Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
„Wszystko sprawdzajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona!” (1 Tes 5:21-23).
Do Polski docierają coraz to nowi nauczyciele, ewangeliści, prorocy, apostołowie z USA z przesłaniem, którym wielu chrześcijan się fascynuje, często nawet nie sprawdzając źródła owych objawień, proroctw, cudów i obietnic o wielkim przebudzeniu, jakie wg owych proroków ogarnie cały kraj i go zmieni. Mieszkam w Norwegii i słyszę tu dokładnie to samo już od wielu, wielu lat - ci sami nauczyciele, prorocy, ewangeliści to samo przesłanie, obietnice, że "cała Norwegia będzie zbawiona" i te same, niezgodne ze Słowem Bożym nauki.
Ostatnim takim wydarzeniem w Polsce (jak i zaledwie parę dni później w Bergen, Norwegii transmitowanym u nas w chrześcijańskiej TV) była konferencja z Todd'em White'em, reklamowana w następujący sposób:
KONFERENCJA Z TODD’EM WHITE’EM
"Chcielibyśmy doświadczyć Bożej perspektywy Królestwa Bożego. Kiedy patrzymy z góry, rzeczy wyglądają inaczej, przejrzyściej i wszystko wydaje się możliwe. On przeznaczył nas i wyposażył we wszelką moc, by Jego Królestwo mogło rozprzestrzeniać się na ziemi. Zapraszamy was na konferencję z Toddem White’em, dotyczącą uzdrawiania chorych na ulicach z Miłością Ojca.
Todd White był narkomanem i ateistą przez 22 lata, kiedy nagle w 2004 roku został radykalnie zbawiony! Odkupienie i sprawiedliwość są podstawą nauczania Todda. Naucza on, że Duch Święty chce płynąć przez każdego wierzącego wszędzie gdzie idzie, w pracy, w szkole, w sklepach, centrach handlowych, na stacjach benzynowych, wszędzie. Todd White wystąpił w takich programach jak „Sid Roth: To Ponadnaturalne” i „700 club ”.
CEL
Wyposażenie i zainspirowanie ludzi do posługi z uzdrowieniem na ulicach. Zrozumienie miłości Ojca do ludzi niezbawionych.[1]
Kim zatem jest Todd White? Co głosi, na czym polega jego szczególne przesłanie, które ogłasza na całym świecie? Wiemy, że jest ulicznym ewangelistą, ale też naucza młodzież w zborach i na konferencjach. Dlatego warto sprawdzić bliżej skąd Todd się wywodzi i jakie nauki oraz wpływy docierają również przy jego udziale do naszego kraju.
Wiara to rzecz niezwykła zupełnie. Czym ona jest? Przeświadczeniem, wiedzą, przeczuciem, zaufaniem, czy może rzuceniem się w ciemną otchłań niewiedzy? W świecie pełnym niepewności pewne jest to, że ów tekst nie da Ci, czytelniku, odpowiedzi na to pytanie. W zasadzie, tekst ten o wierze traktować nie będzie, przedmiotem mej refleksji jest bowiem jej cząstka immanentna, coś nierozerwalnie z nią złączonego, coś, bez czego wiara nie może istnieć. Tekst ten zajmować ma się niewiarą. Tak, niewiara jest nierozerwalną cząstką wiary... i jest to szalenie interesujące.
Na początku, zauważyć trzeba, że wielu rzeczy i zjawisk nie moglibyśmy postrzegać, i zamykać w pojęciach gdyby nie istniały rzeczy, i zjawiska dla nich przeciwstawne. Z tej przyczyny możemy określić np. że coś jest ciepłe tylko dlatego, że mamy wyobrażenie o zimnie. Gdybyśmy nie wiedzieli co to jest zimno nie moglibyśmy nazwać ciepła, gdyż nie mielibyśmy układu odniesienia. Tak samo wygląda sytuacja jeśli chodzi o rozgraniczenie między złem a dobrem. Na jakiej podstawie mielibyśmy stwierdzić, że zabójstwo jest czymś złym, gdybyśmy nie twierdzili, że życie ludzkie jest pewnym dobrem. Nie moglibyśmy również żyć w pokoju (a przynajmniej tak nazywać swego stanu) gdybyśmy nie doświadczyli pojęcia konfliktu. Jako, że przeciwieństwa, tak jak już napisałem, są same dla siebie układem odniesienia: bez wojny nie ma pokoju, bez zła nie ma dobra, bez zimna nie ma ciepła. Bez niewiary nie ma wiary. Wiara i nie wiara są sobie zatem, już od samej tylko pojęciowej strony, wzajemnie niezbędne.
A wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi. ( Mat. 19:30 )
"Ludzie oceniają się wzajemnie na podstawie uczynków. Bóg sądzi ich z wyborów moralnych. Całkiem możliwe, że neurotyk, który odczuwa chorobliwy lęk przed kotami, a mimo to zmusza się, żeby w jakimś słusznym celu podnieść kota, wykazał się w Bożych oczach większą odwagą niż człowiek zdrowy, udekorowany najwyższymi odznaczeniami za męstwo na polu walki. Jeśli kogoś od dzieciństwa skrzywiano psychicznie, wpajając mu, że okrucieństwo jest rzeczą właściwą, a następnie uczyni on jakiś drobny dobry uczynek czy też powstrzyma się od jakiegoś okrucieństwa i być może ryzykuje ośmieszeniem się wśród towarzyszy, kto wie, czy nie czyni w oczach Boga więcej, niż gdybyśmy my - ty czy ja - oddali życie za przyjaciela.
To prawda, że jedyny prawdziwy Bóg nie może być tylko "Bogiem naszych ojców" - każdy chrześcijanin musi bowiem powtarzać za Apostołem Tomaszem "Pan mój i Bóg mój" (Ew. Jana 20,28). Lecz prawdą jest też odwrotne stwierdzenie - Pan jest nie tylko naszym Bogiem, ale działał i mówił także wcześniej.
Bóg nie ma wnuków - ale Jego dzieci są w różnym wieku. Bóg jest Bogiem teraźniejszości, ale także przeszłości. Poprzednie pokolenia zaś, choć omylne, posiadają także głęboką i wciąż aktualną mądrość. To ważna prawda; jak pokazuje bowiem biblijna historia króla Rechabeama, nowe pokolenia które odwracają się z lekceważeniem od mądrości starszych, są skazane (co może brzmieć cokolwiek dziwnie) na... powtarzanie ich błędów. Sam Bóg zaś nie znajduje upodobania w rewolucjach - hałaśliwych rewoltach młodych ludzi odrzucających dziedzictwo pozostawione im przez ojców wiary. Kultura chrześcijaństwa nie jest kulturą rówieśniczą - lecz zasadza się na ciągłości i współpracy następujących po sobie pokoleń naśladowców Chrystusa. Przesłanie to potrzebujemy zrozumieć szczególnie dziś - gdy klątwa przepaści pokoleniowej coraz mocniej dzieli i oddala od siebie ojców i synów.
Serdecznie zapraszamy do wysłuchania kazania pt."Bóg mój i moich ojców"wygłoszonego przez br. Filipa Łapińskiego podczas konferencji młodzieżowej "POKOLENIE" w Międzyzdrojach.
Można je odsłuchać również bezpośrednio ze strony naszego radia.
Kamiennymi, zamkowymi schodami weszłam na piętro i skierowałam się do wskazanej sali. Opłacając bilet pomyślałam sobie, że to dość wysoka cena za obejrzenie jednego tylko obrazu. Po uiszczeniu należności, weszłam do następnego pomieszczenia.
Było dość przestronne albo tylko sprawiało takie wrażenie. Prawdopodobnie dlatego, że było praktycznie puste. Słabe światło sprawiało, że szare ściany tonęły w półmroku. Łatwo mogła umknąć uwadze dyskretna obecność stojącego w kącie strażnika.
Właściwie tylko jedna ze ścian była dobrze oświetlona. Strumień światła skierowany był wprost na wiszący pośrodku niej obraz. Już na wejściu rozczarował mnie jego rozmiar. Wyobrażałam sobie, że jest większy. Podeszłam najbliżej, jak to było możliwe, na ile tylko pozwalał mi strzegący dostępu muzealny sznur, i spojrzałam na jeden z najsłynniejszych, prawdopodobnie, portretów w historii sztuki.
Każdy z nas będzie osądzony indywidualnie, ale naszym zadaniem jest zabiegać nie tylko o siebie, ale też o innych, o naszych bliskich, o domowników.
Kiedy jest się dzieckiem i mieszka się w domu z rodzicami oczywistym jest kogo dotyczy werset lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu, kiedy pewnego dnia wyjdę za mąż i założę rodzinę, też nie będę miała problemów z jego zdefiniowaniem. Co jednak z momentem teraz?
Mieszkanie studenckie, albo mieszkanie z przyjaciółmi, kiedy już się pracuje to bardzo specyficzna społeczność. Niby z jednej strony tworzymy wspólne gospodarstwo domowe, ale jednak każdy z nas żyje własnym życiem i swoimi problemami. Łatwo wtedy zachłysnąć się niezależnością. Nikt nie kontroluje, można robić co się chce. Wydaje się, że jest się odpowiedzialnym tylko za siebie samego.
Właśnie wtedy ten werset przybiera wymiar konkretnych decyzji. Czy służę Bogu? Czy zabiegam o to, żeby ludzie, z którymi bądź co bądź dzielę życie, Mu służyli? Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu. Obym zawsze zabiegała o to we własnym życiu i życiu tych, których Pan Bóg w tym właśnie momencie stawia na mojej drodze.
Lecz ja i dom mój
Mam dość budowania własnego królestwa
Koniec z szukaniem bezwartościowych bożków
Wszyscy zbłądziliśmy jak owce
I dzisiaj musimy wybrać
Komu będziemy służyć
Lecz ja i dom mój
służyć będziemy Panu
służyć będziemy Panu
wyniesione bożki zburzymy
Ponieważ będziemy służyć Panu
Tylko jednemu Królowi będziemy się kłaniać
Ja i dom mój
Będziemy służyć tylko Panu
Moja Biblia jest pełna dat, zapisanych przy podkreślonych wersetach i notatkach znajdujących się na marginesach kartek. To właśnie one przypominają mi o wielu momentach z mojego życia i związanych z nimi przeżyciach. Kilka dni temu na jednym z kazań usłyszałam werset, który kiedyś był mi bliski. Natychmiast odszukałam go w swojej Biblii, a tam, obok niego, zanotowana była data. Cofnęłam się w czasie o prawie cztery lata, przypominając sobie tamte chwile, tamten czas i tamtą Anię.
Jakiś czas temu moja koleżanka stwierdziła, że bardzo się zmieniłam. „Kiedyś byłaś zawsze taka spięta, a teraz zupełnie inaczej się z Tobą rozmawia”. To „kiedyś”, to właśnie tamta Ania. Silne poczucie odpowiedzialności za siebie, swoje życie i innych oraz przekonanie o tym, że jestem kowalem swojego losu – w myśl przysłowia „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz” – przytłaczały mnie i sprawiły, że żyłam w ciągłym stresie. Wrodzona nadwrażliwość i nabyte przewrażliwienie stały się kajdanami trzymającymi mnie w niewoli własnych wewnętrznych problemów, które utrudniały mi życie, często komplikując, a nawet niszcząc, moje relacje z innymi ludźmi. Data, którą zobaczyłam obok wspomnianego wyżej wersetu, przypomniała mi czas, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę z własnej bezradności i zmęczona ciągłymi porażkami, wołałam do Boga o pomoc. Oczekiwałam przełomu. Nic się jednak nie działo.
George Müller (1805-1898), urodzony w Prusach, od najmłodszych lat kradł i oszukiwał. Nawrócił się podczas studiów teologicznych w Halle w Niemczech. Chciał zostać misjonarzem wśród Żydów, dlatego wyjechał do Londynu do Instytutu Misyjnego.
Zrezygnował jednak z tego i został kaznodzieją małego zgromadzenia. W 1830 roku ożenił się i przeniósł się do Bristolu. Bóg położył mu na serce troskę o sieroty z najbiedniejszych dzielnic tego miasta. Przez 63 lata prowadził sierocińce w oparciu o modlitwę z wiarą, nigdy nie mówiąc o swoich potrzebach nikomu, za wyjątkiem Boga. Motywem jego postępowania była chęć udowodnienia współwierzącym, że Bóg jest tak samo wierny Swojemu Słowu, jak w przeszłości. Zaopatrzenie sierocińców w odpowiedzi na modlitwę było zachętą dla ludu Bożego, by bardziej ufać swojemu Panu. Bóg przez Müllera udowodnił Swoją wierność!
Przez 63 lata służby Müller dał chrześcijańskie wykształcenie 122 683 dzieciom, a 1813 z nich wyznało swoją wiarę w Pana Jezusa Chrystusa przed opuszczeniem sierocińca. Około 250 tys. Biblii i prawie 1,5 mln Nowych Testamentów rozdał w kraju i zagranicą. Około 250 tys. funtów wysłał misjonarzom na całym świecie.
Skąd miał tyle pieniędzy? Nigdy nie pożyczał od ludzi, nic nikomu nie był dłużny. To Bóg dał mu 1 424 646 funtów 6 szylingów.
Dlaczego? Bo był wierny w małym, więc Bóg mógł powierzyć mu tak wiele.
Zapytałem George'a Müllera: „Czy mógłbyś podać mi swoje powody takiej ufnej wiary?” „Tak – powiedział – wierzę, że na moje modlitwy otrzymam odpowiedź, ponieważ spełniam tych pięć warunków:
PO PIERWSZE: Nie mam nawet cienia wątpliwości modląc się o czyjeś zbawienie, wiedząc, że taka jest wola Pana, aby byli zbawieni, bo On „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2,4); „Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, że jeśli prosimy o coś według Jego woli wysłuchuje nas” (1 Jana 5,14).
O Panie, usłyszałem Twój głos i ulękłem się. Powołałeś mnie do ciężkiej służby w trudnej i niebezpiecznej godzinie. Ty zamierzasz wstrząsnąć wszystkimi narodami, a także ziemią i niebem, aby ostały się te rzeczy, którymi wstrząsnąć nie można. O Panie, mój Panie, Tobie upodobało się uczcić mnie przez powołanie na Twojego sługę. Nikt nie może przywłaszczyć sobie tego zaszczytu, jak tylko ten, kto został powołany przez Boga jak Aaron. Ustanowiłeś mnie swoim posłańcem do tych, którzy są opornego serca i głuchych uszu. Odrzucili oni Ciebie - Mistrza, i nie można oczekiwać, by przyjęli mnie - sługę.
Boże mój, nie chcę tracić czasu na wyznawanie mojej słabości i niezdolności do tej pracy. Odpowiedzialność nie spoczywa na mnie, lecz na Tobie. Ty powiedziałeś: „Wybrałem cię - poświęciłem cię - przeznaczyłem cię.” Ty powiedziałeś także: „Do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę.” Kimże jestem, aby spierać się z Tobą lub podważać Twój suwerenny wybór?