Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Gdy słuchamy dobrego kazania, to dość często przychodzą nam na myśl osoby, które naszym zdaniem powinny tego posłuchać. Rodzicie tak myślą o dzieciach, starsi o młodzieży, żona o mężu itd. Pan Jezus jednak sam wie, do kogo chce przemówić i czasem okazuje się to bardzo zaskakujące. Zwraca się do kogoś, o kim my byśmy w danych okolicznościach nawet nie pomyśleli.
A z jakim nastawieniem zaczynasz czytać to rozważanie w niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego? Czego się spodziewasz? Że będzie jakaś nauka o Zmartwychwstaniu. Ale dla kogo? Czy spodziewasz się, że Słowo Boże będzie osobiście do Ciebie?
Zarówno Namiot na pustyni, jak i miejsca najświętsze w późniejszych Świątyniach, zbudowano według wzorca otrzymanego od Boga. „I wystawią Mi świątynię, abym zamieszkał pośród nich, dokładnie według wzoru przybytku i wzoru wszystkich jego sprzętów, które ci pokażę, tak wykonacie” (II Ks. Mojżeszowa 2,8-9). „...Dawid dał Salomonowi, swemu synowi, plan [...] wszystkiego, co sobie umyślił, dziedzińców świątyni PANA [...] i wszystkich przyborów co do służby w świątyni PANA [...] zgodnie z pismem z ręki PANA pochodzącym...” (I Ks. Kronik 28,11-12. 19).
Zakończona praca stanowiła więc widzialne i namacalne odzwierciedlenie zamysłu Bożego w sprawie oddawania Bogu czci przez człowieka. Każdy szczegół niebieskiego planu jest pełen symboliki i przykuwa naszą uwagę. Zasłona Świątyni nie jest wyjątkiem.
Tytułowe słowa pochodzą z ewangelicznego opisu cudownego przemienienia Jezusa na górze. Trzej towarzyszący Panu Jezusowi uczniowie mieli niezwykłe przeżycie. Zobaczyli na chwilę Mojżesza i Eliasza rozmawiających z ich Mistrzem. Szybko jednak pojawił się obłok i zakrył im tę scenę. Z obłoku natomiast usłyszeli: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie. A nagle, rozejrzawszy się wokoło, już nikogo przy sobie nie widzieli, tylko Jezusa samego [Mk 9,7-8]. Nie zdążyli wziąć od tych wielkich mężów Bożych nawet autografu. Wszystko zniknęło i tylko sam Jezus, taki jak wcześniej, im pozostał.
To wymowne zakończenie cudu przemienienia Jezusa przychodzi mi na myśl, gdy obserwuję zachowanie wielu dzisiejszych chrześcijan, zwłaszcza w dniach poprzedzających główne święta chrześcijańskie. Otóż odnoszę wrażenie, że z roku na rok coraz większą wagę zdają się oni przykładać do wizualnych symboli, przedmiotów kultowych i gestów o charakterze obrzędowym. Urządza się inscenizacje głównych wydarzeń ewangelicznych. Akt wyznawania grzechów łączy się z przybijaniem do krzyża karteczek symbolizujących poszczególne grzechy wiernych. Fazę okresu oczekiwania określa się zapalaniem kolejnej świecy. Kazanie Słowa Bożego domaga się użycia rozmaitych akcesoriów a miejsce zgromadzenia ludzi biblijnie wierzących coraz częściej zamienia się w strojną szopkę.
Stałam na jednej z ulic pewnego dużego miasta. Był piękny wiosenny dzień, ale wszystko dookoła widziałam w odcieniach szarości z powodu przygniatającego mnie ciężaru bezsilności. Chwilę wcześniej wyszłam z gabinetu lekarskiego: „Nie mogę Pani pomóc. Dolegliwości, które Pani ma są reakcją organizmu na zbyt duży stres. Proszę, ograniczyć sytuacje stresogenne.”
Stałam bezradna na ulicy – owe „dolegliwości” zaczęły bardzo utrudniać mi codzienność, a zalecenie lekarza wcale nie podnosiło mnie na duchu. Równie dobrze mógłby mi kazać nie oddychać…
Zadzwoniłam do mamy. Wysłuchała mnie i po chwili ciszy dała najtrudniejszą rade, jaką kiedykolwiek w życiu usłyszałam: „Jesteś dorosła, zrobisz to, co uważasz za słuszne. Wydaje mi się jednak, że powinnaś w poście i modlitwie szukać Boga, szukać zrozumienia tej sytuacji, prosić o mądrość i Bożą wskazówkę”. Nigdy wcześniej nie zgadzałam się z czymś, co jednocześnie wzbudzało we mnie tak mocny sprzeciw. Mama miała racje, ale… ja chciałam odpowiedzi teraz, już, natychmiast. Chciałam konkretnej wskazówki, lekarstwa, które zaczęłoby działać od zaraz. Mama wskazał mi drogę długą, mozolną i pełną niewiadomych. Pomimo tego, że przyznawałam jej słuszność, przeciwko jej radzie buntowała się cała moja natura współczesnego człowieka.
Zwrócili się ku pustyni, a oto ukazała się chwała Pańska w obłoku. (2 Mojżeszowa 16, 10)
Zawsze szukaj srebrnego podbicia obłoku, a kiedy go znajdziesz, niech wzrok twój skoncentruje się na nim, a nie na ciemnym, ołowianym środku chmury.
Jakkolwiek by ci było ciężko, nie poddawaj się rozpaczy! Człowiek pozostający w rozpaczy nie może być pożyteczny i nie ma sił przeciwstawić się szatanowi. Nie potrafi też w modlitwie wstawiać się za innymi.
Uciekaj przed najmniejszą oznaką przybliżania się tego śmiertelnego wroga, jak od jadowitego węża i nie zwlekaj, jeśli nie chcesz leżeć w prochu, co może być następstwem gorzkiej porażki.
Szukaj obietnic Bożych i przy każdej z nich powiedz sobie głośno: „ta obietnica dla mnie jest dana”. Kiedy wpadniesz w zwątpienie, lub upadniesz na duchu, wylewaj serce swe przed Bogiem i proś Go, aby zabronił wrogowi bezlitośnie napadać na ciebie.
Jeśli powiem, że każdy człowiek potrzebuje w swoim życiu doświadczać miłości, nie powiem nic nowego. Nie będzie odkrywczym również stwierdzenie, że miłość jest dziś w tym samym stopniu poszukiwana, co deficytowa. Każdy z nas czerpie z niej siłę i motywację do życia. Jesteśmy niczym zbiorniki, które napełniają się każdym przejawem życiodajnej miłości. Jesteśmy jej spragnieni bez względu na wiek i płeć. Nie mam tu na myśli miłości lansowanej przez dzisiejsze media, ale raczej głęboką tęsknotę za relacją z drugim człowiekiem. Relację, która nadaje sens naszemu życiu, wypełnia je satysfakcją i poczuciem spełnienia.
Szok. Drugi pilot samolotu pasażerskiego niemieckich linii lotniczych, lecącego z Barcelony do Dusseldorfu, zabarykadował się w kokpicie i świadomie rozbił go we francuskich Alpach!
Stu czterdziestu czterech pasażerów zajmując rankiem 24 marca 2015 roku miejsca w airbusie A320 powierzyło swój los w ręce dobrze wyszkolonych i wzbudzających zaufanie sześciu członków załogi. Niestety, dla wszystkich lot 4U 9525 okazał się dramatycznym końcem życia. Owszem, niejednemu z nich mogła przemknąć myśl o tym, jak wiele czynników w tej podróży może zawieść, ale do głowy by im nie przyszło, że śmierć przyjdzie ze strony pilota. Przecież to najmocniejsze ogniwo w całym łańcuchu pasażerskiego poczucia bezpieczeństwa. Nieważne z jakich powodów tak zrobił. Zaufali mu, a on powiózł ich ze sobą prosto na skały.
Zespół Casting Crowns zwykle porusza w swoich piosenkach trudne dla chrześcijan tematy – i tym razem jest podobnie. Piosenka, której wideoklip prezentujemy to opowieść o dziewczynie, współczesnej Marii Magdalenie, która szuka sensu życia, niestety w niewłaściwych miejscach. Biegnie 100 mil na godzinę, ale w złym kierunku, a kolejne urodziny uświadamiają jej tylko, że choć przybywa jej lat, to każdy kolejny rok to tak naprawdę kilka kroków... wstecz...
Brak akceptacji najbliższych pcha ją do nocnych klubów, alkoholu, w ramiona kolejnych mężczyzn, obiecujących szczęście i spełnienie. Najsmutniejsze jest jednak to, że chrześcijanie, których spotyka, natychmiast ją szufladkują na podstawie jej stylu życia i wyglądu, nie potrafią pochylić się nad nią, porozmawiać, osądzają słowami i co gorsze, spojrzeniami: „Dla takich jak ona, drzwi naszych kościołów pozostają zamknięte!”
„Czy ktoś ją w ogóle słyszy? Czy ktoś to widzi? Czy ktoś wie, że ona właśnie dziś tonie?”
Scena w kawiarni, w której nasza bohaterka jest kelnerką. Grupa młodych chrześcijan śmieje się i żartuje, wyglądają na szczęśliwych, ktoś nawet zostawia przy swojej filiżance maleńki traktat na temat życia wiecznego, który Maria Magdalena zgniata i wrzuca do filiżanki. Płacze...
Dziś powszechnym staje się stwierdzenie, iż ludziom niepełnosprawnym powinna przysługiwać taka sama godność osobista i religijna jak pozostałym pełnosprawnym członkom społeczeństwa.
Stwierdzenie powyższe wydaje się z perspektywy czasów dzisiejszych uzasadnione.
Tym niemniej osiągnięcie takiego stanu świadomości było związane z wielowiekową ewolucją poglądów. Te niezmiernie interesujące i ważne treści zawiera referat, który można ściągnąć klikającTUTAJ
Referat publikujemy dzięki uprzejmości autora dr Elżbiety Bednarz.
W czwartym rozdziale Ewangelii św. Jana w wierszu 42 czytamy: „I mówili do niewiasty: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu; sami bowiem słyszeliśmy i wiemy, że ten jest prawdziwie Zbawicielem świata” (J 4:42).
To samo i ja wam chcę powiedzieć: nie na skutek obcych słów ja uwierzyłem, ale dlatego, że sam Go widziałem i wiem na pewno, że On jest Bogiem.
Nie tak dawno temu byłem w Palestynie i siedziałem u tej samej studni Jakuba. Czytając w Ewangelii o spotkaniu Chrystusa z Samarytanką, nie mogłem sobie tego tak żywo wyobrazić. Tu zaś obraz ten stanął przede mną z całą wyrazistością: i studnia i miasto Sychar faktycznie istnieją, wszystko tak się zachowało jak to było za czasów Chrystusa. I oto, gdy On poprosił Samarytankę, by Mu dała się napić, ta się bardzo zdziwiła: „Jakże Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, o wodę?” (J 4:9).
Ale Chrystus nie czuł się Żydem. On również nie widział w niej Samarytanki i grzesznicy. Dla Niego była to dusza, której należało dać „wodę żywą”. On rozmawiał z nią jako Bóg.
Temat niniejszego artykułu dla wielu chrześcijan może wydawać się na pierwszy rzut oka nieco kontrowersyjny, gdyż na ogół uważa się, że służba i świętość dotyczą serca, bo przecież ciało i krew Królestwa Bożego nie odziedziczą (zob. I Kor. 15,50).
Przyjęło się nawet takie stwierdzenie, że Bóg patrzy na wnętrze a nie na to co zewnętrzne. Poruszając temat pobożności czy skromności ciała spotkamy się na ogół z niezrozumieniem czy wręcz oburzeniem a podnoszone argumenty dotyczą zazwyczaj obrony ludzkiej wolności, bądź walki z zakonami. Chciałbym jednakże sięgnąć do Biblii i poszukać odpowiedzi w przedstawionym temacie.
Siódma rano. Ania jak zwykle stanęła przed szafą, zastanawiając się, co na siebie włożyć. Codziennie ten sam rytuał, ten sam problem... Musi wyglądać elegancko w pracy. Szef przecież wymaga tego od pracowników. Ostatnio powiedział jej miły komplement, kiedy w dniu negocjacji z „poważnym klientem" miała na sobie tę wiśniową sukienkę, którą dostała kiedyś od męża Jacka na dwunastą rocznicę ślubu. W tej sukience wyglądała nie tylko elegancko. Jej fason doskonale uwypuklał zgrabną sylwetkę, a długość pozwalała na wyeksponowanie zgrabnych, szczupłych nóg, jak dotąd często „ukrywanych" pod spodniami. Zrobiło jej się nawet przyjemnie, kiedy klient kilkakrotnie kątem oka zmierzył ją od głowy aż po stopy.
Kiedy wyciągała bluzkę z dekoltem, uświadomiła sobie, że coraz staranniej przygotowuje się do wyjścia i coraz więcej uwagi poświęca na ubiór i makijaż. Poniekąd wiedziała, dlaczego to robi - szef lubi zadbane, eleganckie i atrakcyjne kobiety, a ona jako jego asystentka musi wszelkimi sposobami podnosić wizerunek firmy. A ponadto... czuła się tak przyjemnie, kiedy w czasie narad szef śledził każdy jej gest, a przy porannym pocałunku w dłoń tak głęboko patrzył jej w oczy...
Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego.(2 Tym 4:7-8) Słowa apostoła Pawła są nam doskonale znane.
Większość z nas prawdopodobnie jest w stanie bezbłędnie je wyrecytować. Być może też nie raz zastanawialiśmy się dłużej nad ich przesłaniem. Myślę jednak, że nie zaszkodzi, jeśli pochylimy się nad nimi jeszcze raz.
Wieniec sprawiedliwości
Przyjmuje się, że ów drugi list do Tymoteusza jest ostatnim listem Pawła, napisanym w rzymskim więzieniu, krótko przed śmiercią apostoła. Prawdopodobnie Paweł wiedział już, że wydano na niego wyrok śmierci, w jego słowach jednak nie ma nawet cienia lęku, wprost przeciwnie – niezachwiana pewność tego, co jest przed nim. Pewność oczekującego go wieńca sprawiedliwości. Z kart Nowego Testamentu dowiadujemy się jak wyglądała apostolska droga wiary, jak niejednokrotnie ciężki był ten bój. Widzimy również jak wspaniałą pracę wykonał Apostoł Narodów dla Bożego Królestwa. Od momentu swojego nawrócenia Paweł rozgłaszał Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie zachęcając wszystkich, by również przyłączyli się do tego chwalebnego biegu. Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli – pisał do korynckiego zboru. Tymoteusza motywował słowami: Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków.
Kiedy pojawia się w życiu dylemat, to
chrześcijanin powinien modlić się o podjęcie właściwej decyzji. Owszem
znamy to doskonale, ponieważ wszyscy jesteśmy dobrymi teoretykami.
Natomiast jeżeli chodzi o budowanie Twojego życia, musisz zrozumieć
ważną rzecz: Boży plan dla Twojego życia nie skupia się na spełnieniu
twoich ambicji, pragnień, marzeń, itp. Boży plan dla Ciebie to
spełnianie Bożych ambicji, pragnień i marzeń! To życie poświęcone
Chrystusowi.
Oczywiście nie twierdzę, że nie
powinniśmy mieć marzeń i nie powinniśmy ich również spełniać, jedynie
pragnę podkreślić, iż nasze decyzje, jako chrześcijan, powinny być
kierowane przez Ducha Świętego, ponieważ one dają nam najlepszą wizję
przyszłości!