Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Naturalną cechą człowieka jest samowola i nieposłuszeństwo. Zainfekowany duchem tego świata buntuje się przeciwko Bogu i kieruje się uporem własnego serca. Nawet gdy czasem zechce mu się zrobić coś po Bożemu, to i tak zaraz potem powraca na własne ścieżki. Biblia uczy, że człowiek żyje albo według ciała, albo według Ducha. Ci, którzy żyją według ciała, kierują się tym, co cielesne, ci zaś, którzy żyją według Ducha - tym, co duchowe [Rz 8,5]. I nie jest tak, że człowiek żyjący według ciała może myśleć i działać w sposób duchowy. Słowo Boże objawia, że cielesny człowiek jest wręcz niezdolny do tego. Nie potrafi podporządkować się Bogu. Cielesne dążenia są przeciwne Bogu. Nie poddają się one prawu Boga, nawet nie są w stanie [Rz 8,7].
Kompozytorka hymnów, Fanny Crosby, dała nam ponad 8000 pieśni gospel i hymnów. Chociaż jako sześciotygodniowe niemowlę na skutek choroby straciła wzrok, nigdy nie stała się zgorzkniała .
Pewnego razu kaznodzieja współczująco zauważył:
- Myślę, że to wielka szkoda, że Mistrz nie dał Ci wzroku, a obsypał Cię tyloma innymi darami.
Fanny odpowiedziała szybko: - Czy wiesz, że gdybym przy urodzeniu mogła poprosić o jedno życzenie, to brzmiałoby ono: Chciałabym urodzić się niewidoma!
- Dlaczego? - spytał zaskoczony duchowny.
- Ponieważ kiedy pójdę do nieba, pierwszą twarzą, która uraduje moje oczy, będzie twarz mojego Zbawiciela!
Tylko nieliczni podzielają mój zachwyt nad jednością chrześcijan, wyrażony w poprzednim wpisie zatytułowanym " Znormalizowani"? Przecież chrześcijaństwo jest polem pooranym głębokimi i bolesnymi bruzdami podziałów. Gdziekolwiek by nie zaczęło się coś dobrego, wszędzie po pewnym czasie pojawia się jakiś rozdźwięk, nieporozumienie i następuje rozejście. Ta sama Biblia, a jakże różne do niej podejście. Wszyscy nazywają się chrześcijanami, a wciąż oddzielają się od siebie i zakładają odrębne wspólnoty. Jedna religia zwana chrześcijaństwem, a mamy już na świecie tysiące jej denominacji. Czy można więc zachwycać się jednością wiary i poglądów chrześcijan? Czy przypadkiem nie patrzę na świat przez jakieś różowe okulary?
Po podpisaniu przez prezydenta Warszawy Deklaracji LGBT+, we wszystkich mediach rozpoczęła się burzliwa dyskusja na temat tej Deklaracji i ruchu LGBT. Dziwi mnie to, że są pastorzy, którzy nie potrafią zauważyć, że aktywiści LGBT dążą do narzucenia społeczeństwu postaw, które są w jawnym buncie wobec Boga i porządku społecznego i moralnego, który ustanowił.
W dzisiejszym świecie lobby dotyczące tolerancji i homoseksualizmu jest bardzo przejmujące. Aktywiści bardzo mocno wpłynęli na zmianę sposobu myślenia społeczeństwa poprzez media, edukację i politykę. Patrząc na wiele wypowiedzi i komentarzy chrześcijan w odniesieniu do LGBT+ widzę, że zmieniły także sposób myślenia wielu wierzących i Kościołów.
Kiedy dwadzieścia, trzydzieści lat temu poruszylibyśmy ten problem w kręgach chrześcijańskich, myślę, że wówczas panowałaby większa zgodność co do kwestii moralności, tolerancji i homoseksualizmu. Jestem przekonany, że ówczesne Kościoły wypowiedziałby się jednoznacznie, że homoseksualizm jest grzechem, a każda ingerencja tych środowisk w dziedzinę edukacji naszych dzieci wywołałaby stanowczy sprzeciw.
postanowiłem skierować do Ciebie tych kilka słów, gdyż najwyraźniej zaszło jakieś fatalne nieporozumienie. Otóż po medialnym rozpowszechnieniu warszawskiej Deklaracji LGBT+ oraz Standardów edukacji seksualnej w Europie Światowej Organizacji Zdrowia, pewna część moich wierzących znajomych zwerbalizowała negatywny stosunek wobec Deklaracji, a Ty – ku mojemu zdziwieniu – wyraziłeś wobec nich gorący sprzeciw. Oburzyłeś się na “oburzonych” i mocno skrytykowałeś “krytykujących”. Najłatwiej byłoby mi rzec, że prawda leży gdzieś pośrodku, ale tak to już czasami jest, że najzwyczajniej w świecie tam jej akurat nie ma.
Przy każdej możliwej okazji tworzysz narrację, w myśl której chrześcijanie polemizujący otwarcie z Deklaracją LGBT+, do których sam się poniekąd zaliczam, wchodzą w idealnie dopasowane buty faryzeuszy. Twierdzisz, że działamy w poczuciu moralnej wyższości, znajdując diabelską wręcz satysfakcję w roztrząsaniu cudzych słabości. W uzasadnieniu przesłałeś mi publiczne oświadczenie jednego z pastorów, który podkreślił, że “najbardziej boli nas cudzy grzech i najłatwiej przychodzi nam oburzać się na winy innych”, a przecież “legalista to ktoś, kto jest oburzony, że grzeszysz inaczej niż on”. Nie pamiętam już ile razy dowodziłeś, że płynące ze środowisk chrześcijańskich “oburzenie” na Deklarację LGBT+ jest dowodem zarówno fiksacji na punkcie seksualności, jak i ślepoty na dziesiątki mniej spektakularnych grzechów obecnych w naszych własnych szeregach.
Dla wielu Bóg jest Kimś, kogo praktycznie nie ma. Kimś bardzo odległym, surowym sędzią czyhającym na nasze potknięcia, by nas ukarać lub Kimś, kto istnieje gdzieś we wszechświecie, ale nie ma wpływu na nasze życie. Dla mnie też kiedyś takim był. Jego Słowo otwarło jednak moje oczy w nowy sposób. Zobaczyłam Boga, któremu bardzo na mnie zależy. Zobaczyłam Boga, pod którego skrzydłami mogę się schronić w trudnym czasie. Boga, którego mogę pytać o zdanie i o to, jakie decyzje mam podjąć - abstrakcja? Już nie.