Akcja animacji rozgrywa się w Nowym Jorku w bliżej niekreślonych (i patrząc na stroje bohaterów, trudnych do zdefiniowania) czasach. Szare, ponure miasto jest zamieszkane przez ludzi pozbawionych głów błądzących po ulicach po omacku. Ślepota mieszkańców jest przyczyną licznych tragedii, a jedyną osobą, która zdaje sobie sprawę z rozgrywających się dookoła dantejskich scen jest młody Chłopak, który posiadając głowę i oczy jako jedyny z całego społeczeństwa jest w stanie to dostrzec. Samotny i wyizolowany z dystansem obserwuje rozgrywające się na jego oczach dramaty.
Pewnego dnia w skutek splotu okoliczność główny bohater wpada na ulicy na bezgłową Nieznajomą. Uścisk delikatnej dłoni, czułe pogłaskanie po ramieniu powoduje, iż następnego dnia Chłopak sam kieruje swoje kroki w stronę Dziewczyny, która znów czule głaszcze go po ręce i ściska z radością jego dłoń. Zmieszał się dopiero wtedy, kiedy nie dostrzegła kwiatów, które przyniósł jej przy następnym spotkaniu. Jednak waha się tylko przez moment, a następnie wkłada bukiet w jej ręce i za chwilę jest już w radosnym uścisku Dziewczyny. Bierze ją pod rękę i prowadzi do najbliższej ławki. Siedzą razem, a ona głaszcze go delikatnie po ramieniu i nagle podnosząc rękę na wysokość jego głowy ze zdumieniem odkrywa, że jej luby ma twarz. Gwałtownym ruchem podrywa się z ławki, wyrzuca kwiaty i ucieka. Chłopak patrzy za nią ze smutkiem w oczach, następnie kieruje swoje kroki do mieszkanka, w którym długo nad czymś pracuje. Nazajurz, wychodzi taki sam jak inni i po omacku szuka Dziewczyny. Kiedy tylko dotyka jej dłoni, ona od razu podnosi ręce na wysokość jego głowy a stwierdziwszy jej brak, pada mu w ramiona. Odchodzą trzymając się pod rękę… Odchodzą błądząc, potykając się i upadając – oboje ślepi na otaczającą ich rzeczywistość. Na ekranie pojawia się napis „koniec”, a ja marzę, aby jak najszybciej opuścić salę, zostać choć na moment sama, by na spokojnie wszystko przemyśleć.Apostoł Paweł niejednokrotnie apelował do chrześcijan, aby się przemienili przez odnowienie umysłu swojego, aby umieli rozróżnić co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe (Rzym 12:2). Chrześcijaństwo to przemieniony umysł dostrzegający i poznający Bożą rzeczywistość objawioną w Chrystusie. Dopiero, kiedy człowiek przez jej pryzmat zacznie patrzeć na otaczający go świat, jest w stanie rozumieć własne życie i żyć według Bożej woli, w sposób dobry, miły i doskonały. Jedną z najważniejszych prawd, jakie powinniśmy dostrzec i która powinna kształtować nasze myślenie jest ta, iż zostaliśmy stworzeni, aby oddawać Bogu chwałę. Jednak często zamiast żyć życiem skoncentrowanym na Chrystusie, odwracamy od Niego wzrok zamieniając pytanie „Co przyniesie Bogu chwałę?” na egocentryczne: „Co uczyni mnie szczęśliwym?”. Niczym Chłopak z animacji kuszony pieszczotami, idąc na kolejne kompromisy stawiamy kroki w kierunku podwójnej ślepoty.
Duchowa ślepota
Pan Jezus chodząc jeszcze po ziemi mówił: Ja jestem drogą i prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie (Jan 14:6) oraz światłem ciała jest oko. Jeśli tedy oko twoje jest zdrowe, całe ciało twoje jasne będzie. A jeśliby oko twoje było chore, całe ciało twoje będzie ciemne. (Mat 6:22-23) Kiedyś usłyszałam trafną interpretację powyższych słów, która zapisane w mojej Biblii przypomina mi o ważnych prawdach: „Duchowe ubóstwo jest zawsze spowodowane duchową ślepotą. Obraz, w który się wpatrujemy, kształtuje naszą duchowość. To, na co patrzą nasze oczy, decyduje o tym, kim jesteśmy.” Poznając Chrystusa możemy zrozumieć Bożą rzeczywistość, możemy spojrzeć na otaczający nas świat z zupełnie innej perspektywy – z perspektywy nieba. Coraz bardziej poznając Chrystusa i trwając w bliskiej z Nim relacji, stajemy się do Niego podobni, On sam przemienia nas na swoje podobieństwo, a Jego charakter zaczyn się przejawiać w naszym życiu. Wtedy zmienia się nasz sposób myślenia, nasze priorytety, dążenia… Nie jest to jakiś jednorazowy akt, lecz całe życie, w którego centrum jest On. Wpatrywać się w Chrystusa możemy tylko wtedy, kiedy On będzie zajmował centralne miejsce w naszym życiu, kiedy stanie się naszym skarbem, gdyż gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje (Mat 6:21).
Nie odcinaj swojej głowy
Duchowa ślepota zawsze prowadzi do kalectwa – do miejsca w którym sami pozbawiamy się głowy upodobniając się do otaczającego nas bezgłowego społeczeństwa. Odwracając wzrok od Chrystusa, stawiając cokolwiek innego w centrum, zatracamy trzeźwość myślenia i ostrość postrzegania rzeczywistości. Stąd tylko krok do tego, abyśmy dali się porwać fali modnych i popularnych zapatrywań na życie. Abyśmy dali się omamić promowanej wszem i wobec ideologii łatwego, przyjemnego, lecz płytkiego życia – życia skoncentrowanego na sobie, na zaspokajaniu własnych zachcianek i pogoni za przyjemnościami. Życia, w którym stajemy się kapłanami kultu własnego JA; w którym wysiłek jest przedmiotem kpiny i pogardy a pójście na łatwiznę – chlubą. Życia wyśmiewającego mozolne zdobywanie wiedzy, dociekanie prawdy oraz poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytania, żądającego natomiast podanych na tacy łatwych, prosty i szybkich rozwiązań. Wreszcie życia, w którym człowiek ma tańczyć do melodii granej przez popkulturę oraz patrzeć na rzeczywistość przez zniekształcające i spłycające obraz okulary massmediów… Życia, w którym człowiek ma być zupełnie ślepy na faktyczny stan rzeczywistości…
Wierzę więc myślę
Kiedyś pewien doktor językoznawstwa podczas swojego wykładu podzielił się ciekawym spostrzeżeniem na temat współczesnego świata. Według niego ludzkość osiągnęła już szczyt – dziś z powrotem stacza się w dół. Owym wierzchołkiem było wynalezienie i udoskonalanie pisma. Ludzkość ceniąca mądrość i wiedzę wynalazła narzędzia, by je uwieczniać oraz przekazywać następnym pokoleniom spragnionym ich zgłębiania. Dziś słowo pisane jest powszechnie dostępne, lecz coraz rzadziej docenia się jego wartość. Sytuacja odwraca się: niegdyś hieroglify, piktogramy czy ideogramy były uważane za formy niższe, z których dopiero wyewoluowało pismo, dzisiaj ludzkość jakby wracała do punktu wyjścia – obraz wypiera słowo pisane
Żyjemy w czasach, w których samodzielne, krytyczne myślenie nie jest modne. Masz myśleć, mówić, pisać (zarówno w formie, jak i w treści) jak inni. Wszelkie odstępstwa od tej zasady spotykają się z kpiną lub oskarżeniami o pychę i wywyższanie się. Zapomina się o tym, iż człowiek myśli słowami, a wszelkie zubożenie pojęć i słów je reprezentujących prowadzi do spłycenia myślenia. Zamiast uczyć się nowych pojęć niczym narzędzi pomocnych w postrzeganiu i interpretowaniu rzeczywistości, kierując się podszeptami popkultury domagamy się uproszczeń oburzając się na wszelki wysiłek intelektualny. Zapominamy tylko o tym, że kierując się wyznacznikami powszechnych ideologii, w pewnym momencie staniemy się ślepi na Bożą rzeczywistość… Przyzwyczajeni do obrazu, nie będziemy potrafili czytać ze zrozumieniem tekstu Biblii i zaczniemy stawać się duchowo martwi. Przestaniemy patrzeć na życie z perspektywy nieba i nie będziemy w stanie dostrzec Bożego planu w historii świata, a przyjmując powszechne wzorce – zamiast zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości (1 Tym 1-2) – dołączymy do grona pieniaczy, ekspertów od wszystkiego z monopolem na słuszność, kłócących się o własne racje, narzekających, wszystko wyśmiewających, kpiących z władz… Nie przypomina to biblijnego obrazu dzieci Bożych…
Wy jesteście solą ziemi; jeśli sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana. Mat 5:13-14
Nie upodobniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe. Rzym 12:2
Wierzę, więc myślę.