Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Nie blakniemy od razu, to powolny proces. Po jakimś czasie biel zaczyna tak bardzo zlewać z się z czernią, że przestają nas szokować szarości.
„Uważajcie małe oczka, na co patrzycie, uważajcie małe uszka, czego słuchacie, uważajcie małe stópki, dokąd biegniecie, bo Ojciec w Niebie patrzy na Was z miłością i troską” – to z dziecięcej piosenki zrodził się pomysł na utwór Casting Crowns.
Piosenka „Slow Fade” zaczyna się małżeńską awanturą: żona ma pretensje i krzyczy, bo w życiu mężczyzny pojawiła się inna kobieta, a z domu wyjeżdżał przecież tylko w interesach. Zdjęcie rodzinne na podłodze przykryte okruchami szkła; brutalnie wybudzona ze snu dziewczynka nie wie, co się dzieje...
Jakiś czas temu zadzwonił do mnie przyjaciel z pytaniem: Jak to jest, że gdy zaglądam w Internecie do niektórych społeczności chrześcijańskich, to widzę samych młodych, radosnych, pięknych i przystojnych chrześcijan z sukcesem wypisanym na twarzy - a u mnie w zborze tak wielu ludzi z nadwagą, przygarbionych, nieforemnych, o twarzach naznaczonych cierpieniem i ciężarem codziennych obowiązków? Czy z nami coś jest nie tak?
A może to świat ogarnięty kultem sukcesu i wyglądu – na tyle już utorował sobie drogę do serc chrześcijan – że i zbór staje się miejscem tylko dla ładnych, zdrowych i młodych? Przecież na świecie jest całkiem sporo ludzi zwyczajnych i przeciętnych, którzy gdy spojrzą przez swoje okno – to nie mają widoku całej zatoki, a jedynie szary mur sąsiedniego budynku. Wmawianie im i to – o zgrozo - w imię Chrystusa, że są cudowni, wspaniali, wyjątkowi, piękni, przeznaczeni do sukcesu – itp. – to zwykłe zakłamywanie rzeczywistości.
Do kogo adresowane jest to rozważanie? Do tych, którzy nie nadążają za świeckimi standardami dobrego wyglądu i piękna. Do wszystkich, którzy po ludzku mają marne widoki na sukces, wielką miłość, egzotyczne podróże czy chociażby lepsze zdrowie.
Błogosławieni jesteśmy, gdy wiarę w Jezusa Chrystusa i służbę Bogu dzielą z nami nasi najbliżsi. Szczęśliwy taki mąż i ojciec, głowa rodziny, gdy powtarzając za Jozuem, że "ja i mój dom będziemy służyli Panu" [Joz 24,15] ma żonę i dzieci w gronie najbliższych współpracowników. Nie każdemu udaje się takie postanowienia zrealizować. Jedną z poważniejszych przykrości, jakie mogą nam się zdarzyć na drodze wiary, jest odejście naszych najbliższych od Boga. Nie mniejszym bólem jest porzucenie przez nich zdrowej nauki Chrystusowej i zwrócenie się ku baśniom [2Tm 4,3-4].
Nie wymyślam problemu. Przydarzyło się to kapłanowi Heliemu [1Sm 2,12], prorokowi Samuelowi [1Sm 8,3] a nawet królowi Dawidowi [1Krl 1; 2Sm 15]. Ich synowie nie tylko nie poszli w ślady ojców, ale narobili im sporo wstydu i problemów. Zdarza się tak i dzisiaj w rodzinach niektórych pastorów, kaznodziejów i przywódców kościelnych. W miarę jak ich dzieci dorastają, przestają służyć Bogu i zaczynają prowadzić świeckie życie. Zdarza się również, że przyjmują poglądy sprzeczne z nauką głoszoną przez ich ojców. Jak to możliwe?
"A to mówię, aby was nikt nie zwodził rzekomo słusznymi wywodami. Bo chociaż ciałem jestem nieobecny, to jednak duchem jestem z wami i raduję się, że jest u was ład i że wiara wasza w Chrystusa jest utwierdzona. Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie" (Kol 2,4-8).
Fałszywa nauka, którą zajmiemy się w tym artykule bywa różnie określana. Zależnie od miejsca, odmiany i akcentowania poszczególnych poglądów można się spotkać m.in. z następującymi nazwami: "ruch wiary", "ruch rhema", "doktryna dobrobytu", "teologia sukcesu", "teologia pozytywnego wyznawania" itd. Dlaczego na ten temat?
Jestem kobietą po osiemdziesiątce. Zdecydowałam się na świadectwo mojego życia ze względu na ostatnie cudowne dwa lata.
Od dzieciństwa towarzyszył mi strach: o moje życie, moją rodzinę, moje dzieci, moją wieczność. Rodzice poskramiali impulsywność małej dziewczynki, pokazując palcem na wiszące święte obrazy na ścianach. Mówili: „Zosiu, bądź grzeczna! Bozia patrzy i będzie karać niegrzeczne dzieci!” Myślę, że tę lekcję wzięli od moich dziadków. Bałam się „Bozi”, choć w cerkwi mogłam usłyszeć dobre wiadomości o Panu Jezusie, a szczególnie to, że nie jest srogim, gniewnym i pozwala, aby dzieci do Niego przychodziły. Kiedy pragnęłam mieć lalkę, wołałam: „Panie Jezu, Ty wiesz, że ja tak bardzo chcę tę lalkę” i... otrzymałam taką jak chciałam. Kiedy w domu była bieda i nie było chleba, rodzice narzekali, a ja, wierząc, prosiłam Jezusa o pomoc i... w dziwnych okolicznościach pojawiał się chleb.
Ludzie wierzący mogą być pewni, że Bóg w nich mieszka i ich naucza. W liście do Koryntian Paweł napisał: „A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył (1 Kor 2, 12).
Praca Ducha Świętego w nas nie oznacza jednak, że jesteśmy zwolnieni z obowiązku czytania i rozważania Biblii. Gdyby tak było, Bogu nie zależałoby na zachowaniu Jego księgi. Ochraniał ją jednak przez wieki po to, by Duch Święty mógł użyć czegoś obiektywnego, historycznego i faktycznego w nauczaniu swego ludu. Bóg dał swym naśladowcom Ducha Świętego nie po to, by studiowanie Biblii stało się niepotrzebne, ale by nabrało znaczenia.
Kiedy czytelnicy zrozumieją okoliczności, w jakich Duch Święty natchnął oryginalne pisma, będzie to punkt wyjścia, do zrozumienia, jak Duch Święty chce prawdy te zastosować obecnie w ich życiu. Biblia ma w sobie żywą moc i dopiero, gdy to sobie uświadomimy, jej treść zacznie do nas przemawiać. Jeśli pragniemy, by czytanie Biblii przyniosło nam pożytek, mamy pewną odpowiedzialność: musimy pracować nad zrozumieniem tego, co czytamy - jeśli poprosimy o Bożą pomoc, możemy być pewni, że ją otrzymamy.
By pomóc wierzącym zrozumieć Swoje Słowo, Bóg wyznaczył nauczycieli, ludzi, których do tej pracy wyposażył. Mogą oni nauczać słowem mówionym lub pisanym, tak, jak robili to nauczyciele w czasach Nowego Testamentu. Jednak wierzący powinni badać wszystko, czego słuchają i co czytają, a żeby robić to prawidłowo, muszą wiedzieć, jak rozumieć Biblię.
Rodziny, w których był wierzący mąż i niewierząca żona, świadczyły o tym, że w Koryncie po uwierzeniu głowy domu nie dokonywano chrztu całych domów, czyli wszystkich domowników, jak chcą tego dzisiejsi zwolennicy tego zwyczaju.
Pragnąc zapobiec rozwodom małżeństw mieszanych, Paweł tak pisze do Koryntian: Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę (wierzącą) i żona poganka uświęcona jest przez wierzącego męża; inaczej dzieci wasze byłyby nieczyste, a tak są święte. Tekst ani bezpośrednio czy nawet pośrednio nie odnosi się do chrztu i można byłoby dyskutować, czy w tym kontekście należy go poruszać. Czynimy to jednak ze względu na to, że jest to tekst dosyć trudny, a poza tym zwolennicy chrztu niemowląt, zarówno katolicy jak i ewangelicy, uważają go za odpowiedni do uzasadnienia swojego sposobu tej praktyki. Świętość dzieci urodzonych w chrześcijańskiej lub półchrześcijańskiej rodzinie stanowi dla nich podstawę do udzielania im chrztu już w niemowlęctwie.
Rozbitek, który jako jedyny ocalał z katastrofy morskiej, został wyrzucony przez fale na brzeg bezludnej wyspy. Modlił się do Boga, żeby go ocalił i codziennie lustrował horyzont, ale pomoc nie nadchodziła.
Wyczerpany, zdołał zbudować prowizoryczny szałas i przeniósł tam swój skromny dobytek. Któregoś dnia wracając z polowania zobaczył, że jego szałas się pali, a czarne kłęby dymu unoszą się wysoko do nieba. Nic gorszego nie mogło mu się przydarzyć. Jego zbolałe serce pogrążyło się w rozpaczy.
Jednak rankiem następnego dnia do wyspy podpłynął statek i zabrał rozbitka na pokład :
- Skąd wiedzieliście, gdzie mnie szukać? - pytał załogę. - Spostrzegliśmy sygnał dymny - padła odpowiedź.
Choć teraz możemy sobie tego nie uświadamiać, nasze obecne kłopoty mogą nam w przyszłości przynieść pomyślność.
Prowadzący w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE w Gdańsku sobotnie poranne modlitwy mężczyzn, Marcin, poruszył dziś kwestię nieprzetłumaczonego w Biblii słowa "Abba", adresowanego do Boga Ojca. Coraz częściej słyszymy jak tu i ówdzie ludzie pozwalają sobie na czułe spolszczanie tego zwrotu, mówiąc do Boga - "Tato" albo "Tatusiu". Wywiązała się dyskusja.
Każdy człowiek ma charakter, lecz nie każdy charakter jest dobry. Nikt nie rodzi się z dobrym charakterem. Rodzimy się z określonymi predyspozycjami, które wcale nie przesądzają o ostatecznym kształcie naszej osobowości. Co to znaczy dobry charakter? I co stanowi kryterium owego dobra?