Autor: Czesław Budzyniak
|
wtorek, 29 lipca 2014 15:45 |
Idę w stronę ciszy i nieznanej przestrzeni. Idę na spotkanie z moim przeznaczeniem, tam, skąd nigdy się nie wraca – nigdy!
Człowiek urodzony z niewiasty żyje krótko i jest pełen niepokoju. Wyrasta jak kwiat i więdnie; ucieka jak cień i nie ostaje się. (…) Bierzesz na zawsze nad nim górę – i odchodzi; zmieniasz jego oblicze – i odprawiasz go. (…) Dopóki ma ciało, odczuwa ból, dopóki jest w nim tchnienie, smuci się (Job. 14, 1–2.20.22; podkr. – Cz.B.).
Nasze ludzkie życie osadzone jest w przestrzeni, w której człowiek szuka sobie domu, chleba, szuka Boga i zmierza ku swemu przeznaczeniu. Jednak nasze domy zbudowane przez nas z czasem pustoszeją i zapadają się, pozostawiając ślad, że kiedyś tu był dom i było życie. Taki smutny widok ukazuje nam możliwość przejścia do innego domu, domu w niebie. W naszym domu na ziemi zwykle rodzi się pragnienie i tęsknota do tego domu wiecznego. Pragnienie kieruje nas ku wyżynom dobra i prowadzi aż do świata niewidzialnego. To pragnienie jest dziedzictwem człowieka i zmierza razem z nim ku wieczności, tam, gdzie jest Dom Ojca naszego. Dlatego ciągle coś domaga się, abyś szedł dalej i dalej, bo tylko tam możesz osiągnąć swój cel i swoje pragnienie, które nosisz w sobie. Tam jest to, za czym tak naprawdę tęsknisz i czego potrzebujesz. Tu, na ziemi, jesteś tułaczem i przechodniem wygnanym z raju swego dzieciństwa, naznaczonym piętnem życia, nie rozumiejącym wielu rzeczy. Nie rozumiejącym swojego przeznaczenia, często pogrążonym w samotnym cierpieniu. |
Więcej… [Dar losu – starość]
|
Autor: Marian Biernacki
|
poniedziałek, 28 lipca 2014 00:00 |
Zmarły leżał rok przed grającym telewizorem. Przez ponad rok zwłoki starszego mężczyzny leżały w jego domu w stanie Nowy Jork, przy włączonym na pełny regulator telewizorze, zanim odkryła je przypadkiem policja. 70-letni mieszkaniec Long Island widziany był przez sąsiadów po raz ostatni w grudniu 2005 roku. Służby wezwane z powodu pękniętej rury odkryły w czwartek jego szczątki w małym stopniu dotknięte rozkładem.
|
Więcej… [Poświęć im trochę uwagi]
|
Autor: Czesław Bassara
|
niedziela, 27 lipca 2014 00:00 |
"...Lecz dom sprawiedliwych ostoi się" Prz 12,7
Dom to miejsce pokoju, schronienia, nie tylko przed nieprawością ale od wszelkiego terroru, nawałnic i podziałów. Bóg ustanowił dom, aby był ostoją ludzkiego istnienia.
Czy słyszałeś płacz zagubionego dziecka w rozpaczy wołającego: "ja chcę do domu, do domu..."? O czym myśli zmęczony pracą ojciec? O tym, aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Każdy dorosły zapewne z nostalgią wspomina ciepło swojego rodzinnego domu.
Dom, aby spełniać wyznaczone mu przez Boga zadanie powinien składać się z następujących osób:
- Chrystusa jako Głowy domu,
- ojca,
- matki,
- dzieci (jeśli Bóg w Swej łasce postanowił je darować).
Tylko wtedy, kiedy Głową domu jest Chrystus, błogosławieństwo spływa i na rodziców i na dzieci. Potwierdzają to liczne życiorysy ludzi, którymi posługiwał się Bóg. Jeżeli Chrystus nie jest najważniejszy w domu, to nic nie będzie się właściwie układać, bo brak będzie Jego błogosławieństwa. |
Więcej… [Dziecko w rodzinie]
|
Autor: Marta Żuchowska
|
piątek, 25 lipca 2014 18:05 |
Żadnemu rodzicowi nie jest obca taka sytuacja, w której w sposób stanowczy musiał nakłaniać swoją pociechę do zaprzestania wszelkich działań i udania się na spoczynek. Sen jest naturalnym, fizjologicznym sposobem odpoczywania, wpisanym w nasze ziemskie funkcjonowanie przez samego Stwórcę. Już na samym początku Bóg, oddzielając światło od ciemności i ustalając ramy dnia i nocy (I Mojż. 1,4-5), określił czas działania i czas odpoczynku. Rytm: aktywność, odpoczynek, aktywność, odpoczynek - dotyczy nie tylko funkcjonowania człowieka, ale całego świata przyrody (zwierząt, roślin). Zaburzenie tego rytmu, brak snu, narastający brak odpoczynku powoduje coraz większe zmęczenie, coraz mniejszą wydajność działania, coraz większe wyczerpanie organizmu, zaburzenia fizjologiczne i psychiczne, utratę zdrowia, a nawet życia (np. nerwice, zawały). Po prostu - człowiek nie jest w stanie żyć bez snu i bez odpoczynku. |
Więcej… [Mamo, ja jeszcze nie chcę spać - czyli jak i kiedy odpoczywać?]
|
Autor: GPCH
|
niedziela, 20 lipca 2014 19:45 |
- ... siedem, osiem, dziewięć - ty! Wystąp! - hitlerowiec wrzasnął na kobietę. Komendant obozu rozkazał, aby co dziesiąta więźniarka została stracona. Miała to być kara za ucieczkę dwóch kobiet poprzedniej nocy.
- Proszę, zmiłuj się nade mną! Mam dziecko - błagała kobieta.
Mary Skotsobaugh stała następna w rzędzie. W swoim sercu usłyszała głos: - Wystąp do przodu i powiedz, że ty chcesz umrzeć zamiast niej. - Dlaczego? - odpowiedziała. |
Więcej… [Obóz koncentracyjny - Mary Skotsobaugh]
|
Autor: Marian Biernacki
|
sobota, 19 lipca 2014 12:07 |
Tym razem kilka słów poświęconych sprawie pozytywnego wpływu innych wierzących na nasze życie. Każdy z nas podlega wpływom. Sam także może wpływać na innych. Prawdziwym błogosławieństwem w życiu okazują się ludzie, którzy zadają sobie trud okazywania nam zainteresowania, chronienia przed grożącym złem i stymulowania korzystnych dla nas procesów.
Takie szczęście spotkało kiedyś młodziutkiego króla judzkiego. Joasz miał siedem lat, gdy objął władzę królewską […]. Joasz czynił to, co prawe w oczach Pana, przez całe swoje życie, ponieważ pouczał go kapłan Jehojada [2Kr 12,1-3]. Ukryty w świątyni Joasz od najmłodszych lat wyrastał pod okiem kapłana Jehojady, co stanowiło tajemnicę dobrej jakości jego życia i sukcesu w panowaniu. A Joasz czynił to, co prawe w oczach Pana, przez całe życie kapłana Jehojady [2Kn 24,2]. Tego wpływu nie zabrakło nawet w sprawach żeniaczki młodego króla. Podobny przywilej towarzystwa człowieka o dobrym wpływie spotkał króla Uzzjasza. Miał on szesnaście lat, gdy objął władzę królewską, a panował w Jeruzalemie pięćdziesiąt dwa lata […]. Szukał on Pana, dopóki żył Zachariasz, który uczył go bojaźni Bożej, a dopóki szukał Pana, Bóg darzył go powodzeniem [2Kn 26,3-5].
Każdy, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa może dobrze wpływać na innych. Nie potrzeba do tego szczególnych uzdolnień ani specjalnego wykształcenia. |
Więcej… [Czy dobrze wpływasz na innych?]
|
czwartek, 17 lipca 2014 19:20 |
Pamiętam jego spojrzenie bardziej niż cokolwiek innego. Było wyzywające. Było prowokujące. Spojrzeniem próbował sprowokować mnie abym zrobił wszystko, by go powstrzymać. Każdy zmysł mojego ciała był w pogotowiu. Mój żołądek drżał. Czułem że serce rozwali mi klatkę piersiową kiedy stanąłem z nim twarzą w twarz - kiedy nasze oczy się spotkały. Zrobiłbym wszystko żeby tego konfliktu uniknąć. Nienawidzę konfliktów - ale już zaistniał. Musiałem coś zrobić.
Inni się przyglądali. Ale co powinienem zrobić? |
Więcej… [Jak pracować z trudnymi chłopcami]
|
Autor: Zbigniew Kłapa
|
poniedziałek, 14 lipca 2014 17:16 |
Niedawno wpadł mi w ręce pewien cytat:
„Ludziom znane są tylko dwa skuteczne sposoby zapomnienia: praca i alkohol, a z tych dwu praca jest bardziej opłacalna.”
Zarówno alkoholizm, jak i niewłaściwe podejście do pracy są szkodliwe. Poszkodowana jest nie tylko osoba uzależniona, ale także jej rodzina. Praca decyduje o bycie a nawet coraz częściej, w obliczu rosnącego bezrobocia, bywa obiektem marzeń.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę czytelnika na niebezpieczeństwo pracy, która zniewala i niszczy. Czemukolwiek człowiek daje się związać, tego staje się więźniem. A co może uczynić więzień? Może jedynie ślepo poddać się swojemu gnębicielowi. Praca gnębicielem? Czy nie przesadzam posługując się taką przenośnią? Źle rozumiana praca wcale nie popłaca.
Podczas licznych rozmów z dziećmi i nastolatkami (przy okazji spotkań w szkołach i kościołach) okrywam przerażający obraz niepełnych rodzin. Polska rodzina naprawdę przeżywa kryzys. Rozwody nie są już rzadkością. Nie zamierzam jednak pisać o problemie całkowitego rozpadu rodziny. Chcę byśmy się wspólnie zastanowili nad kwestią niewłaściwego podejścia do pracy, która zamiast być błogosławieństwem, bywa przyczyną wielu problemów. Nie chcę też nawoływać do „lenizmu”, ale rozprawić się z „pracoholizmem.” |
Więcej… [Czy praca zawsze popłaca?]
|
Autor: GPCH
|
sobota, 12 lipca 2014 15:49 |
Ciemnooka dziewczynka spojrzała na swoją mamę w oczekiwaniu na jej decyzję?
Wcześniej tego ranka milicjanci skrępowali matkę dziewczynki, ich pastora i dwadzieścia sześć innych osób z północnokoreańskiej wioski Goksan i zaprowadzili ich przed wrzaskliwy tłum komunistów.
- Wyprzyjcie się Chrystusa albo umrzecie - jeden ze strażników powiedział rozkazującym tonem pastorowi Kimowi i pozostałym chrześcijanom. - Słowa te zmroziły krew w żyłach dziewczynki. Jak mogą prosić ją, żeby wyparła się Jezusa? W swoim sercu była przecież przekonana, że jest On prawdziwym Bogiem. Wszyscy ze spokojem odmówili.
Potem strażnik krzyknął wprost do dorosłych chrześcijan: - Wyprzyjcie się Chrystusa albo powiesimy wasze dzieci. - Dziewczynka spojrzała na swoją mamę. Chwyciła ją za rękę, wiedząc, jak bardzo mama ją kocha. Mama nachyliła się do niej i z głęboką ufnością i pokojem powiedziała: - Dzisiaj, kochanie, spotkamy się w niebie. |
Więcej… [Korea Północna - mieszkańcy wioski Goksan]
|
Autor: Roman Jawdyk
|
piątek, 11 lipca 2014 00:00 |
Poruszając ten temat mam świadomość powagi jaka jest wymagana przy rozważaniu tego biblijnego polecenia: Nie będziesz kusił Pana Boga swego. Chciałbym zachęcić do wnikliwej analizy tego tematu, ponieważ z pewnością nikt nie chciałby być tym, który kusi Pana Boga. Zostaliśmy zaproszeni do społeczności z Bogiem, co stwierdził apostoł Jan pisząc: co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem (I Jana 1,3).
Sam wyraz kuszenie w języku potocznym kojarzy się nam niemal wyłącznie z nakłanianiem do zła przez kusiciela. Jednak pierwotny, biblijny sens tego słowa oznaczał także poddawanie kogoś próbie. Próba ma wydobyć na światło dzienne to, co ukrywa się w środku a często jest osłonięte maskującymi pozorami. Dzięki próbie nie tyle Bóg dowiaduje się czegoś nowego o nas ale to my sami poznajemy jacy naprawdę jesteśmy. Pismo Święte mówi również o takim kuszeniu, które polega na nakłanianiu człowieka do zła. Sprawcą takiego działania jest kusiciel – szatan a nie jak czasem może się wydawać - Bóg, który ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi (por. Jak. 1,36).
Zastanawiając się nad definicją pokuszenia miejmy na uwadze jej dwa kierunki działania: nakłanianie do zła i poddawanie kogoś próbie. Z pewnością nikt z nas nie próbuje nakłaniać Pana Boga do popełnienia zła ale pomyślmy czy my sami czasami nie poddajemy Pana Boga próbie (kuszeniu)?
Wypada zadać sobie pytanie: kiedy i w jakich okolicznościach możemy okazać się ludźmi kuszącymi Pana Boga? |
Więcej… [Nie będziesz kusił Pana Boga swego]
|
Autor: Anna Kwiecień
|
czwartek, 10 lipca 2014 00:00 |
Gdy dookoła huczy zawieja
I szał złowrogi życiowej bitwy
Niechaj Cię chroni od zniechęcenia
– siła modlitwy!
Budzik dzwonił około piątej czterdzieści pięć. Czasami ciężko było wstać, ale ostatecznie wyskakiwały z łóżek i piętnaście minut później były już w zborze, gdzie o szóstej zaczynała się modlitwa. Nie należała ona do ich rozkładu dnia, ale stanowiła tygodniowy porządek lokalnej społeczności. Niewiele było osób oprócz nich i gospodarzy. Każdy znajdował sobie miejsce w obszernej sali i przez następną godzinę był zajęty własną społecznością z Bogiem. Potem był powrót, całkiem inny niż droga do zboru. Wiem, że gdybyś się jej spytał, Czytelniku, to chyba te powroty zapamiętała najbardziej. Wracały obie spacerkiem, a letnie poranne słońce wynurzające się zza otaczających je budynków całowało ich twarze swoimi ciepłymi promieniami. Uśmiechnięte nuciły: Lepszy jeden dzień w przedsionkach Twych, lepszy jeden dzień w domu Twym, niż gdzie indziej, Panie mój, tysiąc dni. Lepiej w domu Twoim być, niż gdzie indziej spędzać czas. W Tobie radość, pokój i zbawienie jest. Jesteś mą nadzieją, jesteś mym schronieniem, moją twierdzą - nie boję się. Wywyższam, chwalę Cię. Ja kocham Cię. Czuła się taka lekka, radosna i szczęśliwa, co wcale nie było bez znaczenia. |
Więcej… [Siła modlitwy]
|
Autor: Kasia Kiklewicz
|
czwartek, 03 lipca 2014 20:18 |
Od jakiegoś czasu odkrywam, że Jezus umierał na krzyżu nie tylko po to, by wręczyć nam bilet do Nieba. Z radością dzielę się z wami moim zachwytem nad znaczeniem ewangelii dla całego naszego życia.
Ewangelia – bilet do Nieba?
Ewangelia to dobra wiadomość o tym, że Bóg z miłości do nas posłał na świat swojego Syna, Jezusa Chrystusa, by przez Jego śmierć i zmartwychwstanie nas uratować, odnowić i przywrócić nam relację ze Sobą. Najwspanialszą obietnicą ewangelii jest wstęp do Bożego Królestwa – życie wieczne w obecności Stwórcy, bez łez, chorób i grzechu. Abyśmy po śmierci mogli znaleźć się w miejscu zwanym Niebem, Jezus musiał umrzeć na krzyżu, ukarany za każdy grzech, jaki kiedykolwiek popełniliśmy i jeszcze popełnimy. Aby otrzymać oczyszczenie ze wszystkich grzechów i obietnicę życia wiecznego, wystarczy uwierzyć, że ten Boży plan ratunku dla ludzkości jest prawdziwy i skuteczny, i całą nadzieję położyć w tym, co zrobił Jezus, nie próbując już zadowolić Boga przez własne starania i wysiłki. Potrzebujemy ewangelii, aby ciężar naszych win został z nas zdjęty i abyśmy mogli żyć bez strachu przed śmiercią, pewni przyszłości, która czeka na nas w Niebie. Jednak tak często traktujemy ewangelię jedynie jako bilet do Nieba, trzymając ją głęboko w kieszeni na dzień, kiedy trzeba będzie okazać bilet do kontroli. Wtedy, u bram Nieba, powiemy: „Mam bilet! Uwierzyłem Jezusowi! Mogę wejść!”. Stosujemy ją podczas ewangelizacji, ale dla nowych uczniów Jezusa mamy przygotowany zestaw startowy z podstawowymi doktrynami chrześcijaństwa i kodeksem postępowania porządnego chrześcijanina. Czy rzeczywiście ewangelia ma służyć jedynie ewangelizacji? Czy Bóg zaprojektował ją i dał nam tylko po to, by towarzyszyła początkowemu etapowi chrześcijańskiego życia? Czy człowiek, którzy uwierzył ewangelii, może następnie po prostu skupić się na swoim życiu, spokojny o przyszłość? A może powinien zacząć starać się z całych sił żyć w godny Chrystusa sposób i spełniać wszystkie biblijne przykazania? |
Więcej… [Ewangelia - bilet do nieba?]
|
Autor: Biernacki Marian
|
niedziela, 29 czerwca 2014 08:16 |
Tak jakoś jest, że nasze reakcje na widok drugiego człowieka są uzależnione od jego wyglądu, a nie od tego, kim jest on w rzeczywistości. Piękna dziewczyna nie płaci mandatu mimo, że popełniła błąd o wiele gorszy od kobiety mniej atrakcyjnie wyglądającej. Facet leżący w rowie dla większości jest nikim, choćby był nawet profesorem. Dobrze ilustruje to filmik wpuszczony ostatnio do sieci. Ten sam człowiek upada na ulicy, najpierw w ubraniu bezdomnego, a potem w garniturze.
Poruszył mnie ten eksperyment. Biblia wzywa: Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni [Rz 12,16], a nam tak łatwo przychodzi robienie różnic między osobami. Biedni i zwyczajni nieraz muszą poczekać, aż przejadą ważni i bogaci. Dzieciom brakuje rodziców, bo dorośli potrafią zająć większość naszego czasu. Obcokrajowcy bywają niemile widziani, bo uszczuplają nasz budżet narodowy. Przyjaciele i koledzy nawet nie muszą nas przekonywać, że ludzie wrogo do nas nastawieni nie mają co liczyć na żadną naszą życzliwość.
|
Więcej… [Nieuprawniona różnica]
|
Autor: Anna Kwiecień
|
czwartek, 26 czerwca 2014 17:55 |
Wielkie są dzieła Pana, godne badania przez wszystkich, którzy je kochają. Ps 111:2
Niemiłosierny skwar nie docierał do środka. Wewnątrz budynku było raczej chłodno, więc otwarte na oścież okno pozwalało podmuchom ciepłego wiatru rozgościć się w pomieszczeniu. Wraz z grupką dzieci pochylałam się nad atlasem biblijnym, oczami wyobraźni podążając za zdobywającymi Kanaan Izraelitami (Joz 1-8). Doszli do Aj i ponieśli klęskę, a my wraz z nimi odczuwaliśmy gorzki smak porażki. Czuliśmy też napięcie, które towarzyszyło rzucaniu losów mających wskazać, kto zawinił. Jedenaście plemion odetchnęło z ulgą, kiedy los padł na Judę. Nadszedł czas, by ustalić, z którego rodu tego plemienia jest winowajca… Winny okazał się ród Zeracha, który następnie ustawił się według rodzin… Los wskazał rodzinę Zabdiego. Teraz stoją wszyscy mężczyźni z tej rodziny. To Achan. On zawinił. On jest tym, który sprzeniewierzył się Bożemu przykazaniu i sprowadził na Izrael klęskę. Pod jego namiotem znaleziono łupy wzięte z Jerycha: babiloński płaszcz, srebro i złoto. Wszystko to, co było przeklęte, to, czego nie wolno było im brać. Musiał ponieść karę, a Izrael powtórnie szykował się do zdobycia Aj. Pomimo tego, że było to miasto mniejsze od Jerycha, wszyscy ruszyli do walki, jednak w dwóch grupach – bowiem Jozue przygotował zasadzkę… Na tablicy rysowaliśmy przebieg całej bitwy-zasadzki. Kiedy płomienie strawiły miasto Aj, bystry dwunastolatek, skierował na mnie poważne spojrzenie i z powagą w głosie zapytał: „Ale dlaczego? Dlaczego oni musieli zginąć? Dlaczego Izrael nie mógł zawrzeć z nimi pokoju?… Przecież w Biblii pisze, że mamy kochać innych, a nie ich zabijać…” Ważne pytanie poruszające niewątpliwie istotną kwestię... |
Więcej… [Stare vs. Nowe?]
|
|
|