„I powstawszy z martwych wczesnym rankiem, w pierwszy dzień tygodnia, ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wypędził siedem demonów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy z nim przebywali, a którzy się smucili i płakali. Lecz oni, gdy usłyszeli, że żyje i że się jej ukazał, nie uwierzyli. A potem ukazał się w innej postaci dwom z nich, gdy szli do wsi. Oni też wrócili i opowiedzieli pozostałym, ale i tym nie uwierzyli. Na koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu, i ganił ich niewiarę i zatwardziałość serca, że nie uwierzyli tym, którzy go widzieli z martwych wskrzeszonego.” /Mr 16.9-14/ Świat chrześcijański obchodzi kolejne wielkie święto. WIELKI PORANEK. Wszystko co wiąże się z tym świętem zaczęło się wczesnym rankiem. Mowa o Zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie to dla ludzi miłe wspomnienie. Przeciętny chrześcijanin, obchodząc święta Wielkanocne, myśli zwykle w głębi duszy, że jest to dobre poselstwo dla dewotek i fanatyków. Śmierć jest śmiercią i kropka, wszystko się kończy w tym miejscu, a co potem, kto to wie.
Poza kręgami ewangelikalnymi, więcej w tradycji tego święta jest pogaństwa niż chrześcijaństwa.
Oczywiście gdzieś na marginesie pojawia się wspomnienie o zmartwychwstałym Jezusie, które powinno stanowić główną treść tej tradycji. Liczne jednak wywody na temat odradzającej się uśpionej przyrody, odradzającego się życia po zimowym letargu, o cykliczności procesu umierania i odradzania, utwierdzały mnie, że dla wielu ludzi to jest najważniejsze przesłanie świąt. Ważniejszą od wieści o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i Jego życiu jest tradycja święconki, jajko, wielkanocny baranek i zajączek. To są ważniejsze symbole niż świadectwo pustego grobu, niż fakt, że Jezus zmartwychwstał i żyje. Bohaterowie wydarzeń, które wspominamy, opisani w Ewangeliach, nie myśleli inaczej. Śmierć Jezusa była dla nich końcem pewnej epoki, która trwała zbyt krótko. Zaledwie zdążyli przywyknąć do swego mistrza i zaakceptować Jego szokującą naukę, przestawić się na inne tory myślenia, a już pozostali bez swego duchowego przywódcy.
Uczniowie, niewiasty, zwolennicy Jezusa, doznali szoku widząc Go ukrzyżowanego. To był dla nich autentyczny koniec życia u boku Mistrza. Nie brali tak na serio zapowiedzi Jezusa o rychłej śmierci. Na pewno brali to pod uwagę w odległej przyszłości. Dramat nadszedł znacznie wcześniej, niż tego pragnęli. Mijały pierwsze godziny żałoby, nadszedł trzeci dzień i kolejny wstrząs. Do uczniów zasmuconych, zrozpaczonych i zawiedzionych, przychodzi Maria z wiadomością, WIDZIAŁAM PANA. Biedna kobieta - pomyśleli - smutek i rozpacz doprowadziły ją do jakichś zaburzeń, nie wierzyli jej. Nie, to niemożliwe, aby to, czego pragnęła, jak sądzili, zostało ubrane w rzeczywistość. Ktoś chce zagrać na najbardziej czułej strunie ich uczuć. Przyszli też inni dwaj uczniowie i opowiedzieli o swym niezwykłym spotkaniu, ale im również nie uwierzono. Zamknęli się uczniowie w domu i zastanawiali, co stanie się, jeśli ci, którzy ich zaniepokoili nowymi wiadomościami, poniosą wieść o Jezusie. Wszyscy oni zostaną uznani za ludzi niezrównoważonych.
Bóg nie pozostawił ich z myślami sam na sam - zobaczyli Jezusa zmartwychwstałego. Najbardziej interesującym w tej historii jest zachwyt, z jakim Maria przybiegła do uczniów i powiedziała: WIDZIAŁAM PANA. Duchowi apostołowie, swoim sceptycyzmem i niewiarą wylali na nią wiadro zimnej wody.
Chciałbym zadać sobie i nam pytanie, czy w każdej sytuacji i okolicznościach jesteśmy gotowi z takim zachwytem mówić o Jezusie „widziałem Pana”. Mam świadomość, że na pewno tak nie jest, ale tekst z Ewangelii to zachęta by tak czynić.
Pytanie zasadnicze brzmi: czy w ogóle widziałeś, widziałaś Pana?
Jakie miało to znaczenie i skutki dla Twego życia? Czy zmienił się styl Twojego życia, sposób myślenia, czy było to tylko egzaltowane krótkie wzruszenie? Czy zachwyciłeś(aś) się Jezusem na całe życie? Nic i nikt nie jest w stanie pozbawić Ciebie tego jedynego przeżycia: WIDZIAŁEM PANA. Podobnie zabrzmiało wyznanie w ustach proroka Izajasza – „widziałem Pana”:
„W roku śmierci króla Uzjasza widziałem Pana siedzącego na tronie... I rzekłem: Biada mi! Zginąłem, bo jestem człowiekiem nieczystych warg i mieszkam pośród ludu nieczystych warg, gdyż moje oczy widziały Króla, Pana Zastępów.”
Spotkanie z chwałą Boga postawiło Izajasza w stan oskarżenia - jestem grzesznikiem, zginąłem. Izajasz przeraził się spotkania ze Stwórcą. Grzesznik spotkał świętość, to jego zdaniem nie było zapowiedzią niczego dobrego. TAK! To „nic dobrego” dla grzesznika gdy staje w obliczu świętości. Dlaczego? Bo staje przed koniecznością dokonania wyboru między starym i nowym życiem, bo musi się nawrócić do Boga, skończyć z udawaniem, wyrzec się grzechu, zostawić to co stare - zdeprawowane i „plugawe”, choćby było tylko „małym grzechem” - to przecież boli. W porównaniu z innymi wypadamy całkiem dobrze. Trudno nam coś zarzucić. Często sami siebie usprawiedliwiamy. Mówimy: „przecież nic złego nie zrobiłem” i to wystarczy, jestem dla wszystkich człowiekiem. Gdy stajemy wobec świętości Zmartwychwstałego, czujemy jednak, że to za mało być człowiekiem, jeśli jest się grzesznikiem. Jezus pyta: czy jesteś bliźnim? Nie pozostaje w takiej konfrontacji nic innego jak tylko stać się „nowym stworzeniem”. Izajasz widział Pana i coś się skomplikowało w jego życiu na niekorzyść grzechu - stał się prorokiem Pana. Maria wyrzekła słowa: „Widziałam Pana” i stała się zwiastunką Ewangelii. Coś się skomplikowało w jej życiu na korzyść Jezusa. Apostoł Paweł powie o sobie: „…widziałem Pana i stwierdziłem, że jestem grzesznikiem. Co więcej, pierwszym z grzeszników.”
„Widziałeś Pana” i twoje życie z tego powodu skomplikowało się, masz może kłopoty z rodziną, krewnymi, przyjaciółmi, ale, mimo wszystko, są to dobre kłopoty bo z powodu Chrystusa a nie grzechu. Jakie znaczenie ma dla nas to wielkie święto z zawołaniem – „Pan Zmartwychwstał”? Jest to historia sprzed 1974 lat, uświęcona tradycją, przypomnieniem zmienności tego świata, odradzania się przyrody, czy też odradzania się Twego życia w Zmartwychwstałym?
Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa było centrum życia pierwszego Kościoła a ściślej ludzi, którzy w każdych okolicznościach dzielili się tym poselstwem. Jezus żyje, On zmartwychwstał, to był impuls by wołać WIDZIAŁEM PANA.
Prawie w każdym rozdziale Dziejów Apostolskich znajduję świadectwo o zmartwychwstaniu Jezusa, które składali uczniowie. To jest poselstwo dla współczesnego chrześcijanina. Ludzie mogą zapytać skąd jesteś pewien Zmartwychwstania? Poselstwo o zmartwychwstaniu Jezusa zmieniło mnie. Moc zmartwychwstania stała się skuteczna dla mojego życia, dlatego wiem. WIDZIAŁEM PANA.
|