I przystąpił jeden z uczonych w Piśmie i rzekł do niego: Nauczycielu, pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz. I rzekł mu Jezus: Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma gdzie by głowę skłonił (Mat 8,19-20).
Aż trudno uwierzyć, że Pan panów, Król królów, Stwórca wszechrzeczy jest pozbawiony podstawowych rzeczy, jakie ma każdy człowiek. Za wyjątkiem tych, co zmarnowali swoje życie przez grzech, nałogi lub rozpustę.
Pan Jezus nie ma gdzie skłonić głowy! Ptaszki mają gniazda, lisy swoje nory, a On nie ma nic swojego. Ta wypowiedź musiała zaszokować tych, którzy oferowali mu swoje życie i swoją wierność. Nie wiemy, który z tych rozmówców poszedł mimo wszystko za Jezusem, a który odszedł zawiedziony i rozczarowany. Myślę, że nawet ten, który nie zrezygnował z naśladowania Jezusa musiał przeżyć wielką wewnętrzną burzę.
Nie takich honorów i zaszczytów spodziewał się w związku z pójściem za wielkim i niezwykłym Mistrzem.
Pan Jezus nie wypowiada tych słów pełen żalu, nie jest to skarga na jego sytuację, nie jest to lament zrozpaczonego i zrezygnowanego człowieka. Mówiąc te słowa, nie chce wzbudzić w ludziach współczucia. Jeśli myślimy, że ten fragment ma na celu pokazanie nam wyłącznie ubóstwa Jezusa, to się mylimy.
Dlaczego więc Jezus wypowiada takie słowa? Mówi dlatego, by – jak zawsze – czegoś nas nauczyć. By pokazać, jak należy patrzeć na życie, co należy cenić, a czym pogardzić, czego należy szukać, a co wręcz odrzucić, co jest ważne a co nie ma żadnej wartości. Uczy nas wartości według Bożej, a nie ludzkiej miary.
Pan Jezus, wskazując na swoje ubóstwo, uczy nas wielu ważnych rzeczy.
Po pierwsze, zwraca naszą uwagę na to, że Jego miłość jest tak ogromna, iż nie powstrzymuje jej nawet ubóstwo i niewygody. Jezus godzi się żyć na ziemi nie tylko bez chwały Nieba, bez tronu i aniołów, lecz nawet bez własnego domu, bez swojej rodziny, byle tylko przynieść nam pokój i zbawienie. Rezygnuje nie tylko z pozycji, którą miał u Ojca, lecz w okresie ziemskiego życia rezygnuje nawet z podstawowych potrzeb, by poświęcić się dla grzeszników.
Bo zbawienie jest ludziom tak potrzebne, bo życie w grzechu jest tak okropne, bo tyle cierpień i nieszczęść przechodzą ludzie żyjący z dala od Boga... Jezus to w pełni rozumie i dlatego wybiera takie, a nie inne życie. Ogromna, niezwykła miłość...
A jak traktują ludzie to wielkie zbawienie?
Jak.... piąte koło u wozu, jak coś, co przeszkadza, jak ostatnią potrzebę. Teraz wybierają młodość i jej uroki, fortunę i jej ułudę, sławę i jej profity. Biegają zapracowani wokół tego, co nie ma żadnej wartości, układają, ubarwiają i czynią coraz atrakcyjniejszym swoje życie, zapominając o tym, że jest ono jak para, która się pojawia, ale zaraz znika
.
- Zbawienie? Och, pomyślę o tym później. Tyle spraw mam teraz na głowie. Właśnie rozpoczęłam studia, urządzam dom, podjąłem intratną pracę, rozwijam własny interes itp.
Pan Jezus powiedział kiedyś o człowieku myślącym podobnie - głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to , co przygotowałeś, czyje będzie? ( Łuk 12,20).
Tak, szczególnie nasze czasy charakteryzuje mordercza pogoń za mamoną, wielkością i dobrobytem.
Słowa Jezusa działają jak potężny hamulec na taki styl życia. Popatrz, co u mnie znajdziesz – mówi Jezus – zobacz w jaką rzeczywistość wejdziesz.
Zwróćmy uwagę na to, że Pan Jezus wypowiada słowa o swoim ubóstwie w sytuacji, gdy ludzie otwierają się przed nim i wyrażają pragnienie uczenia się u niego i naśladowania go. Jezus nie rozsiewa ułudy, nie zapewnia bogactwa, powodzenia i luksusów.
Wskazując na siebie, chce powiedzieć, że ta sama droga czeka Jego naśladowców. Już na starcie informuje, że nie będziemy gonić za tym, za czym goni świat. Nie będziemy uczestniczyć w szalonym biegu ludzi za mamoną, popularnością, wielkością i komfortem. Wszak idziemy za Tym, który wyrzekł się tych rzeczy.
Są ważniejsze rzeczy niż wygody i dostatek. Nie tylko dla Niego były ważniejsze – dla nas też powinny być ważniejsze. Nie tylko w erze Jezusa trzeba było tak żyć – taki wybór, jaki dokonał Jezus jest uniwersalny, więc lepszy również dzisiaj.
Jakże wielu ludzi wyrzekłoby się Jezusa dzisiaj, gdyby dotarło do ich serca to, że naśladowanie Nauczyciela nie tylko nie przyniesie spodziewanych profitów w sferze majętności, ale przeciwnie - zamiast lukrowanego życia przyjdzie im niejednokrotnie ponieść stratę, doświadczyć cierpienia, samotności, odrzucenia. (zobacz: 2 Kor 6,4-10)
Póki co, oszukiwani przez fałszywych nauczycieli, modlą się o pomnożenie finansów, mając nadzieję, że jeżeli „zainwestują w sługę Bożego”, zwróci się im wielokroć. Inwestują więc z poświęceniem, ale jedyny skutek to ten, że ich „pasterze” mają się coraz lepiej. Jakże inaczej byłoby w ich życiu, gdyby zamiast do kościoła, gdzie co drugi tydzień „głosi się” o pieniądzach i błogosławi portfele - trafili do Jezusa Chrystusa.
Usłyszeliby słowo prawdy.
Jakże błogosławione jest usłyszeć słowa od Jezusa! Bez względu na to, jakie będą, gdyż zawsze są to Słowa żywota wiecznego! Alleluja! Nakłoń ucha na słowa Jezusa – lepsze kilka słów wypowiedzianych przez Niego, niż kilkanaście kazań kaznodziei – populistów.
Ci, którzy usłyszą i pójdą za Jezusem, raczej nie dorobią się majątków ziemskich (chociaż wyjątki się zdarzają), ale otrzymają to o czym świat nie może nawet marzyć: miłość Bożą, radość Ducha i pokój, którego nic nie zabierze!
Po drugie - w imię tego, że Jezus wyrzekł się wszystkiego dla nas – może teraz zażądać od nas … wszystkiego. Może spotkać nas ubóstwo, niedosyt, słabość, nagość, miecz. Mogą rozwiać się nasze oczekiwania, plany i obrane cele. Może nas poprowadzić przez pustynię, przez wielkie wody, przez cierpienie. Ponieważ sam oddał wszystko, nawet swoje życie – może zażądać od nas wszystkiego, nawet życia.
I tak się dzieje, chociaż niechętnie o tym myślimy. Jakże wielu chrześcijan dzisiaj, w dobie XXI wieku, przechodzi okrutne prześladowania, ile dzieci ma rozdarte serce, bo zabito ich ojca lub mamę, ilu sług Bożych spotyka męczeńska śmierć. Wydaje się, jakby Pan Bóg tego nie widział i nie reaguje.
Jednak prawda jest taka, że nikt nie jest tak zespolony z cierpiącymi i prześladowanymi, jak Jezus.
Kiedy Saul, dysząc groźbą i chęcią wymordowania chrześcijan zbliżał się do Damaszku, Jezus stanął na jego drodze. Niezwykłe są słowa, które wypowiedział Jezus: dlaczego mnie prześladujesz? - Kto jesteś, Panie? - pyta Saul. I słyszy: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. (Dz. Ap 9,4-5).
Jezus tak bardzo utożsamia się ze swoim ludem, że pyta: dlaczego mnie (nie moich dzieci) prześladujesz?
O tym, jak bardzo dotyka Boga cierpienie Jego ludu, świadczą słowa: kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka ( Zach. 2,12).
Słowa Jezusa o wyrzeczeniu się przez niego dóbr ziemskich często odstraszają ewentualnych naśladowców. Wielka szkoda, że ich oczy nie sięgają dalej – poza 60 czy 70 lat ziemskiego życia. Wydaje im się, że pójście za Jezusem to zbyt wielkie wyrzeczenie. Chcą nazywać się chrześcijanami, ale gonią za mamoną, dorabiają się kosztem zdrowia, rodziny, zboru. Chcą mieć życie wieczne – nie tracąc nic z tego, co oferuje świat. Popadają przez to we wszystkie nieszczęścia, jakie przeżywają ludzie nie znający Boga: stresy, depresje, nieszczęśliwe małżeństwa, brak radości i nadziei.
A przecież Jezus nie powołuje nas do życia żebraczego, w slumsach, wśród nieszczęśników tego świata. On troszczy się o każdy dzień, o każdą potrzebę, chroni nas i zaopatruje we wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności.
Daje swoją - sprawiedliwą i mądrą miarą - a nie pełną zachłanności i nigdy nienasyconą miarą tego świata. Napisane jest, że Bóg zaspokoi wszelką naszą potrzebę. Wielu odczytuje to tak, że Bóg zaspokoi nie tyle ich potrzeby, ale wręcz żądze. Żyjemy w świecie, gdzie mieć fortunę - to cnota, a być ubogim – to grzech!
W tą stronę stacza się świat i smutne jest to, że coraz więcej wierzących nie ma siły by wyrwać się z tego zgubnego nurtu, który pcha na coraz groźniejsze skały i urwiska. Bóg już dawno postawił na tej drodze stanowczy znak STOP, mówiąc, że korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy.
W Słowie Bożym znajdujemy niezwykłą prawdę: Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali (2Kor 8, 9).
A więc to łaska! Łaską jest, jeśli człowiek w ubóstwie Chrystusa znajdzie swoje bogactwo. Nie w bankach, w intratnym stanowisku, w zagranicznym angażu, lecz w ubóstwie Chrystusowym. Łaską jest, jeśli zrozumiemy, że Jego ubóstwo nie przynosi nam biedy, lecz przeciwnie – ubogaca nas! Jezus stał się ubogim ze względu na nas. Chwała Jezusowi za jego miłość!
Chociaż nie mieszka w pałacu – to jednak jest Królem królów! Chociaż nie ma własnego domu na ziemi – to zaprasza nas do Wiecznego Domu. Chociaż możesz zobaczyć Jego ubóstwo tu na ziemi, to nie masz najmniejszego pojęcia o piękności, dostojeństwie i chwale, którą ma w Niebie.
Tak, Jezus zaprasza nas do siebie. I nie jest to zaproszenie ubogiego Nauczyciela.
Będzie to dla ciebie wielką łaską, jeśli zobaczysz w Nim nie tyle pozbawionego domu i ziemskich dostatków Mistrza, lecz pełnego chwały i mocy Króla, któremu Bóg oddał wszelką moc na Niebie i na ziemi! Alleluja!
Wtedy pójdziesz za Nim bez wahania - szczęśliwy, spełniony i pełen z radości.
Będziesz już tu na ziemi cieszył się bogactwem, o którym świat nie ma pojęcia, a na koniec twojej pielgrzymki usłyszysz: wejdź do radości Pana swego! Alleluja!
DPŻ nr 6/2010
|