Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Wiele z chrześcijańskich pieśni i hymnów powstało w wyniku trudnych przeżyć i sytuacji, przez które przechodzili ich autorzy. Są jednak i hymny szczęścia, napisane sercem przepełnionym Bożą radością i pokojem, należy do nich "Ach, potrzebuję Cię".
Hymn ten został napisany przez utalentowaną poetkę Annie Sherwood Hawks urodzoną w 1835 w Hoosick (Nowy Jork), która zaczęła pisać i publikować swoje wiersze już w wieku czternastu lat. Gdy jako 24-latka wyszła za mąż, przeprowadziła się do innej dzielnicy Nowego Jorku (Brooklyn), gdzie zaczęła uczestniczyć w nabożeństwach kościoła, którego pastorem był znany wówczas kompozytor i autor hymnów Dr Robert S. Lowry.
Pastor natychmiast dostrzegł ogromny potencjał poetki i zachęcał ją do pisania: „Jeśli napiszesz słowa, ja skomponuję do nich muzykę” - powtarzał Annie i zawsze dotrzymywał słowa. Hymn "Tak potrzebuję Cię" powstał w kwietniu 1872 i stanowi subtelne nawiązanie do słów Jezusa o krzewie winnym i latoroślach (Jana 15:4-5).
Brama Złota prowadziła na dziedziniec Świątyni, była najważniejszą bramą miasta. W 44 rozdziale Ezechiela znajduje się proroctwo dotyczące jej zamurowania.
Potem poprowadził mnie z powrotem w kierunku bramy zewnętrznej świątyni, zwróconej ku wschodowi; lecz była zamknięta. I rzekł do mnie: Ta brama będzie zamknięta, nie będzie się jej otwierać i nikt nie będzie przez nią wchodził, gdyż Pan, Bóg izraelski, wszedł przez nią, dlatego będzie zamknięta. (Ezech. 44:1-2)
Przez 600 lat proroctwo pozostawało niewypełnione, aż w roku 30 Jezus wjechał na osiołku przez tą bramę i tak pierwsza część tego proroctwa wypełniła się, ale druga wydawała się nieprawdopodobna. Złota brama od czasów panowania Arabów w Jerozolimie prowadziła wprost na dziedziniec Meczetu Omara, miejsce to przyciąga wiernych muzułmanów ze wszystkich części świata. Ponieważ wchodziło się tam przez Złotą Bramę nie było sensu jej zamurowywać - była przecież potrzebna.
W XVI wieku sułtan Sulejman postanowił odbudować mury Jerozolimy razem ze Złotą Bramą. Od razu po jej odbudowie kazał ją zamknąć i zamurować blokami. To niewiarygodne. Wszystkie inne bramy zostały otwarte, ale Złota Brama, najważniejsza ze wszystkich wypełniła proroctwa sprzed 25 wieków. "Ta brama ma być zamknięta, Bóg Izraela wszedł przez nią, dlatego ma być zamknięta."
W tych dniach polski ksiądz pełniący swe funkcje w samym sercu kościoła rzymskokatolickiego wyznał, że jest gejem i przedstawił swego partnera, z którym na co dzień współżyje. W licznych wypowiedziach chlubi się teraz swoją seksualnością i przekonuje, że jest szczęśliwym człowiekiem. Jednocześnie powiedział, że przyznanie się do swojej orientacji seksualnej było dla niego bardzo trudne i wiele go kosztowało. Dlaczego? Skoro dobre jest to, co miał ujawnić, to dlaczego się z tym tak zmagał?
Ogólnie rzecz ujmując, są myśli, postawy, czyny i rzeczy, z którymi możemy wystąpić z podniesioną głową w świetle dnia i są takie, których się wstydzimy. Każdy naturalny, zdrowy na umyśle człowiek ma jasną i ciemną stronę duszy. Ma na swoim koncie i jedno i drugie. Za pierwsze zbieramy pochwały. Za drugie dostajemy naganę, a nawet karę.
“Czuję wolność, spokój i szczęście” - brzmi znajomo, ale słowa te nie padły tym razem z ust nawróconego na chrześcijaństwo konwertyty.
Wypowiedział je podczas udzielanego dla stacji CNN wywiadu słynny ostatnimi czasy ks. Krzysztof Charamsa, a wszystko to w ramach radosnego i pełnego entuzjazmu uwalniania wieści o pielęgnowanym przez siebie homoseksualizmie. Bezpardonowe oskarżenie kościoła katolickiego o “wszechobecną i ślepą homofobię” uzupełnione zostało w telewizyjnych przekazach ujęciami uśmiechniętego księdza-geja, pozującego wraz z życiowym partnerem do niezliczonej liczby zdjęć.
Pozornie określenie „próżna chwała”, wydaje się dość trudne do zrozumienia. Używając go należy równolegle rozważyć stwierdzenie „właściwa chwała”. Zanim rozważymy różnice pomiędzy „próżną chwałą”, a „właściwą chwałą”, to zastanówmy się, czym w ogóle jest chwała.
Otóż chwała, czy też pochwała, jest to wyrażenie, uznanie lub wyeksponowanie kogoś jako bardzo mądrego, dobrego, godnego czci z powodu jego szlachetnych postaw oraz innych szlachetnych atrybutów. Należy też podkreślić to, że wyrażanie chwały i czci, wywyższanie lub uwielbianie dokonywane jest pomiędzy dwoma stronami. To znaczy, że istnieje ktoś, kto z całym podziwem, uzasadnioną wdzięcznością, wyraża to wobec kogoś drugiego, który to wyrażenie przyjmuje. I tak, od kiedy istnieje wszechświat, ludzie, a także całe zastępy aniołów, wszyscy wiedzą, że cała chwała, uwielbienie i wywyższenie ponad wszystko należy się tylko Bogu, który jest ponad wszystkimi i jest stworzycielem wszystkiego. Nikt też nie dorównuje Jemu w Jego mądrości, wszechmocy i miłości.
Czasami, nagle niespodziewanie nad naszymi głowami zbierają się chmury różnych życiowych sytuacji i nim się spostrzeżemy nasze życie targane jest potężną burzą. Czasami małe niepozorne wydarzenie, niczym śniegowa kula nabierając prędkość i siły, z impetem uderzają w naszą codzienność.
W takich momentach wracają do mnie dwa zdania: „Bądź skryta w Bogu i czuj się bezpiecznie.” oraz " Pan wie co i kiedy czyni, więc bądź spokojna w Nim.”, usłyszane od dwóch różnych osób, w innych okolicznościach, miejscach i czasie. A jednak ich przesłanie jest podobne. Dla mnie „być skrytą w Bogu” znaczy konfrontować aktualną sytuację, własne odczucia i emocje z Bożymi niewzruszonymi prawdami, które zmieniają sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości. Poczucie bezpieczeństwa i spokój są naturalnymi tego następstwami.
Czasami jednak warunki zewnętrzne nie pozwalają, by w ciszy zaszyć się na uboczu z Biblią w ręku. Wtedy przypominam sobie słowa pewnej pieśni, która usłyszana kiedyś zapadła mi głęboko w serce. Nucona „pod nosem”, szeptem, a nawet w myślach, pomaga na powrót patrzeć na życie z właściwej perspektywy:
Lecz gdy przyjdzie On, Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę. (J 16,13a)
Prawda jest jak rozległa jaskinia, do której chcemy wejść, ale nie jesteśmy w stanie przemierzyć jej sami. Przy jej wejściu jest jasno, ale gdybyśmy chcieli iść dalej, by zbadać jej najtajniejsze zakamarki, musielibyśmy mieć przewodnika, bo inaczej się zgubimy. Duch Święty, który doskonale zna całą prawdę, jest wyznaczony na Przewodnika wszystkich prawdziwie wierzących i prowadzi ich, kiedy są na to gotowi, z jednej wewnętrznej komory do drugiej, żeby mogli zobaczyć głębokości Boże (1 Kor 2,10), i żeby Jego tajemnice zostały przed nimi odkryte.
Co za wspaniała obietnica dla pokornie wnikliwego umysłu! Pragniemy poznać prawdę i wniknąć w nią. Jesteśmy świadomi naszej skłonność do błądzenia i czujemy pilną potrzebę posiadania Przewodnika. Cieszymy się, że Duch Święty zstąpił i pozostaje między nami. On zniżył się, by pełnić funkcję naszego Przewodnika, a my chętnie przyjmujemy Jego prowadzenie. Chcielibyśmy posiąść wszelką prawdę, żeby nie znać tylko jednej jej strony i nie stracić równowagi. Nie chcielibyśmy być ignorantami w kwestii jakiejkolwiek części objawienia i przez to pozbawić się błogosławieństwa lub popaść w grzech.
Duch Boga przyszedł, żeby „wprowadzić nas we wszelką prawdę”. W posłuszeństwie serca słuchajmy Jego słów i idźmy za Nim.
Czuwajcie! Komu by się chciało!? Stróż nocny przeklina swój marny los i jak zbawienia wygląda świtu. Podminowana żona czuwa, żeby nie przegapić spóźnionego powrotu męża łajdaka i móc od razu mu wygarnąć. Czuwanie w takich przypadkach nie jest przyjemne. Co innego, gdy mowa o kimś lub o czymś upragnionym i kochanym. Chłopiec czuwający, aby nad ranem wstać i pojechać z tatą na ryby. Narzeczona wyczekująca przyjazdu ukochanego, aby jako pierwsza powitać go w drzwiach. Atmosfera takiego czuwania jest pełna ekscytacji i przyprawiona radością. Umiłowany Zbawiciel i Pan powiedział: To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! [Mk 13,37].
Chrystusowe wezwanie do czuwania jest w gruncie rzeczy zachętą do okazywania Mu miłości. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3]. Pan godzien jest naszego respektu i całkowitego oddania. Przestrzeganie Jego przykazań to - z jednej strony - nasz święty obowiązek, a z drugiej – wielki zaszczyt i prawdziwa przyjemność. Czuwać trzeba nam co najmniej z kilku powodów.