Poświęć im trochę uwagi |
Autor: Marian Biernacki | |||
poniedziałek, 28 lipca 2014 00:00 | |||
Zmarły leżał rok przed grającym telewizorem. Przez ponad rok zwłoki starszego mężczyzny leżały w jego domu w stanie Nowy Jork, przy włączonym na pełny regulator telewizorze, zanim odkryła je przypadkiem policja. 70-letni mieszkaniec Long Island widziany był przez sąsiadów po raz ostatni w grudniu 2005 roku. Służby wezwane z powodu pękniętej rury odkryły w czwartek jego szczątki w małym stopniu dotknięte rozkładem. Starszy pan zmarł w trakcie oglądania telewizji, najprawdopodobniej z przyczyn naturalnych, a niska wilgotność sprawiła, że zwłoki zakonserwowały się.Nikogo z sąsiadów nie zaniepokoiła nieobecność 70-latka. Sądzili, że z powodu chorób, na które cierpiał, wyjechał do szpitala lub domu opieki. Powyższa wiadomość światowych serwisów informacyjnych z 19 lutego 2007 roku jest trafną ilustracją problemu, który pragnę przedstawić. Czy chciałbyś przeżywać sędziwe lata w takiej samotności, zapomniany przez wszystkich? A może jednak wolałbyś, aby ktoś wpadał do ciebie od czasu do czasu, choćby na godzinkę, wnieść w twoją starość odrobinę świeżości? Starzejemy się. Już dziś obok nas żyje wielu sędziwych ludzi. W proporcji do osób w młodszym wieku, z każdym rokiem zwiększa się ich liczba. Wszyscy nieuchronnie zmierzamy w tę stronę. Lata młodości wcześniejszych pokoleń Polaków – to niepewność dni, niedostatek, wojna i naprawdę ciężka praca. Przetrwali. Nie żyli na kredyt. Wychowali dzieci. W miarę możliwości i potrzeby pomagali przy wnukach. Nie skarżyli się. Nie rozczulali za bardzo nad swoim losem. Chciałoby się zakrzyknąć: Cześć naszym rodzicom, dziadkom i babciom! Chciałoby się, bo jakoś – gdy przyjrzeć się rzeczywistości – taki okrzyk grzęźnie w gardle. Nie jestem jeszcze wiekowym człowiekiem, ale próbuję wejść w skórę takich osób. Skończył się dla nich czas wielkich marzeń o zdobywaniu świata. Widywane na Starówce wycieczki sędziwych turystów z Zachodu, to nierealny świat dla większości naszych emerytów i rencistów. Jaką mają przyszłość? Już raczej nigdzie dalej nie pojadą. Nie będą zdrowsi i ani silniejsi. Nie będą mieć nowych osiągnięć zawodowych, artystycznych lub społecznych. Nie dorobią się, nie rozwiną intelektualnie. Mają wprawdzie ogromny zasób przeżyć i doświadczeń życiowych, ale któż chce lub ma czas ich posłuchać? Co z tego, że mają własne mieszkanie, pełną szafę ubrań, szufladę fotografii i kredens pełen naczyń? To wszystko z roku na rok traci swój blask i przestaje cieszyć. Zdobyta niegdyś za ciężkie pieniądze wieża Hi-Fi służy dziś za zbędny mebel, bo brak w niej odtwarzacza CD, a stacje radiowe nadają już w innych częstotliwościach. Ach, na szczęście mają telewizor! Naszym naciąganym zdaniem – to dobry opiekun i towarzysz… Towarzysz? A może raczej zabójca ostatnich resztek ich człowieczeństwa? Starzejące się społeczeństwo – to problem, który dotyczy każdego z nas. Zachęcam, byśmy spojrzeli tej prawdzie w oczy! W Kazaniu na Górze Chrystus Pan powiedział: "A jak chcecie, aby ludzie wam czynili, czyńcie im tak samo i wy" [Łk 6,31]. Czy rozumiecie więc, co mam na myśli mówiąc, że sędziwi ludzie obok nas – to także nasza sprawa? Dosadniej mówiąc, każdy z nas, poprzez stosunek do ludzi sędziwych, rozstrzyga już dziś, jaka będzie nasza własna starość! Naprawdę, nie potrzeba aż tak wiele, by w życie sędziwych i chorych ludzi wnieść nieco radości i światła. Wystarczy okazać im trochę zainteresowania. Odwiedzić. Zagadnąć, czy czegoś im nie potrzeba. Oto prosty sposób na wywiązanie się z tego społecznego obowiązku. Mamy wszakże jeszcze inny bodziec, który każe nam mieć na uwadze starsze osoby. Większość ludzi żyje w duchowym zaślepieniu. Nie są w stanie zobaczyć nic poza doczesnością. Oddawali się jej z pasją, gdy byli młodsi, a teraz z tym większą przykrością wysłuchują jej końcowych akordów. To jest czas i być może ostatnia okazja, by zanieść im światło ewangelii. Nasze hasło: "Jest nadzieja na nowe życie!" ma zastosowanie także w odniesieniu do ludzi sędziwych. Jakie nowe życie? Czy mogą się oni jeszcze czegoś od życia spodziewać? Przecież je już prawie całkiem przeżyli. O, nie! Wiemy, że poza doczesnością istnieje realna rzeczywistość wieczności! Poznaliśmy ją. Nam dane jest znać tajemnice żywota wiecznego! Faktycznie, tak na dobre wszystko zacznie się dopiero z chwilą śmierci fizycznej! Skończy się zrywanie kartek kalendarza. Nastąpi wieczność. Pismo Święte objawia, że można ją spędzać tylko albo w niebie, albo w piekle. Pójść albo na wieczne potępienie, albo do żywota wiecznego. Jest więc dla wszystkich ludzi sędziwych nadzieja na nowe życie! Rzecz w tym, że większość z nich nie zna tej tajemnicy, jak można dostąpić żywota wiecznego. Nie znał jej nawet jeden z ważniejszych przywódców duchowych Izraela. "Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić" [Jn 3,3-7]. Takich – jak powyższa – rozmów wiele przed nami. Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE stwarza możliwość, by – poza naszymi krewnymi i sąsiadami – docierać także do wielu nieznanych nam wcześniej samotnych staruszków. Naszym celem jest to, by w imię Pana Jezusa wspierać ich w podstawowych funkcjach życiowych, ale także, by wnosić w ich życie objawienie Słowa Bożego na temat życia wiecznego. Kto jak kto, ale oni czym prędzej powinni się dowiedzieć, jak można otrzymać dar życia wiecznego! Gdy z każdym dniem śmierć fizyczna coraz bardziej zagląda im w oczy, powinni poznać Pana, który pokonał śmierć i stał się sprawcą zbawienia wiecznego! Kto wie? Może przez naszą posługę Bóg oświeci ich serca i zaświeci im światło ewangelii? Czy to nie piękne: bezinteresownie pomóc sędziwym i niesprawnym już ludziom w codziennym funkcjonowaniu, a do tego wnieść w ich serca radość zbawienia i nadzieję żywota wiecznego? Tej pięknej pracy podjęliśmy się w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE. Pięknej w sensie duchowej, bo nie mamy złudzeń, że będzie to działalność ciężka i często bardzo niewdzięczna. Liczymy się z tym, że nasi wolontariusze będą nieraz posądzeni o niestworzone rzeczy, że ktoś może nawet nazwie nas sektą i postara się, by popsuć nam opinię. Z góry wkalkulowaliśmy to już w duchowe koszty naszej posługi. Robimy to i robić będziemy ze względu na Pana Jezusa, a nie ze względu na ludzi. Dla nas liczy się przede wszystkim to, jak Chrystus Pan nas oceni, a nie to, jak ocenią nas ludzie. Owszem, chcielibyśmy i zawsze będziemy dbać o nasze dobre imię, aby nie przynieść ujmy Jezusowi. Jednak wiemy, że łaskawość opinii publicznej jest płocha. Czasem wystarczy jakaś plotka, jeden nieżyczliwy artykuł w prasie, aby zniknęła na długie lata. Czy są jakieś solidne podstawy biblijne dla prowadzenia tego rodzaju posługi? Oto kilka fragmentów Słowa Bożego na ten temat: Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego [1Mo 2,18]. Przed siwą głową wstaniesz i będziesz szanował osobę starca; tak okażesz swoją bojaźń Bożą; Jam jest Pan [3Mo 19,32]. Nikt nie jest taki, jak Bóg, o Jeszurunie, który jeździ po niebie tobie na pomoc i we wspaniałości swojej nad obłokami [5Mo 33,26]. Niechaj ten będzie dla ciebie krzepicielem duszy i żywicielem w twojej starości, gdyż urodziła go twoja synowa, która cię miłuje i która jest dla ciebie lepsza niż siedmiu synów [Rut 4,15]. ...bo uratowałem ubogiego, gdy wołał o pomoc, sierotę i każdego, kto nie miał opiekuna [Jb 29,12]. Nie odrzucaj mnie w czasie starości, Gdy ustanie siła moja, nie opuszczaj mnie! [Ps 71,9] Oczy moje wznoszę ku górom: Skąd nadejdzie mi pomoc? Pomoc moja jest od Pana, który uczynił niebo i ziemię [Ps 121,1-2]. Pozostanę ten sam aż do waszej starości i aż do lat sędziwych będę was nosił; Ja to uczyniłem i Ja będę nosił, i Ja będę dźwigał i ratował [Iz 46,4]. Jeżeli zaś która wdowa ma dzieci lub wnuki, to niech się one najpierw nauczą żyć zbożnie z własnym domem i oddawać rodzicom, co im się należy; to bowiem podoba się Bogu [1Tm 5,4].
Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat [Jk 1,27]. Czyż tektura takich fragmentów Pisma nie przekonuje jednoznacznie, że Bóg zawsze interesował się tym, by zapewnić człowiekowi odpowiednią pomoc? Czyż wobec tego można pomyśleć, że jest Mu obojętny los żyjących w naszym mieście staruszków? Każdy z nich jest drogi w oczach Bożych, nawet jeśli stał się zgryźliwy, przykry, nieufny i dokuczliwy. Dlatego zajęliśmy się osobami sędziwymi i nadal będziemy się nimi zajmować! W międzyczasie tworzymy "bank" wolontariuszy Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Chcemy wiedzieć, kto jest z nami, kto gotów jest z własnego życia wykroić kilka godzin, aby bezinteresownie z nami na tym polu współpracować. Czekamy także na Ciebie!
|