Parę dni temu ktoś wrzucił do sieci rysunek (na załączonym zdjęciu), który - po chwili zastanowienia się - wcale nie jest aż tak zabawny, na jaki wygląda. Obrazuje on rosnącą w świecie modę na tatuaże. O ile dawnymi czasy tatuowanie się było raczej domeną przestępców, to dzisiaj stało się w świecie zjawiskiem absolutnie powszechnym. Mało tego, tatuaż zaczyna być rzeczą normalną również w kręgach ewangelicznego chrześcijaństwa.
Abstrahując od efektów estetycznych i zdrowotnych tatuażu, z którymi osoba wytatuowana żyje już do śmierci, najbardziej zdumiewa mnie coraz większa ignorancja chrześcijan i ich nieposłuszeństwo Bogu. Przecież Biblia naucza całkiem jednoznacznie:
Nie będziecie robili sobie nacięć z żałoby po zmarłych ani nie będziecie tatuowali swoich ciał - Ja jestem PAN [3Mo 19,28 wg Biblii Ewangelicznej].
Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan! [w Biblii Tysiąclecia]. Cóż jaśniej można powiedzieć lub napisać na ten temat?