Wystarczy poprosić Drukuj Email
Autor: Edwin i Lilian Harvey   
wtorek, 18 września 2012 00:00

„Nie macie, bo nie prosicie.” (Jakuba 4:2)

„Proście, a będzie wam dane.” (Mateusz 7:7)

„Moc należy do Boga”, ale wszystko, co należy do Boga możemy mieć, prosząc o to. Bóg wyciąga swoje pełne ręce i mówi: „Proście, a będzie wam dane... Jeśli tedy wy, będąc złymi potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie da dobre rzeczy tym, którzy Go proszą?” (Mat. 7:7, 11).

Ubóstwo i bezsilność przeciętnego chrześcijanina znajdują swoje wytłumaczenie w słowach apostoła Jakuba: „Nie macie, bo nie prosicie” (Jakuba 4:2). Wielu chrześcijan zadaje takie pytanie: „Dlaczego tak jest, że robię takie marne postępy w moim życiu chrześcijańskim?” Bóg odpowiada: „Zaniedbanie modlitwy. Nie masz, bo nie prosisz.” Wielu zniechęconych kaznodziejów pyta się: „Dlaczego w mojej służbie jest tak mało owocu?” Bóg znowu odpowiada: „Zaniedbanie modlitwy. Nie masz, bo nie prosisz.” Wielu kaznodziejów i laików zadaje pytanie: „Dlaczego w moim życiu i służbie jest tak mało mocy?” Bóg znowu odpowiada: „Zaniedbanie modlitwy. Nie macie, bo nie prosicie.”

Bóg zabezpieczył dla każdego swojego dziecka życie w mocy i działanie w mocy. Postawił do naszej dyspozycji swoją nieskończoną moc i ogłasza ciągle na nowo na wiele różnych sposobów w swoim Słowie: „Proście, a otrzymacie.”

Jak mało czasu przeciętny wierzący spędza w modlitwie! Jesteśmy zbyt zajęci, aby się modlić i dlatego jesteśmy zbyt zajęci, aby mieć moc. Bardzo dużo robimy, ale niewiele osiągamy; wiele nabożeństw, ale mało nawróceń; wiele udogodnień, ale niewiele rezultatów. Brakuje mocy Bożej w naszym życiu i pracy. Nie mamy, bo nie prosimy. Wielu uznających się za chrześcijan nie wierzy w moc modlitwy. Niektórzy pogardliwie przeciwstawiają tych, którzy robią do tych, którzy się modlą, zapominając o tym, że w historii Kościoła ci, którzy czegoś dokonali, byli ludźmi modlitwy i że wszyscy, którzy tworzyli chwalebną część historii Kościoła, byli bez wyjątku ludźmi modlitwy. Torrey

Byłem w tym wielkim starym kościele w Nowej Anglii, gdzie Janathan Edwards wygłosił swoje wielkie kazanie: „Grzesznicy w rękach rozgniewanego Boga.” Swoje notatki trzymał tak blisko twarzy, że nie widzieli jego oblicza. Ale kiedy zwiastował, ludzie w zatłoczonym kościele byli do głębi poruszeni. Pewien mężczyzna wyskoczył na równe nogi, pobiegł do przodu i wołał: „Bracie Edwards, zmiłuj się nade mną!” Inni trzymali się o oparcie ławek, żeby się nie zsunąć na wieczne potępienie. Widziałem stare filary, które obejmowali, kiedy myśleli, że nadszedł dla nich dzień sądu. Moc tego kazania jest nadal odczuwana w Stanach Zjednoczonych. Ale jest za tym trochę historii. Edwards przez trzy dni nic nie jadł, prze trzy noce nie zmrużył oka. Ciągle powtarzał Bogu: „Daj mi Nową Anglię! Daj mi Nową Anglię!” Kiedy powstał z kolan i poszedł prosto za kazalnicę, to mówią, że wyglądał tak, jakby patrzył prosto w Boże oblicze. Mówią, że przekonanie o grzechu ogarnęło obecnych jeszcze zanim otworzył usta. J. Wilbur Chapman

Prawidłowe zmierzanie do wolności dzieci Bożych wymaga ustawicznego działania wiary - prostej wiary w proste obietnice. Poprzez prostą wiarę w proste obietnice nie mam na myśli samego zgodzenia się, że Bóg jest wierny i że taka obietnica zawarta w Bożej Księdze może się wypełnić we mnie, ale raczej odważne, serdeczne, trwałe trzymanie się moją duszą, ciałem i duchem prawdy tej obietnicy i właściwe działanie! John Fletcher