczy i ograbiają rodzinę.

Jezus powiada: „który ojciec, gdy syn będzie prosił go o chleb da mu kamień?” ( Mt. 7, 9-11)

Niestety historia zna wiele złych i okrutnych ojców, obyśmy nigdy takimi nie byli!

Dalej Jezus zawraca uwagę na inną cechę Ojca. Jest to chęć i siła przebaczenia.

„przebacz nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Ojciec niebieski, jest pełen współczucia i chęci przebaczenia, rozprawienia się z grzeszną przeszłością człowieka i rzucenia ją w niepamięć. Łaskawość Boga dla pokutującego grzesznika jest tak wielka, że w niektórych przypadkach jesteśmy zdumieni aktami Bożej łaski.

Słowo Boże zwraca się i do ziemskich ojców w podobny sposób:

A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu dzieci swoich, lecz je napominajcie i wychowujcie je w karności dla Pana.” ( Ef. 6,4)

Surowi ojcowi zdolni są szybko karać swoje dzieci. Nie mówię, że nie należy je karać i karcić, ale dzieci należy również kochać i przebaczać im ich przewinienia, tak jak Ojciec niebieski i nam odpuścił nasze przewinienia.

I jeszcze inna ważna cecha niebiańskiego Ojca.

W Modlitwie Pańskiej prosimy Ojca, by „nie wiódł nas na pokuszenie, ale zbawił od złego”.

Na ostatniej radzie Starszych Zboru dyskutowaliśmy na temat tego fragmentu Modlitwy Pańskiej. Niestety każdy język ulega pewnej ewolucji, a z czasem pewne wyrażenia nabierają zupełnie innego sensu.

Niektórzy pewnie zauważają, że w tym fragmencie modlitwy coś nie gra. Bo czyż Bóg miałby nas wodzić na pokuszenie?

Jeśli Bóg wiedzie nas na pokuszenie, dlaczego potem miałby się dziwić, że ulegamy pokusie. Czy to nie Boża wina jeśli tej czy innej pokusie ulegamy? Często myślimy, po co Bóg nas wiedzie na pokuszenie?

Kochani! Biblia wyraźnie naucza: że Bóg nikogo nie kusi.

Ap. Jakub pisze: „Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy do złego, ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą” ( 1, 13-14)

Na Radzie Zborowej zastanawialiśmy się, czy w Zborze naszym nie powinniśmy skorzystać z innego tłumaczenia Modlitwy: „Ojcze nasz”, bardziej zgodnej z oryginałem greckim.

Greckie słowo: peirazein mówi bardziej o próbie, niż pokusie. Dlatego nowsze tłumaczenia powiadają tak:

Tłumaczenie Słowo Życia: „ chroń nas w obliczu pokus( prób) i wybaw od złego”, albo najnowszy przekład Ligii Biblijnej: „Bądź przy nas także w chwili próby, aby zachować nas od złego”

Szczególną odpowiedzialnością rodzica i ojca jest troska o bezpieczeństwo rodziny.

Zadaniem ojca jest czuwać nad bezpieczeństwem rodziny i chronić ją w chwilach próby, aby zachować od złego, od rozbicia. Dziecko ma prawo do życia w bezpiecznej rodzinie i tylko wtedy może się prawidłowo rozwijać. Ojciec musi być ostoją stabilności rodziny. On jest w rodzinie kapłanem i przywódcą. Z tej roli dla ojca Bóg nigdy nie zrezygnował.

Dziękujmy dziś Bogu za możliwość bycia ojcem i korzystajmy z tego niedoścignionego wzoru doskonałego Ojca naszego w niebie.