Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
I rzeki Filistyńczyk do Dawida: Podejdź do mnie a dam twoje ciało ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej. Wtedy Dawid odpowiedział Filistyńczykowi: Ty wyszedłeś do mnie z mieczem, z oszczepem i włócznią, a ja wyszedłem do ciebie w imieniu Pana Zastępów, Boga szeregów izraelskich, które zelżyłeś. Dzisiaj wyda cię Pan w moją rękę i zabiję cię, i odetnę ci głowę i dam dziś jeszcze trupy wojska filistyńskiego ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej, i dowie się cała ziemia, że Izrael ma Boga. I dowie się całe to zgromadzenie, że nie mieczem i włócznią wspomaga Pan, gdyż wojna należy do Pana i On wyda was w ręce nasze. (1 Sam. 17,44-47)
Pismo Święte mówi nam, że życie chrześcijanina to walka, to bój.
Dlatego Paweł, apostoł narodów, pisząc z więzienia rzymskiego swoje ostatnie listy, szczególne słowa kieruje do swego współpracownika Tymoteusza, który poszedł za jego nauką i sposobem życia - wzywa go następująco: "Staczaj dobry bój, chwyć się Żywota Wiecznego". Dzięki Objawieniu Bożemu apostoł widział zbliżający się miecz rzymskiego żołnierza. Zdawał sobie jasno sprawę, że jego służba dla Pana i jego życie dobiega końca i że pora przejść do wiecznej chwały. Ten wierny apostoł Pański spojrzawszy wstecz poza siebie, na całe swoje życie i przeprowadziwszy duchowy remanent, w pokorze przed Bogiem mógł stwierdzić: "Dobry bój bojowałem."
A więc życie chrześcijanina, umiłowani w Panu, to walka, to bój, to nie łatwizna.
Jest wiele fragmentów Pisma Świętego, które cieszą się szczególną popularnością. Uczymy się ich na pamięć, podkreślamy w swojej Biblii czy wreszcie wpisujemy jako swój status na Facebooku.
Pastorzy wybierają je szczególnie często jako teksty do swoich kazań, pojawiają się one w każdym podręczniku do szkółki niedzielnej. Niewątpliwie należą do nich Jana 3,16, Psalm 23 czy Efezjan 2,8-10. Jeden spośród tych szczególnie popularnych fragmentów Słowa Bożego mówi o nim samym:
Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany. 2 Tm 3,16-17
To, zdawać by się mogło, truizm. Cała Biblia jest natchniona i potrzebna nam do tego, aby poznawać Boga. Czy nie byłoby zatem zdumiewające, gdyby chrześcijanie wyznając, że całe Pismo Święte jest natchnione przez Boga, ograniczali następnie swoje zainteresowanie do około jednej czwartej jego zawartości? To właśnie ma jednak bardzo często miejsce.
W ostatnich dniach obiegł Internet i wywołał spore poruszenie spot reklamowy przygotowany na Światowy Dzień Zespołu Downa w 2014 roku.
Inicjatywa miała na celu zwrócić uwagę świata na ludzi dotkniętych tym upośledzeniem oraz ich sytuację w społeczeństwach. Wspomniany filmik rozpoczyna się pytaniem zadanym przez kobietę, która spodziewając się dziecka, dowiedziała się, że urodzi się ono z zespołem Downa. Jak będzie teraz wyglądało moje życie? Odpowiedzi udzielają jej młode osoby dotknięte tą chorobą. Głównym przesłaniem jest to, że pomimo dużych trudności, ludzie z zespołem Downa mogą wieść szczęśliwe, spełnione życie.
Nie sam spot jednak wywołał takie poruszenie. Chodziło przede wszystkim o informację, że francuski sąd zawyrokował, że film nie powinien być rozpowszechniany, ponieważ „takie kadry mogłyby naruszyć spokój sumienia kobiet, które legalnie dokonały innych osobistych wyborów”. Wywołało to spore – i słuszne – oburzenie w polskich mediach społecznościowych. Jedni pukają się w czoło, inni łapią za głowę, a wielu z nas po prostu zastanawia się dokąd zmierza ten świat. Quo vadis, Francjo; quo vadis, Europo?
Co roku w różnych zakątkach świata, niezależnie od położenia geograficznego, koloru skóry czy też środowiska społecznego, na świat przychodzą dzieci dotknięte zespołem Downa. Jest on wrodzonym zespołem objawów i cech charakterystycznych, które można rozpoznać u dziecka już w chwili przyjścia na świat.
... ja i dom mój służyć będziemy Panu. (Joz. 24,14)
Tak kościół jak i władze państwowe jednogłośnie stwierdzają, że dom - rodzina jest podstawą społeczeństwa. Wie o tym i szatan, i dlatego wszelkimi sposobami stara się rozbić dom, zniszczyć rodzinę. I często mu się to udaje.
Dom jest cichą przystanią, gdzie dzieci czują się bezpiecznie pod opieką rodziców gdzie ojciec, zmęczony całodzienną pracą zawodową, znajduje ciepło, spokój i miłość, gdzie matka, tworząc ciepły, przytulny kąt dla swoich najbliższych, cieszy się ich szczęściem i ich miłością. To jest idealny dom, którego Bóg jest budowniczym i głową, bo jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują (Ps. 127,1).
Szczęśliwa rodzina jest niczym innym jak przedsmakiem nieba! Diabeł ograbił rodziny z radości i pokoju oferując im w zamian coś innego. Jednak pragnieniem Boga jest to, by każda rodzina doświadczała szczęścia w obfitości w każdej dziedzinie swojego życia.
Minęły właśnie trzy lata od momentu, kiedy przyszło mi się zmierzyć ze śmiercią bliskiej i kochanej osoby. Wydaje się, że te trzy lata to wystarczający okres, by nabrać dystansu i spróbować uporządkować myśli…
Jednak nadal do oczu napływają łzy, słowa więzną w gardle, a serce ściska skurcz bólu i tęsknoty. Nadal nie potrafię pojąć śmierci, ale próby jej zrozumienia, sprawiły, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, czym jest życia.
Życie, które zgasło przed trzema laty, było zagmatwane. Uczyniło tego człowieka silnym, twardym i trudnym do kochania. Dopiero ciężka choroba zmiękczyła serce, otwierając na łożu śmierci jego oczy i uszy na Boga. Do dziś jednak wdzięczność za to, że odchodził w spokoju, do Tego, który przebaczył mu grzechy, miesza się z żalem, że przez własny upór jego życie na ziemi było trudne i smutne.
Te ambiwalentne odczucie odsłaniają przede mną ważne prawdy. Ból, tęsknota i cierpienia otwierają oczy i pomagają zrozumieć, czym jest darowane życie, czy tak naprawdę jest śmierć. Zewsząd docierają do nas bodźce utwierdzające nas w przekonaniu, że tylko wtedy, kiedy pragnienia i wszystkie potrzeby są zaspokojone, marzenia spełnione, a plany – zrealizowane, tylko wtedy żyjemy naprawdę, tylko wtedy możemy być szczęśliwi. Gonimy więc za tym, gonimy by zaspokoić potrzeby i pragnienia, spełnić marzenia, zrealizować plany, by za wszelką cenę być szczęśliwymi. Kiedy jednak bez zapowiedzi, bez zaproszenia i pytania o zgodę wkracza w nasze życie cierpienie, ból, choroba budzimy się ze snu egzystencji. Nagle zaczynamy odczuwać zaduch dotychczasowego życia i zaczynamy delektować się pięknem odkrytej na nowo rzeczywistości niczym orzeźwiającym powietrzem.
Hymn “All Hail the Power of Jesus’ Name” („Wszyscy uwielbijmy imię Jezusa”) został napisany przez Edwarda Perroneta w 1779 roku. Nieco później wielebny E. P. Scott wyruszył w podróż misyjną do Indii. Pewnego dnia spotkał tam człowieka o bardzo nietypowym wyglądzie, członka dzikiego, górskiego plemienia, do którego nikt jeszcze nie dotarł z Ewangelią. Scott modlił się w tej sprawie i wbrew namowom swoich przyjaciół, zdecydował się jednak odwiedzić ten lud.
Kiedy podchodził do wioski został nagle otoczony przez oddział uzbrojonych wojowników, którzy skierowali włócznie w stronę jego serca. Nie mając najmniejszej szansy ucieczki, Scott ostrożnie otworzył futerał, wyjął skrzypce, wyszeptał modlitwę i zaczął śpiewać hymn „All Hail the Power of Jesus’ Name”: „z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu”. Kiedy otworzył oczy, zauważył łzy na policzkach wojowników i opuszczone włócznie. Scott został zaproszony do wioski, w której przemieszkał dwa lata. Wielu jej mieszkańców uwierzyło w Chrystusa.